Trendy |

Mick Champayne | Czy sztuczna inteligencja może być twórcza?30.01.2020

ilustracja: Katarzyna Kubacha

Badacze przewidują, że do 2030 r. automatyzacja może na całym świecie zabrać nam nawet 800 milionów miejsc pracy. Sztuczna inteligencja pomagała już pisać piosenki, duplikować znane dzieła sztuki, debiutowała też nawet w Hollywood. Ale czy to przejaw prawdziwej kreatywności, czy istnieje tu ona tylko z nazwy? Do jakiego poziomu Sztuczna Inteligencja może – lub powinna – dojść w dziedzinie kreatywności?

Jako millenials, nieobce są mi codzienne kryzysy egzystencjalne. Czy zjedzenie tego tosta z awokado oznacza, że nigdy nie kupię mieszkania? Czy powinnam dziś zacisnąć pasa, czy go poluzować? Czy lepiej jest się wypalić, czy odpuścić i zniknąć? Pracować do śmierci, czy raczej przejść na emeryturę i do końca borykać się z FOMO?

Moim ulubionym ostatnio zajęciem jest zastanawianie się, czy (albo raczej „kiedy?”) roboty zabiorą mi pracę. W książce Inventing the Future autorzy Nick Srnicek i Alex Williams piszą, że „w ciągu najbliższych dwóch dekad prawdopodobnie 47 do 80 proc. miejsc pracy zostanie zautomatyzowanych”. Okej, to spore widełki, ale głupotą byłoby myśleć, że automatyzacja w żaden sposób mnie nie dotknie.

Jako projektantka, magię sztucznej inteligencji zaczęłam dostrzegać w samych używanych przeze mnie na co dzień narzędziach, gdzie zwiększa ona ich wydajność i optymalizuje proces produkcji. Np. Adobe rozwija swoją własną sztuczną inteligencję pod nazwą Sensei, oferując w takich programach jak Photoshop szereg dodatkowych funkcji, od inteligentnych narzędzi zaznaczania elementów obrazu po przyspieszone wyszukiwanie zdjęć ze stocka. W Airbnb inżynierowie opracowali sztuczną inteligencję potrafiącą wygenerować kod elementów serwisu na podstawie ręcznie rysowanych szkiców. A w Netfliksie, gdzie personalizacja doświadczeń użytkownika jest podstawą działania platformy, żmudne zadania, takie jak wersjonowanie grafik, zostały zautomatyzowane, tak, żeby aplikacja mogła podsuwać propozycje tytułów dostosowane do indywidualnych preferencji.

Przypomina mi się film Ja, robot, w którym grana przez Willa Smitha postać pyta: „Czy robot może napisać symfonię? Czy potrafi zmienić płótno w piękne arcydzieło?” Robot odpowiada: „A ty potrafisz?”

W zasadzie to wszystko brzmi świetnie. Dlaczego więc nadal czuję niepokój? Wszystko zaczyna się komplikować, kiedy zaczynam myśleć o sztucznej inteligencji w kontekście sztuki i kreatywności. Jak ingerencja sztucznej inteligencji w procesy twórcze wpłynie na samą kreatywność? To w końcu proces tworzenia sprawia, że jesteśmy ludźmi, prawda?

Czy to już sztuka...

W swoim czasie odwiedziłam wiele muzeów sztuki nowoczesnej, gdzie stając przed zwodniczo prostymi dziełami, takimi jak te autorstwa Rothko i Pollocka, myślałam: „Sama mogłabym to namalować”. Ale nie namalowałam. Przypomina mi się film Ja, robot, w którym grana przez Willa Smitha postać pyta: „Czy robot może napisać symfonię? Czy potrafi zmienić płótno w piękne arcydzieło?” Robot odpowiada: „A ty potrafisz?” Szczerze mówiąc, ja bym nie potrafiła.

Maszyny już teraz zaczynają wykazywać kreatywność, zaczynając od nauki zasad muzycznej improwizacji po tworzenie nowych dzieł sztuki łudząco przypominających twórczość starych Mistrzów. Przykładem jest Björk i jej generatywny pejzaż dźwiękowy, który dostosowuje się do  zmian ciśnienia barometrycznego i wschodów i zachodów słońca łącząc próbki aranżacji chóralnych zebranych na przestrzeni jej kariery w całkowicie nowy, niekończący się utwór. Lub ta drukarka 3D, która stworzyła swój własny portret XVII-wiecznego mężczyzny wykorzystując unikalny styl Rembrandta – z dokładnością do jego maniery pociągnięć pędzlem. I mój osobisty faworyt – bot, który napisał surrealistyczny rozdział Harry’ego Pottera: „Zobaczył Harry'ego i natychmiast zaczął jeść rodzinę Hermiony”, czy „Hasło to »KOBIETY WOŁOWE« – krzyknęła Hermiona”. J.K. Rowling na pewno umiera z zazdrości.

...czy wciąż nauka?

Te wczesne próbki możliwości sztucznej inteligencji są często tak samo ujmujące, jak dzieła tworzone przez ludzi. „Ludzie myślą, że sztuka jest czymś bardzo mistycznym – że coś powstaje z niczego, że działa tu czysty kreatywny geniusz”, pisze brytyjski matematyk Marcus du Sautoy w swojej książce The Creativity Code: Art and Innovation in the Age of A.I.. „Chciałem zademonstrować, że wiele naszych twórczych działań ma swoją strukturę i wzór, własne algorytmy i logikę”. Są pewne formy sztuki, takie jak muzyka bluesowa czy hollywoodzkie hity o superbohaterach, które wydają się wyjątkowo sformalizowane, oparte na regułach, które da się łatwo wyartykułować.

W tej chwili sztuczna inteligencja jest całkiem niezła w naśladowaniu ludzkich artystów na małą skalę, nadal jest jednak jasne, że to ludzie są programistami, a więc twórcami. Ale w miarę jak coraz lepiej poznajemy uczenie maszynowe i deep learning, zdajemy sobie sprawę, że kod jest w stanie ewoluować, zmieniać się i dostosowywać na własną rękę, niezależnie od swojego programisty.

Zdolność do ujawniania tego, co zawsze pozostawało w zasięgu naszych możliwości, jest jednym z najbardziej niespodziewanych i ekscytujących odkryć w dziedzinie SI. Zamiast być zagrożeniem, algorytm stanie się współpracownikiem poszerzającym naszą kreatywność.

Zainspirowany testem Turinga, który sprawdza, czy maszyny potrafią już myśleć, du Sautoy proponuje „test Lovelace” (po wiktoriańskiej informatycznej wizjonerce Adzie Lovelace), który sprawdzi, czy maszyny potrafią tworzyć. Aby taki test zdać, algorytm musi wytworzyć coś nowego, zaskakującego i wartościowego – coś, czego powstania jego programista nie będzie w stanie wytłumaczyć. Dobrym tego przykładem jest Continuator autorstwa François Pacheta, kompozytora, informatyka i dyrektora Spotify Creator Technology Research Lab. Continuator to oprogramowanie, które w czasie rzeczywistym tworzy algorytmy do interaktywnej gry z żywymi muzykami. Ci, którzy mieli okazję z Continuatorem grać, mówią, że brzmi on zupełnie jak oni sami, ale robi rzeczy, o których nigdy by nie pomyśleli.

Jednak ku mojej egzystencjalnej uldze, du Sautoy nie wierzy, że SI zabierze nam pracę. Zdolność do ujawniania tego, co zawsze pozostawało w zasięgu naszych możliwości, jest jednym z najbardziej niespodziewanych i ekscytujących odkryć w dziedzinie SI. Zamiast być zagrożeniem, algorytm stanie się współpracownikiem poszerzającym naszą kreatywność – a nie stającym jej na przeszkodzie. Ludzie i ich wkład będą nadal integralną częścią procesu twórczego, ale nasze role obejmować będą już raczej obowiązki redakcyjne, kuratorskie i strategiczne. W połączeniu z automatyzacją żmudnych, prostych zadań z naszej codziennej pracy, sztuczna inteligencja może pomóc nam wybudzić się ze stagnacji i zainicjować nowe pomysły.

Du Sautoy wyjaśnia: „Kreatywnych ludzi postrzegam jako tłum w ogromnej sali, ale zgromadzony w tylko jednym jej kącie. Wszyscy bawią się i tańczą, nie zdając sobie sprawy, ile przed nimi do odkrycia. SI pokaże, ile jeszcze możemy osiągnąć przy użyciu dostępnych nam narzędzi. Choć może się to wydawać dziwne, myślę, że SI pomoże nam zachowywać się mniej jak maszyny, a bardziej jak ludzie.”

A co z klasyfikacją tych kreacji jako dzieł sztuki? Cóż, jednym z podstawowych celów sztuki jest prowokowanie debaty na temat jej znaczenia. Wydaje mi się więc, że twory SI jak najbardziej się do sztuki kwalifikują. A jeśli równocześnie wywołują w nas emocje, czy naprawdę ma znaczenie, kto – lub co – je tworzy?

Na co dzień Visual Design Lead w firmie Huge w Chicago, po godzinach ilustratorka/aspirująca futurolożka. Projektuje rozwiązania, które są przemyślane i atrakcyjne pod względem wizualnym – zarówno w obrębie UX, jak i strategii. W swoich projektach stara się przemycać humor i osobistą perspektywę.

zobacz także

zobacz playlisty