Newsy |

Czerwone, zielone. Mordercza lalka z serialu „Squid Game” stanęła na przejściu dla pieszych na Filipinach04.10.2021

źródło: Netflix

W ten sposób Netflix promuje swój największy obecnie hit streamingowy – południowokoreański serial o tajemniczej i zabójczej grze, w której stawką są przetrwanie i ogromne pieniądze. 

Squid Game zalicza kolejne rekordy. Produkcja, która zadebiutowała 17 września, szybko wskoczyła na pozycję numer 1 i stała się najchętniej oglądanym tytułem na Netfliksie w aż 83 krajach – w tym w Polsce. Prognozy są odważne: Ted Sarandos, dyrektor generalny platformy liczy, że przez pierwsze 28 dni historię zadłużonych desperatów, próbujących wygrać nagrodę 45,6 miliarda wonów, obejrzy ponad 82 miliony osób na całym świecie. Skąd ta liczba? Tyle właśnie widzów przyciągnął dotychczasowy rekordzista, pierwszy sezon serialu Bridgertonowie. Według Sarandosa, Squid Game spokojnie pobije ten wynik. 

Serial stworzony przez południowokoreańskiego reżysera i scenarzystę Hwang Dong-hyuka nie opiera się tylko na widowiskowym ukazywaniu przemocy i przelewaniu krwi. Fakt, jest momentami okrutny, ale ma też dobrze poprowadzoną fabułę oraz dość oryginalny motyw nawiązujący do tradycyjnych dziecięcych zabaw. To właśnie na nich opierają się wyzwania, w których biorą udział śmiałkowie. Gry mają proste zasady, ale przegrana ma tragiczne konsekwencje. 

Zabawą, w której muszą wziąć udział uczestnicy już w pierwszym odcinku, jest Czerwone światło, Zielone światło. To nic innego, ale zmodyfikowana wersja znanej także u nas ruchowej gry Raz, dwa, trzy, Baba Jaga patrzy. Normalnie osobą „patrzącą” jest jeden z uczestników, który próbuje złapać zbliżające się do niej osoby. Po odliczaniu i wypowiedzeniu charakterystycznej wyliczanki odwraca się i typuje graczy, którzy nie zdążyli na czas zatrzymać się i znieruchomieć. Ci, którym się nie udało, trafiają do punktu startowego. W Squid Game jest podobnie, ale Babą Jagą jest zaawansowany robot-lalka, który dzięki czujnikom ruchu i kamerom szybko typuje przegranych i eliminuje ich z gry. I to dosłownie – powród do punktu A nie istnieje, a karą jest śmierć.

Co ciekawe, ten właśnie brutalny motyw postanowił wykorzystać Netflix przy promocji serialu na całym świecie. W kilku miejscach stanęły więc 3-metrowe repliki morderczej lalki znanej ze Squid Game. Jedna z nich pojawiła się np. na Filipinach w Quezon City przy wejściu do galerii handlowej. Ma ona nie tylko cel marketingowy, ale także ostrzegawczy: ma monitorować osoby wchodzące na przejście dla pieszych. Na poniższym wideo wygląda to dość niepokojąco, zważywszy, że lalka obraca głowę, wyśpiewuje znaną z produkcji wyliczankę i błyska oczami na przechodniów. „Eliminuje” ich jednak tylko wtedy, kiedy nie zastosują się oni do przepisów i postanowią przejść przez jezdnię na czerwonym świetle.

 

 

000 Reakcji
/ @papaya.rocks

zobacz także

zobacz playlisty