Sylwia Chutnik | Sekretny sekret19.09.2019
Wszystko się zaczęło od pomysłu Franka Warrena w 2004 roku na projekt społeczno-artystyczny. Wymyślił, że rozda kartki pocztowe nieznajomym osobom mijanym w metrze czy na ulicy i poprosi ich o zapisanie na nich sekretu, którego nigdy nikomu nie wyjawili.
Pocztówki były już zaadresowane i bardzo szybko zaczęły być odsyłane. Setki, a później tysiące zwierzeń, dziwnych lub zabawnych tajemnic, o których ludzie się wstydzili powiedzieć głośno. Większość kartek oprócz tekstu zawierała również zdjęcia, obrazki i ozdoby. Tak powstawał kolaż myśli i rysunków. Kiedy Frank zaczął udostępniać te anonimowe korespondencje na swojej stronie postsecret.com, projekt stał się ogólnoświatowy. Powstało kilka albumów, które gromadzą najbardziej ciekawe i barwne sekrety, a czytanie ich wyzwala we mnie rodzaj ulgi i zachęca do wyznawania swoich cichych historii.
Mam przeczucie, że wiele z tych tajemnic jest naszymi wspólnymi. To pewnie te z półki: uczucia, neurozy i lęki. Że ktoś nas nie polubi. A jak polubi, to zaraz odlubi. Że czujemy się nieatrakcyjnie i tłusto. Że wątpimy w swój intelekt.
Aha, już wam się zachciewa pikantnych ploteczek, kompromitujących sytuacji czy szeptów z wnętrza flaków? Nic z tego. I to nie tylko dlatego, że projekt zakłada anonimowość (to przecież właśnie dzięki niej ludzie tak łatwo się otwierają), ale przede wszystkim ze względu na: a) wyczucie taktu, b) posiadanie sekretów nudnych jak orędzie prezydenta, c) najpierw wy mi swoje powiedzcie, jak takie jesteście mądrale.
Natomiast mam przeczucie, że wiele z tych tajemnic jest naszymi wspólnymi. To pewnie te z półki: uczucia, neurozy i lęki. Że ktoś nas nie polubi. A jak polubi, to zaraz odlubi. Że czujemy się nieatrakcyjnie i tłusto. Że wątpimy w swój intelekt, bo przecież w każdej chwili ktoś może nam udowodnić, że się na czymś nie znamy. Że w jakiś sposób uważamy, że nasze życie byłoby lepsze, gdyby nie nasze (i tu niepotrzebne skreślić): lenistwo, rozmemłanie, nieuctwo, brak sprytu i tak dalej. Oczerniamy się i dołujemy, sekrety ciążą do grobu. Czasami jednak powiedzenie ich na głos czy zwykłe przyznanie się do tego, co w sobie nosimy, przynosi ulgę. Wcale nie jest to odpuszczenie grzechów, ale oczyszczenie atmosfery oraz uwolnienie od męczącego poczucia obarczenia grozą i milczeniem.
Niektóre z niecnych czynów, które popełniłyśmy i popełniliśmy, z perspektywy czasu stają się niewinne a wręcz zabawne. Niektóre jednak jeżą włos na głowie nawet po latach. Są mimo wszystko elementem doświadczenia. Historią, która miała miejsce i nic już na to nie poradzimy. Nie zmienimy tego, co było i – jakkolwiek brzmi to banalnie – warto sobie od czasu do czasu przypomnieć o tych słowach. Bo się człowiek czasem budzi w nocy zlany potem i przeżywa coś, co było sto lat temu. I po co?
Można się zwierzyć najbliższej osobie, można zapisać kolejną stronę w pamiętniku, można się wyspowiadać. Albo wysłać na pocztówce coś, co gryzło przez lata.
Co innego coś aktualnego. O ile mamy na to jeszcze wpływ, rzecz jasna. Wtedy sekret jest parzący jak rozgrzane żelazko. Nie wiadomo, jak go schować, bo co chwilę wyłazi z głowy i rozgląda się z zaciekawieniem. A może już, może pokazać się światu? Pilnujemy więc, aby się nie wydał i aby nikt się o nim nie dowiedział. Schodzi na to masa energii, którą można by spożytkować na coś bardziej wesołego. Tymczasem klatka się zmniejsza, sekret piłuje wnętrzności i trzyma za gardło.
Na podwórku robiło się „sekrety”. Czasem mówią na nie „widoczki”. Kopało się dołek, w środku robiło wyściełanko z kawałka materiału, na to kładło kamyczki, cekiny, gałązki lub nawet zdjęcia. I się to zakrywało szkiełkiem, na przykład ze zbitej butelki. Można było zrobić całą galerię albo konkurs z koleżankami, która przygotowała ładniej. „Widoczki” – to rozumiem, bo w środku ciekawe do zobaczenia. Ale „sekrety” to jednak coś innego. Tajemniczego, nie dla wszystkich. Tak więc kładło się na szkiełka jeszcze liście lub nawet zasypywało ziemią i zaznaczało jakoś, że to tam, ta galeria. Dla wybranych nasze dzieło.
Tak jest i z niektórymi tajemnicami w wieku dorosłym. Można się zwierzyć najbliższej osobie, można zapisać kolejną stronę w pamiętniku, można się wyspowiadać. Albo wysłać na pocztówce coś, co gryzło przez lata.
Na koniec umieszczam jeszcze moje ulubione sekrety z projektu Warrena:
„Chciałbym, aby narkotyki skończyły ze mną szybciej niż miałoby to zrobić poczucie osamotnienia”.
„Mam małego”.
„Chciałabym zginąć w wypadku samolotowym, aby nie tęsknić za byłym chłopakiem”.
„Mój brat ciągle mówił mi, że jestem adoptowana. A potem okazało się, że to prawda”.
„Nigdy nie powiedziałem nikomu, że jestem szczęśliwy”.
„Oddałbym wszystko, aby umieć być miłym dla mojej byłej żony”.
„Naderwałam sobie mięsień w szyi w czasie masturbacji. Nie mogłam ruszać głową przez TRZY DNI. Mężowi powiedziałam, że to od noszenia mebli”.
„Mam wyrzuty sumienia, że w czasie seksu myślę o nieżywych osobach”.
Wy również możecie dołączyć do akcji. Wystarczy napisać swój sekret (zwykle są to dwa, trzy zdania), dołączyć obrazek czy w inny sposób ozdobić kartkę i wysłać ją na adres:
PostSecret
28241 Crown Valley Prkwy
#F224
Laguna Niguel, CA
92677-4442
USA
zobacz także
- Łukasz Orbitowski | Pochwała nosacza
Opinie
Łukasz Orbitowski | Pochwała nosacza
- Sylwia Chutnik | Lubię ludzi, ale bez przesady
Opinie
Sylwia Chutnik | Lubię ludzi, ale bez przesady
- Kobieta, która nie czuje bólu. Mutacja w jej DNA pomoże w nowych badaniach
Newsy
Kobieta, która nie czuje bólu. Mutacja w jej DNA pomoże w nowych badaniach
- Marzenia o rybim ogonie. Krótkometrażowy dokument o syreniej społeczności z Wirginii
Newsy
Marzenia o rybim ogonie. Krótkometrażowy dokument o syreniej społeczności z Wirginii
zobacz playlisty
-
PZU
04
PZU
-
Andriej Tarkowski
02
Andriej Tarkowski
-
Teledyski
15
Teledyski
-
filmy
01
filmy