Newsy |

Psychodeliki bez halucynacji. To może być przełom w leczeniu depresji i zespołu stresu pourazowego29.04.2021

Pixabay.com

Eksperci uważają, że określone substancje psychoaktywne pokroju LSD albo psylocybiny są lepsze od klasycznych leków, wpływając pozytywnie na neuroplastyczność. 

Wywołują zmiany percepcji i przeobrażają sposób odczuwania emocji. Ze względu na to, że najprawdopodobniej wiążą się do receptorów serotoninowych, mają duży wpływ na zachowanie przyjmujących je osób. Doświadczenia po ich zażyciu są przyrównywane do odmiennych stanów świadomości – medytacji, transu albo marzeń sennych, dlatego nie dziwi, że wielu sięga po nie w celach nie tylko rekreacyjnych. Artyści wierzą w ich moc poszerzającą horyzonty, a pracownicy amerykańskiej Doliny Krzemowej stosujący tzw. mikrodawkowanie utrzymują, że zagwarantują im produktywność i kreatywność.

Psychodeliki, rzadziej nazywane halucynogenami serotoninergicznymi, coraz częściej są też używane w psychiatrii, czemu Maciej Lorenc poświęcił głośną książkę Czy psychodeliki uratują świat?. Rozmawia w niej z ekspertami, którzy utrzymują, że poszczególne środki mogą pomóc w leczeniu depresji i PTSD (zespołu stresu poudarowego), a także oswajają z chorobami terminalnymi. 


Trend wykorzystania psychodelików do celów medycznych przybiera na sile. We wrześniu 2019 roku pisaliśmy na łamach Papaya.Rocks o tym, że w amerykańskim Baltimore powstaje wyspecjalizowany instytut badawczy, na którego czele stanie dr John Krystal, szef Wydziału Psychiatrii na Uniwersytecie Yale. Placówka pochyli się nad właściwościami psylocybiny – organicznego związku chemicznego obecnego w grzybkach halucynogennych. Naukowcy przepowadzą badania dotyczące tego, czy substancja pomoże w leczeniu anoreksji i zmniejszaniu cierpienia u osób borykających się z przewlekłymi bólami. 

Wyzwaniem, przed którym stoją propagatorzy terapii psychodelikami, jest fakt, że duża część z nich wywołuje niekiedy wielogodzinne halucynacje, które mogą być uciążliwe dla potencjalnych pacjentów. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis postanowili pochylić się nad tym problemem, łącząc siły z prof. Davidem E. Olsonem. Specjaliści rozpoczęli poszukiwania takich substancji, które działają podobnie jak psychodeliki, ale nie mają efektów ubocznych pokroju omamów zmysłowych. Po wytężonych badaniach natrafili na właściwy trop, o czym poinformowali na łamach specjalistycznego periodyku „Cell”. 

W znalezieniu odpowiedniego związku organicznego, roboczo nazwanego AAZ-A-154, Amerykanom pomógł genetycznie zakodowany czujnik fluorescencyjny psychLight. Pełni on funkcję swoistego filtra wskazującego, kiedy dany związek aktywuje receptory serotoniny. – Czujnik pomaga nam obrazować ich dynamikę w czasie rzeczywistym – ocenia cytowany przez specjalistyczny portal „SciTechDaily” biotechnolog Lin Tian. 

Odkrycie naukowców może być niemałym przełomem w świecie psychiatrii oraz neurobiologii. – Jednym z problemów terapii psychodelikami jest to, że wymagają ścisłego nadzoru medycznego. Lek, który nie powoduje halucynacji, mógłby zaś być przyjmowany w domu – opowiada David E. Olson. Wraz ze swoim zespołem podkreśla też, że w odróżnieniu od klasycznych, dostępnych dziś medykamentów, określone substancje dodatkowo wpływają na neuroplastyczność – zdolność tkanki nerwowej do tworzenia nowych połączeń.
 

 

/ @papaya.rocks

zobacz także

zobacz playlisty