Palma pierwszeństwa. 7 filmów tegorocznego festiwalu w Cannes, na które warto czekać27.05.2019
72. edycja jednego z najważniejszych filmowych festiwali na świecie dobiegła końca. 25 maja późnym wieczorem zwinięto czerwony dywan we francuskim Cannes, które na kilkanaście dni stało się mekką dla fanów kina. Z tegorocznej, jak zawsze bogatej selekcji konkursowej wyłuskaliśmy siedem produkcji z całego świata – wyrazistych, ale orbitujących wokół skrajnie różnych estetyk. Łączy je jedna cecha wspólna – w każdym przypadku warto czekać, aż dystrybutorzy wprowadzą film do polskich kin.
Parasite
reż. Bong Joon-Ho
Zaczynamy od zdobywcy Złotej Palmy. Tegoroczny werdykt jury pod przewodnictwem Alejandro Gonzaleza Inarritu potwierdza przewijającą się tu i ówdzie tezę: azjatycka kinematografia ma się bardzo dobrze i staje się coraz silniejszą konkurencją dla europejskiego przemysłu filmowego. W minionym roku statuetka powędrowała w ręce Japończyka Hirokazu Koreedy, a tym razem triumfy po raz pierwszy święci reprezentant Korei Południowej, Bong Joon-Ho. Reżyser takich produkcji jak Snowpiercer. Arka przyszłości czy Okja powrócił z Parasite – czarną komedią opowiadającą historię dwóch pozornie niezwiązanych ze sobą rodzin. Jedna familia mieszka w obskurnej piwnicy, a druga opływa w luksusach. To, co dla oceniających i dziennikarzy okazało się być największym atutem fabuły, kryje się w skontrastowaniu niepasujących do siebie światów. Specyfikę Parasite trafnie wychwycił recenzent Vanity Fair, Richard Lawson, pisząc, że „film mówi o współczesności i o druzgocącej niesprawiedliwości świata tak trafnie, że niemal zaczynasz go nie lubić za to, co przedstawia. Szczególnie, że robi to w sposób, którego nie da się ot tak zignorować”.
Matthias & Maxime
reż. Xavier Dolan
Po naszpikowanym hollywoodzkimi gwiazdami (Natalie Portman, Susan Sarandon, Kit Harington), choć niecieszącym się dużym zainteresowaniem ze strony świata filmowego The Death and Life of John F. Donovan, Xavier Dolan powraca do opowiadania pozbawionych monumentalnego patosu historii. Głównymi bohaterami jego najnowszego filmu są tytułowi przyjaciele: Matthias i Maxime, młodzi mężczyźni stojący u progu dorosłości. Panowie występują wspólnie w krótkometrażowej produkcji, a w jednej ze scen muszą się pocałować. Krótki akt namiętności przywołuje zatarte przez czas wspomnienia i podaje w wątpliwość dotychczasowy charakter ich relacji. Obchodzący w tym roku trzydzieste urodziny Kanadyjczyk ponownie kreuje kameralny świat, gdzie na pierwszy plan wychodzą osobiste refleksje, rozterki i niezasklepione rany. Wetknięci w szprychy konwenansu protagoniści muszą zmierzyć się z poszukiwaniem własnej tożsamości, co wraz z narastającym napięciem nie jest takie łatwe. Jak wspomina korespondent The Guardian, autor Zabiłem moją matkę czy Mamy dołożył kolejną cegiełkę do krystalizowania swojego charakterystycznego stylu – z jednej strony autobiograficznego i emocjonalnego, z drugiej kładącego nacisk na efektowną, choć nie efekciarską warstwę wizualną.
Pewnego razu... w Hollywood
reż. Quentin Tarantino
Do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy najnowszy film jednego z najbardziej znanych współczesnych reżyserów pojawi się w Cannes. Tarantino do ostatniej chwili walczył z montażem i dopiero parę dni przed inauguracją festiwalu okazało się, że Pewnego razu... w Hollywood wystartuje w konkursie głównym. Choć twórca Nienawistnej ósemki czy Wściekłych psów nie wyjechał z Cannes z żadną nagrodą, zdecydowanie nie może czuć się przegrany – dziennikarze i krytycy zgodnie twierdzą, że na jego nową produkcję czym prędzej trzeba gnać do kin (polska premiera zaplanowana jest na początek sierpnia). Fabuła produkcji skupia się na losach aktora serialowego Ricka Daltona (Leonardo DiCaprio) oraz jego przyjaciela, Cliffa Bootha (Brad Pitt). Panowie próbują odnaleźć się w nowych, hollywoodzkich realiach, które nie do końca przypominają to, co pamiętają z lat swojej młodości. Tłem ich zmagań ze światem kina staje się zaś autentyczna historia morderstwa żony Romana Polańskiego (Rafał Zawierucha), Sharon Tate. Quentin ponownie sięgnął po plejadę gwiazd (oprócz wspomnianych już nazwisk obsadę zasiliły takie nazwiska jak Al Pacino, Dakota Fanning czy Margot Robbie), która w połączeniu z wyrazistym, kryjącym w sobie wiele fabularnych wolt scenariuszem tworzy osobne, trudne do zaszufladkowania dzieło. Dwadzieścia pięć lat po premierze Pulp Fiction reżyser udowadnia, że jego spojrzenie na diegetyczny świat wciąż potrafi być zaskakujące.
The Dead Don’t Die
reż. Jim Jarmusch
Najnowszy film Jarmuscha znacząco różni się od tego, co mogliśmy zobaczyć w Patersonie sprzed trzech lat. Tam królowała pochwała codzienności i prozy życia. W The Dead Don’t Die
Amerykanin powraca do postmodernistycznego, przerysowanego świata, do którego zapraszał nas już choćby w fenomenalnym Tylko kochankowie przeżyją. Akcja nowego filmu dzieje się w Centerville – małym miasteczku, mogącym śmiało posłużyć za wizytówkę amerykańskiej prowincji. Spokojny rytm życia zostaje tam zaburzony przez inwazję krwiożerczych zombie, którym czoła stawia tandem ślamazarnych policjantów (w tych rolach uwielbiani przez twórcę Bill Murray oraz Adam Driver). Produkcja, która towarzyszyła oficjalnemu otwarciu tegorocznego festiwalu, oceniana jest jako beztroski melanż gatunkowy, gdzie sielankowy western spotyka kino grozy. Jarmusch bawi się odwołaniami, nie boi się przejaskrawionych portretów psychologicznych i raz za razem częstuje widza krótkimi gagami, ripostami czy żartami. Szykuje się dawka kina osobnego, niepatrzącego na obowiązujące trendy i konwencje.
Ból i blask
reż. Pedro Almodóvar
Antonio Banderas z nagrodą dla najlepszego aktora, Alberto Iglesias uhonorowany za ścieżkę dźwiękową, Pedro Almodóvar o włos od Złotej Palmy – Bólem i blaskiem hiszpański reżyser umacnia swoją pozycję w panteonie europejskiego kina. Mówi się, że następca Juliety to jeden z najdojrzalszych tytułów w dorobku Hiszpana od czasów Wszystko o mojej matce. Autotematyzm jest tu zauważalny gołym okiem: protagonistą, którego obserwujemy przez cały film, jest Salvador Mallo, czyli ceniony, lecz od wielu lat nieaktywny reżyser. Oprócz tego, że mężczyzna boryka się z zawodowym letargiem, musi skonfrontować się z onieśmielającą go przeszłością i stawić czoła obezwładniającej samotności. Ból i blask broni się jako kameralna, refleksyjna impresja na temat przemijania jako człowiek czy artysta. Polską dystrybucją filmu zajmie się Gutek Film.
Młody Ahmed
reż. Jean Pierre i Luc Dardenne
Bracia Dardenne, od lat dostrzegający zmiany zachodzące w tkance społecznej i skrupulatnie prezentujący je w swoich filmach, serwują tym razem historię o radykalizującej się wierze. – Chcieliśmy opowiedzieć o fanatyzmie religijnym. Wiele słyszymy o takich przypadkach, ale rzadko zastanawiamy się, co tak naprawdę nimi rządzi – wspominali na briefingu prasowym twórcy. Sportretowanym przez nich ekstremistą jest tytułowy młody Ahmed, trzynastoletni chłopak mieszkający w niewielkim belgijskim miasteczku. Jego światopogląd ulega zmianie, gdy poznaje Imama Youssoufa, pod wpływem którego zaczyna interpretować islam jak jego ortodoksyjni wyznawcy. Trudno powiedzieć, czy przekonał go sam system filozoficzny, czy autorytet mentora. Jedno jest pewne - jego obsesja na punkcie przestrzegania zasad Koranu staje się natrętna do tego stopnia, że posuwa się do karalnych czynów. Filmowa fatalistyczna wizja europejskiego społeczeństwa, w którym fanatyzm wygrywa ze zdrowym rozsądkiem, jest pozbawiona kategorycznych sądów.
Niewidzialne życie Eurídice Gusmão
reż. Karim Aïnouz
W 1978 r. Gilles Jacob, ówczesny dyrektor festiwalu w Cannes, wprowadził do programu imprezy nową sekcję Un Certain Regard (w dosłownym tłumaczeniu Pewne spojrzenie), która skupia dzieła twórców o oryginalnym, świeżym spojrzeniu na świat. Choć produkcje pokazywane w jej ramach pozostają niekiedy w cieniu tytułów z konkursu głównego, niektóre z nich przebijają się do mainstreamu i pozwalają wypłynąć reżyserom na głębokie wody. Komentatorzy zgodnie twierdzą, że może się to udać pochodzącej Karim Aïnouz, której feministyczne, oparte na powieści Marthy Batalhy Niewidzialne życie Eurídice Gusmão to zwycięski film tegorocznego przeglądu. – W naszym kraju przechodzimy obecnie przez dużą falę niesprawiedliwości i nietolerancji – opowiadała ze sceny Brazylijka. Jej historia kontestuje seksistowską, patriarchalną kulturę Ameryki Południowej, w której kobiety spychane są na samo dno piramidy społecznej. Żyjące w Rio de Janeiro lat 50. bohaterki – dwie rozdzielone siostry – walczą nie tylko o fundamentalne prawa, ale też o możliwość spełnienia własnych marzeń czy życie po swojemu.
zobacz także
- Nowy zwiastun „Pewnego razu... w Hollywood”. Tarantino prosi uczestników Cannes o dochowanie tajemnicy
Newsy
Nowy zwiastun „Pewnego razu... w Hollywood”. Tarantino prosi uczestników Cannes o dochowanie tajemnicy
- Paweł Pawlikowski członkiem jury festiwalu filmowego w Cannes
Newsy
Paweł Pawlikowski członkiem jury festiwalu filmowego w Cannes
- Cannes 2019: Do walki o Złotą Palmę staną m.in. Xavier Dolan, Terrence Malick, Pedro Almodóvar i Jessica Hausner
Newsy
Cannes 2019: Do walki o Złotą Palmę staną m.in. Xavier Dolan, Terrence Malick, Pedro Almodóvar i Jessica Hausner
- Łukasz Orbitowski | Długa i smutna przygoda z e-learningiem
Opinie
Łukasz Orbitowski | Długa i smutna przygoda z e-learningiem
zobacz playlisty
-
03
-
Paul Thomas Anderson
02
Paul Thomas Anderson
-
Music Stories PYD 2020
02
Music Stories PYD 2020
-
Papaya Films Presents Stories
03
Papaya Films Presents Stories