Newsy |

Jak wymówić „emu”? W Australii trwa wojna o poprawne nazywanie popularnych nielotów 24.08.2020

Mathias Appel / Flickr

O ustalenie lingwistyczno-zoologicznego konsensusu walczą językoznawcy, dziennikarze z publicznego radia NPR i internauci. 

W listopadzie 1932 r. w Australii rozpoczęła się jedna z najbardziej osobliwych wojen w historii. Rząd postanowił walczyć ze stale powiększającym się stadem emu, które zaanektowało okoliczne tereny uprawne. Zwierzęta uznały, że duże areały pszenicy to znakomite miejsce do żerowania i uzupełniania niezbędnych zapasów wody. Jako że na kontynencie coraz silniej odczuwano wtedy konsekwencje wielkiego kryzysu sprzed kilku lat, władze uznały, że to nie pora na wyłącznie pacyfistyczne rozwiązania. 

Do międzygatunkowego konfliktu zbrojnego zaangażowano niewielką liczbę żołnierzy, którym towarzyszyła horda sfrustrowanych rolników. Ptaki nie były jednak skłonne do tego, żeby szybko oddać swoje terytorium – konsekwentnie dzieliły się na mniejsze „grupy partyzanckie” i wędrowały z dala od karabinowych celowników. Wielka Wojna Emu, bo tak nazywano groteskowe przedsięwzięcie, zakończyła się niepowodzeniem armii. Do osiągnięcia jej założeń podchodzono jeszcze kilka razy, jednak ostatecznie zdecydowano się na strusi rozejm i budowę siatek ochronnych na farmach. 

Dziś, prawie dziewięćdziesiąt lat po nietrafionym pomyśle ówczesnego ministra obrony narodowej, sir George'a F. Pearce'a, strusie znów stają się tematem gorącej, niecodziennej dyskusji społecznej w Australii. Tym razem poszło o to, jak poprawnie wymówić słowo „emu”. Według dziennikarzy z amerykańskiego National Public Radio (NPR), prawidłowa, anglojęzyczna forma to „ee-moo”, (czytane jako „i-mu”). Na potwierdzenie swojej tezy przytoczyli poprzednie audycje, których prezenterzy wypowiadali nazwę nielota, a także reportaż Stu Rushfielda o emu noszącym imię Winston Featherbill. Sam właściciel ptaka-uciekiniera określał jego gatunek w taki właśnie sposób. 

– Wydaje mi się, że wywołałem międzynarodową burzę – wspominał twórca materiału. Wielu komentatorów zwróciło bowiem uwagę na to, że poprawna wymowa to nie „ee-moo” [i-mu], tylko „ee-mow [i-mju]". Nick Enfield, profesor lingwistyki z Uniwersytetu w Sydney, tłumaczy, skąd bierze się ta różnica. – Nie mamy stuprocentowej pewności, ale zakłada się, że nazwa pochodzi z portugalskiego, a nie z żadnego znanego nam rdzennego języka australijskiego. Emu pierwotnie było używane w odniesieniu do kazuara i oznaczało po prostu dużego ptaka. Na antypody przywędrowało wraz z przybyciem pierwszych kolonizatorów do Australii. – To dość typowe dla angielskiego, który jest pełen słów zapożyczonych z języków całego świata. Zaadaptowaliśmy go na łatwiejszą dla nas wymowę i stąd ta rozbieżność – dodaje. 

Kate Burridge, naukowczyni z Uniwersytetu Monasha w Victorii, zauważyła, że kontrowersyjna sprawa jest częścią znacznie szerszego trendu lingwistycznego. – Amerykańscy użytkownicy języka angielskiego obniżają dźwięk znacznie bardziej niż osoby anglojęzyczne z Anglii czy Australi. To coś, co zostało zmodyfikowane na przestrzeni lat – podkreśla badaczka. Enflied podkreślił jeszcze, że w mówieniu „ee-moo” nie ma niczego złego – taka jest demokratyczna specyfika języka, który podlega nieustannym zmianom i przeobrażenion –  Sposób, w jaki ludzie używają danych słów, staje się  normą – nie ma w nim żadnego autorytetu. Jest to jedna z rzeczy, których lingwiści uczą naszych studentów pierwszego roku – konkluduje.

Australijscy internauci wciąż nie dają jednak za wygraną i pod postem Rushfielda na Twitterze wciąż piszą, że na popularnego tam nielota powinno mówić się „ee-mow”. 

/ @papaya.rocks

zobacz także

zobacz playlisty