Trendy |

Mick Champayne | Życie po utracie prywatności02.04.2019

ilustracja: Mick Champayne

Pamiętam z dzieciństwa, że moja mama miała bliską przyjaciółkę, mieszkającą w innym mieście. Dzieliła się z nią każdym, nawet najbardziej intymnym szczegółem z naszego życia. Codziennie przy porannej kawie zdawała przyjaciółce telefoniczną relację z poprzedniego dnia, nie omijając przy tym wstydliwych i upokarzających historii na temat swoich dzieci. I jak większość nastolatków, byłam przerażona tym atakiem na moją prywatność.

Dorastałam w późnych latach 90., kiedy pagery z identyfikacją nadawcy były technologicznym szczytem. A wyobraź sobie, że jesteś trzynastolatkiem w dzisiejszych czasach i googlując swoje imię odkrywasz, że już istniejesz w sieci. Świadomość, że moja mama dzieliła się informacjami o mnie z jedną osobą była straszna, więc nie wyobrażam sobie, ile niepokoju pojawiłoby się w mojej nastoletniej psychice, gdyby działo się to w sieci. Przypomina mi się tytułowy bohater Truman Show, który był mimowolną gwiazdą programu telewizyjnego, a każdy jego ruch śledził tłum widzów. Podobnie do Trumana, życie dzieci Generacji Z stało się towarem na rynku treści internetowych. Intymne szczegóły z ich życia, od pierwszych zdjęć USG po napady złości, zostały udostępnione w przestrzeni mediów społecznościowych. Nawet jeśli rodzice nie są uzależnieni od ciągłego dzielenia się życiem w internecie, szkolne raporty czy wyniki zawodów sportowych są skarbnicą danych, z których Google czerpie informacje na temat ich tożsamości.

Algorytmy przetwarzające duże zbiory danych ciągle śledzą nasz każdy ruch. Ile razy moglibyście przysiąc, że widzicie reklamę, bo ktoś po drugiej stronie konta na Instagramie was podsłuchuje?

Wszyscy żyjemy w rzeczywistości rodem z Truman Show. Na pewno znacie powiedzenie: „jeśli produkt jest darmowy, to ty jesteś produktem”. Udostępniliśmy mnóstwo naszych danych osobowych, czy to ze względu na wygodę, czy też zupełnie nieświadomie. I podobnie jak widownia przed telewizorami oglądająca życie Trumana, marketingowcy i algorytmy przetwarzające duże zbiory danych ciągle śledzą nasz każdy ruch. Ile razy moglibyście przysiąc, że widzicie reklamę, bo ktoś po drugiej stronie konta na Instagramie was podsłuchuje?

Podczas tegorocznej edycji SXSW, specjalistka ds. badań jakościowych i futurystka Amy Webb ogłosiła odważnie, że „prywatność nie istnieje”. Wszystko, co robimy, generuje dane, które są zbierane, przetwarzane, oferowane jako produkt i spieniężane. To stwierdzenie brane dosłownie brzmi bardzo posępnie i przytłaczająco. Webb twierdzi jednak, że nie wszystko wygląda tak źle, jak mogłoby się nam wydawać. Założony przez nią Future Today Institute bada wpływ i możliwości, jakie niosą ze sobą nowe technologie i trendy.

Według niej, warto zwrócić uwagę na jeden z kluczowych trendów technologicznych, którym jest identyfikacja biometryczna. Biometria jest techniką rozpoznawania i identyfikacji osoby w oparciu o jej indywidualne cechy fizyczne. W najbardziej powszechnej formie wpisała się już bezszelestnie w nasze życie – np. jako czytnik odcisków palców czy system rozpoznawania twarzy. Taki jak w iPhonie X, który emituje 30 tysięcy podczerwonych punkcików na twarz użytkownika w celu identyfikacji umożliwiającej odblokowanie telefonu.

Technologia staje się coraz bardziej zaawansowana poprzez badanie i wykorzystanie cech takich jak zachowania, gesty czy emocje.

Jako projektanci pracujący z nowymi technologiami, regularnie myślimy o „przyszłości”. Częstokroć jednak nasze myślenie jest bardzo liniowe, co powoduje, że nie dostrzegamy martwych punktów tuż poza naszym polem widzenia. Możemy dowiedzieć się więcej, jeśli spojrzymy szerzej, połączymy równoległe trendy i weźmiemy pod uwagę ich szersze implikacje. W przypadku identyfikacji biometrycznej, technologia staje się coraz bardziej zaawansowana poprzez badanie i wykorzystanie cech takich jak zachowania, gesty czy emocje. W połączeniu z innymi danymi już zebranymi na nasz temat, nasze niepowtarzalne cechy pozwolą nie tylko nas zidentyfikować, ale również określić stan emocjonalny i nastrój.

W kontekście naszej rzeczywistości, marka sportowa lululemon już zaczęła spekulacje na temat przyszłości strojów wykorzystujących zbieżność biometrii i urządzeń przenośnych. Założyciel Chip Wilson przewiduje, że dostęp do tych wszystkich danych doprowadzi do poprawy zdrowia i samopoczucia, a w rezultacie wszyscy będziemy mieć „wspaniałe ciało” i nosić olimpijskie stroje z Lycry, zmieniające kolor w zależności od naszego nastroju. Idąc o krok dalej, Wilson przewiduje, że w ciągu 15 lat będziemy mieć wszczepione implanty, które dostarczą jeszcze więcej kompleksowych danych biometrycznych. Ten ciągły strumień dokładnych danych pozwoli stwierdzić, czego potrzebuje nasz organizm, żeby utrzymać zdrową formę, a to z kolei przełoży się na naszą listę zakupów. Dostęp do tych informacji to prawdziwy raj dla marketingowców: optymalizacja kampanii reklamowych i dobór rekomendacji produktów będą niezwykle dokładne i przekonujące dla konsumentów.

Autonomiczne samochody to kolejny trend graniczący z biometrią. Idąc za wyobrażeniem prawdopodobnej przyszłości pełnej samochodów bez kierowców i zdalnego transportu, firma motoryzacyjna Kia zaprezentowała podczas tegorocznych targów CES system R.E.A.D., dostosowujący się w czasie rzeczywistym do nastroju pasażerów. Opracowano sztuczną inteligencję opartą na emocjach, która potrafi dostosować się do panującej w aucie atmosfery: biosensory w kabinie badają poziom stresu, kamery monitorują wyraz twarzy, tętno i poziom elektrolitów, w celu stworzenia poprzez oświetlenie i muzykę bardziej relaksującej przestrzeni. Marketingowcy mogą wykorzystać tę okazję do sprzedaży większej liczby produktów odbiorcom zamkniętym w kabinie samochodu. Jeśli będą w lepszym nastroju, mogą być bardziej podatni na różne oferty.

Czy dane takie jak nasze emocje, stan umysłu czy dane biometryczne powinny być poufne? Czy możliwa jest bardziej holistyczna i zdrowa relacja między konsumentem i marketingowcem?

Razem ze zwiększającą się liczbą firm i usług opartych o dane, prywatność, jaką znamy do tej pory, zaczęła się zmieniać. Jeden z pozytywnych skutków większej dostępności danych to nowe sposoby na zapewnienie przejrzystości i zaufania do produktów konsumenckich, np. niedawne regulacje RODO opracowane w celu zapewnienia obywatelom UE większej kontroli nad ich danymi osobowymi.

Warto pamiętać, że nowe trendy nie są z natury złe – wszystko zależy od tego, jak ich używamy, jak je łączymy i czy zadajemy ważne, bardziej filozoficzne pytania o rolę prywatności w przyszłości. Czy dane takie jak nasze emocje, stan umysłu czy dane biometryczne powinny być poufne? Czy możliwa jest bardziej holistyczna i zdrowa relacja między konsumentem i marketingowcem? Mamy możliwość, by zacząć myśleć bardziej konstruktywnie, wziąć się do działania i włączyć do dyskusji, zamiast być tylko biernym obserwatorem rzeczywistości.

tagi

000 Reakcji

Na co dzień Visual Design Lead w firmie Huge w Chicago, po godzinach ilustratorka/aspirująca futurolożka. Projektuje rozwiązania, które są przemyślane i atrakcyjne pod względem wizualnym – zarówno w obrębie UX, jak i strategii. W swoich projektach stara się przemycać humor i osobistą perspektywę.

zobacz także

zobacz playlisty