Stado Złotych Niedźwiedzi. Zwycięzcy Berlinale, których warto znać20.02.2019
W miniony weekend zakończyła się 69. edycja jednego z najważniejszych europejskich, jak nie międzynarodowych festiwali – Berlinale. Tegoroczna odsłona imprezy obfitowała nie tylko w filmowe emocje. Długo wyczekiwaną produkcję komentującą pedofilię w Kościele zaprezentował François Ozon, historię walijskiego dziennikarza Garetha Jonesa po raz pierwszy pokazała Agnieszka Holland, a spragnieni muzycznych wrażeń widzowie mogli obejrzeć dokument Alana Elliotta i Sydneya Pollacka o zmarłej w ubiegłym roku Arethcie Franklin. Sprawdzamy, komu w tym roku jury pod przewodnictwem Juliette Binoche wręczyło główną nagrodę, a przy okazji przypominamy tytuły, które w przeszłości zostały nagrodzone Złotym Niedźwiedziem.
Synonimy
reż. Nadav Lapid
Tegoroczny zwycięzca festiwalu. Goldener Bär trafił po raz pierwszy w ręce izraelskiego reżysera. – To był najtrudniejszy film, jaki kiedykolwiek nakręciłem. Mam nadzieję, że ludzie nie zrozumieją go wyłącznie jako radykalnej i mocnej wypowiedzi artystycznej, ale odnajdą w nim film artystyczny – komentował na konferencji prasowej po rozdaniu nagród Nadav Lapid, autor Synonimów. Francusko-niemiecko-izraelska koprodukcja to historia młodego Yoava, który przyjechał do Paryża – jak niegdyś główny bohater Lokatora Romana Polańskiego – z Bliskiego Wschodu. Uciekając z rodzinnego kraju, gdzie nabawił się traumy w związku z odbytą służbą wojenną, pragnie rozpocząć wszystko na nowo. Film, który kryje w sobie wiele autobiograficznych odniesień do doświadczeń autora, jawi się jako opowieść o poszukiwaniu swojej tożsamości na nowo i wyobcowaniu w nieznanym otoczeniu. Synonimy podejmują dyskusję na temat multikulturowego społeczeństwa, w którym ojczyzna i przywiązanie do miejsca zamieszkania są coraz płynniejszymi pojęciami. Niestety, brak jeszcze informacji o polskiej dystrybucji produkcji.
Dusza i ciało
reż. Ildikó Enyedi
Dwa lata temu zasłużonego Złotego Niedźwiedzia otrzymała jedna z najbardziej rozpoznawalnych węgierskich twórczyń, Ildikó Enyedi. W poetyckiej, spowitej oniryczną estetyką Duszy i ciele autorka portretuje dwójkę osobliwych postaci, które wymykają się schematom narzuconym przez społeczeństwo. Mária, obdarzona wyjątkową pamięcią dziewczyna, pracuje jako kontrolerka jakości w jednej z budapesztańskich rzeźni, gdzie dyrektorem finansowym jest Endre – wycofany flegmatyk ze sparaliżowaną ręką. Bohaterów łączy specyficzne uczucie, którego nie są w stanie przekuć w relację – przynajmniej w świecie rzeczywistym. Okazuje się, że para każdego dnia śni o tym samym: w ich wizjach spotykają się na zimowej, przestronnej polanie jako jeleń i łania. Enyedi, dla której realizacja filmu była powrotem za kamerę po 16 latach przerwy, stworzyła metaforyczną, ocierającą się o surrealizm perełkę. Na wyjątkowość filmu składa się paleta elementów: dopieszczona, trącąca ascetyczną surowością warstwa estetyczna, dopracowane portrety psychologiczne czy przewijające się w tle ekologiczne wtręty. Nie każdemu przypadnie do gustu tak wyrazista historia o miłości pozornie niemożliwej, ale jeśli szukacie w kinie nieoczywistości, to dobrze trafiliście.
Gorzkie mleko
reż. Claudia Llosa
W 2009 r. ze statuetką z Berlina wyjechała Claudia Llosa, dla której Gorzkie mleko było drugim długometrażowym filmem. Pochodząca z Ameryki Południowej, mieszkająca w Hiszpanii autorka zobrazowała perypetie Fausty (w tej roli rewelacyjna, choć niedostrzeżona przez szerszą publiczność Magaly Solier), która jako służąca w Limie zmaga się nie tylko z materialnym ubóstwem. Bohaterka naznaczona jest traumą uniemożliwiającą normalne funkcjonowanie. Gdy nagle traci ukochaną matkę, jej wewnętrzny smutek jeszcze bardziej się pogłębia. Reżyserka w wyrazisty sposób przedstawia dramat jednostki walczącej nie tylko z własnymi ograniczeniami, ale też z podziałami panującymi we własnym kraju. Llosa nie opiera się konwenansom i rysuje fabułę, o której trudno zapomnieć. W kameralnej opowieści dużą rolę grają znakomite zdjęcia przyjaciółki Claudii, Natashy Baier oraz przemyślana ścieżka dźwiękowa autorstwa Selmy Mutal. A historia rozedrganej emocjonalnie dziewczyny łączy się z historią narodu nękanego przez klasizm czy wojnę domową. Ciekawostka nie tylko dla fanów egzotycznego kina oraz obecnego w Gorzkim mleku realizmu magicznego.
Intymność
reż. Patrice Chéreau
Jury niemieckiego festiwalu ceni filmowe transgresje i przełamywanie tematów tabu: od lat przyznaje się tu Nagrodę Teddy’ego dla najlepszej produkcji LGBT, a tytuły startujące w konkursie często opowiadają o zmianach zachodzących we współczesnym społeczeństwie. W ubiegłym roku Złotego Niedźwiedzia za Touch Me Not – balansujące na granicy eksperymentu i dokumentu dzieło dotyczące seksualności osób niepełnosprawnych czy nieheteronormatywnych – otrzymała Adina Pintille. Siedemnaście lat wcześniej najwyższy laur na Berlinale przypadł reżyserowi Patrice’owi Chéreau, którego Intymność wzbudziła wiele kontrowersji i wywołała zażartą dyskusję na temat obecności erotyzmu we współczesnym kinie. Francuska produkcja opowiada o relacji barmana londyńskiego pubu, Jaya oraz Claire – tajemniczej kobiety. Ich znajomość opiera się głównie na intensywnym, ale naturalistycznym, pozbawionym szczerych emocji seksie (wszystkie sceny miłosne między bohaterami są prawdziwe). Pewnego dnia, gdy bohaterka nie zjawia się w domu eks-muzyka na umówioną godzinę, mężczyzna udaje się na podróż w poszukiwaniu nieuchwytnej partnerki. Film, w którym obok nagości, voyeryzmu i pytań na temat istoty przypadkowej miłości pojawiają się niejednoznaczne, lynchowskie twisty, wprowadza w stan jednoczesnego zakłopotania i zachwytu.
Skandalista Larry Flynt
reż. Milós Forman
Jednego Złotego Niedźwiedzia ma na koncie zmarły w ubiegłym roku Milós Forman – autor kultowych filmów takich jak musical Hair, Lot nad kukułczym gniazdem czy Amadeusz. Czech otrzymał statuetkę za swoje mniej znane, ale równie wyraziste dzieło opowiadające o Larrym Flyncie – założycielu pierwszego na amerykańskim rynku czasopisma pornograficznego Hustler. Potentat branży erotycznej (w tej roli świetny Woody Harrelson) przedstawiony został jako obrońca rudymentarnych wartości: wolności prasy czy prawa do wygłaszania własnych sądów. Mimo że prezentowane przez multimilionera treści balansowały na granicy dobrego smaku, on nie poddał się presjom ze strony prawicowej części USA i walczył o należne sobie przywileje. – Nie musicie lubić tego, co robi Flynt, żeby docenić, że żyjecie w kraju, w którym wolno mu to robić – mówi w mowie obronnej prawnik biznesmena, co zdaje się być dobrą puentą produkcji.
Skowronki na uwięzi
reż. Jiří Menzel
Podczas Berlinale, które odbyło się w 1990 r., zwyciężyła inna ikona czeskiego kina – Jiří Menzel. Skowronki na uwięzi były nie tylko w tytule filmu: socjalistyczna cenzura sprawiła, że dzieło przeleżało na półkach archiwów przez ponad dwadzieścia lat i dopiero po upadku komunizmu mogło triumfalnie wkroczyć na kinowe ekrany. Historyczne okoliczności sprawiły, że produkcja nabrała nowego znaczenia – nieprzypadkowo mówi się, że ta adaptacja powieści Anons o sprzedaży domu, w którym już nie chcę mieszkać Bogumiła Hrabala należy do najtrafniejszych diagnoz czechosłowackiego reżimu politycznego lat 50. Reżyser sportretował w niej samodzielnie myślących, opowiadających się po stronie opozycji intelektualistów, którzy zostają poddani procesowi osobliwej resocjalizacji. Z redakcji magazynów czy uniwersytetów trafiają do stalowni i składowiska złomu w Kładnie, gdzie poznają kobiety-więźniarki. Dwie pozornie niezwiązane ze sobą grupy społeczne łączy wiele – razem przeciwstawiają się systemowi, w ironiczny sposób komentują jego mechanizmy i samodzielnie chcą decydować o własnej przyszłości. Skowronki na uwięzi – z jednej strony przepełnione artystycznym liryzmem, a z drugiej zabarwione cyniczną ironią charakterystyczną dla naszych sąsiadów z południa – nieprzypadkowo były porównywane do kanonu rodzimego kina moralnego niepokoju.
Start
reż. Jerzy Skolimowski
W 1967 r. Złotego Niedźwiedzia za Matnię – historię dwóch angielskich gangsterów – otrzymał przebywający już na emigracji Roman Polański. W następnej odsłonie Berlinale najwyższy laur przypadł jego przyjacielowi ze studiów, Jerzemu Skolimowskiemu. Dla reżysera, który w minionym roku obchodził 80. urodziny, Start był pierwszą produkcją zrealizowaną poza granicami komunistycznej ojczyzny. Powstały w Belgii melodramat opowiada o losach praktykanta w luksusowym salonie fryzjerskim, Marca. Jego życie dotychczas było podporządkowane jednej pasji: motoryzacji. Chcąc wziąć udział w wymarzonym rajdzie, wszelkimi sposobami chce zdobyć upragniony samochód. Starannie zarysowane plany burzy mu jednak atrakcyjna kobieta (na ekranie zjawiskowa Catherine-Isabelle Duport). Wolta w życiu młodego mężczyzny prowokuje wiele zmian, które Skolimowskiemu udało sportretować się w przemyślany, ale subtelny sposób. Zwróćcie uwagę na formalną warstwę filmu: reżyser kontynuuje swoje artystyczne poszukiwania, które zainaugurował Barierą czy Rewolwerem i śmiało bawi się formą przypominającą dokonania gigantów francuskiej nowej fali. Takie zabawy kamerą czy montażem w połączeniu z jazzową muzyką Krzysztofa Komedy tworzą mieszankę, od której trudno się odpędzić.
zobacz także
- Oto 5 najciekawszych dokumentów, które obejrzycie na Watch Docs
Trendy
Oto 5 najciekawszych dokumentów, które obejrzycie na Watch Docs
- „Combat Obscura”: wstrząsający film dokumentalny o amerykańskich marines
Newsy
„Combat Obscura”: wstrząsający film dokumentalny o amerykańskich marines
- Film dokumentalny o Arecie Franklin doczekał się premiery. Po 46 latach
Newsy
Film dokumentalny o Arecie Franklin doczekał się premiery. Po 46 latach
- 8 festiwalowych przebojów wyprodukowanych przez serwisy streamingowe
Trendy
8 festiwalowych przebojów wyprodukowanych przez serwisy streamingowe
zobacz playlisty
-
Martin Scorsese
03
Martin Scorsese
-
03
-
Cotygodniowy przegląd teledysków
73
Cotygodniowy przegląd teledysków
-
Inspiracje
01
Inspiracje