Opinie |

Królowe i królowie ekranowych niespodzianek – 10 najlepszych filmowych cameo26.07.2019

kadr z filmu „Zombieland”

Znaczenie słowa „cameo” jest dyskusyjne. Według wielu, cameo to każda rola aktora, który wcześniej nie został zapowiedziany – bez znaczenia, ile czasu widzimy jego postać na ekranie. Dla innych, oprócz elementu niespodzianki, liczy się też ranga aktora, jego czas spędzony na ekranie i to, czy postać miała istotny wpływ na akcję filmu. Wybraliśmy najciekawsze niespodziankowe występy – te kluczowe dla fabuły filmu i te mniej ważne – które trzeba znać.

Matt Damon w „Eurotrip”

Był 2004 rok i Matt Damon właśnie kręcił drugą część przygód Jasona Bourne’a. Chociaż Damon już wcześniej był rozpoznawalny w branży filmowej (w końcu zdobył Oscara za „Buntownika z Wyboru”), to dopiero rola Bourne’a zrobiła z Matta gwiazdę największego światowego formatu. Dlatego mało kto się spodziewał, że w trakcie kręcenia „Krucjaty Bourne’a” w Pradze aktor zrobi sobie jednodniową przerwę i odwiedzi znajomych, którzy kilka kilometrów dalej kręcili „Eurotrip”. Wizyta zaowocowała Mattem Damonem śpiewającym o tym, jak czyjaś dziewczyna sypia z nim od roku.

fragment filmu „Eurotrip”, reż. Alec Berg, David Mandel, Jeff Schaffer

Bill Murray w „Zombieland”

Najnowszy film o zombie, „The Dead Don't Die” Jima Jarmuscha trafia właśnie trafia do kin i to idealny moment, aby przypomnieć, że  dla Murraya nie będzie to debiut w rzeczywistości żywych trupów. 10 lat temu pojawił się bowiem w „Zombielandzie”, w którym udawał, że jest zombiakiem – robił to, aby nie zostać zjedzonym przez prawdziwe potwory. Do tego dzięki filmowi dowiedzieliśmy się, że Bill niczego w swojej aktorskiej karierze nie żałuje… „no, może Garfielda”. „Zombieland” doczeka się sequela w 2020 r.

fragment filmu „Zombieland”, reż. Ruben Fleischer

Channing Tatum w „This is the End”

Film, który w sumie jest jednym wielkim cameo. Na ekranie pojawiali się przecież tacy aktorzy i celebryci, jak Rihanna, Michael Cera czy Emma Watson. Prawda jest jednak taka, że choć wszyscy robili w filmie dużo komicznych i wulgarnych rzeczy, tylko jedna rola była naprawdę szokująca i niespodziewana. Był to Tatum, który rok wcześniej zachwycił fanów i recenzentów swoim „Magic Mikiem” i pokazał swoje komediowe umiejętności w świetnym „21 Jump Street”. Jednak to w „This is the End” „najseksowniejszy mężczyzna świata roku 2012” (według magazynu People) okazał się seksualnym niewolnikiem Danny’ego McBride’a. Co zresztą bardzo mu się podobało.

fragment filmu „This is the End”, reż. Evan Goldberg, Seth Rohen

Johnny Depp w „21 Jump Street”

Nie każdy wie, że początki kariery Deppa sięgają serialowej wersji „21 Jump Street”. Po trzech sezonach spędzonych w roli policjanta przebranego za ucznia liceum, Depp poznał Tima Burtona i dzięki roli „Edwarda Nożycorękiego” z 1990 r. trafił na dłużej do świata kina. Gdy 30 lat po odejściu Deppa z serialu zdecydowano się zrobić nową wersję telewizyjnego hitu – tym razem w formie filmu, Depp zgodził się powrócić do swojej roli i dać się zamordować.

fragment filmu „21 Jump Street”, reż. Phil Lord, Christopher Miller

Cate Blanchett w „Hot Fuzz”

Cate Blanchett, która zagrała w tym samym okresie we „Władcy Pierścieni”, „Aviatorze”, „Elizabeth: Złotych Wiek” czy w filmie „Babel” zdecydowała wcielić się w rolę (byłej) dziewczyny głównego bohatera. W swojej dwuminutowej scenie zrywa z nim, nie zdejmując przez ten czas maski i analizując miejsce zbrodni. I tyle… widzimy jej oczy, słyszymy jej głos i wiemy, że nazywa się Janine, ale nigdy jej nazwisko nie pojawia się w napisach końcowych. I właśnie z tego powodu tego typu występy cameo zasługują na docenienie.

fragment filmu „Hot Fuzz”, reż. Edgar Wright

Samuel L. Jackson w „Iron Man”

Cameo, które zmieniło kino. Gdy Iron Man miał swoją premierę, nikt nie wiedział, czy Marvel będzie w stanie zagrozić pozycji Batmana w świecie kina. W oryginalnych komiksach Iron Man jest prawicowym alkoholikiem, który ma dosłownie zero poczucia humoru. W filmie Tony Stark za sprawą wcielającego się w niego Roberta Downeya Jra zmienił osobowość, a wpływ aktora na przyszłość Człowieka z Żelaza była ogromna. Po ostatniej scenie filmu zaczęły się napisy, a większość ludzi, zgodnie z panującym zwyczajem, wstało i wyszło z kina. Jednak ci, którzy zostali, zobaczyli pierwszą „aftercredits scene” w historii Marvela – Nicka Fury chcącego porozmawiać o inicjatywie S.H.I.E.L.D. Reszta to historia.

fragment filmu „Iron Man”, reż. Jon Favreau

Neil Patrick Harris w „Harold & Kumar Go To While Castle”

Po tym, jak na początku lat 90. Neil Patrick Harris jako Doogie Howser leczył i pisał pamiętnik, przez długi czas nie był w stanie znaleźć roli o podobnej rozpoznawalności. Harris tak bardzo był kojarzony z rolą Doogiego, że żaden producent nie chciał go zatrudnić. Zamiast widzieć na ekranie postaci napisane przez scenarzystów, ludzie widzieli nastoletniego lekarza medycyny udającego dorosłych. Dlatego jego cameo w komedii z 2004 r. było tak istotne dla samej kariery komika – Neil Patrick Harris zagrał w filmie ćpuna próbującego zaciągnąć do łóżka każdą kobietę na świecie i nie był tym miłym chłopcem, którego wszyscy kojarzyli ze swoich telewizorów. Chyba zadziałało, bo rok później aktor wcielił się w Barneya Stinsona w „How I Met Your Mother”.

fragment filmu „Harold & Kumar Go to White Castle”, reż. Danny Leiner

Aretha Franklin w „Blues Brothers”

W tym filmie wybrać najciekawsze cameo to prawdziwy koszmar. W końcu jak często zdarzają się filmy, w których możecie zobaczyć na ekranie takie gwiazdy, jak Ray Charles, James Brown czy Aretha Franklin? To występ królowej soulu najmocniej zapada jednak w pamięć. Genialne wykonanie „Think” to majstersztyk.

fragment filmu „Blues Brothers”, reż. John Landis

Brad Pitt w „Deadpool 2”

Irracjonalności tego cameo, a zarazem jego geniuszu nie trzeba chyba wyjaśniać. Brad Pitt pojawił się w drugim „Deadpoolu” w roli niewidzialnego człowieka, ale jednocześnie twarz aktora widać przez ułamek sekundy w momencie, gdy jego postać umiera. Dla Pitta to nie pierwszy raz, gdy pojawia się w filmie w podobnym stylu, ale nawet w czasach meta komedii wykorzystanie twarzy jednej z największych gwiazd kina ostatnich dwóch dekad to wejście na wyższy poziom.

fragment filmu „Deadpool 2”, reż. David Leitch

David Bowie w „Zoolander”

„Zoolander” budził mieszane uczucia, gdy trafił do kin. Film Bena Stillera zyskał jednak status kultowego gdy dzieciaki, które go początkowo lubiły, dorosły i nie rezygnowały z powtarzania kwestii znanych z filmu czy wykorzystywania związanych z nim gifów. Nie mamy jednak zamiaru oceniać filmu samego w sobie – chcemy się za to skupić na fakcie, że w komedii wystąpił jeden z najważniejszych muzyków XX wieku, a jego rolą było rozstrzygnąć, który z dwójki głównych bohaterów lepiej radzi sobie z chodzeniem.

fragment filmu „Zoolander”, reż. Ben Stiller

Dziennikarz od dekady. Oglądał osiem razy „The Wire” i przeszedł wszystkie „Dark Soulsy”. Dlatego o nich non stop gada.

zobacz także

zobacz playlisty