Ludzie |

Eliza Rycembel: Wejść w filmową dorosłość01.11.2018

fot. Daniel Jaroszek

To jej moment. Na naszych oczach Eliza Rycembel przebija się do aktorskiej pierwszej ligi. Wcieliła się już w kilka ciekawych ról – m.in. w Obietnicy czy Carte Blanche, niedawno błysnęła też hipnotyzującą kreacją w oklaskiwanej i nagradzanej na Festiwalu Filmowym w Gdyni Ninie, a teraz urzeka jako jedna z głównych bohaterek w filmie Tempo.
            

Tempo to nastrojowy film, który opiera się na delikatnych emocjach. Czy wchodząc na plan od razu wiedziałaś, jak zagrać swoją rolę?

Eliza Rycembel: W przeprowadzeniu mojej postaci przez historię pomogły mi m.in. świetna atmosfera na planie i klub jeździecki w Bukszy – cudowne miejsce, w którym kręciliśmy. Poza tym wchodząc na plan wiedziałam, że najważniejsze są emocje. Daniel [Jaroszek, reżyser filmu – przyp.red.] skupił się bardzo na stronie wizualnej – Tempo to przede wszystkim bardzo wyraziste obrazy. Piękne obrazy.

Relacja między bohaterkami Tempa jest nieoczywista, ale elektryzująca. Znałyście się wcześniej z Marianną?

Wcale! Fajnie, że tak dobrze to wyszło, bo Marianka jest ode mnie młodsza o prawie 10 lat. Ale kiedy weszłam na plan, miałam poczucie, że różnica wieku działa na naszą korzyść – czułam się, jakbym miała młodszą siostrę. Marianna ma wspaniałą energię i od razu świetnie się ze sobą skumałyśmy. 

Jaka była wasza pierwsza wspólna scena?

Scena w wodzie – trudna technicznie i bardzo emocjonalna. Ale nie czułam żadnego skrępowania czy dyskomfortu. Marianka była bardzo otwarta i naturalna. Myślę, że pomogły w tym nasze doświadczenia: moje – aktorskie i jej – z modelingiem. Potrafiłyśmy to jakoś ze sobą połączyć. 

Dużą rolę w tym filmie odegrały konie. Sceny z nimi były dla ciebie wyzwaniem?

Uczyłam się kiedyś jeździć, ale trochę innymi metodami. Konie z Bukszy to zwierzęta do gry w polo, więc są bardzo czułe. Wystarczyło, że spojrzałam w lewo, a mój koń skręcał. Przed zdjęciami do Tempa miałam długą przerwę w jeździe. Na początku utrzymanie się w siodle nie należało do najłatwiejszych zadań, ale potem było już coraz łatwiej i przyjemniej. W niektórych scenach czułam się pewnie i chciałam dać z siebie coś więcej, np. ruszyć galopem. Ale wtedy zazwyczaj górę brało moje bezpieczeństwo lub ograniczenia scenariusza, bo moja bohaterka jeździ gorzej ode mnie. W jednej scenie musiałam nawet udawać, że tracę kontrolę nad koniem! 

fot. Daniel Jaroszek
fot. Daniel Jaroszek

O czym jest Tempo?

To wspomnienie pięknego lata. Historia dwóch dziewczyn, które przeżywają swoją letnią przygodę. Są na wsi, jeżdżą konno, żyją prostym, sielankowym życiem. To film o ich spotkaniu.

Ostatnio twoje nazwisko pojawia się często przy okazji filmu Nina. Bardzo mocnego i chwalonego, z rewelacyjnym aktorskim tercetem. Jak wyglądała praca przy tym projekcie?

Do obsady Niny dołączyłam dwa miesiące przed rozpoczęciem zdjęć, więc razem z aktorami – Julką Kijowską i Andrzejem Konopką oraz reżyserką Olgą Chajdas sporo rozmawialiśmy o scenariuszu, szukaliśmy symboliki i analizowałyśmy postaci. To chyba pierwsza taka rola, w której czułam się tak silna i świadoma. Natomiast na planie Olga wspólnie z operatorem Tomkiem Naumiukiem starali się stworzyć pełną intymność – stosowali np. przyciemnione ciepłe światło albo eksperymentowali z barwami. Lubię w tym filmie to, że każda postać ma swój kolor. Że moja bohaterka, Magda, jest czerwona, a tytułowej Ninie przypadła zimna paleta barw. To otwiera duże pole do interpretacji i szukania drugiego dna.

Do tej pory, w takich filmach jak Obietnica, Carte Blanche czy Niewinne grałaś młode dziewczyny. W Ninie pierwszy raz jesteś dorosłą kobietą. 

Właśnie z tego powodu bardzo ucieszyłam się na tę propozycję. Zależało mi na tym, żeby wyskoczyć z szufladki dzieciaka. Oczywiście, granie 17-latki to super szansa, a nawet komplement. Ale powoli czuję, że chciałabym zmierzyć się z innymi wyzwaniami. Mam 26 lat i powoli wkraczam w inny etap swojego życia. Ktoś może powiedzieć, że aktorstwo jest wyzwaniem, że każdą postać można sobie stworzyć w głowie. Ale ja chciałabym już inne role – grać kobiety, wejść w filmową dorosłość.

fot. Daniel Jaroszek
fot. Daniel Jaroszek

Lista twoich nadchodzących projektów wyglądają imponująco – Boże Ciało Jana Komasy, Ciemno, prawie noc Borysa Lankosza, Piłsudski Michała Rosy. Filmy, o których będzie głośno. Nie wzięłaś sobie za dużo na głowę?

Fakt, ostatnio cały czas pracuję. Ale to wspaniały moment na przejście z akademickiego trybu w zawodowe wyzwania. Kiedy mam dosyć, to włącza mi się pokora i uruchamia głosik, który przypomina, że były momenty, w których nie pracowałam po kilka miesięcy. Cieszę się więc, że mam pracę. Szczególnie, że sprawia mi to ogromną radość i przyjemność.

Masz wymarzonych reżyserów, z którymi chciałabyś pracować?

Jestem bardzo ciekawa, jak wygląda praca z Pawłem Pawlikowskim. Wydaje się fantastycznym i mądrym mężczyzną. Fascynuje mnie też Olivier Assayas – bardzo podobał mi się jego film Clouds of Sils Maria, opowiadający o artystce, która straciła zaufanie do siebie, zatrzymała się w przeszłości i potrzebuje nowych bodźców. Aktorka zmagająca się z własnym mitem i buntująca się przeciw upływającemu czasowi to fascynujący i trudny temat.

Tempo

tagi

000 Reakcji
/ @zdzichoo

Sekretarz Redakcji Papaya.Rocks

zobacz także

zobacz playlisty