Opinie |

Jak zostać otaku (w czasach zarazy)14.03.2020

fot. kadr z serialu „One Punch Man”

Przymusowa izolacja i kwarantanna sprawia, że wielu z nas staje przed pytaniem, jak przeżyć czas odosobnienia z godnością. Przebywanie na tzw. „home office” nie powinno zwalniać z wstawania o odpowiedniej porze, dbania o higienę osobistą, zakładania w miarę eleganckich ciuchów (a nie siedzenia cały dzień w pidżamie) i ogólnego trzymania fasonu. 

Może jednak zdarzyć się tak, że w końcu nie będziemy mieć nic do roboty. Wiele osób – co widać w facebookowych wątkach – planuje ten czas poświęcić na nadrabianie zaległości popkulturowych. Znajome nerdy dowcipkują, że trenowali do tego od lat – brak kontaktów społecznych, siedzenie w domu, gry i seriale? Jeden z dowcipnisiów wkleił nawet zdjęcie młodego Japończyka, które ilustruje hasło „hikikomori” w Wikipedii. To słowo oznaczające osoby – zwykle młode – które wycofują się ze społeczeństwa; zamykają w pokojach (co często trwa latami) oglądając anime i surfują po internecie. Cóż, skoro przez chwilę staniemy się chcąc nie chcąc takimi hikikomori, może by pójść za ciosem i zostać otaku, czyli miłośnikiem japońskiej animacji? Wystarczy dostęp do Netfliksa albo Prime Video. 

Powrót do dzieciństwa

Zwłaszcza ta pierwsza platforma oferuje bogaty wybór japońskich animacji, nie tylko zdobywając co lepsze tytuły, ale aktywnie uczestnicząc w ich produkcji. Znajdzie się tu coś dla każdego, kto chciałby wrócić do czasów młodości, gdy biegał po podwórku krzycząc „kamehameha” jak bohater Dragon Balla albo śnił o magicznych księżniczkach z Czarodziejki z Księżyca. Ta zła edukacja przyda się, żeby mieć przyjemność z oglądania rzeczy, które bawią się gatunkami i ich schematami. 

Z Dragonballa najlepiej pamięta się legendarne pojedynki – epickie walki między kosmicznymi i ziemskimi mięśniakami, które ciągnęły się przez kilka odcinków. Niezwykle odświeżający jest więc serial One Punch Man, łączący komedię i pełną akcji opowieść o superherosach. Nie zabraknie w nim widowiskowych bijatyk, choć wszystko zmienia się, gdy na scenę wkracza tytułowy bohater, który jest w stanie położyć każdego przeciwnika jednym ciosem. Ponieważ został superherosem dla zabawy, ta niezwykła zdolność (którą uzyskał dzięki trzyletniemu, rygorystycznemu treningowi, od którego zresztą wyłysiał) odbiera mu smak życia – jest wiecznie znudzony i zrezygnowany. Mniej zabawne (ale nie mniej przegięte) bijatyki koneserzy znajdą w seriach Baki czy Kengan Ashura

One Punch Man - Official Trailer

Kto zaś lubił magiczne wojowniczki, może sięgnąć po klasyczną Card Captor Sakura, kolorowe Glitter Force (w Japonii znana jako Pretty Cure!) albo coś mniej konwencjonalnego. Puella Magi Madoka Magica zaczyna się jak każde anime z tego gatunku – do Madoki Kaname, uczennicy gimnazjum, przychodzi urocze gadające zwierzątko – i proponuje, by została magiczną wojowniczką. Komuś jednak bardzo zależy, żeby Madoka nie zawarła tego kontraktu – i więcej nie zdradzę, żeby nie psuć niespodzianek. Kamieniem milowym, jeśli chodzi o takie zabawy konwencjami, był Neon Genesis Evangelion. Kultowa seria z lat 90., która na kanwie opowieści o walkach wielkich robotów (pamiętacie Generała Daimosa z Polonii 1?) zbudowała postmodernistyczną (i mistyczną) opowieść o dojrzewaniu i depresji. Madoka to taki Evangelion z magicznymi dziewczynkami.

Czyste emocje

Jeśli ktoś mnie pyta, dlaczego właściwie wciąż oglądam anime, chociaż jestem po czterdziestce – moją odpowiedzią jest „melodramat”. Japońskie seriale animowane pozwalają na budowanie opowieści opartych o czyste emocje, nierzadko przesadzone i wydestylowane, manipulanckie i teatralne – ale wszystko zbudowane jest w taki sposób, że można dać się porwać. Czy będzie to słodko-gorzki romans o pierwszej miłości młodego pianisty, jak Your lie in April, czy Miasto beze mnie, thriller bawiący się nostalgią i wątkami paranormalnymi w zupełnie inny sposób niż Stranger Things; w środku tych fikcyjnych opowieści jest jakaś przedziwna, naiwna szczerość, ta sama, która pozwala na budowanie historii o sportowcach wierzących w zwycięstwo (nie mam pojęcia, jak można je oglądać będąc prawdziwym hikikomori, musi być to strasznie dołujące). Bycie otaku polega właśnie na akceptacji tych prostych uczuć, pozwoleniu sobie na łzy (hej, siedzimy w domu, nikt nie widzi!), chociaż to wszystko nie dzieje się naprawdę.

Your lie in April Trailer

Niekiedy wprawdzie takie manipulowanie emocjami jest dość prymitywne (kto się skusi na serial fantasy Stalowy alchemik, szybko zrozumie, o co mi chodzi), częściej jest jednak bardziej subtelne. Dobrym przykładem jest znakomity serial komediowy The disastrous life of Saiki K., złożone ze skeczy opowieść o przypadkach chłopaka obdarzonego – czy raczej, przeklętego – zdolnościami telepatycznymi. Nie może zaznać spokoju, ciągle narażony na kontakt z myślami innych ludzi; stara się więc od nich separować, co jest źródłem komicznych sytuacji, ale po jakimś czasie się okazuje, że to serial o prawdziwej przyjaźni. Serca topnieją, a łezki same płyną. 

Dla dorosłych i dla dzieci

Gdy byłem nastolatkiem, wraz z innymi otaku lubiliśmy opowiadać o tym, że anime jest dla dorosłych – za szczytowe osiągnięcia podając dwa cyberpunkowe hity – Akirę i Ghost in the Shell. Oba faktycznie wyszły poza getto japońskiego anime, spotykając się z uznaniem zwykle sceptycznych fanów fantastyki. Kto lubi tego typu opowieści, może sięgnąć po Prime Video i futurystyczny thriller Psycho-Pass, doskonałą graficznie wizję przyszłości zanurzoną we współczesnych problemach. W serwisie Amazona znajduje się więcej ciekawych tytułów – Kokkoku (opowieść o rodzinie skrywającej paranormalną tajemnicę), gangsterski thriller Banana Fish czy fantastyczna samurajska opowieść Blade of the Immortal. Nie brakuje też opowieści romantycznych czy obyczajowych – warto wspomnieć chociażby o netfliksowej Agrretsuko, opowieści o niedoli pracownicy japońskiej korporacji.

Psycho-Pass Season One - Official Trailer

Dla nudzących się w czasie braku szkolnych zajęć „naszych milusińskich” też coś się znajdzie. Po pierwsze, nieśmiertelny hit Pokémon. Po drugie, znakomita seria Dinołaczka o dziewczynce, która pod wpływem negatywnych emocji zmienia się w siejącego zniszczenia dinozaura – jedna z lepszych rzeczy, jakieś się przytrafiły Netfliksowi. Po trzecie, Little Witch Academia – wspaniała opowieść o szkole dla małych czarownic (z dubbingiem), znacznie ciekawsza od Harry’ego Pottera – choćby przez to, że mocniej umocowana we współczesnym świecie i pozbawiona tego prymitywnego konfliktu dobra ze złem. 

I wreszcie: produkcje dla całej rodziny oraz dostępne na Netfliksie filmy ze Studia Ghibli. Zarówno dla młodszych (Mój sąsiad Totoro, Podniebna poczta Kiki, Narzeczona dla kota) jak i nieco starszych (Księżniczka Mononoke, Nausicaa z Doliny Wiatru) – to doskonałe i mądre filmy na ten czas zamętu. Nie omijają trudnych tematów, szczerze podchodzą do ludzkich (w tym dziecięcych) emocji, a przy tym emanują niewzruszoną nadzieją na lepsze jutro – nawet w obliczu wojny czy apokalipsy. W rozprawie Exploring the psychic roots of Hikikomori in Japan (Badanie psychologicznych korzeni hikikomori w Japonii) znalazły się relacje osób, które wyszły ze stanu zamknięcia. Dr Noriko Ohashi dostrzegła w nich jungowski archetyp nocnej podróży, w którym bohater trafia do ciemnego i nieprzyjaznego miejsca, doświadcza trudności, a potem odradza się, oczyszczony i wzmocniony. Dobra opowieść potrafi mieć terapeutyczny skutek – może odrobina pozytywnego eskapizmu pomoże nam przetrwać trudne czasy.

My Neighbor Totoro - Official Trailer
000 Reakcji

Pisarz, publicysta, popularyzator japońskiej popkultury i fantastyki. Nominowany do Nagrody Conrada za debiut roku. Autor powieści „Jetlag” (2014), „God Hates Poland” (2015) i „Hello World” (2017) oraz zbioru felietonów „Jeśli zginiesz w grze, zginiesz naprawdę” (2014). Współpracuje z „Gazetą Wyborczą”, „Polityką”, magazynem „Pixel” i „Dwutygodnikiem”. Publikował m.in. w „Nowej Fantastyce”, „Tygodniku Powszechnym”, „Premierach” i „Esensji”. Były redaktor naczelny magazynu „Kawaii”. Prowadził blog „Pattern Recognition”.

zobacz także

zobacz playlisty