Opinie |

Bez cięć. 6 filmów, które opierają się na jednym ujęciu (lub tylko je udają)23.01.2020

fot. kadr z filmu „1917”

Najnowszy film Sama Mendesa, 1917, opowiada historię dwóch brytyjskich żołnierzy. Muszą oni dostać za linię wroga obarczeni przez dowódcę niebezpieczną misją, która może uratować tysiące ludzkich istnień.

Sam opis wydarzeń zawartych w filmie reżysera American Beauty nie wydaje się niczym nadzwyczajnym. Filmów wojennych, w których los wielu zależał od bohaterstwa i szczęścia garstki czy nawet jednostki, w ciągu ostatnich kilku dekad otrzymywaliśmy sporo – wystarczy wspomnieć Dunkierkę, Przełęcz ocalonych czy nawet 303. Bitwę o Anglię, jednak zabieg wykorzystany w produkcji Mendesa jest wyjątkowy – niemal dwugodzinna produkcja sprawia wrażenie, jakby powstała przy użyciu jednego ujęcia. Sam reżyser twierdził, że gdy tworzył scenariusz do tego projektu czuł, że aby w pełni przekazać emocje i ekranową historię, musi się zdecydować na stworzenie tzw. „one shota”. W rozmowie z tygodnikiem „Time” tłumaczył: „Chcemy, aby ludzie zanurzyli się w opowiadanej przez nas historii, która jest niczym palący się lont zmierzający ku beczce prochu”.

Mendes nie jest oczywiście pierwszym twórcą, który postanowił zmierzyć się z tym technologicznym wyzwaniem, realizując film na jednym ujęciu lub przynajmniej je symulując. Jego projekt stanowi jednak jeden z najlepszych przykładów, jak tego typu decyzja może wynieść film na najwyższy poziom artystyczny – o tym, że się udało może świadczyć chociażby aż 10 nominacji do tegorocznych Oscarów, w tym za Najlepszy Film, Reżyserię i Najlepszy Scenariusz.

Zgromadziliśmy przykłady filmów, których twórcy zdecydowali się na użycie trudnej, jednoujęciowej techniki. Techniki, która wymaga miesięcy prób, nie pozwala na najmniejsze błędy i dodaje ekranowym historiom złożoności i losowości.

Sznur (1948), reż. Alfred Hitchcock

Rope (1948) Official Trailer #1 - Alfred Hitchcock Movie

Film mistrza psychologicznych thrillerów, musiał mierzyć się z ograniczeniami, których twórcy 1917 nie mieli. Gdy kręcono projekt legendarnego twórcy, kamery taśmowe mogły nagrywać maksymalnie przez około dziesięć minut. Dlatego Hitchcock musiał co pewien czas „wyciemniać” kadr mijając kamerą plecy postaci albo meble i w ten sposób, symulując płynność, łączyć ze sobą dwie kolejne taśmy. W dniu premiery wielu współpracowników reżysera twierdziło, że jego decyzja była błędem odbierającym wartość innym elementom filmu (chociażby grze aktorskiej), przenosząc jednocześnie ciężar projektu na zwykłe „techniczne sztuczki”, które miały odzierać kino z jego metafizycznej głębi. Sam reżyser wierzył, że dzięki tej technice jest w stanie stworzyć uczucie klaustrofobii znane ze sztuki, na podstawie której stworzył scenariusz. Niestety w 1948 r. film został marnie przyjęty przez widzów, a krytycy mieli bardzo rozbieżne opinie. Po latach wielu recenzentów doceniło jednak Sznur uznając go za jeden z najbardziej niedocenionych projektów w karierze reżysera.

Makbet (1982), reż. Béla Tarr

fot. kadr z filmu „Makbet”
fot. kadr z filmu „Makbet”

Hitchcock tak bardzo wyprzedzał swoje czasy, że na następny film jednoujęciowy trzeba było czekać ponad 3 dekady. W 1982 r. węgierski reżyser Béla Tarr nakręcił pierwszy w historii film, który naprawdę składał się z jednego ujęcia (choć był przedzielony napisami w czasie jego trwania). Mimo tego, że film jest oparty na sztuce Szekspira, Tarr tak naprawdę nie skupia się w nim na klasycznej historii opowiadanej przez legendarnego poetę, a raczej stara się koncentrować na emocjach postaci występujących w jego dziele. Tarr wierzył, że dzięki technice jednoujęciowej film jest w stanie uwypuklić ekranowe emocje i otworzyć drzwi aktorom do pełniejszej gry. Chociaż godzinnego Makbeta nie wymienia się w grupie najlepszych dzieł reżysera (za takie uznawane są raczej Szatańskie Tango czy Potępienie), jest to fascynujący przykład na to, że był i jest nieustraszonym twórcą. Co ciekawe, hipnotyzujące i długie ujęcia były podstawą także innych jego filmów – wystarczy przypomnieć scenę otwierającą jego Harmonie Werckmeistera (2000), w której główny bohater, posiłkując się ledwo stojącymi na nogach pijakami, tłumaczy na środku gospody całkowite zaćmienie słońca. 

Rosyjska Arka (2002), reż. Aleksander Sokurov

Russian Ark - Official Trailer

Zwykle gdy reżyserzy decydują się na stworzenie „one shotów” jest to posunięcie artystyczne. W wypadku Aleksandra Sokurova za jednoujęciową produkcją stał fakt, że twórca miał dość montowania własnych filmów. Dzięki jego niechęci, na ekranie zobaczymy 300 lat rosyjskiej historii opowiedzianej w interesujący i zwięzły sposób. Kamera przemierza bowiem przepastne korytarze Pałacu Zimowego w Petersburgu, gdzie w kolejnych salach narrator filmu poznaje fikcyjne postaci, które przybliżają mu przeszłość kraju Carów. W produkcji pojawia się ponad 2000 aktorów, którzy na próbach spędzili długie miesiące – wszystko po to, aby ostatecznie nakręcić film w zaledwie jeden dzień. Osobom zastanawiającym się, jak wyglądały prace nad tym projektem, polecamy świetny dokument In One Breath, w którym twórcy przybliżają kulisy powstania Arki.

Birdman (2014), reż. Alejandro Iñárritu

BIRDMAN - Official Worldwide Trailer

Film pozwolił jego reżyserowi zdobyć Oscara, zapewnił statuetkę autorowi zdjęć Emmanuelowi Lubezkiemu i wskrzesił karierę Michaela Keatona. Birdman to ambitna satyra opowiadająca historię aktora, który nie może się pogodzić z tym, że jego filmowa gwiazda dawno zgasła. Szuka więc sposobów, aby odnaleźć stracone przez lata uwielbienie – zarówno ze strony fanów, jak i krytyków. Reżyser wyjaśniał, że za decyzją o stworzeniu „one shota” stał fakt, że prawdziwym świecie, w którym żyją ludzie, nie ma cięć i montażu. Dlatego, aby w pełni zanurzyć się w świecie przedstawionym w filmie, widz musi przeżyć całą historię nie tracąc z oczu bohatera. Koncepcja twórcy okazała się właściwa. Birdman nie tylko zdobył szereg nagród na całym świecie, ale również zarobił ponad 5-krotność swojego budżetu.

Victoria (2015), reż. Sebastian Schipper

Victoria Official Trailer 1 (2015) - Thriller HD

Niemiecki thriller w reżyserii Sebastiana Schippera zdobył Srebrnego Niedźwiedzia i został wyróżniony Nagrodą Specjalną na MFF w Berlinie. Podobnie jak Rosyjska Arka i w przeciwieństwie do Birdmana trwający 138 minut film został zrealizowany za pomocą prawdziwego, jednego ujęcia. Co ciekawe, udało się to dopiero za trzecim podejściem, trwającym od 4:30 do 7:00 rano 27 kwietnia 2014 r. Film, którego scenariusz miał jedynie 12 stron, opowiada historię młodej Hiszpanki, która w Berlinie spotyka na swojej drodze grupę młodych mężczyzn. Ich niewinny nocny wypad przeradza się w krótkim czasie w przerażającą, przestępczą przygodę z tragicznymi konsekwencjami. Po premierze krytycy nie mogli przestać się zachwycać – nie tylko nad innowacyjnością formy, ale też świetną grą aktorską. Te dwie rzeczy spowodowały, że przez wielu Victoria uznawana jest za najlepszy „oneshotowy” film w historii kina. Aktorzy otrzymali na planie pełną wolność i byli w stanie przeobrazić swoje postaci w fascynujących, postępujących z ogromną naturalnością bohaterów – do tego stopnia, że widz zastanawia się, czy nie ogląda po prostu nielegalnego livestreamu, który podąża za grupą przypadkowych ludzi.

Utøya: July 22 (2018), reż. Erik Poppe

Utoya, 22 lipca zwiastun PL

To film pokazujący „w czasie rzeczywistym” wydarzenia, do których doszło w Norwegii w 22 lipca 2011 r., kiedy to Anders Breivik otworzył ogień do zgromadzonych na zjeździe młodzieżówki Partii Pracy. Strzelanina trwała niemalże 90 minut i doprowadziła do śmierci 69 osób. W Utoya oglądamy zamach z perspektywy znajdującej się w centrum wydarzeń Kai. Scenariusz powstał na podstawie wywiadów z ponad 40 osobami, które uczestniczyły w tragedii. Mimo bardzo dogłębnego researchu, twórcy zdecydowali się opowiedzieć historię fikcyjnych postaci usiłujących przeżyć atak zorganizowany przez człowieka, który później nazywał się „Templariuszem”. Film wyreżyserowany przez Erika Poppe został doceniany przez krytyków i znalazł się w m.in. konkursie głównym 68. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie.

000 Reakcji

Dziennikarz od dekady. Oglądał osiem razy „The Wire” i przeszedł wszystkie „Dark Soulsy”. Dlatego o nich non stop gada.

zobacz także

zobacz playlisty