Trendy |

Seans w maseczce18.06.2020

ilustracja: Kuba Ferenc | animacja: Paweł Szarzyński Kinhouse

Branża kinowa, jak wiele innych opartych na partycypacji, została mocno nadszarpnięta przez pandemię COVID-19. Ta wyjątkowo niefortunna sytuacja dla biznesu, który do tej pory wykazywał mocną tendencję wzrostową. 

W rekordowym 2019 roku polskie kina sprzedały 60,2 miliony biletów, co było sporym wzrostem względem 2018, kiedy ta liczba wyniosła 59,713 milionów. Pandemia zamknęła kina, ale to tylko początek problemów, bo posypał się cały łańcuch filmowej produkcji: stanęły studia, przesunęły się premiery. I tak, jak publiczność powoli wróci na kinowe fotele, tak problemem może być ograniczona oferta. Tym bardziej, że na karkach kin dyszą już serwisy streamingowe i platformy VOD. Na rynku amerykańskim ten oddech zmienił się w regularną wojnę, która ma już swoje pierwsze ofiary. Choćby sieć kin AMC, która ogłosiła, że będzie bojkotować filmy Universala – a to dlatego, że CEO studia publicznie chwalił finansowy sukces filmu Trolls World Tour, który stał się cyfrowym blockbusterem. AMC wskazywało, że będzie karać każde studio, które będzie wyłamywać się z tradycyjnych okienek premierowych. Desperackim ruchom sieci trudno się dziwić – firma w kwartał straciła ponad 2 miliardy dolarów i jest na dobrej drodze do bankructwa. Rosną z kolei serwisy streamingowe – Netflix w pierwszym kwartale 2020 r. zyskał prawie 16 milionów nowych subskrypcji, (w Polsce za Netfliksa płaci obecnie 879 tysięcy użytkowników – przyp. red.), Disney+ w pół roku zgromadziło 54,5 miliona subskrybentów, a HBO uruchomiło w USA nową usługę HBO Max, która ma zdetronizować Netfliksa. Zbyt wcześnie, żeby mówić o zmierzchu kin, bo to wciąż dużo lepsze źródło zarobku niż platformy VOD – szczególnie w kontekście blockbusterów. Kina to także ważne miejsca dla festiwali filmowych, dzięki którym szansę na większy rozgłos mają mniejsze, niezależne tytuły. Najnowsze badania pokazują, że kinomaniacy nie są już tak ostrożni wobec powrotu do kin, jak na początku pandemii – według badania Atom Tickets (wspieranego m.in. przez Lionsgate czy Disneya), 25% widzów zdecyduje się na wyjście do kina od razu po otwarciu, 34% w ciągu miesiąca, a 18% w przeciągu dwóch miesięcy. Inne źródła mówią wręcz o tym, że nawet 70% Amerykanów wolałaby obejrzeć film w domu zamiast w kinie, więc nie dziwi, że wszelkie ruchy dużych studiów filmowych są ostrożne. Komentatorzy wskazują także, że kina mogą stać się bastionami blockbusterów i porównują rywalizację na rynku filmowym do przemian na rynku gier wideo z przełomu lat 80. i 90., kiedy domowe konsole zaczęły wypierać salony arcade. 

Branża filmowa funkcjonuje niczym system naczyń powiązanych. Jeśli dystrybutorzy nie zdecydują się wypuścić swoich dużych tytułów, kina nie będą miały co grać, a publiczność nie zobaczy sensu wyjścia do kina.

– Od zawsze powtarzamy, że kino jest doświadczeniem zbiorowym, wspólnym przeżywaniem emocji – mówi Konstancja Sawicka z Gutek Film. – I to jest właśnie kluczowe, bo nie oszukujmy się: oglądanie filmów w domu to nie to samo. Wierzymy w to, że ludzie właśnie dla tego zbiorowego doświadczenia i chęci wyjścia pójdą do kin. Frekwencja przez następne kilka miesięcy raczej nie będzie powalająca, ale wierzymy w to, że cały rynek się podniesie i wróci ze zdwojoną siłą – przewiduje Sawicka. Jej optymizm rezonuje w całej branży, prawdopodobnie podbudowany wspomnianymi doskonałymi wynikami z ubiegłego roku. W tych przewidywaniach nie sposób jednak uciekać od kwestii repertuaru. – Branża filmowa funkcjonuje niczym system naczyń powiązanych. Jeśli dystrybutorzy nie zdecydują się wypuścić swoich dużych tytułów, kina nie będą miały co grać, a publiczność nie zobaczy sensu wyjścia do kina. Kluczowe jest zatem obserwowanie rynku i dużych graczy. Mówi się, że takim prawdziwym, ponownym otwarciem dla kin ma być Tenet Christophera Nolana – mówi Sawicka. Film Nolana trafi do kin 31 lipca, choć pierwotnie zapowiadano go na 17 lipca. Przesunięty został także inny głośny blockbuster, Wonder Woman 1984, który zobaczyć będzie można dopiero w październiku (choć jego premierę z różnych względów zmieniano już kilkukrotnie). Dlatego tak ważna będzie postawa dystrybutorów, kuszonych także przez rozwiązania w rodzaju premier nowości na platformach VOD. – Oczywiście staramy się dynamicznie reagować na tę sytuację, jak teraz, gdy część kin się odmraża i przygotowujemy dla nich propozycje filmów, które będą mogły ponownie lub premierowo umieścić w swoim repertuarze – mówi Ola Ziółkowska z M2 Films i dodaje: – Na początek wracamy na ekrany z Nędznikami i Kłamstewkiem, które miały wydłużony czas okna kinowego. Nie wprowadziliśmy ich na VOD, tak jak wydarzyło się m.in z najnowszym filmem Dolana (Matthias i Maxime – przyp. red.) oraz Dżentelmanami

Mówi się, że wielkim przegranym jest Sala samobójców. Hejter, pierwsza filmowa ofiara pandemii. Film zawitał na ekranach dosłownie w momencie wybuchu pandemii i szybko przeniósł się na VOD. Dla takiego tytułu piekielnie istotny jest międzynarodowy obieg festiwalowy – Hejter co prawda wygrał sekcję międzynarodową festiwalu Tribeca, ale nagroda była przekazana zdalnie, bez gali i wielkiego rozgłosu. Można tylko spekulować, ile innych festiwali wygrałby polski film, gdyby odbywały się zgodnie z planem. Wiele tytułów, które spotkał podobny los, prawdopodobnie wróci na ekrany ponownie. Streaming online niekoniecznie oznacza większe wyniki finansowe dla filmu, co podkreśla Konstancja Sawicka z Gutek Film: – w USA to zaczął być wielki problem. Mam wrażenie, że wiele osób analizując sukcesy streamingów nie ma do końca świadomości, jakie stoją za tym kwoty. Universal ze swoimi premierami, które miały premierę w internecie, zarobił sporo, ale nieporównywalnie więcej wpływów mieliby w kinach. Takie rozwiązania są zastępczym, awaryjnym działaniem dystrybutorów w trakcie pandemii. Te dwie działki (VOD i kina – przyp. red.) powinny działać w swoistej symbiozie, bo pamiętajmy też o tym, że aby film odniósł sukces w streamingu, musi być dobrze wypromowany, a zazwyczaj właśnie ta największa kampania ma miejsce przy okazji premiery kinowej. Kino ambitne, arthouse’owe, czy nawet kino środka nie ma szans przebić się przez zalew dużych produkcji streamingów wyłącznie w internecie. To cały cykl życia filmu arthouse’owego. Musi być obecność i laury na festiwalach, musi być kampania promocyjna w kinach, a dopiero potem film ma szansę odnieść sukces na platformie.

VOD daje ogromną szansę na dotarcie do grup ludzi niezainteresowanych dotąd filmem, którzy w rezultacie mogą zapragnąć obejrzeć film w innych warunkach.

Kwestia festiwali przewija się praktycznie przez wszystkie rozmowy z ludźmi z branży filmowej. Nic dziwnego, bo to one stanowią podstawę krwioobiegu filmów artystycznych, które rzadko kiedy trafiają do multipleksów. Trudno wyobrazić sobie taki rozmiar sukcesu Parasite, gdyby nie parada nagród, jakie film zdobywał na różnych festiwalach. Dla polskich filmów międzynarodowe festiwale są biletem na światowe i europejskie rynki dystrybucyjne, a czasem nawet do Oscarów, jak było z poprzednim filmem Komasy, Bożym Ciałem, czy Zimną wojną Pawlikowskiego. Festiwale to także ważna część życia kin, które na czas wydarzeń są przez nie wynajmowane w całości. – Czas pandemii był sprawdzianem dla całej branży – mówi Aleksandra Pawełczyk ze Stowarzyszenia Nowe Horyzonty i dodaje: – Myślę, że wyszliśmy z niej, a raczej nadal wychodzimy, obronną ręką. Oczywiście zamknięcie kin, przesunięcie festiwalu z naszego pierwotnego, letniego terminu, to były sytuacje bez precedensu, musieliśmy się z nimi zmierzyć. Skupiliśmy się na działaniach online.
Pawełczyk zwraca również uwagę, że pandemia mogła rozszerzyć bazę ludzi zainteresowanych ambitniejszą ofertą:
– VOD daje ogromną szansę na dotarcie do grup ludzi niezainteresowanych dotąd filmem, którzy w rezultacie mogą zapragnąć obejrzeć film w innych warunkach. Nowa rzeczywistość pokazała nam, jak kultura jest ważna w naszym życiu, jak ciągnie nas do filmów, spektakli, koncertów. To wszystko było w dużej mierze bardziej dostępne dla odbiorców właśnie przez sytuację pandemii. W ilu takich odbiorcach została zaszczepiona kultura? Trudno to zmierzyć, ale mam głębokie przekonanie, że fani dobrego filmu nie zawiodą i będą wypełniali sale kinowe.

Za nami już pierwsze tygodnie otwarcia przynajmniej części kin. Z frekwencją było różnie, chociaż przedstawiciele kin prezentują ostrożny optymizm. Jakub Gutek z Kina Muranów:
– Ze względów bezpieczeństwa zrobiliśmy mniej seansów, sprzedawaliśmy połowę miejsc w salach (2 duże sale mają po 238 foteli), nie uruchomiliśmy także dwóch małych sal (na 34 miejsca każda). Przestrzegamy także wszystkich innych zaleceń sanitarnych: ograniczamy skupiska ludzi w holu i kawiarni, dbamy o zachowywanie odstępów, widzowie i obsługa zakładają maseczki, prowadzimy bardzo dokładną dezynfekcję. W dwa pierwsze dni ponownego otwarcia kina (6 i 7 czerwca – przyp. red.), odwiedziło nas ponad 500 widzów, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni. Dostaliśmy też wiele głosów wsparcia. Mamy bardzo życzliwą nam publiczność, która w czasie, gdy kino było zamknięte, kupowała także vouchery do wykorzystania na seanse po otwarciu kina. Sprzedaliśmy ich ponad 3000. Widzimy, że widzowie byli spragnieni powrotu do kina i tęsknili.
W Warszawie w pierwszy weekend czerwca otworzyło się tylko kilka kin (m.in. wspomniany Muranów, Wisła, Luna i Kultura), we Wrocławiu tylko jedno – Dolnośląskie Centrum Filmowe.
– Byłoby świetnie, gdybyśmy jesienią wrócili do frekwencji sprzed pandemii. W weekend otwarcia było około 300 widzów w trakcie 12 seansów, w tym przegląd filmów Lyncha i Sala samobójców. Hejter. Słyszeliśmy od widzów, że nie jest wygodnie siedzieć podczas seansu dwie godziny w maseczkach. Ale potraktowali wymogi sanitarne poważnie, stosowali płyn do odkażania i trzymali odległości – mówi Anna Smycz z DCF-u. Sieć NoveKino otworzyło wszystkie pięć swoich kin. Iwona Ciesielska z kina Wisła: –  Mamy nadzieję na coraz wyższą frekwencję z każdym tygodniem, ale szykujemy się na drugą falę epidemii jesienią. W pierwszy weekend mieliśmy nieciekawą sytuację z frekwencją: między 5 a 25 osób na seansach. Nie ograniczyliśmy liczby seansów, spełniamy wszystkie wymogi sanitarne. Na razie postawiliśmy na specjalne pokazy przedpremierowe i wcześniejsze tytuły.  

O ile multipleksy będą mogły przetrwać potencjalną drugą falę pandemii siłą zgromadzonego kapitału, część kin studyjnych może się po prostu zamknąć. Zagadką pozostaje także rozmiar wpływu kryzysu finansowego na kinowe nawyki Polaków – w końcu rekordowe wyniki lat ubiegłych dość łatwo powiązać z rosnącym stopniem zamożności. Skutki pandemii ten wzrost mogą po prostu drastycznie zatrzymać. Ale kina liczą na swoją lojalną publiczność, która cały czas wysyła pozytywne sygnały. Wszystkie miejsca podkreślają także, że są dobrze dostosowane do nowego reżimu sanitarnego i dbają o bezpieczeństwo zarówno widzów, jak i pracowników i pracowniczek. Triumfalny pochód polskiej branży filmowej został drastycznie wstrzymany, ale panuje w niej przekonanie, że to chwilowy przestój. Czas pokaże, czy ten umiarkowany optymizm był uprawniony. 

000 Reakcji

Publicysta muzyczny, muzyk, dziennikarz kulturalny. Publikował m.in. w Dwutygodniku, Gazecie Magnetofonowej, Poptown.eu, Jazz Forum, newonce, czy Noise Magazine. Polityczny pieniacz, straszny nerd poświęcony grom RPG – tym ekranowym, jak i tradycyjnym.

zobacz także

zobacz playlisty