Ludzie |

„Girl in the Hallway”: Zobacz prawdziwą historię zaginionej dziewczynki w przejmującej poklatkowej animacji25.10.2019

źródło: girlinthehallwaymovie.com

Valerie Barnhart, animatorka i artystka wizualna z Ottawy, opowiedziała nam o pracy nad swoim filmem, który został nagrodzony na Ottawa International Animation Festival.

Oglądanie Girl in the Hallway trudno sprowadzić do zwykłej rozrywki. Film nie jest pokrzepiającą animacją ani tym bardziej bajką dla dzieci – choć z bajkami ma wiele wspólnego. 10-minutowa animacja przypomina bardziej swoim klimatem odcinek mrocznego serialu kryminalnego w stylu True Detective – takiego, od którego trudno się oderwać. Historia zaginięcia małej dziewczynki w podejrzanej dzielnicy opowiadana jest z perspektywy młodego ojca i męża, który śpi z kijem basebolowym pod łóżkiem w budynku mieszczącym się między przystankiem autobusowym i sex shopem.   

Narratorem filmu jest Jamie DeWolf – znany amerykański reżyser, pisarz, slamowy poeta i artysta, a także świadek opowiadanych wydarzeń. Zarejestrowane przez niego nagranie jednego z występów posłużyło twórczyni Girl in the Hallway jako podstawa do zbudowania wizualnej formy. – To prawdziwa historia spisana i opowiadana później przez Jamiego. Jestem fanką jego poezji i po prostu natknęłam się na nią na YouTubie. Wysłałam do niego maila, poprosiłam o zgodę na wykorzystanie nagrania. Zgodził się i tak powstał film – mówi nam Valerie.

Głosowi DeWolfa towarzyszy subtelna muzyka Alexa Mandela. Kompozytor, muzyk, twórca ścieżek dźwiękowych (Your Friend the RatSushi z East Side) oraz filmowych piosenek (do nagrodzonej Oscarem Meridy walecznej Pixara) nie brał jednak bezpośredniego udziału w procesie produkcji: to, co słyszymy, jest częścią nagrania na żywo, które Barnhart znalazła w sieci. – Jego muzyka była częścią pakietu. Nie wiem, czy nagrałby ją inaczej, gdyby wiedział, że przybierze to formę wizualną. Pierwszy raz rozmawiałam z nim dopiero kiedy film był już skończony – wyznała reżyserka. 

Girl in the Hallway nie od początku miała być animacją, ale według artystki zastosowanie tej techniki jest bardzo przydatne w każdym projekcie, który ociera się o formę dokumentalną. – To sposób na opowiedzenie historii w przypadku, kiedy nie każdy – świadek czy ofiara – może zostać pokazany. Obojętnie, czy chodzi o powody bezpieczeństwa czy prywatność tej osoby. Wybrałam film animowany, ponieważ czułam, że ta historia wybrzmi w tej sposób lepiej, skupi się na bardziej psychologicznym aspekcie, a nie na dosłowności – wspomina twórczyni. 

Stworzenie poklatkowej animacji zajęło Barnhart 3 lata. Kolejne plansze animowała chronologicznie – od pierwszej do tej ostatniej, z numerem 5899. W swojej pracy używała węgla, kredek Conté, pasteli i grafitu. Rysowała na czarnym papierze i gazetach. Co ciekawe – to pierwszy taki projekt kanadyjskiej artystki. – Nauczyłam się wszystkiego po prostu animując. Wybrałam taką technikę, ponieważ wydawała się idealna do tej historii. Teraz pracuję nad kolejną – dwuwymiarową i angażującą zupełnie inne środki. I znów się uczę. Taki sposób działania to chyba motyw przewodni mojej kariery – twierdzi Barnhart. 

Rozpoczynające film nawiązanie do bajki o Czerwonym Kapturku jest dla Valerie Barnhart bardzo istotne. Jak powiedziała nam reżyserka, idealnie komponuje się ona z kanadyjskim symbolem czerwonej sukienki: metaforą zaginionych w jej kraju kobiet i dziewcząt. Warto wspomnieć bowiem, że dziewczynka, tytułowa cicha bohaterka Girl in the Hallway istniała naprawdę: urodzona 8 lipca 1992 r. Xiana Fairchild w grudniu 1999 r. została uznana za zaginioną, po tym, kiedy nie wróciła ze szkoły w kalifornijskim mieście Vallejo. Wkrótce znaleziono ją martwą – była jedną z ofiar brutalnego mordercy, skazanego później łącznie na prawie 300 lat w więzieniu, Curtisa Deana Andersona. O całej sprawie przeczytać można na stronie FBI 

Girl In The Hallway
000 Reakcji
/ @zdzichoo

Sekretarz Redakcji Papaya.Rocks

zobacz także

zobacz playlisty