Ben Mendelsohn: Wybitny specjalista od złych bohaterów 05.08.2020
Ciężkie spojrzenie, nerwowe ruchy i umiejętność błyskawicznego budowania ekranowego napięcia. Dysponując takimi cechami i przy okazji ogromnym aktorskim wyczuciem, przez większą część swojej kariery pochodzący z Australii Ben Mendelsohn z sukcesem grywał złoczyńców i czarne charaktery. W swojej najnowszej produkcji, australijskim komediodramacie Babyteeth, wciela się jednak w troskliwego ojca umierającej dziewczyny, który próbuje zachować rozsądek i walczy z beznadziejną sytuacją rodzinną. Wyreżyserowany przez Shannon Murphy film już niedługo będzie można zobaczyć na dużym ekranie – za sprawą Best Film trafi do polskich kin 7 sierpnia.
– Od ośmiu czy dziewięciu lat nie byłem w sprawach zawodowych w Australii. Dostałem jednak scenariusz Babyteeth i uznałem, że to piękna historia. To słowo niezbyt często przychodzi mi do głowy po przeczytaniu czegokolwiek, ale ten tekst skupia wszystkie najlepsze australijskie zalety: z uczuciem prezentuje trudnych ludzi, którzy mają swoje dziwactwa i nie są bez skazy – opowiadał na planie Babyteeth Mendelsohn. – To cudownie smutny i dojmująco piękny film. To trawestacja komedii romantycznej, gdzie występuje 16-latka umierająca na raka i jej 23-letni chłopak ćpun. Takie podejście wymaga odwagi – dodał aktor, komplementując pracę reżyserki Shannon Murphy.
Zawodowy powrót na plan w ojczyźnie na pewno się Mendelsohnowi opłacił – także dlatego, że po ostatnich kilku latach występów w hollywoodzkich hitach i mainstreamowych amerykańskich serialach, może z Nagrodą Emmy, dobrymi recenzjami i przysłowiową tarczą wrócić do kraju, gdzie w bardzo młodym wieku zaczynał swoją karierę.
Przełomem była dla niego rola Trevora w obsypanym nagrodami australijskiej branży filmowej The Year My Voice Broke, którą zagrał jako 18-latek. W filmie z 1987 r. zbudował podwaliny pod swoją życiową, ciągniętą latami kreację – szemranego typa spod ciemnej gwiazdy, drobnego przestępcy nie stroniącego od używek i agresywnego wykolejeńca. Mimo zdobycia Australian Film Institute Award dla najlepszego aktora drugoplanowego, ponad dwie dekady zajęło mu przebicie się do światowej aktorskiej pierwszej ligi. Nie narzekał na brak pracy. Wprost przeciwnie, konsekwentnie grał kolejne role i zaznaczał swoje nazwisko lokalnej mapie. Australijscy widzowie na pewno pamiętają jego role w Wielkim szwindlu (1990), Spotswood (1992) czy Metal Skin (1994), ale mimo sukcesów w kraju wielki przełom wciąż nie nadchodził. Musiało być to dla niego frustrujące, tak samo zresztą jak obserwowanie błyskawicznych karier aktorów i aktorek z jego pokolenia. Na jego oczach sukces osiągali Nicole Kidman czy Naomi Watts, z którymi debiutował we wspomnianym The Year My Voice Broke, jak i Russell Crowe, Guy Pearce czy Noah Taylor, z którymi już jako 20-latek wrzucony został do jednego worka obrandowanego jako „The Mouse Pack” (to parafraza aktorskich klik – amerykańskiego Rat Pack i brytyjskiego Brit Pack). – Znamy się od zawsze – mówił niedawno Mendelsohn w rozmowie z NPR w kontekście Nicole Kidman – każdy z mojego aktorskiego pokolenia zna każdego – dodał.
Szansę na coś więcej poza rodzimą Australią aktor dostał dopiero na przełomie tysiącleci. Najpierw zagrał w średnio udanym fabularnie, choć docenionym za efekty specjalne filmie Granice wytrzymałości (2000), gdzie spotkał się na planie z Chrisem O'Donnellem, Billem Paxtonem i… Izabellą Scorupco; później w Podróży do Nowej Ziemi (2005) Terrence’a Malicka oraz – nomen omen – Australii Baza Luhrmanna. Choć zdarzyło mu się też stawać na planie obok Nicolasa Cage’a, prawdziwym kamieniem milowym okazała się produkcja wcale nie amerykańska, ale na wskroś zanurzona w kulturze Antypodów.
Na Królestwie zwierząt – debiucie fabularnym reżysera i scenarzysty Davida Michôda – swoje kariery zbudowało co najmniej kilka osób. Dzięki filmowi zaczęto kojarzyć nazwisko nie tylko twórcy, ale i Jacki Weaver – nominowanej do Oscara i Złotego Globu – czy Joela Edgertona, który bardzo szybko przebił się w Hollywood i zaczął grywać znaczące role – np. w Darze (2015), Loving (2016) czy Wojowniku (2011). Skorzystał też Ben Mendelsohn – po premierze i Wielkiej Nagrodzie Jury dla najlepszego dramatycznego filmu zagranicznego w Sundance w dużej mierze mówiło się właśnie o jego kreacji. Zagrał Andrew „Pope’a” Cody’ego – niestabilnego psychicznie najstarszego syna w przestępczej rodzinie; ukrywającego się przed policją bandytę, który zdolny jest do absolutnie wszystkiego. Mendelsohn poprowadził tę rolę po mistrzowsku – do tego stopnia, że stała się ona później nawet punktem wyjścia dla opartego na filmie serialu.
Po Królestwie zwierząt nazwisko Bena Mendelsohna dotarło wreszcie do najlepszych reżyserów, specjalistów od castingu czy producentów. Zaczął pojawiać się nie tylko w typowych amerykańskich i naszpikowanych gwiazdami akcyjniakach pokroju Elita zabójców (2011), ale i bardziej wysublimowanych dramatach i thrillerach. Tylko w 2012 r. Mendelsohn stworzył wybitne role w Zabić, jak to łatwo powiedzieć u swojego rodaka, Andrew Dominika, partnerując m.in. Bradowi Pittowi i Jamesowi Gandolfiniemu oraz w Drugim obliczu, gdzie dzielił sceny z Ryanem Goslingiem. Trafił także do pierwszej w swoim życiu filmowej franczyzy, czyli trzeciej części nolanowskiej trylogii o Batmanie: Mroczny rycerz powstaje (2012).
Nie ograniczał się tylko od Stanów i okazjonalnie Australii – grywał też w Wielkiej Brytanii, szybko udowadniając, m.in. więziennym Starred Up (2013), że jest jednym z najlepszych specjalistów od akcentów w branży, o czym opowiadał niedawno szczegółowo TU. Nie każdemu nie-Brytyjczykowi dane jest w końcu grać angielskich monarchów: Jerzego VI Windsora w Czasie mroku (2017) i Henryka IV w netfliksowym Królu (2019).
W ostatnich latach Australijczyk przeżywa prawdziwy zawodowy rozkwit, realizując chyba wszystkie aktorskie marzenia. Wyśnioną już w dzieciństwie rolę w filmie ze świata Gwiezdnych wojen zaliczył w Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie (2016), ma na koncie postać z uniwersum Marvela (Kapitan Marvel i Spider-Man: Daleko od domu), a także występ u Stevena Spielberga w Ready Player One (2018). Pojawia się w najpopularniejszych teledyskach i muzycznych projektach, ale jego nazwisko wiele znaczy też w telewizji. Za rolę Danny’ego Rayburna w Bloodline, odrobinę podobną do kreacji, którą stworzył w Królestwie zwierząt, nominowany został do Złotego Globu. W tym roku, już na pierwszym planie, oglądać go można natomiast w bazującym na prozie Stephena Kinga serialu The Outsider, gdzie gra detektywa. Powoli przestaje więc być „królem złoczyńców” – trochę zmęczony swoim emploi, a trochę gotowy na nowe aktorskie wyzwania. Wydaje się więc, że rola, jaką stworzył w Babyteeth, filmie, który sam w jednym z wywiadów określił jako „przyjemnie popieprzoną, współczesną wersję Romea i Julii”, wydaje się dobrym początkiem nowej, aktorskiej drogi.
zobacz także
- „Lovecraft Country": Ameryka, rasizm i kryminalna zagadka
Newsy
„Lovecraft Country": Ameryka, rasizm i kryminalna zagadka
- Spike Lee: Filmowa partyzantka
Ludzie
Spike Lee: Filmowa partyzantka
- „Cat Daddies": Powstał kameralny dokument o męskości, empatii i przywiązaniu do zwierząt
Newsy
„Cat Daddies": Powstał kameralny dokument o męskości, empatii i przywiązaniu do zwierząt
- Platforma Steam pobija kolejny rekord liczby aktywnych użytkowników
Newsy
Platforma Steam pobija kolejny rekord liczby aktywnych użytkowników
zobacz playlisty
-
Muzeum Van Gogha w 4K
06
Muzeum Van Gogha w 4K
-
John Peel Sessions
17
John Peel Sessions
-
Andriej Tarkowski
02
Andriej Tarkowski
-
David Michôd
03
David Michôd