Newsy |

Strony internetowe mają dobę na usuwanie przejawów mowy nienawiści. To nowe rozporządzenie francuskiego rządu15.05.2020

Pxhere

Za naruszenie regulacji, która ma przeciwdziałać cyberprzemocy i innym nadużyciom w sieci, właściciele portalów mają płacić wysokie kary finansowe. 

Zgromadzenie Narodowe, czyli niższa izba francuskiego parlamentu, optowało za wprowadzeniem ustawy związanej z tzw. nielegalnymi materiałami na wszelkich stronach internetowych, w szególności w mediach społecznościowych. Od tej pory każdy portal działający nad Loarą – niezależnie od tego, czy to niewielka witryna, czy giganci pokroju Facebooka albo Google'a – ma dobę na blokadę niepożądanych materiałów. Wśród niedozwolonych postów znalazły się takie, które zawierają nawoływanie do przemocy (przede wszystkim seksualnej), rasistowskie hasła i szeroko pojętą mowę nienawiści. Mniejszy limit czasowy, czyli godzinę, ustalono na usuwanie treści dotyczących terroryzmu oraz pedofilii.

Za nieprzestrzeganie nowych przepisów grożą wysokie kary finansowe – nawet do 1,2 miliona euro. Gdy sytuacja będzie się powtarzać, sankcje mogą sięgać nawet 4 proc. rocznego zysku firmy zarządzającej daną stroną. O takich precedensach rozstrzygać będzie tamtejszy organ kontrolny, czyli Wyższa Rada ds. Audiowizualna (CSA). Laetitia Reva, reprezentantka socjalliberalnej partii Emmanuela Macrona, stwierdziła, że nowe rozwiązanie w skuteczniejszy sposób ochroni ofiary cyberprzemocy. 

Regulacje francuskiego rządu nie spotkały się z aprobatą wszystkich deputowanych i grup interesów. Organizacja La Quadrature du Net, która zajmuje się prawami własności intelektualnej oraz bezpieczeństwem w sieci, wystosowała komunikat, w którym przestrzega przed możliwymi aberracjami.

– Tylko duże firmy mogą pozwolić sobie na kogoś, kto będzie kontrolował ruch na stronie 24/7. Zanim otrzymają prośbę od organów bezpieczeństwa, mniejsze podmioty będą musiały polegać na cenzurze. Najprawdopodobniej oprze się na użyciu automatycznego systemu dostarczanego przez większe korporacje. To on zdecyduje, co może pojawić się w sieci, a co nie – tłumaczy w wywiadzie dla BBC jej rzecznik, Jérémie Zimmermann. – Od pięciu lat w naszym państwie funkcjonuje prawo, które umożliwia usunięcie treści uznanych przez policję za nawołujące do terroryzmu. Danie im takiej władzy stanowi dla nas naruszenie wolności słowa – dodaje. 

Jak donosi portal TechCrunch, trwają właśnie rozmowy nad wprowadzeniem podobnych przepisów w całej Unii Europejskiej. 

000 Reakcji
/ @papaya.rocks

zobacz także

zobacz playlisty