Newsy |

Zdaniem niemieckich badaczy, zrzucenie 74 bilionów ton śniegu na Antarktydę może zatrzymać topnienie pokrywy lodowej18.07.2019

źródło: pexels.com

Najnowsze badania Naukowego Instytutu Zmian Klimatycznych w Poczdamie szacują, że zrzucenie na kontynent ogromnej ilości śniegu może ustabilizować lodowiec.

Pomysł naukowców unaocznia, w jak dużej desperacji znajdzie się ludzkość, jeśli nie zredukuje emisji dwutlenku węgla. Z wykorzystaniem nowych modeli geoinżynierii odkryto, że proces roztapiania powłoki lodowcowa Antarktydy być może da się zatrzymać. Wymaga to jednak olbrzymich nakładów energii i współpracy wielu państw, choć finalny efekt może być różny od założonego.

Wiele raportów mówi o tym, że katastrofalne skutki globalnego ocieplenia odczujemy dopiero wtedy, gdy właśnie najbardziej odizolowane zmarzliny – te znajdujące się w głębi kontynentu – zetkną się z cieplejszą, oceaniczną wodą. Wtedy zadziała efekt domina: najzimniejsze lodowce zaczną się kurczyć i rozmrażać, co znacząco podniesie poziom wód i zmieni linie brzegowe dzisiejszego świata.

Ciekawy pomysł walki z tym zagrożeniem ma grupa poczdamskich naukowców wspierana przez School for the Future of Innovation in Society, będącej częścią Uniwersytetu Stanu Arizona. Zakłada on zrzucenie 74 bilionów ton śniegu na zachodnią pokrywę Antarktydy. Tak duży opad zamrożonej wody ma utwardzić i zewrzeć lód pod spodem. Sam proces, przynajmniej w teorii, mógłby sprawić, że tzw. grounding line, czyli miejsce, w którym spotykają się dno morskie, woda i lodowiec przesunie się dalej w głąb oceanu. 

Problemy techniczne w wykonaniu takiej operacji mogą jednak znacząco przewyższać dzisiejsze możliwości. Po pierwsze, skąd dostarczyć tak wielką ilość śniegu i czy jego produkcja paradoksalnie nie przyczyni się do kolejnej niepotrzebnej emisji?

– Myślę, że znajdujący się w stanie Południowa Karolina ośrodek narciarski Big Bear mógłby produkować 20 ton śniegu na minutę – mówi Jane Flegal, adiunktka w School for the Future of Innovation in Society, odpowiedzialna także za program środowiskowy w Fundacji Charytatywnej Bernarda i Anny Spitzer.

Poza tym, wpompowanie tak horrendalnych ilości śniegu na wysokość lodowca (czyli około 640 metrów) też nie będzie łatwym procesem. Tak samo jak zresztą jego zmagazynowanie na czas transportu. Największą jednak zagwozdkę technicznę stanowi źródło energii, które pozwoliłoby przeprowadzić całą operację. Całość zdaniem Naukowego Instytutu Zmian Klimatycznych w Poczdamie może pochłonąć minimum 145 GW energii, czyli w przybliżeniu osiemnastokrotnie więcej, niż jest w stanie wyprodukować największa elektrownia atomowa na świecie – Kashiwazaki-Kariwa.

Koncepcja badaczy przewiduje konieczność użycia 12 tysięcy wysokoenergetycznych turbin wiatrowych, które będzie trzeba uruchomić w najdalszym zakątku Ziemi. Nie ma jednak pewności, czy procesy, które zajdą na Antarktydzie po zrzuceniu śniegu rzeczywiście powstrzymają roztop powłoki lodowcowa.

000 Reakcji
/ @papaya.rocks

zobacz także

zobacz playlisty