Opinie |

Berlinale 2022 dobiega końca. Oto kilka filmów, na które warto mieć oko
16.02.2022

kadr z filmu „Peter von Kant”

Festiwal w Berlinie zbliża się do końca, a dziś jurorzy wydadzą swój werdykt. Zanim to jednak nastąpi, krótko podsumowujemy tegoroczny program i przedstawiamy najważniejsze naszym zdaniem tytuły – ze szczególnym naciskiem na te, które mają szansę trafić do polskiego obiegu festiwalowego i dystrybucji. Są wśród nich hołdy składane klasykom kina, rozliczenia z przeszłością i mocne opisy współczesności.

Peter von Kant, reż. François Ozon

Trudno o lepsze otwarcie Berlinale – dostosowane do kontekstu i specyfiki festiwalu. Po pierwsze, wybór nie przypadkiem padł na François Ozona. Francuz wielokrotnie pokazywał tu swoje filmy. Po drugie, jego najnowszy tytuł zakorzeniony jest w historii kina niemieckiego i jest hołdem dla Rainera Wernera Fassbindera. To zresztą nie pierwszy raz, kiedy Ozon sięga po twórczość mistrza. W Kroplach wody na rozpalonych kamieniach z 2000 roku adaptował jego sztukę. Tym razem stworzył wariację na temat Gorzkich łez Petry von Kant. Pierwowzór opowiadał historię fikcyjnej projektantki mody, a akcję napędzał motyw lesbijskiego romansu. Ozon znacząco nie zredagował tekstu, trochę jednak namieszał. Petrę zastąpił Peterem, reżyserem, kopią samego Fassbindera. Trójkąt miłosny tym razem tworzą więc mężczyźni.

kadr z filmu „Peter von Kant”
kadr z filmu „Peter von Kant”

Taki zabieg jest oczywiście zasadny – uważa się, że tekst Fassbindera był tak naprawdę zawoalowaną kroniką jego homoseksualnego romansu. Tymczasem nowa wersja to rodzaj zabawy kinem i w kino – Ozon zgodnie z oryginałem zamyka akcję w czterech ścianach, gra przy tym przestrzenią, kolorem, detalem skrytym na drugim planie. Raz mruga okiem do osób wyczulonych na postmodernistyczne, intertekstualne odniesienia, innym razem odwraca się do Fassbindera plecami. Pozbywa się z tytułu (i z samego filmu) „gorzkich łez”, uderza w lżejsze, kampowe wręcz tony, zamienia całość w farsę. Dodajmy jeszcze do tego, że w Peterze von Kant występują Isabelle Adjani oraz Hanna Schygulla, aktorka notabene znana z pierwowzoru Fassbindera, a otrzymamy gratkę dla prawdziwych kinofilów.

Peter Von Kant new clip official from Berlin Film Festival 2022

This Much I Know To Be True, reż. Andrew Dominik

Andrew Dominik i Nick Cave znów się spotykają, tym razem w środku pandemii, kiedy muzycy z całego świata odwołują koncerty. Sposobem na przełamanie ciszy i pustki staje się kino – taki był punkt wyjścia filmu This Much I Know To Be True. Warto przypomnieć, że ten tandem już raz się sprawdził. Kilka lat temu Dominik nakręcił One More Time with Feeling – swoistą dokumentację pracy nad albumem Skeleton Tree Cave’a i zespołu The Bad Seeds. Nie był to jednak ani klasyczny film dokumentalny, ani materiał making of z nagrywek, była to przede wszystkim opowieść o traumie po śmierci bliskiej osoby. Dominik nawiązywał w nim do śmierci syna muzyka, 15-latka, który zginął w tragicznym wypadku. Film nie miał jednak charakteru publicznej spowiedzi. Cave swojej żałoby nie opisywał wprost, wyrażał się poprzez muzykę – większość tego, co było widać na ekranie, to sesja nagraniowa.

kadr z filmu „This Much I Know To Be True”
kadr z filmu „This Much I Know To Be True”

Od tamtej pory niewiele się zmieniło, kolejny film znowu ma więcej wspólnego z zapisem muzycznym, rozwlekłym teledyskiem niż dokumentem, w którym ludzie mówią wprost do kamery. Jego trzon stanowi muzyka z albumów GhosteenCarnage. Widzimy Cave’a z mikrofonem, kamera wyłapuje drobne gesty, zmiany na jego twarzy, na której wyraża się cały wachlarz emocji: od rezygnacji, przez melancholię, aż po zachwyt nad życiem, wbrew rodzinnej tragedii. Ciekawie wypada tu również wątek The Red Hand Files – strony internetowej założonej przez samego Cave’a. Każdy może zadać mu tam pytanie, odbyć z nim rozmowę. Krótka scena przed laptopem osadza charyzmatycznego lidera The Bad Seeds w realności i odziera z mitu.

THIS MUCH I KNOW TO BE TRUE - LAVENDER FIELDS CLIP

Rimini, reż. Ulrich Seidl

Ulrich Seidl znowu wbija szpilę; punktuje, wytyka, gani swoich rodaków, którzy mają na sumieniu ciężkie grzechy. Austriackie społeczeństwo to tym razem twarz Richiego Bravy – weterana i gwiazdora dancingów, autora niejednego szlagiera do tańczenia. Bohater przemierza tytułowe Rimini, odwiedza uzdrowiska, kurorty i letniska po sezonie, dorabia chałturami. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Richi to poczciwy chłop. Ale sceniczny image skrywa człowieka z przetrąconym życiorysem. Hazardzista, alkoholik, niepoprawny kobieciarz. Dezerter, który porzucił rodzinę. Inna sprawa, że opiekuje się ojcem – cierpiącym na demencję ojcem, który burzliwą młodość i propagandę nazistowską zdaje się wspominać z rozrzewnieniem.

kadr z filmu „Rimini”
kadr z filmu „Rimini”

Taką analogię można by uznać za opowieść o złu dziedziczonym przez kolejne pokolenia, ale Seidl idzie krok dalej – wrzuca do akcji córkę Richiego, która jest w ciąży ze swoim partnerem, emigrantem z krajów arabskich. Film Seida jest w tym sensie przewrotny – portret wędrownego grajka szybko okazuje się być niezwykłym przekrojem społecznym, obrazem współczesnej Europy zakorzenionej w nazistowskich zbrodniach, która nie chce dziś widzieć u siebie uchodźców. Jako ciekawostkę warto dodać, że Rimini stanowi pierwszą część zaplanowanej przez Seidla dylogii. Drugi film – nazwany roboczo Sparta – ma skupiać się na młodszym bracie Richiego, który próbuje rozpocząć nowe życie w Rumunii. Przygotujcie się, ciąg dalszy nastąpi.

Rimini new clip official "Emilia" from Berlin Film Festival 2022 - 2/3

Incredible but True, reż. Quentin Dupieux

Była mordercza opona, była gigantyczna mucha, przyszedł czas na krótkoterminowe podróże w czasie i… elektrycznego, sterowanego iPhonem penisa. Nikogo nie powinno to jednak dziwić, kiedy za kamerą staje Quentin Dupieux (znany również jako muzyk i DJ Mr. Oizo). Ale po kolei. Bohaterami są Alain i Marie, małżeństwo z długim stażem, tak w zasadzie do bólu przeciętna para z do bólu przeciętnych przedmieść. Trochę powietrza w ich życie ma wpuścić decyzja o zakupie domu, dom wydaje się do nich zresztą pasować – biały, modernistyczny budynek z kawałkiem ogródka nie wykracza poza średnią krajową. Haczyk polega na tym, że w domu jest piwnica; w piwnicy jest właz. Po przejściu przez niego dzieją się cuda – dzień przeskakuje o dwanaście godzin do przodu, człowiek jest jednak o… trzy dni młodszy.


Bohaterowie popadają w obsesję na punkcie odkrycia, w osobliwy Dzień Świstaka, Dupieux dokłada do tego kolejne głupkowate wątki (patrz: elektryczny penis), ale koniec końców wszystkie te dziwactwa sprowadzają się do uniwersalnej opowieści o nieuchronnych, związanych z biegiem czasu procesach starzenia się i nieudolnych próbach ich odwlekania. Incredible but True to jego najbardziej stonowany i zdyscyplinowany film. Dupieux udowadnia, że czasem najprostsze pomysły bywają najbardziej absurdalne.

First trailer for Quentin Dupieux’s Berlinale premiere ‘Incredible But True’ (exclusive)

Nie zgubiliśmy drogi, reż. Anka i Wilhelm Sasnalowie

Wyobraźnia filmowa Sasnali krąży wokół motywu obcego. Ich pierwszy wspólny film, Z daleka widok jest piękny, podejmował temat udziału Polaków w Zagładzie i antysemityzmu; pokazywał znany z polskiej historii schemat, w którym swoi stają się obcymi. Huba krążyła wokół starszego, schorowanego mężczyzny i samotnej matki, mocno wyobcowanych ze społeczeństwa. Poprzedni, Słońce, to słońce mnie oślepiło, wpisywał się w debatę na temat uchodźców, którzy w Polsce są obcy z definicji. Nie zgubiliśmy drogi, jedyny polski film, który w tym roku trafił do programu Berlinale, to również opowieść o wyobcowaniu, może nawet bardziej o stanie osobności, donkiszoterii, ucieczce od społecznych norm na własne życzenie. Eryk, główny bohater, postanawia porzucić dawne życie i wyruszyć w podróż, której celem jest Płonące Jezioro – miejsce raczej symboliczne, którego w zasadzie nie ma, sama podróż istnieje więc tylko w jego głowie. Eryk z Ewą (równoległą mu bohaterką) decydują się na emigrację wewnętrzną. Na życie poza społeczeństwem, wspólnotowością. Co ciekawe, ta ucieczka odbywa się u Sasnali poprzez literaturę. Ich film wydaje się literacki nie tylko dlatego, że oparty jest na motywach powieści Do cieplejszych krajów Per Christiana Jersilda, przede wszystkim wynika to z wszechobecności literatury. Bohaterowie otoczeni są książkami, czytają, zapisują refleksje w notatnikach, rządzi nimi pociąg do sztuki słowa. Taki sposób widzenia świata, tego rodzaju „analogowość” bohaterów, rzadko eksponuje się w kinie. Sasnalowie zdołali to przekuć w dzieło wielowymiarowe, często zaskakujące.

kadr z filmu „Nie zgubiliśmy drogi”
kadr z filmu „Nie zgubiliśmy drogi”

Robe of Gems, reż. Natalia López Gallardo

Prywatnie – żona Carlosa Reygadasa, niektórzy mogą kojarzyć ją z filmu Nasz czas. Przede wszystkim jednak doświadczona montażystka, pracująca zarówno przy filmach męża (Ciche światło, Post Tenebras Lux), jak i Amata Escalante (Heli). Po latach spędzonych przy stole montażowym Natalia López Gallardo debiutuje jako reżyserka, swoim filmem poniekąd wpisuje się w dyskusję na temat społeczno-politycznej rzeczywistości Meksyku. Porwania przybrały w tym kraju zastraszające rozmiary. Ze statystyk wynika, że każdego dnia sześć osób porywanych jest dla okupu przez kartele.

kadr z filmu „Robe of Gems”
kadr z filmu „Robe of Gems”

Korupcja, przestępczość na ulicach, kidnapping i morderstwa w biały dzień – to wszystko w Robe of Gems jest obecne. Fundament stanowi jednak spotkanie trzech kobiet pochodzących z różnych klas społecznych: zamożnej pani domu i matki dwójki dzieci, pokojówki, której siostra została uprowadzona oraz policjantki, której syn jest członkiem gangu. Kino Natalii López Gallardo, podobnie jak Reygadasa, dalekie jest jednak od realizmu społecznego – nie ma w nim typowej narracji, akcja jest dość enigmatyczna, otacza ją mglista, efemeryczna atmosfera, wszystko zostaje podporządkowane nastrojowi ulotnej chwili. Nie chodzi tu bynajmniej o formułowanie twardej diagnozy czy rozliczenie systemu. Bardziej liczą się wewnętrzne stany bohaterek. Mój kolega po obejrzeniu Robe of Gems stwierdził, że wygląda to jak Traffic nakręcony przez Reygadasa. Nic dodać, nic ująć.

Robe of Gems new trailer official from Berlin Film Festival 2022
000 Reakcji

krytyk filmowy. Publikuje m.in. na łamach "Przekroju", "Czasu Kultury", tygodnika "Przegląd", czasopisma "Ekrany", a także w portalach Interia.pl, Wirtualna Polska, Popmoderna. W wolnych chwilach poszerza kolekcję gadżetów z Gwiezdnych Wojen.

zobacz także

zobacz playlisty