6 reżyserskich debiutów, które nominowano do Oscara24.02.2020
Niektórzy wielcy twórcy kina przez całą swoją karierę nie dostali Oscara – wystarczy przywołać Alfreda Hitchocka czy Roberta Altmana; inni otrzymują go już za debiut, jak chociażby Sam Mendes za American Beauty czy Kevin Costner za Tańczącego z wilkami. Już sama nominacja do nagród Akademii Filmowej jest wielkim wyróżnieniem, dlatego postanowiliśmy przyjrzeć się debiutantom, którzy bez kompleksów rywalizowali z tuzami amerykańskiej i światowej kinematografii.
Nędznicy (2019), reż. Ladj Ly
W tym roku o laur dla najlepszego filmu międzynarodowego konkurowały dwa debiutanckie dzieła – zacierająca granicę między dokumentem a fabułą Kraina miodu i zaangażowany społecznie dramat Nędznicy. Ten ostatni, za sprawą M2 Films, trafi do polskich kin już 28 lutego. Reżyser-samouk, którego rodzina pochodzi z Mali, wychowujący się w biednej dzielnicy Montfermeil na przedmieściach Paryża, nakręcił film wyróżniony Nagrodą Jury w Cannes oraz nominowany do Oscara obok Parasite Joon-ho Bonga i Bólu i blasku Pedro Almodóvara. Świat lubi tego rodzaju historie, będące niestety wyjątkiem od reguły. Zdecydowana większość osób takich jak Ladj Ly nie ma tyle determinacji i szczęścia. Jako wykluczeni społecznie od najmłodszych lat żyjąc pośród blokowisk nasiąkają marazmem, przemocą, a także pogardą ze strony tych, którym się udało. To właśnie współczesnych „nędzników”, dla których każdy dzień jest walką o przetrwanie, portretuje reżyser w swoim debiucie. Z dokumentalnym zacięciem i dynamiką rodem z kina akcji ukazuje tło społeczne, z którego wyrastał – zdemoralizowane dzieci manipulowane przez gangsterów, narkomanów i religijnych fundamentalistów, bezradne matki, brutalną i skorumpowaną policję. Choć to film fabularny, jego twórca przekonuje w wywiadach, że niczego tu nie zmyślił. Spirala przemocy naprawdę tak wygląda w zamieszkanym przez społeczność afrykańską, romską i arabską Montfermeil, i to nie od dziś. To stąd właśnie pochodził ubogi Gavroche, symbol paryskiego ludu, bohater stanowiącej inspirację dla filmu powieści Victora Hugo, wydanej w 1862 r. „Nie ma ani złych roślin, ani złych ludzi. Są tylko źli ogrodnicy” – cytuje słynnego pisarza Ladj Ly w swoim filmie-apelu. I właśnie jako dobry ogrodnik ze swoim kolektywem prowadzi teraz darmową szkołę filmową, gdzie dzieci z bloków mogą spróbować tak jak on uczynić z kamery narzędzie walki z przeciwnościami losu.
Lady Bird (2017), reż. Greta Gerwig
Zanim odniosła sukces, była związana z kinem od kilkunastu lat. Szerszy rozgłos zdobyła jednak dopiero dzięki brawurowej roli czarującej neurotyczki w Frances Ha (2012) Noaha Baumbacha, za którą była nominowana do Złotego Globu. Na planie nie ograniczyła się tylko do aktorstwa – aktywnie uczestniczyła w procesie powstawania filmu, była też współautorką scenariusza, a z samym Baumbachem zaczęła stanowić nie tylko duet artystyczny, lecz także życiowy. Towarzyszące „od zawsze” marzenie o reżyserii Greta Gerwig spełniła dopiero 5 lat później, w wieku 34 lat. Jej Lady Bird, ukazujący w słodko-gorzki sposób trudy dojrzewania nastolatki z Sacramento (gdzie dorastała sama Gerwig), stał się prawdziwym fenomenem. Pozbawiony efekciarstwa, skromny realizacyjnie, ale buzujący uczuciami film zbierał znakomite oceny zarówno u krytyków (99% pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes), jak i widzów. Dostał dwa Złote Globy, był też nominowany do Oscara w pięciu kategoriach, i to w tych najważniejszych: Najlepszy Film, Reżyser i Scenariusz, a także Najlepsza Aktorka Drugoplanowa dla grającej matkę głównej bohaterki Laurie Metcalf oraz pierwszoplanowa, dla Saoirse Ronan, odtwórczyni roli tytułowej Lady Bird. Choć ostatecznie film nie zdobył żadnej nagrody Akademii, uczynił z Gerwig jedną z najciekawszych twórczyń kina ostatnich lat i stał się dla niej przepustką do reżyserskiej pierwszej ligi. Warto dodać, że była piątą w historii kobietą nominowaną do Oscara za reżyserię.
Mustang (2015), reż. Deniz Gamze Ergüven
Urodzona w Ankarze, ale mieszkająca przez większość życia we Francji reżyserka w swoim debiucie, podobnie jak twórcy poprzednich dwóch omawianych filmów, sięgnęła do własnych korzeni i do kultury, z której się wywodzi. W Mustangu pokazała piątkę osieroconych sióstr, które w opresyjnym, patriarchalnym społeczeństwie próbują realizować pragnienia okresu dojrzewania. Nie jest im łatwo, bo za niemoralne i hańbiące działanie jest tu uznawane nawet otarcie się o kolegów na plaży. Przeznaczeniem dziewczyn są zaaranżowany ślub i rola kury domowej; dopóki jednak mogą, nastolatki potajemnie korzystają z uroków młodości. Większość z nich ostatecznie podda się w walce z tradycją, poza jedną, Lale, która spróbuje dokonać rewolucji we własnym domu. Determinacji i odwagi nie zabrakło także samej reżyserce. Deniz Gamze Ergüven, nie bacząc na to, że w ojczyźnie może być oskarżana o kalanie własnego gniazda, bez taryfy ulgowej wypunktowała absurdy konserwatywnego społeczeństwa tureckiej prowincji, które tłamsi indywidualistów i naturalne odruchy. Symbolicznie też się od niego odcięła, bo tureckojęzyczny Mustang w konkursach startował jako kandydat francuski. W Cannes otrzymał nagrodę „Quinzaine des Réalisateurs” dla najlepszego filmu, był nominowany do Złotego Globu, BAFT-y i Oscara, a Europejska Akademia Filmowa uznała reżyserkę za odkrycie roku.
Amores perros (2000), Alejandro González Iñárritu
Iñárritu, jeden z „trzech amigos” obok Alfonso Cuaróna i Guillermo del Toro, czyli meksykańskich reżyserów rozdających dziś karty w Hollywood, zaczął karierę w myśl recepty na film Alfreda Hitchcocka. Najpierw urządza się na ekranie trzęsienie ziemi, a potem napięcie ma tylko rosnąć. Jego debiutanckie Amores perros z miejsca dla wielu stało się dziełem kultowym. Obsypano je deszczem nagród, w tym aż trzema Palmami w Cannes; było też nominowane do Oscara i Złotego Globu. Film ten był pierwszą realizacją efektownej strategii twórczej, którą reżyser kontynuował w filmach 21 gramów i Babel, polegającej na precyzyjnym splataniu pozornie odrębnych, dramatycznych historii. Podzielone na trzy części Amores perros opowiada o bohaterach reprezentujących różne grupy społeczne, od pariasów po majętnych celebrytów, którzy w imię miłości dokonują irracjonalnych, a często przy tym katastrofalnych w skutkach wyborów. Iñárritu pokazuje siłę ludzkich namiętności w rozwarstwionym społecznie Meksyku, z jednej strony prowadząc uniwersalną, sentymentalno-moralizatorską przypowieść, z drugiej trzymając się blisko bezwzględnych realiów społecznych, w których przyszło żyć bohaterom i jemu samemu.
Być jak John Malkovich (1999), reż. Spike Jonze
Wywodzący ze środowiska skateboardowego czołowy twórca reklam i klipów, m.in. dla Beastie Boys, Björk, The Chemical Brothers czy Sonic Youth, a także producent Jackassa, jako reżyser pełnego metrażu zadebiutował w swoim stylu, czyli z przytupem. Zebrał gwiazdorską ekipę, postawił na absurdalną fabułę (główny bohater dosłownie wchodzi do głowy prawdziwego gwiazdora kina) i z maestrią odmalował egzystencjalne niepokoje współczesnego zachodniego społeczeństwa. Jego Być jak John Malkovich, niekonwencjonalna komedia na podstawie scenariusza Charliego Kaufmana, w lekkiej, surrealistycznej formie ukazuje problemy dużej wagi – umowność ról społecznych, mechanizmy kształtujące ludzką tożsamość, czy konsekwencje braku spełnienia zawodowego i miłosnego. Bezkompromisowość i brawura twórców przyniosła trzy nominacje do Oscara i cztery do Złotego Globu, a także dwie nagrody dla Spike’a Jonze’a na festiwalu w Wenecji.
Dwunastu gniewnych ludzi (1957), reż. Sidney Lumet
Zanim Sidney Lumet nakręcił swój debiut pełnometrażowy, który okazał się wielkim krokiem w drodze do panteonu wielkich amerykańskich twórców kina, miał za sobą niemal dziesięcioletnią karierę jako twórca seriali telewizyjnych. Dwunastu gniewnych ludzi – kameralna produkcja, powstała w dziewiętnaście dni z minimalnym budżetem, była nominowana do trzech Oscarów, w tym dla najlepszego filmu i reżysera. Dziś uważana jest ponadto za jeden z najważniejszych filmów w historii kina i została umieszczone przez bibliotekę Kongresu na liście amerykańskiego dziedzictwa filmowego. Dramat sądowy, w którym tytułowych dwunastu przysięgłych ma orzec o winie (lub jej braku) chłopca oskarżonego o morderstwo na ojcu, nadal ogląda się w wielkim napięciu – m.in. dzięki znakomitej grze aktorskiej i zabiegach realizacyjnych reżysera, potęgujących wrażenie przytłoczenia bohaterów ciężarem odpowiedzialności. Główne przesłanie filmu, czyli przestroga przed pochopnym ferowaniem wyroków, jest aktualne również dzisiaj, w czasach internetowych linczów.
zobacz także
- Bez cięć. 6 filmów, które opierają się na jednym ujęciu (lub tylko je udają)
Opinie
Bez cięć. 6 filmów, które opierają się na jednym ujęciu (lub tylko je udają)
- Badacze z MIT stworzyli robota, który wpełznie przez naczynia krwionośne do mózgu
Newsy
Badacze z MIT stworzyli robota, który wpełznie przez naczynia krwionośne do mózgu
- „Otwórz oczy”: opowieść o meandrach ludzkiej pamięci. Rozmawiamy z reżyserami nowego serialu Netfliksa
Ludzie
„Otwórz oczy”: opowieść o meandrach ludzkiej pamięci. Rozmawiamy z reżyserami nowego serialu Netfliksa
- Serial historyczny od twórcy „Downton Abbey”. Obejrzyj zwiastun „Pozłacanego wieku”
Newsy
Serial historyczny od twórcy „Downton Abbey”. Obejrzyj zwiastun „Pozłacanego wieku”
zobacz playlisty
-
Tim Burton
03
Tim Burton
-
CLIPS
02
CLIPS
-
Animacje krótkometrażowe ubiegające się o Oscara
28
Animacje krótkometrażowe ubiegające się o Oscara
-
Teledyski
15
Teledyski