Opinie |

Łukasz Orbitowski | Koty, czyli dom24.02.2020

ilustracja: flacoux

W moim życiu znów pojawiły się koty. Podejmując ten temat, odczuwam delikatne zażenowanie. W końcu to kotki. Słodziaki-futrzaki. Głupio o nich pisać, ale z drugiej strony internet wymyślono właśnie dla nich.

Długo nie chciałem zgodzić się na koty – a to dlatego, że dobrze pamiętam poprzednie. Moja stara kotka zgasła mi na kolanach, jej towarzyszowi musiałem znaleźć nowy dom. Kot kojarzył mi się ze stratą i w jakiś idiotyczny sposób uznałem, że zawiodłem te zwierzęta. Na pewno nie byłem dość dorosły, żyłem za szybko, rzucało mnie wszędzie. Kot wymaga spokoju, jednego domu, w którym mógłby obsikać wszystkie kąty.

Dziewczyna nalegała, dzieci prosiły i w końcu uległem. Jestem starym nosorożcem, szarżuję w miejscu, prycham, tupię, by koniec końców zgodzić się na wszystko. W ten sposób do mojego czarodziejskiego domu zawitali Cezar i Rita, rodzeństwo dachowców. Bardzo się bały. Może dlatego, że mieściły mi się na dłoni?

Nie będę pisał o kotach, lecz o tym, co znaczą. Dlaczego właściwie tak kochamy koty? Nie są nam przecież do niczego potrzebne. W moim bloku nie ma myszy, na które można polować. Cezar i Rita potrafią pół dnia przesiedzieć przy oknie, gapiąc się na gołębie. Tylko w ten sposób może ujawnić się ich instynkt drapieżcy. Ogarniamy kuwetę, miskę napełniają dzieci i tak to się kręci. Cezar i Rita nie wychodzą na zewnątrz, więc nie muszę się martwić jak wrócą. Żyją sobie, tak jak i my sobie żyjemy.

Koty wszystko robią całym sobą, co jest fascynujące z punktu widzenia człowieka, który potrafi jednocześnie prowadzić rozmowę, oglądać film i klikać w telefon, myśląc w tym czasie o niebieskich migdałach. 

Jestem pisarzem, pracuję w domu i koty umilają czas męki twórczej. Gonią się, dosłownie fruwając między meblami. Uroczo śpią całym sobą, jak to koty. W ogóle wszystko robią całym sobą, co jest fascynujące z punktu widzenia człowieka, który potrafi jednocześnie prowadzić rozmowę, oglądać film i klikać w telefon, myśląc w tym czasie o niebieskich migdałach.  

Trudno o mniej wymagające zwierzęta. Z kotem nie muszę wychodzić na spacer, nie potrzebuję terrarium ani żadnej klatki. Utrzymanie kota jest w miarę tanie. Tu pozwolę sobie zaapelować: nie oszczędzajmy jednak na tych zwierzętach. Karmy dostępne w zwykłych sklepach zwyczajnie skracają im życie. 

W zachwycie nad kotem jest coś niepoważnego, jakaś wielka naiwność właściwa dzieciom oraz starcom. Facet w sile wieku powinien wznieść się ponad sentymenty. Tak przynajmniej słyszałem. Okazało się, że mieszka we mnie jeszcze trochę z dziecka. Ten cień chłopczyka warty jest ocalenia. Czas biegnie szybko. Ani się obejrzę, a będę starcem. Może stąd te koty?

Widzę, jak dzięki kotom zmieniły się moje dzieci. To fajne chłopaki o dobrych sercach, no ale jednak chłopaki, do tego wchodzące w nastoletniość. Cezar i Rita wydobyły z nich samo dobro – jakiś spokój, cierpliwość, zdolność do okazywania troski. Chłopcy mówią jakby ciszej, mniej biegają po domu, a więcej chodzą. Bez przerwy gadają o tych kotach, głaszczą je, cieszą się nimi. Gadają do tych zwierząt. Są szczęśliwi.

Kot jest jak przyprawa w zupie. Niby nic, a jednak przesądza o smaku. Codzienne domowe czynności zmieniają się, ponieważ kot musi w nie wsadzić swój mokry nos.

Podobno dom bez kota to nie dom. Tak mówią. Zgadzam się z tą myślą, ale zrozumie ją tylko ten, kto lubi koty i żyje w ich otoczeniu. Kot jest jak przyprawa w zupie. Niby nic, a jednak przesądza o smaku. Codzienne domowe czynności – przygotowanie posiłków, odrabianie lekcji, filmy, książki, konsolka, właściwie wszystko – zmieniają się, ponieważ kot musi w nie wsadzić swój mokry nos. Kątem oka zerkam na te futrzaki, strącam je ze stołu, przekomarzam się z nimi i czekam, aż wejdą mi pod rękę. Myślę o nich jak o domownikach. Ich status jest niższy niż w wypadku ludzi. Niemniej, są domownikami. 

Patrząc na Cezara i Ritę uświadamiam sobie, jak mądre ścieżki wybiera ewolucja. Każde zwierzę przystosowało się do określonego otoczenia. Tej nauki udzielił nam już Darwin. Jaszczurka rozpościerając swój kołnierz sprawia wrażenie większej niż jest. Oczy na skrzydłach motyla tworzą fantom drapieżcy. Wszyscy to wiemy.

Jeszcze niedawno wierzono, że koty mają wgląd do świata duchów, a dziś moje dzieci przypisują im ludzkie cechy. Pytają, jak się mają, co myślą, jakie światy zwiedziły w swoich snach.

Koty są zwyczajnymi zwierzętami. Nie różnią się specjalnie od kun albo nosorożców. Interesują się wyłącznie przetrwaniem. Jedzą, bawią się i śpią. Czasem przychodzą na głaskanie. To pula genów opakowana w futro, kłębek neuronów. Nie wiedzą nawet, że istnieją, czego bardzo im zazdroszczę.

Te pospolite zwierzęta przystosowały się do życia wśród ludzi udając, że są czymś więcej niż zwierzętami. Jeszcze niedawno wierzono, że mają wgląd do świata duchów (jak pięknie powiedział John Constantine, jedną parą łap tkwią w naszym, a drugą w tamtym świecie), a dziś moje dzieci przypisują im ludzkie cechy. Pytają, jak się mają, co myślą, jakie światy zwiedziły w swoich snach. Sam łapię się na tym, że traktuję Cezara i Ritę trochę jak członków rodziny. W każdym razie nie umiem myśleć o nich jak o zwierzętach. A przecież nimi są. I niczym więcej. 

000 Reakcji

Pisarz. Autor siedmiu powieści, m.in. „Inna dusza”, „Exodus”, „Tracę ciepło”. W roku 2016 otrzymał Paszport Polityki. Dwukrotnie nominowany do nagrody Nike, raz do nagrody Miasta Gdynia. Na antenie TV Kultura prowadzi program „Dezerterzy”. Wiecznie w podróży, gubi się między miastami. Przez przyjaciół zwany Potworem. (fot.Aga Krysiuk)

zobacz także

zobacz playlisty