Hania Rani częścią kultowego cyklu Cercle. Jej koncert odbył się przy paryskim Les Invalides28.06.2022

Pianistce na skąpanej w słońcu scenie towarzyszył pięcioosobowy zespół. 

Cercle obok założonego w Londynie Boiler Roomu można z pełnym przekonaniem nazwać jednym z najważniejszych cykli imprez z muzyką elektroniczną. Nagrania z Cercle są oglądane przez miliony internautów na całym świecie. Swoją popularność opiera na starannie zaplanowanym koncepcie – organizatorzy wydarzeń dbają nie tylko o ich odpowiedni line-up. Artyści pokroju The Blaze, Amelie Lens, Disclosure czy Polo & Pan występują w niezwykłych, nieoczywistych miejscach. W niektórych z nich nigdy wcześniej nie odbył się żaden koncert. Duńskie trio WhoMadeWho pojawiło się w egipskim stanowisku archeologicznym Abu Simbel, amerykański duet Bedouin odwiedził ruiny jordańskiego miasta Petra, zaś Ben Böhmer wraz ze swoimi syntezatorami leciał balonem nad turecką Kapadocją. Cercle gościło także m.in. na Malediwach, w Alpach, Japonii i w Indonezji. 

Kolejna, wczorajsza odsłona cyklu była o tyle szczególna, że nie zaproszono do niej producenta ani DJ-a jednoznacznie kojarzącego się z elektroniką. Publiczność zgromadzona w Paryżu obejrzała bowiem koncert Hani Rani – jednej z tych polskich artystek, która obecnie częściej występuje zagranicą niż nad Wisłą. Pianistka reprezentuje coraz popularniejszy nurt znany jako modern classical. Łączy w nim klasyczne techniki kompozytorskie z wyważonym songwritingiem, a także ambientowo-instrumentalnymi pasażami. Artystka współtworzyła duet Tęskno, a teraz nagrywa zarówno solowo, jak i z wiolonczelistką Dobrawą Czocher. Tworzy też ścieżki dźwiękowe do spektakli teatralnych oraz filmów – za jeden z nich, ilustrujący Jak najdalej stąd Piotra Domalewskiego, otrzymała nagrodę na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. 

Mariaż Hani Rani i Cercle nie powinien dziwić tych, którzy wiedzą, jak szeroka paleta inspiracji towarzyszy pianistce podczas procesu twórczego. – Wyrosłam w takim domu, gdzie obok Haendla słuchało się Pink Floydów, Beatlesów. Inaczej nie umiem i nie widzę żadnego dysonansu w tym, żeby to wszystko swobodnie mieszać. Uwielbiam rzeczy, których sama nie jestem w stanie jeszcze zrobić albo na które sama bym nie wpadła – mówiła w rozmowie z Papaya.Rocks wiosną 2019 roku, gdy światło dzienne ujrzała jej debiutancka płyta Esja. 

Na scenie rozstawionej przy kompleksie Les Invalides, gdzie znajduje się m.in. Muzeum Armii, Hani Rani towarzyszył pięcioosobowy zespół. Nowe, bardziej rozbudowane aranżacje swoich utworów wykonała z basistą Ziemowitem Klimkiem, gitarzystą Jarosławem Kawałkiem, perkusistą Wojciechem Warmijakiem, trębaczem Adamem Jełowickim oraz saksofonistą Kacprem Krupą.