Newsy |

Google Maps pokazuje inne granice państw w zależności od kraju, w którym korzystamy z Internetu17.02.2020

źródło: Google Maps

Kaszmir, Półwysep Krymski czy Palestyna: ich nieujednolicony we wszystkich krajach status ma swoje odbicie w tym, jak przygotowywane są mapy Google. 

Od ponad siedemdziesięciu lat Indie i Pakistan toczą wojnę o Kaszmir: górzysty region obejmujący tereny południowo-wschodniej części Karakorum, Kotlinę Kaszmirską oraz doliny rzek Indus i Ćenab. Konflikt nie pozostał rozstrzygnięty, ale dla indyjskich internautów sprawa jest jasna: według Google Maps teren należy do ich państwa. Wszędzie indziej użytkownicy widzą z kolei granice miejsca zaznaczone przerywaną linią, co potwierdza, że przynależność regionu do określonego kraju wciąż pozostaje niewyjaśniona. Za kartograficzną rozbieżnością idzie pytanie, w jaki sposób tworzy się mapy w największym serwisie internetowym umożliwiającym wyszukiwanie obiektów rozsianych po całej planecie. Okazuje się, że dyskusyjnych sytuacji jest więcej. W zależności od tego, gdzie korzystamy z komputera, mapa może pokazać nam inne rzeczy.

Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Google Maps, którego na co dzień używa ponad miliard użytkowników, porządkuje świat bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Wskazówki nawigacyjne, agregowanie recenzji restauracji i atrakcji turystycznych czy wreszcie ustalanie niekiedy spornych granic: to tylko kilka funkcji, jakie na przestrzeni lat pojawiły się na stronie. Nad uaktualnianiem cyfrowego atlasu czuwa cały sztab pracowników: w 2012 roku firma poinformowała, że to ponad siedem tysięcy ludzi, jednak liczba ta z pewnością uległa zwiększeniu. Nie zawsze znane są jednak konkretne przesłanki, które stoją za wirtualnym przyłączeniem niektórych miejsc do określonych państw. Jak pisze w swoim artykule Greg Bensinger z „The Washington Post”, decyzje związane z ostatecznym kształtem map często bywają umotywowane nie tylko historią i lokalnymi rozporządzeniami. – Wpływają na nie także zmieniające się kaprysy dyplomatów czy politycznych oficjeli wspominał dziennikarz, zastrzegając jednocześnie, że jego informatorzy pragną pozostać anonimowi.

– Zachowujemy neutralność w kwestiach spornych regionów, dokładając wszelkich starań, żeby obiektywnie zobrazować spory polityczne za pomocą szarych przerywanych linii na naszych mapachwspomina Ethan Russell, dyrektor zarządzania produktem w Google Maps. Zmiany w Internecie bywają jednak dokonywane znacznie szybciej, co może stanowić przedmiot niedomówień. Inaczej jest w przypadku tradycyjnej kartografii. – Drukowane wydania są uaktualniane zwykle co kwartał. Organizujemy regularne spotkania, na których omawiamy bieżące wydarzenia na świecie i dyskutujemy o ewentualnych zmianachmówi Alex Tait, geograf pracujący w National Geographic Society.

Jednym z przykładów, jakie omówił Greg Bensinger, jest akwen pomiędzy Japonią a Półwyspem Koreańskim. We wszystkich krajach jest on nazywany Morzem Japońskim, ale użytkownicy Google Maps z Korei Południowej widzą je jako Morze Wschodnie. Kilka tysięcy kilometrów dalej leży droga wodna oddzielająca Iran od Arabii Saudyjskiej. W zależności od tego, kto przegląda Internet, to Zatoka Perska lub Arabska. Marokańczycy nie widzą zaś ani północnej granicy z Saharą Zachodnią, ani nazwy tej dawnej kolonii hiszpańskiej. Bywa, że decyzje kartografów są sprzeczne z międzynarodowym konsensusem. W północnej części Cypru Turcy zauważą w wirtualnym atlasie Turecką Republikę Cypru Północnego, której istnienie nie zostało przyjęte przez ONZ. Głośno jest także o statusie Półwyspu Krymskiego. Tylko Rosjanie zobaczą, że przynależy do ich kraju, podczas gdy wszędzie indziej zarys terytorium jest zaznaczony przerywaną linią.

– Kwestia granicy państw jest z natury politycznaPozornie subtelne zmiany mogą nie wydawać się takie subtelne dla ludzi mieszkających w rejonach konfliktu – komentuje sprawę Elisabeth Sedano, cytowana przez „The Washington Post” profesorka Uniwersytetu Południowej Kalifornii.

Internauci nie pozostają obojętni wobec nieścisłości, regularnie dzieląc się swoimi odkryciami. Swego czasu po Reddicie krążył zrzut ekranu z Google Maps, na którym wskazano pozbawiony granicy czterdziestokilometrowy odcinek pomiędzy Argentyną i Chile. Podczas gdy inne firmy dostarczające mapy oznaczyły go przerywaną linią demarkacyjną, przedstawiciele firmy z Doliny Krzemowej zdecydowali się nie zabierać głosu w sprawie.

000 Reakcji
/ @papaya.rocks

zobacz także

zobacz playlisty