Newsy |

Zmiana czasu może negatywnie wpływać na zdrowie. Eksperci są coraz bliżej jej wycofania23.03.2021

kadr z filmu „Nikita” (reż. Luc Besson)

Według ubiegłorocznego badania przeprowadzonego dla Money.pl, dwie trzecie Polaków ma już dość przestawiania zegarków. 

Wprowadzenie czasu letniego, czyli takiego, który o godzinę wyprzedza standardowy czas strefowy, już w XVIII wieku postulował myśliciel i wynalazca piorunochronu, Benjamin Franklin. Amerykanin napisał list do francuskiej gazety „Journal de Paris”, w którym tłumaczył w humorystycznym tonie, że ludzie powinni wstawać i kłaść się spać o wcześniejszej godzinie. Jego pomysł szybko podchwycili inni, jednak mimo debat na ten temat, dopiero na początku XX wieku został on wcielony w życie. Jako pierwsi zdecydowały się na niego władze kanadyjskiego miasta Port Arthur. W Europie propagatorami takiego rozwiązania byli Niemcy i Brytyjczycy. Polacy zaczęli przestawiać zegary na dłuższą metę w 1945 roku, a obecne, ustanowione i ujednolicone przez Unię Europejską reguły obowiązują od połowy lat 90.

Zmiana czasu na letni miała regulować zegary biologiczne ludzi do czasu, w którym Słońce znajduje się nad horyzontem, a także prowadzić do oszczędzania energii elektrycznej, jednak szybko okazało się, że niesie za sobą wiele negatywnych skutków.

– Nie tylko nie doprowadziła do zakładanego efektu, ale wywołała wiele niekorzystnych skutków zdrowotnych – tłumaczy prof. Irena Iskra-Golec, psycholog z Uniwersytetu SWPS w Poznaniu. Badaczka wskazuje, że do krótkoterminowych konsekwencji zmian czasu należą problemy z zasypianiem, wzrost liczby wypadków w pracy oraz szereg negatywnych czynników zdrowotnych: pogorszenie koncentracji albo ataki serca.

Choć jedna godzina mniej dla wielu osób zdaje się nie być niczym cennym, eksperci z zakresu chronobiologii są jednomyślni. Postulują przyjęcie stałego, standardowego czasu urzędowego, który będzie zbliżony do lokalnego czasu urzędowego. Co więcej, okazuje się, że oszczędność energii elektrycznej rzekomo towarzyszącej zmianie czasu nie jest aż tak duża. – Zmiana czasu wpływa na przebieg krzywej zapotrzebowania, skracając czas trwania szczytu wieczornego. I tu możemy mówić o zmniejszeniu zużycia energii. Jednak nie zapominajmy o zmianie wiosennej, w trakcie której wykonujemy ruch dokładnie przeciwny – uzasadnia na łamach biznesowego portalu „Money.pl” Beata Jarosz-Dziekanowska, rzecznik prasowy Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE). 

Luki w rozwiązaniu dostrzegli niedawno europarlamentarzyści, którzy wezwali do jego oceny Komisję Europejską. Organ przeprowadził w 2018 roku społeczne konsultacje. Wśród 4,6 miliona respondentów blisko 80% było za zniesieniem zmiany czasu. Choć wniosek został pozytywnie zaopiniowany, nadal nie ustalono wiążącego konsensusu. Państwa członkowskie Unii Europejskiej muszą wciąż zdecydować, jaki czas ma u nich obowiązywać na stałe – zimowy czy letni. – Jeśli chodzi o to, zegar nadal stoi w miejscu – podkreślał na konferencji prasowej w Brukseli rzecznik Komisji Europejskiej, Eric Mamer. Komentatorzy uzasadniają brak postępów w sprawie ważniejszymi problemami, przed którymi stoją rządzący, jak choćby trwającą wciąż pandemią koronawirusa. 

Najbliższa zmiana czasu w Polsce nastąpi w nocy z soboty 27 marca na niedzielę 28 marca. O 2:00 w nocy przestawimy zegarki o godzinę do przodu – na godzinę 3:00.

 

000 Reakcji
/ @papaya.rocks

zobacz także

zobacz playlisty