Trendy |

Paznokciami po tablicy. Kogo przyciąga anty-ASMR?22.04.2022

kadr z filmu „Mechaniczna pomarańcza”

Skrobanie widelcem o miskę, wyciskanie substancji lipidowych ze skóry i inne budzące obrzydzenie czynności. Te kontrowersyjne, często odstręczające treści znajdują w sieci niemałą grupę swoich amatorów. I choć moglibyśmy je nazwać mianem „anty-ASMR”, przeciwieństwem przyjemności – wielu ma do nich słabość. Skąd bierze się to zjawisko?

Prawdopodobnie wszystkie internetowe fenomeny posiadają w sieci swój rewers. Dziwne lustrzane odbicie mieniące się często w krzywym zwierciadle. Czy to w postaci parodii, czy w charakterze mód, które rodzą się na przekór albo po prostu po to, żeby uświadamiać o alternatywach. Przeciwieństwem perfekcyjnych zdjęć z wakacji na Instagramie jest ostatnio szeroko opisywany trend na tzw. photo dump. Polega on na postowaniu w social media przypadkowych, często niedbale wykadrowanych fotografii bez filtra. Choć jego genezę tłumaczy się różnie, nie da się ukryć, że stoi on w opozycji do tego, co cieszy się na insta największą popularnością: do wymuskanego, często sztucznie podkręcanego piękna. 

Inny przykład? Weźmy modę na coachingowe cytaty. Nie musiało minąć wiele czasu, aby poskutkowała ona odpryskiem w postaci memów czy fanpejdży wyśmiewających sam coaching. Ten dualizm objawia się też wśród bardziej skomplikowanych fenomenów. Ruch ciałopozytywności, choć nie jest żartem, a zaangażowaną inicjatywą, w pewnym sensie także wyrósł w opozycji do innego zjawiska – kultu idealnej sylwetki. Bo dobrze wyrzeźbione ciało w świecie mediów społecznościowych może stanowić walutę, stąd cały rynek produktów do odchudzania oraz wyrosłe na nim gwiazdy fitness. I stąd też zdjęcia ciał nieidealnych – będące w jakimś stopniu reakcją na ten reżim.


Jeśli z tą świadomością przyjrzymy się treściom konsumowanym masowo w sieci, nie powinniśmy się dziwić, że zainteresowanie budzi nie tylko to, co postrzega się jako przyjemne. I nie mam na myśli treści kontrowersyjnych – wszak one wzbudzają ciekawość od początku istnienia mediów masowych (a może wręcz od początku istnienia rodzaju ludzkiego). Mam na myśli materiały odstręczające. Odrażające. Brzydkie. Materiały, które – jeśli za najprzyjemniejszy sieciowy trend przyjmiemy dźwięki i obrazy nastawione na poruszanie zmysłów – będziemy mogli określić mianem przeciwieństwa ASMR. Drugim biegunem zjawiska, które w drugiej dekadzie XXI wieku stało się jedną z najpopularniejszych mód w internecie.

ASMR, anty-ASMR

W ubiegłym roku termin ASMR był jednym z najczęściej wyszukiwanych haseł w serwisie YouTube. Załapał się na ostatnie miejsce podium, i to w ujęciu ogólnoświatowym. Z kolei w USA było to już drugie najpopularniejsze słowo w całościowym rankingu historii wyszukiwań. I nie ma się co dziwić – ów akronim, którego powstanie przypisuje się Jennifer Allen, założycielce strony asmr-research.org, jako relatywnie nowy trend budził duże zainteresowanie już przed kilkoma laty. Pierwsi twórcy świadomie tworzący materiały dźwiękowe i wideo mające na celu wywoływanie przyjemnego mrowienia na skórze głowy czy karku pojawili się na YouTubie przeszło dekadę temu. Dziś nazywa się ich ASMRtystami, a niektórzy z nich – jak choćby twórczyni kanału Gentle Whispering ASMR – mają miliony subskrybentów. Ich twórczość polega często na szeptaniu czy generowaniu przyjemnych dźwięków metodą binauralną – czyli z użyciem dwóch mikrofonów, które umożliwiają słuchaczowi precyzyjne lokalizowanie w przestrzeni rejestrowanych sygnałów akustycznych. Mówi się, że te zabiegi zapewniają „orgazm mózgu”. I choć ASMR (autonomous sensory meridian response) w zdecydowanej większość przypadków nie jest zjawiskiem o podłożu seksualnym – jego skutkiem jest odczuwanie przyjemności i relaksu dzięki różnym zewnętrznym bodźcom. 

Anti ASMR: Try to Fall Asleep to These Loud Triggers!

Internet nie byłby sobą, gdyby nie sprawdził, co może być „po drugiej stronie” takiego kontentu. I mimo że „anty-ASMR” to nazwa umowna, która nie doczekała się ani notki na Wikipedii, ani nawet szerszego opisania w prasie – hasło to łatwo można znaleźć w mediach społecznościowych. Co się pod nim kryje? Oczywiście przeciwieństwo kojących szeptów czy odgłosów chrupania przekąsek, m.in. najbardziej irytujące dźwięki, przy których trudno zasnąć, czy przyprawiające o ciarki odgłosy drapania widelcem po naczyniach.

Pryszcze nowym trendem?

To oczywiście najprostsze przykłady zjawiska – ale oglądanie nieprzyjemnych scen czy wsłuchiwanie się w odrzucające odgłosy jest dużo szerszym fenomenem. Skoro ASMR wywoływane jest również przez filmy w slow motion przedstawiające choćby dotykanie pluszowych materiałów – łatwo domyślić się, że w internecie znajdziemy też zupełne przeciwieństwo i dla takich treści. Mogą być nim na przykład wideo obrazujące… wyciskanie pryszczy. I nie jest to żaden margines social media, a wręcz swojego rodzaju mikrotrend – sam hasztag #squeezingpimples liczy na TikToku ponad 18 mln wyświetleń. Na tej samej platformie znajdziemy przecież też specjalne profile dokumentujące tę – powszechnie uważaną za obrzydliwą – czynność. Na przykład konto pimples_good: może i stosunkowo niszowe, ale gromadzące ponad 75-tysięczną liczbę obserwujących. Kilkadziesiąt zamieszczonych tam filmów przedstawiających wypływający śluz czy substancje lipidowe z marszczącej się skóry zdołało zebrać prawie 700 tys. polubień. Nie zapominajmy o pionierce tego trendu, Sandrze Lee aka dr. Pimple Popper. Amerykańska dermatolożka pochwalić się może 7,4 mln subskrybentów na YouTube i własnym serialem telewizyjnym. Najpopularniejszy klip o usuwaniu gigantycznego zaskórniaka zamieszczony przez nią w sieci ma ponad 70 milionów odtworzeń. Nawet zresztą niektóre wideo podpisywane szerzej jako ASMR mogą wywoływać ambiwalentne reakcje. Tak bywa z azjatyckim trendem mukbang polegającym na nagrywaniu jedzenia rozmaitych potraw. Nie dla każdego okaże się przyjemnym seansem, jeśli zamieni się w spektakl łapczywego pożerania potraw mięsnych. Jednym z najbardziej skrajnych przypadków ukazujących tę modę może być absurdalny film chińskiej vlogerki, która próbowała zjeść przed kamerą… żywą ośmiornicę.

Dopamina jest wszędzie

To wszystko jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej nieprzyjemnego, acz popularnego kontentu, jeśli uwzględnimy także treści brutalne, obrazujące ryzykowne zachowania czy dokumentujące wypadki. Dlatego też ciężko postrzegać „anty-ASMR” w kategoriach efemerycznego żartu, skoro nie od dziś filmy – pozornie nieprzyjazne dla naszych zmysłów – znajdują szerokie grono odbiorców. Skąd bierze się to zainteresowanie?

– Niektóre osoby lubią oglądać na przykład wyciskanie krost czy wągrów – obserwowanie tego powoduje uwalnianie dopaminy odpowiedzialnej przecież m.in. za dobre samopoczucie – tak tłumaczy przyczyny odczuwania przyjemności z oglądania treści postrzeganych jako nieprzyjemne dr Magdalena Podbrożna, neurolożka z kliniki PsychoMedic.pl. Na ten temat istnieją także badania potwierdzające, że u niektórych osób receptory dopaminy działają tak, że częściej poszukują one niespodziewanych wrażeń. Istnieje po prostu wariant genetyczny, który związany jest z silnymi reakcjami mózgu na nieoczekiwane nagrody. To on sprawia, że dla niektórych to, co bardziej zaskakujące, staje się bardziej ekscytujące. – Ludzie oglądają takie treści, i tyczy się to też np. filmów grozy, ponieważ sterują one aktywnością mózgu. Oglądanie wspomnianych zachowań powoduje, że obserwujący je doznają uczucia lęku, strachu oraz podniecenia – mówi Podbrożna. Postanowiłem dopytać, jak wygląda to szczegółowo z perspektywy procesów zachodzących w mózgu. Dr Podbrożna wytłumaczyła mi to na przykładzie treści wywołujących strach lub niepokój – Na podstawie badań naukowych wiadomo, że gdy lęk powoli narasta, obszary mózgu odpowiedzialne za odbieranie bodźców wzrokowych i słuchowych stają się bardziej aktywne – tłumaczy neurolożka. – Strach powstaje w ciele migdałowatym, z którego impulsy są przekazywane do podwzgórza i w konsekwencji dochodzi do wzrostu wydzielania adrenaliny, noradrenaliny i dopaminy. Pod wpływem gwałtownego zdarzenia obserwowanego np. na ekranie dochodzi więc do zwiększonej aktywności obszarów mózgu odpowiedzialnych za przetwarzanie emocji, które są połączone z rejonami odbierającymi doznania sensoryczne – wyjaśnia specjalistka. Zdaniem ekspertki podobne procesy mogą zachodzić w mózgu także pod wpływem filmów, które powinny standardowo wywoływać u odbiorcy obrzydzenie. 

Materiały mające na celu wywołanie efektu przeciwnego do ASMR – czyli treści nieprzyjemne lub budzące niepokój albo obrzydzenie – to nie tylko koncept służący prowokacji. Zarówno liczby odtworzeń popularnych wideo w sieci, jak i badania nad ludzkim mózgiem dowodzą, że istnieje wiele osób, którym sprawiają one swoistą przyjemność i to dlatego nie mogą się oprzeć przed ich odkrywaniem. Wydaje się zatem, że jakkolwiek złego zdania nie mielibyśmy o tym, co aktualnie zyskuje popularność w internecie, jedno jest pewne. Te silnie zróżnicowane pod kątem wywoływanych emocji treści wiele mówią o ludzkim mózgu – i generalnie o naszej naturze. Sieć jest odbiciem naszych pragnień, niezależnie od tego jak dziwne by nie były. Pytanie, czy wszystkie treści realizujące te pragnienia powinny płynąć do naszych ekranów wartkim, niczym nieskrępowanym strumieniem? To już zdaje się być kwestią do rozstrzygnięcia dla etyków czy filozofów.

Pisze o muzyce, trendach i kulturze; uprawia w sieci trolling artystyczny. Autor książki poetyckiej "Pamiętnik z powstania" (2013). Teksty i wiersze publikował m.in. w NOIZZ.pl, F5, Screenagers.pl, Dwutygodnik.com.

zobacz także

zobacz playlisty