Opinie |

„Winni” i inni. Wymagające kino jednego aktora30.12.2018

fot. Nordisk Film

W filmie opierającym się na grze jednego aktora nie ma miejsca na łatanie niedostatków scenariusza czy odwracanie uwagi widzów od kiepsko napisanych zwrotów akcji. Wprost przeciwnie – reżyser musi zaserwować publiczności zwartą i zaskakującą historię nakreśloną przez postać, z którą będą chcieli zostać aż do samego końca trwania filmu.

Winni (2018)

Goszczący na polskich ekranach thriller Winni Gustava Möllera to przykład właśnie takiego kina. Duński kandydat do tegorocznego Oscara to film niemal idealny: trzymający w napięciu, stonowany, nienachalny i powoli odkrywający karty. To inteligentna rozrywka, w ramach której oprócz finałowego „twistu” czeka na nas coś więcej. Nie byłoby tego filmu bez Jakoba Cedergrena – aktor, którego pamiętać możemy m.in. z Submarino Thomasa Vinterberga, wciela się tu w rolę dyspozytora linii alarmowej. W miarę rozwoju akcji, Cedergren staje na czele jednoosobowego śledztwa prowadzonego drogą telefoniczną. Na ekranie widzimy głównie jego twarz, na której malują się wszystkie emocje świata, ale też prawą dłoń, wyrywającą się do nakreślenia pełnej historii tego bohatera. Tę ułożymy sobie jednak w całość dopiero w ostatnich minutach filmu. 

Winni (2018) – zwiastun

Pogrzebany (2010)

Wpadnięcie w potrzask, gra z czasem i zdanie na łaskę telefonu to klasyczny schemat kina jednego aktora. Pogrzebany z Ryanem Reynoldsem w roli głównej to ekstremum tego gatunku. W filmie nie ma miejsca na rozgrywający się w tle drugi czy trzeci plan. Główny bohater zamknięty jest w trumnie i ma zaledwie 90 minut na ocalenie. Na pierwszy rzut oka nie wygląda to na przykład ambitnego kina, ale reżyser, Rodrigo Cortés, wyciąga z tej konwencji absolutnie wszystko, trzymając widza na przysłowiowej „krawędzi fotela”. Nie tylko wykorzystuje tutaj powszechny lęk przed zamknięciem w ograniczonej przestrzeni, ale także tworzy pozornie beznadziejną rzeczywistość, w której nawet najdrobniejszy element może wszystko odmienić. 

Pogrzebany (2010) – zwiastun

Locke (2013)

Locke to nie tylko pierwszy film wyreżyserowany przez cenionego brytyjskiego scenarzystę Stevena Knighta, ale także pierwsza produkcja, w której Tom Hardy gra zwykłą osobę – nie gangstera, mordercę czy przerysowaną superpostać, ale przeciętnego faceta jadącego samochodem. Pułapka, do której trafił bohater, to nie zamknięte pomieszczenie, w którym czeka się na śmierć, ale dający pozorne poczucie wolności SUV na drodze szybkiego ruchu. Choć Hardy na ekranie występuje przez cały czas sam, wśród głosów, które możemy usłyszeć w słuchawce są wybitni aktorzy, m.in. Olivia Colman, Tom Holland, Ruth Wilson czy Andrew Scott. Aby dodać filmowi realizmu, reżyser kręcił wszystko na żywo, przetrzymując swoją drugoplanową obsadę w hotelu i każąc im dzwonić do Hardy'ego na umówiony sygnał.

Locke (2014) – zwiastun

Moon (2009)

Moon to debiut reżyserski syna Davida Bowiego, Duncana Jonesa; pierwszy i niestety jak na razie jedyny jego dobry film. Minimalistyczny, ale świetnie napisany dramat science-fiction skupia się na losach kontraktowego robotnika Sama Bella, kończącego 3-letnią misję na Księżycu. Czy oprócz komputera mówiącego głosem Kevina Spacey na kosmicznej stacji ktoś jeszcze jest? Czy mężczyzna powoli wpada w paranoję? A może to zwykłe omamy? W jednoznacznej odpowiedzi na te pytania nie pomaga Sam Rockwell, który wspina się tu na aktorskie wyżyny, myląc tropy i tworząc niezapomniany ekranowy duet z samym sobą.  

Moon (2009) – zwiastun
000 Reakcji
/ @zdzichoo

Sekretarz Redakcji Papaya.Rocks

zobacz także

zobacz playlisty