Najbardziej utytułowane filmy w historii kina10.11.2020
Miarą sukcesu współczesnego kina są często tłumy szturmujące kasy i drzwi sal kinowych, a więc wpisanie się w potrzeby masowego widza. Sukces mierzyć można również za pomocą szerokiego uznania krytyki, uczestnictwa w prestiżowych festiwalach filmowych i liczbie zdobytych nagród. Wiele w tym kontekście mówi się o sukcesie Ben Hura (1959), Titanica (1997) i 3. części Władcy pierścieni (2003), czyli filmach, które jako jedyne w historii otrzymały rekordowe 11 Oscarów. My postanowiliśmy naświetlić temat najbardziej utytułowanych filmów z nieco innej strony. Które nieanglojęzyczne produkcje cieszyły się największym uznaniem amerykańskiej Akademii? Jaki tytuł może pochwalić się tzw. „Wielkim Szlemem”? Kto przoduje w rankingach Złotych Globów i nagród BAFTA? I wreszcie – która krótkometrażowa animacja i superbohaterski film zostały wpisane do Księgi Rekordów Guinnessa za sprawą zdobytych nagród?
Parasite (2019), reż Bong Joon-ho
W tamtym roku Bong Joon-ho zdobył wszystko, co było do zdobycia. Triumfalny pochód rozpoczął się na festiwalu w Cannes od Złotej Palmy, zakończył się zaś na dwóch nagrodach Brytyjskiej Akademii Filmowej, Złotym Globie dla najlepszego filmu i czterech Oscarach. Parasite to historyczny zwycięzca oscarowej gali, pierwszy nieanglojęzyczny film z główną nagrodą, ale nie jedyny obraz spoza Hollywood, który zdobył cztery statuetki. Wcześniej udało się to tylko dwóm filmom: Fanny i Alexander (1982) oraz Przyczajony tygrys, ukryty smok (2000). Ten ostatni, nawiasem mówiąc, ustanowił również niepobity dotychczas rekord nominacji do Oscara dla filmu zagranicznego – epicka, zainscenizowana z rozmachem produkcja w reżyserii Anga Lee walczyła o statuetki aż w 10 kategoriach. Wracając jednak do Parasite: sukces południowokoreańskiego filmu nie wziął się znikąd. Bong Joon-ho jest bowiem kolejnym reżyserem, który w ostatnich latach udowadnia, że archaiczna i skostniała formuła Oscarów wymaga daleko posuniętych zmian i odświeżenia. Rok przed Bong Joon-ho, to Alfonso Cuarón okazał się pierwszym reżyserem filmu nieanglojęzycznego, którego doceniono nagrodą za najlepszą reżyserię. To daje nadzieję, że być może te niewątpliwie sukcesy staną się drogowskazem dla członków Akademii i szansą na uhonorowanie twórców kina autorskiego, eksperymentującego, wybiegającego poza amerykańskie środowisko filmowe. W końcu i Cuarón, i Joon-ho wspólnie dokonali czegoś, co na przestrzeni dziesięcioleci nie udało się nawet Felliniemu, Buñuelowi, Bergmanowi, Kieślowskiemu, Hanekemu czy Almodóvarowi.
Ich noce (1934), reż. Frank Capra
Najlepszy Film, Scenariusz i Reżyseria, a także Najlepsza Aktorka i Aktor Pierwszoplanowy – to tzw. „Wielki Oscarowy Szlem”. Jak dotąd ponad 40 filmów w historii przyznania nagród Akademii Filmowej miało szansę na równoczesne zwycięstwo w tych pięciu najważniejszych kategoriach, jednak – co zaskakujące – udało się zaledwie trzem. Ostatnim z nich było Milczenie owiec (1991), pozostałe dwa to Lot nad kukułczym gniazdem (1975) oraz Ich noce (1934). Najciekawsze wydaje się tu jednak studium przypadku filmu Franka Capry, historia jego wielkiego triumfu, zajmuje w Hollywood miejsce osobne i pozostaje wydarzeniem bez precedensu. Nie dość, że za filmem tym stało balansujące wówczas na skraju bankructwa i postrzegane jako wylęgarnia tanich melodramatów studio Columbia, to jeszcze nikt wśród aktorów – ani Clarke Gable, ani Claudette Colbert – nie pokładał wiary w słuszność tego przedsięwzięcia. Koniec końców, mimo wszelkich uprzedzeń, twórcy dali się ponieść miesięcznej pracy na planie i przekuli ten niskobudżetowy projekt w kasowy przebój, który w oscarowym wyścigu wyprzedził m.in. monumentalną, faworyzowaną przez wszystkich Kleopatrę Cecila B. DeMille’a. Stało się tak co najmniej z kilku powodów: film Capry położył podwaliny pod rozwój popularnych screwball comedies, umiejętnie wykpił purytański Kodeks Haysa, który wyznaczał obyczajowe ramy, w których kino amerykańskie mogło ówcześnie się poruszać, a jednocześnie stanowił przewrotną diagnozę czasu Wielkiego Kryzysu. Najważniejsze jednak, że Ich noce – przeszło 80 lat po premierze – wciąż plasują się u szczytu list najlepszych komedii romantycznych w dziejach kina.
La La Land (2016), reż. Damien Chazelle
Niefortunne zamieszanie z kopertami, złe odczytanie wyniku w kategorii Najlepszy Film – musical Damiena Chazelle’a niewątpliwie zapisze się na kartach amerykańskiego kina za sprawą największej wpadki w historii oscarowej gali. Nie zapominajmy jednak, że mamy do czynienia również z tytułem, który ustanowił nowy rekord, jeśli chodzi o liczbę Złotych Globów zdobytych przez jeden film, wyprzedzając tym samym Lot nad kukułczym gniazdem (1975) i Midnight Express (1978). W swoim drugim w karierze filmie Chazelle wziął się za musical – jeden z najbardziej zmitologizowanych amerykańskich gatunków filmowych i postanowił w nim nieco namieszać. Autor Whiplash co prawda zapożycza sporo z klasycznych musicali, bezwstydnie cytuje najbardziej kultowe sekwencje z Zatańczymy? (1937), Deszczowej piosenki (1952) czy Wszyscy na scenę (1954), ale zarazem wyrywa się z objęć tradycji. Oczywiście, La La Land jest klasycznie sztucznym i wystawnym musicalem, gdzie ludzie tańczą na tle bajecznie rozgwieżdżonego nieba. Jest nawet tradycyjnie skrojoną opowieścią o pogoni za marzeniami i historią wielkiej miłości, jednak przewrotność Chazella polega na tym, że nie dąży on za wszelką cenę do szczęśliwego zakończenia, które było zawsze nadrzędną cechą tego gatunku. W życie bohaterów finalnie wkrada się gorycz, poczucie utraty, tęsknoty, niespełnienia, bezpowrotnie utraconych szans i proza życia, która daleka jest od ideału. Śmiem twierdzić, że to m.in. te rewizjonistyczne ambicje zapewniły Chazelle’owi tak oszałamiający sukces.
West Side Story (1961), reż. Robert Wise, Jerome Robbins
Pozostając w temacie musicali będących na bakier z tradycją, trudno oczywiście nie wspomnieć o filmie, który jednocześnie pozostaje tym najbardziej uhonorowanym w swoim gatunku. Okazuje się bowiem, że ani My Fair Lady (1964), ani Skrzypek na dachu (1971), ani Chicago (2002) nie rozbiły oscarowego banku w sposób, w jaki udało się to West Side Story. Musical wyreżyserowany przez Roberta Wise’a i wybitnego choreografa Jeromego Robbinsa zdobył łącznie dziesięć Oscarów, w tym dla Najlepszego Filmu. W przypadku tego tytułu kluczem do sukcesu okazał się materiał wyjściowy – legendarny broadwayowski musical z 1957 r., luźno inspirowany historią Romea i Julii, który zakładał przeniesienie akcji z szekspirowskiej Werony do nowojorskich slumsów po zachodniej stronie Manhattanu, gdzie toczy się brutalna rywalizacja ulicznych gangów. Premiera filmu stała się prawdziwą sensacją – produkcję okrzyknięto przełomową dla amerykańskiego kina, uwagę widzów zwracały przede wszystkim akrobatyczne układy taneczne, pełne agresywnych ruchów, które wywróciły do góry nogami schemat klasycznego musicalu. Co ciekawe, zachwytów nad nową formą zaproponowaną w West Side Story nie podzielała legendarna amerykańska krytyczka filmowa Pauline Kael, która oskarżyła twórców o okaleczenie, wręcz zrujnowanie gatunku i wytrzebienie z niego tradycyjnego happy endu. Opinia ta nie stanęła jednak Robertowi Wise’owi na drodze do dalszej kariery, już cztery lata później zaprezentował światu niemniej rozchwytywane Dźwięki muzyki (1965), które otrzymały dziesięć nominacji do Oscara i pięć statuetek.
Cuerdas (2013), reż. Pedro Solis Garcia
Film ten dwa lata temu został wpisany do Księgi rekordów Guinnessa jako najczęściej nagradzana krótkometrażowa animacja w historii. Cuerdas w reżyserii Pedro Solisa Garcii zebrało w sumie 384 nagród filmowych na całym świecie, m.in. w USA, Kanadzie, Urugwaju, Wenezueli, Izraelu, a także w Polsce podczas międzynarodowego festiwalu kina dla dzieci i młodzieży Kinolub. Dziesięciominutowa animacja z Hiszpanii opowiada prostą, a przy tym chwytającą za serce historię Marii, kilkuletniej dziewczynki, której świat całkowicie staje na głowie, kiedy w jej szkole pojawia się Mikołaj – chłopiec z porażeniem mózgowym. W Cuerdas bajkowość przedstawionego świata oraz przyjaźń rodząca się między głównymi bohaterami zostaje jednak w przewrotny sposób zderzona z życiowymi dramatami, chorobą i drapieżną rzeczywistością. Nie dziwi więc, że film ten został przez hiszpańskie Ministerstwo Kultury uznany za dzieło o unikalnych walorach edukacyjnych, które pokazuje młodym widzom otwartą i wrażliwą postawę wobec osób z niepełnosprawnościami.
Czarna pantera (2018), reż. Ryan Coogler
Film przetarł wiele nowych szlaków na mapie światowego kina, a już bez wątpienia na gruncie adaptacji superbohaterskich komiksów. To pierwsza w historii tego gatunku produkcja, która doczekała się nominacji do Oscara w kategorii Najlepszego Filmu. To zarazem pierwszy oscarowy sukces na koncie Marvel Studios i jedyny film rozgrywający się w superbohaterskim uniwersum, który może poszczycić się trzema statuetkami na swoim koncie. Dla porównania: gdzieś z tyłu zostają m.in. Iniemamocni (2004), Mroczny rycerz (2008) i Joker (2019), które zdobyły tylko po dwa Oscary. Nie można jednak zapominać, że Czarna Pantera to przede wszystkim kamień milowy w historii walki o widzialność afroamerykańskich twórców w kulturze popularnej i obalenie społecznych nierówności – to pierwszy w dziejach kina blockbuster pod batutą czarnoskórego reżysera, z czarnoskórą obsadą w rolach głównych, na dodatek snujący opowieść o dysponującym zaawansowaną technologią, nieopanowanym przez zachodni kolonializm supermocarstwie w sercu Afryki. Siła Czarnej Pantery to także szeroki wachlarz inscenizacyjnych pomysłów splatających afrykańskie zwyczaje i tradycje ze śmiałą futurystyczną wizją, jak również plejada silnych, charyzmatycznych – zwłaszcza kobiecych – postaci. Kolejny film z serii miał ukazać się w 2022 r. Plany te przerwała tragiczna, niespodziewana wiadomość o śmierci zaledwie 43-letniego Chadwicka Bosemana, odtwórcy roli T’Challa, tytułowego króla Wakandy.
Butch Cassidy i Sundance Kid (1969), reż. George Roy Hill
Nagrody brytyjskiego przemysłu filmowego od końca lat 60. mają niekwestionowanego rekordzistę w liczbie zdobytych laurów. Butch Cassidy i Sundance Kid zwyciężył aż w dziewięciu kategoriach, żaden inny film w historii rozdania nagród BAFTA nie odniósł tak spektakularnego triumfu. Tuż za nim uplasowały się Pola śmierci (1984) z ośmioma laurami, a dalej (z siedmioma): Kabaret (1972), Lista Schindlera (1993), Slumdog. Milioner z ulicy (2008) i Jak zostać królem (2010). Film George’a Roya Hilla znakomicie trafił w swój czas – co prawda przełom lat 60. i 70. uznaje się za moment kryzysowy i schyłkowy dla formuły klasycznego westernu, jednak powstanie w tym czasie w Stanach Zjednoczonych licznych ruchów kontestacyjnych, sprzyjało poddawaniu rewizji największych amerykańskich mitów. Narodziny antywesternu niosły ze sobą wielką krytykę wyobrażeń i stereotypów na temat legendy Dzikiego Zachodu, jakie w świadomości widzów zaszczepiło kino. Tym samym film Hilla jawnie dekonstruuje i wywraca do góry nogami co poniektóre westernowe koncepcję, tworząc jednocześnie nostalgiczną elegię na cześć wyjętych spod prawa rewolwerowców. Butch Cassidy i Sundance Kid podbił serca Brytyjskiej Akademii Filmowej i widzów na całym świecie, a stało się tak przede wszystkim za sprawą wyjątkowego duetu Paul Newman-Robert Redford. Dla Newmana był to występ niezbędny dla potwierdzenia jego gwiazdorskiego statusu, zaś dla jego młodszego kolegi po fachu – przepustka do międzynarodowej kariery. Niespełna cztery lata później aktorzy ponownie spotkali się na planie u George’a Roya Hilla. Tak powstało oscarowe Żądło – ale to już zupełnie inna historia.
zobacz także
- Powstał filtr umożliwiający widzenie w nocy. Będzie można łączyć go z własnymi okularami
Newsy
Powstał filtr umożliwiający widzenie w nocy. Będzie można łączyć go z własnymi okularami
- Michael Keaton narratorem IMAX-owego dokumentu o ptasich podróżach. Oto zwiastun „Wings Over Water"
Newsy
Michael Keaton narratorem IMAX-owego dokumentu o ptasich podróżach. Oto zwiastun „Wings Over Water"
- ABBA w erze hologramów. Oto zapowiedź wyjątkowych koncertów szwedzkiego kwartetu
Newsy
ABBA w erze hologramów. Oto zapowiedź wyjątkowych koncertów szwedzkiego kwartetu
- „Juniper": Charlotte Rampling jako zadziorna babcia w obiecującej nowozelandzkiej komedii
Newsy
„Juniper": Charlotte Rampling jako zadziorna babcia w obiecującej nowozelandzkiej komedii
zobacz playlisty
-
Tim Burton
03
Tim Burton
-
Instagram Stories PYD 2020
02
Instagram Stories PYD 2020
-
Original Series Season 1
03
Original Series Season 1
-
John Peel Sessions
17
John Peel Sessions