„Parasite”, czyli nowy gatunek filmowego organizmu16.09.2019
Parasite to przykład charakterystycznej dla koreańskiego kina gatunkowej hybrydy, która płynnie przechodzi od liryzmu i slapstickowego humoru do skrajnej przemocy. Nieprzewidywalny, zaskakujący co kilka minut, mylący tropy i pełen nieoczekiwanych znalezisk – film Bong Joon-ho dostarcza widzom silnych i niezapomnianych przeżyć.
Ze względu na powyższe cechy można z łatwością postawić Parasite w jednym rzędzie z inną ciekawą zeszłoroczną produkcją, Domem, który zbudował Jack Larsa von Triera – również obrazem oszałamiającym wizualnie, wymykającym się schematom, budującym napięcie i prowokacyjnym. Trudno dziwić się też Quentinowi Tarantino, który nazwał koreańskiego reżysera absolutnym wizjonerem i dodał, że nikt inny nie kręci dziś tak dobrych filmów rozrywkowych. – Ma w sobie coś, czym w latach 70. czarował Steven Spielberg – w swoich filmach na wysokim poziomie miesza rozrywkę i komedię – powiedział legendarny twórca m.in. Pulp Fiction, Bękartów Wojny i Pewnego razu... w Hollywood.
Joon-ho Bong nie jest jedynym przykładem południowokoreańskiego wizjonera. Ramię w ramię kroczą z nim m.in. Park Chan-wook (Oldboy, Służąca), Ki-duk Kim (Wiosna, lato, jesień, zima i...wiosna, Pusty dom), Jee-woon Kim (Gra cieni, Ujrzałem diabła) czy Chang-dong Lee (Shi, Płomienie). Dlaczego akurat w Korei Południowej kino stoi na tak wysokim poziomie i jest tak popularne? Filmoznawca Marcin Krasnowolski postawił w książce Cicha eksplozja tezę, że Koreańczycy to obecnie najbardziej zakochany w kinie naród świata, dodając, że „niewiele jest narodowych kinematografii, które są w stanie stawić czoła produkowanej w Hollywood kosztownej i efektownej rozrywce”. Szczególnie, że koreańskie filmy są nie tylko dłuższe od hollywoodzkich (często, jak Parasite, trwają ponad dwie godziny), ale też nie boją się czerpać z różnych gatunków i mieszać ich w nieskończoność w obrębie jednego zaledwie tytułu, co uwielbiają także wychowani na mainstreamie i popkulturze widzowie europejscy i amerykańscy.
Widoczny w filmie Joon-ho Bonga eklektyzm uważa się właśnie za najważniejszą cechę stylistyczną nowego kina koreańskiego. „Zacieranie granic między konwencjami w obrębie jednego filmu doprowadziło do powstania wielu zaskakujących i nieoczywistych dzieł o zmiennej tonacji emocjonalnej” – napisał w Cichej eksplozji Krasnowolski. Jak podkreśla także polski filmoznawca, nieprzewidywalność koreańskich filmów sprawia, że dostarczają one silnych przeżyć, przechodząc od liryzmu i slapstickowego humoru do skrajnej przemocy.
Sam reżyser Parasite’a zdaje sobie sprawę, że stawianie wszystkiego na jedną kartę – próbę zaskoczenia widza – jest bardzo ryzykowne. Między innymi dlatego wystosował list otwarty do mediów, publiczności i „miłośników kina”, w którym poprosił o niedzielenie się szczegółami historii. Podkreślił także, że fabuła tej wyrafinowanej, dzikiej i szalonej produkcji nie opiera się tylko na jednym wielkim twiście i pod tym względem różni się ona od filmu Szósty zmysł, w przypadku którego zdradzenie przed seansem, „że Bruce Willis jest duchem” popsuje widzom radość z seansu.
Bong Joon-Hon nie ukrywa, że każdemu reżyserowi marzy się, żeby wprawiać widownię w osłupienie i na każdym zakręcie historii zapierać jej dech w piersiach. Przystępując do pracy nad tym filmem, chciał zaskoczyć widzów i całkowicie wciągnąć ich w swój filmowy świat. Parasite to więc zarazem kwintesencja odjechanego stylu tego filmowca, który w swoich filmach często opowiada o próbach wyzwolenia się społeczeństwa spod represyjnego aparatu władzy, sięgając jednak po odmienne konwencje i gatunki. „We wcześniejszym filmie, Zagadce zbrodni (2003), wykorzystując schematy i ikonografię kina gatunkowego, Bong kreśli zbiorowy portret Koreańczyków, zastanawiając się nad ich tożsamością, najnowszą historią kraju i wynikającymi z niej traumami” – zauważył Krasnowolski. Koreańczyk zaskoczył wiele osób swoim kolejnym filmem – blockbusterem The Host: Potwór (2006) – o mutancie z rzeki Han, który sieje spustoszenie w Seulu. Wyreżyserował też intymną historię kryminalną, czyli Matkę (2009), a także amerykańskie filmy sci-fi – Snowpiercer: Arkę przyszłości (2013) i Okję (2017).
W Parasite koreański reżyser opowiedział o ludziach bez przyszłości wpadających na pomysł przekrętu doskonałego w świecie, w którym liczą się tylko wydajność i sukces. Pod płaszczykiem gatunkowej hybrydy znów opowiedział więc o współczesnej Korei Południowej i o przemocy. W wywiadzie dla „Newsweeka” podkreślił, że to, jak pokazuje przemoc wynika z kultury, w której był od małego zanurzony – koreańskie społeczeństwo jest bowiem przyzwyczajone do brutalności. Dla mieszkańców innych krajów może to być zaskakujące i szokujące.
Czy skupiający się na lokalnych problemach i niezrealizowany w języku angielskim film może odnieść światowy sukces? Jak zauważyła filmoznawczyni Bogna Konior, odległe niebezpieczeństwa dobrze się sprzedają i nierzadko zdarza się, że filmy o cechach uważanych za najbardziej charakterystyczne dla regionu są tym, co chce zobaczyć zachodnia publiczność.
– Być może nie wystarczy powiedzieć, że filmy stają się zwierciadłem kultur, w których powstały, a nawet że sposób, w jaki je czytamy, jest odbiciem naszej kultury. Być może powinniśmy dążyć do sytuacji, w której tworzenie i oglądanie światowego kina przyniesie odwrócony obraz zarówno „nas” jak i „ich”, obraz, którego nie rozpoznajemy i który podważa znaną wcześniej dynamikę – napisała Konior w artykule Kolonizatorzy zawsze górą, będącym częścią wydanej przez Fundację Sztuki Arteria publikacji Cicha eksplozja. Nowe kino Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej.
W tym sensie filmy Bong Joon-Hon dekolonizują nasze spojrzenia na koreańskie kino i kulturę. Nie można więc analizować ich tylko poprzez sięganie po europocentryczne filmoznawcze teorie. Filmowa Korea Południowa to olbrzymi i wciąż nierozpoznany obszar, a produkcje takie jak Parasite rzucają na nie nowe światło i pozwalają otworzyć się na bezmiar azjatyckiej kinematografii. Nie tylko popularyzują ją, ale starając się zrozumieć jej wartościowy język, który – jak się często okazuje – przez fanów kina rozumiany jest bezbłędnie.
Ruszamy z .ROCKS TALKS – nowym cyklem organizowanym wspólnie z Gutek Film. Pierwsza odsłona poświęcona będzie właśnie filmowi Bong Joon-ho. 18 września o godz.19:00 w kinie Muranów odbędzie się przedpremierowy pokaz Parasite a po nim zapraszamy na debatę z udziałem gości. Będą nimi cytowany w tekście dziennikarz, filmoznawca i miłośnik kina azjatyckiego Marcin Krasnowolski oraz operator Tomasz Ziółkowski.
zobacz także
- Metronomy wspomina czas dorastania. Piosence „Things will be fine" towarzyszy nostalgiczny teledysk
Newsy
Metronomy wspomina czas dorastania. Piosence „Things will be fine" towarzyszy nostalgiczny teledysk
- Spektakularne sylwestrowe show pod znakiem Tomorrowland. Jest zapowiedź wirtualnej imprezy
Newsy
Spektakularne sylwestrowe show pod znakiem Tomorrowland. Jest zapowiedź wirtualnej imprezy
- „Lupin” popularniejszy od „Gambitu królowej”. Francuski serial na topie w kilkunastu krajach
Newsy
„Lupin” popularniejszy od „Gambitu królowej”. Francuski serial na topie w kilkunastu krajach
- David Gilmour sprzedał swoje gitary za rekordową kwotę. Pieniądze przeznaczy na walkę ze zmianami klimatycznymi
Newsy
David Gilmour sprzedał swoje gitary za rekordową kwotę. Pieniądze przeznaczy na walkę ze zmianami klimatycznymi
zobacz playlisty
-
Papaya Young Directors top 15
15
Papaya Young Directors top 15
-
Seria archiwalnych koncertów Metalliki
07
Seria archiwalnych koncertów Metalliki
-
filmy
01
filmy
-
Domowe koncerty Global Citizen One World: Together at Home
13
Domowe koncerty Global Citizen One World: Together at Home