Newsy |

Jak brzmi zorza polarna? Posłuchaj wyjątkowych nagrań terenowych z Alaski 29.12.2020

Pixabay.com

Biolożka Karin Lehmkuhl Bodony połączyła siły z kompozytorem Matthew Burtnerem, który zarejestrował nietypowe utwory stworzone z dźwięków natury. 

Kilka dni temu wspominaliśmy na łamach Papaya.Rocks o nowej inicjatywie Tree.FM, w ramach której internauci mogą bezpłatnie posłuchać dźwięków lasów z całego świata. Inicjatywa wpisuje się w nurt coraz popularniejszego field recordingu, czyli nagrań terenowych. Artyści w ich ramach rejestrują interesujące odgłosy natury lub życia codziennego (jak choćby supermarketów), a następnie układają z nich bogate pejzaże brzmieniowe. Wiele z nich ma charakter badawczo-antropologiczny, jednak tak stworzone płyty zaczynają z powodzeniem przenikać do świata muzyki alternatywnej.

Kolejnym niecodziennym przykładem field recordingu, który od kilku dni okrąża internet, jest odcinek audycji Between the Ears emitowanej na antenie BBC Radio 3. Kate Bissell, producentka programu, oddała głos biolożce Karin Lehmkul Bodony i kompozytorowi Matthewowi Burtnerowi. Naukowczyni na co dzień rezyduje w Galenie, niewielkiej tubylczej wiosce położonej na Alasce, tuż za kołem podbiegunowym. Kobieta żyje z dala od cywilizacji, chcąc pozostać jak najbliżej natury. Ze względu na swoją pracę skrupulatnie dokumentuje zmieniającą się przyrodę, rejestruje anomalie pogodowe i fotografuje zwierzęta. W centrum jej zainteresowania leżą też zorze polarne, które na tamtejszej szerokości geograficznej potrafią przybierać spektakularne barwy. 

Kilkanaście lat temu Bodony zauważyła, że może rejestrować dźwięki emitowane przez zjawisko świetlne za pomocą rekordera wychwytującego bardzo niskie częstotliwości. – Słyszenie czegoś w rodzaju whoosh-whoosh, które przypomina to, co widzisz, jest naprawdę wyjątkowe – mówi badaczka w rozmowie z The Guardian. – Są chwile, gdy pojawiają się trzeszczące dźwięki albo strzępki rozmów w tle, ale później, za moment, robi się naprawdę pięknie. To na przykład niesamowite świsty albo powtarzalna sekwencja, która brzmi jak wołanie żab – tłumaczy. 

Biolożka połączyła siły z Matthewem Burtnerem. To kompozytor, który na co dzień wplata w swoje dzieła elementy field recordingu, tworząc projekty na przecięciu muzyki i ekologii. – To, co mnie najbardziej zaskoczyło, to fakt, że zorza była słyszalna o każdej porze dnia. Zwykle myślimy przecież, że występuje tylko w nocy, ale mogliśmy rejestrować ją z odbiornikiem w dowolnym momencie – opowiada. Pierwsze nagrania, które zapisał Amerykanin, nie cechowały się jednak wysoką jakością. Aby temu zaradzić, Burner odwzorował profil częstotliwości i amplitudy dźwięków na nowoczesnym syntezatorze. – Możesz zmienić barwę i sprawić, że zorza zagra na różnych instrumentach. Potraktowałem jej dane wejściowe jako coś w rodzaju kontrolera – dodaje. 

Z zapisem Songs of the Sky, bo taką nazwę przybrał projekt, można zapoznać się TU

000 Reakcji
/ @papaya.rocks

zobacz także

zobacz playlisty