Newsy |

Użytkownicy Netfliksa stworzyli specjalną petycję w obronie napisów końcowych 27.11.2020

Pixabay.com

Autor listu otwartego, Mark Boszko, zwrócił uwagę na to, że propozycje następnych filmów sugerowane przez algorytm serwisu streamingowego pojawiają się zbyt wcześnie. 

Kiedy po ostatniej scenie filmu kinowy ekran wypełniają pierwsze napisy końcowe, spora część widzów wstaje ze swoich foteli i kieruje się w stronę wyjścia, spodziewając się, że wszystko, co było ważne w fabule właśnie obejrzanej produkcji, zostało już opowiedziane. Niektórzy twórcy świadomie decydują się jednak na grę z odbiorcą, zachowując część materiału dla tych, którzy cierpliwie przeczekają kilkominutową tyłówkę. Jedni – jak Hal Ashby w głośnym Wystarczy być – prezentują wtedy sekwencje odrzucone podczas montażu, inni umieszczają enigmatyczną zajawkę zapowiadającą kolejną część historii. Z tego drugiego rozwiązania chętnie korzystają autorzy filmów osadzonych w uniwersum Marvela, dodając, że uważna lektura napisów końcowych może stanowić nieformalne podziękowanie osobom zaangażowanym w dany projekt. 

Fakt istnienia napisów końcowych zdaje się być jednak ignorowany przez amerykańskiego giganta serwisów streamingowych, Netfliksa. Właściciele platformy składają kolejne ukłony w stronę użytkowników praktykujących tzw. binge-watching, czyli widzów oglądających kilka odcinków serialu (lub powiązane ze sobą filmy) z rzędu. W sierpniu umożliwiono im zmianę prędkości odtwarzania wybranych tytułów, a już wcześniej wprowadzono rekomendacje podsuwane przez algorytm. Lista sugestii dotyczących tego, co obejrzeć w dalszej kolejności, pojawia się bardzo wcześnie, bo od razu po ostatnich scenach produkcji. Choć istnieje możliwość wyłączenia wyskakującego okienka i powrotu do napisów końcowych, opcja nie jest dostatecznie wyeksponowana i znika po paru sekundach.

Na problem zwracano uwagę już kilkakrotnie. Kompozytor Daniel Pemberton, autor ścieżek dźwiękowych do kryminału Enola Holmes i dramatu sądowego Proces Siódemki z Chicago, podzielił się w czerwcu swoimi spostrzeżeniami na łamach „Guardiana”.

– Napisy końcowe mogą być kluczowym momentem kontemplacji, w którym oceniasz, przyswajasz i rozważasz wszystko, czego właśnie doświadczyłeś. To może być punkt zwrotny w odbiorze filmowej muzyki, miejsce, w którym zobaczysz setki ludzi pracujących nad stworzeniem czegoś z niczego, zwłaszcza tych nieznanych publiczności. Albo po prostu pretekst do szukania kogoś o śmiesznym nazwisku – pisał. Artysta porównał proceder Netfliksa do nieprzyjemnej sytuacji w restauracji. – Wyobraź sobie, że w chwili, gdy ostatnia łyżka zupy trafia do twoich ust, kelner natychmiast podbiega, zabiera z hałasem talerze i wsuwa ci nowe menu pod nos, nalegając jednocześnie, żeby szybko zamówić kolejne potrawy – tłumaczył. 

Niedługo po słowach Pembertona w sieci pojawiły się konkretne działania. Producent wideo z Seattle, Mark Boszko, stworzył petycję, w której domaga się od Netfliksa zablokowania wyskakujących okienek z rekomendacjami. – Jestem przekonany, że nie wszyscy mają takie samo zdanie na temat napisów końcowych, ale dajcie nam przynajmniej opcję wyboru. Chcielibyśmy móc oglądać film lub odcinek serialu w takim kształcie, jakim stworzyli go twórcy, bez żadnych modyfikacji – postuluje. 

List otwarty został już podpisany przez ponad dziesięć tysięcy sygnatariuszy. Z jego całością można zapoznać się TUTAJ

 

000 Reakcji
/ @papaya.rocks

zobacz także

zobacz playlisty