Pop wielogatunkowy. Rosalía i dualizm „Motomami”21.03.2022
– Ludzie wreszcie dostrzegą, kim naprawdę jestem. Nie obnażyłam się jeszcze całkowicie. Nie spieszy mi się, żeby inni zrozumieli mnie jako artystkę – powiedziała Rosalía w niedawnej rozmowie z „i-D”, w której podkreśliła także, że nie zamierza do końca kariery podążać popową ścieżką. Katalonka właśnie powróciła z wielobarwnym, trzecim albumem Motomami, na którym za pomocą kontrastów namalowała spójny autoportret.
– Supermocą Rosalíi jest to, że angażuje ludzi i sprawia, że śpiewają jej teksty, które nie zawsze są w stanie przetłumaczyć, ale rozumieją je na poziomie emocjonalnym – chwalił niedawno swoją koleżankę po fachu The Weeknd. Abel Tesfaye pojawił się zresztą na promującym Motomami i traktującym o sławie singlu La Fama. Wprawdzie dla katalońskiej artystki nie była to pierwsza duża międzynarodowa współpraca, ale na pewno krok do przodu i przypieczętowanie globalnego sukcesu. Bo o ile swoim drugim albumem El Mal Querer (2018) zdobyła uznanie krytyków i słuchaczy na całym świecie, tak dopiero na Motomami w pełni wyszła naprzeciw zagranicznym odbiorcom.
Debiutancki album Rosalíi Vili Tobelli, Los Ángeles (2017), traktował o śmierci i przywrócił w unowocześnionej formie tradycyjne hiszpańskie pieśni, które – jak opowiadała w jednym z wywiadów – były jej bliskie dzięki przyjaciołom, wśród których dorastała. Materiał odniósł duży sukces komercyjny w Hiszpanii, a także przyniósł artystce nominację do Latin Grammy Awards w kategorii Best New Artist. – Chciałam ugruntować swoją muzyczną spuściznę i okazać szacunek klasycznemu flamenco w jego najbardziej tradycyjnym rozumieniu. Z popową i eksperymentalną strukturą, ale z wykorzystaniem podstawowego instrumentarium i minimalistycznego brzmienia: tylko gitara i wokal – powiedziała w rozmowie z „Jezebel”. Kolejnym jej albumem był składający się z 11 utworów-rozdziałów El Mal Querer. Na płycie, zainspirowanej 13-wiecznym anonimowym rękopisem o uwięzionej w wieży przez kochanka kobiecie, Rosalía opowiedziała historię toksycznego związku. Interpolowała przy tym chociażby Say My Name Destiny’s Child (Di Mi Nombre) albo Cry Me a River (Bagdad) i nagrała przebojowe single pokroju Malamente albo Brillo z J Balvinem. Eksperymentalny projekt, czerpiący przede wszystkim z czarnych brzmień i reggaetonu, był jednocześnie jej pracą dyplomową z flamenco studies, które ukończyła na Catalonia College of Music w Barcelonie.
Przyglądając się twórczości Rosalíi, można byłoby więc zadać pytanie, gdzie znajduje się granica pomiędzy inspiracją a zawłaszczaniem kulturowym. Jak stwierdza sama artystka, w tym przypadku kluczowa wydaje się świadomość, wiedza i jawne cytowanie. – Przede wszystkim moją intencją było tworzenie muzyki z najwyższym szacunkiem dla kultur, które ją zainspirowały – powiedziała niegdyś w rozmowie z „Vogue”. Albumy Rosalíi to albumy kompletne pod względem koncepcji i intertekstualności. Na Motomami, czerpiącym z japońskiej estetyki i kultury, mang, anime, Katalonka maluje autoportret. Mocno posługuje się przy tym kontrastami, co widać już na poziomie tytułu. Rozbić go można na słowa „moto” i „mami”, odzwierciedlające dwie zupełnie różne strony tej płyty – tę bardziej agresywną, odwołującą się do świata prędkości i motocykli (znaną m.in. z klipu do Saoko) oraz łagodniejszą, odwołującą się do matczynego uczucia.
Punktem wyjścia Motomami nadal jest flamenco, wymieszane z rapem, alternatywnym R&B, reggaetonem czy art popem. W stworzeniu takiego brzmienia pomogli Rosalíi pracujący z raperami i okołohiphopowymi artystami producenci. To między innymi Frank Dukes, Noah Goldstain i Michael Uzowuru. Pierwszy z wymienionych jest producentem wykonawczym wybranych albumów Badbadnotgood, a na koncie ma takie przeboje, jak Havana Camili Cabello czy Pick up the Phone Travisa Scotta. Drugi, podobnie jak Dukes, pracował z Kanye Westem czy Drakiem, a Uzowuru z Frankiem Oceanem, Beyoncé czy Donaldem Gloverem. Motomami to stylistyczna i emocjonalna przejażdżka; kolaż złożony z muzycznych i kulturowych inspiracji, za których pomocą Rosalía wyraża i przedstawia siebie.
– Rosalía nie boi się tworzyć piosenek. Robi to tak, jakby tworzyła Frankensteina. Decyduje się na wszystko, co tylko sprawia jej przyjemność. I taka powinna być muzyka – powiedział o artystce Pharrell Williams, który również był zaangażowany w powstawanie trzeciego albumu Katalonki. W przypominającym nieco dokonania Kanye Westa i hołdującym Daddy Yankeemu Saoko przebija się free jazzowe pianino i perkusja. W tradycyjnym Bulerías towarzyszą jej wokale tłumu. W Diablo pojawia się James Blake, w Delirio de Grandeza samplowany Soulja Boy, a w La Combi Versace – naprzemian z gospodynią – rapuje dominikańska artystka Tokischa. Rosalía szafuje drogimi markami, bragguje, uprawia seks w wyjątkowo poruszającym Hentai nawiązującym do japońskiego porno, ale też przygląda się zakończonej relacji (Candy) i błaga o ocalenie (Como Un G). I choć to pozornie niemożliwe, mimo tego natłoku masek, ról i perspektyw trudno nie odnieść wrażenia, że udaje jej się pozostać sobą.
zobacz także
- Znamy nominowanych do Grammy 2022. Przodują Jon Batiste, Justin Bieber i Doja Cat
Newsy
Znamy nominowanych do Grammy 2022. Przodują Jon Batiste, Justin Bieber i Doja Cat
- Od prowokatora do króla
Ludzie
Od prowokatora do króla
- Filmowe mistrzynie i mistrzowie XXI wieku (cz. 2)
Opinie
Filmowe mistrzynie i mistrzowie XXI wieku (cz. 2)
- „Summer of 85": François Ozon powraca z dramatem o dorastaniu osadzonym w słonecznej Normandii
Newsy
„Summer of 85": François Ozon powraca z dramatem o dorastaniu osadzonym w słonecznej Normandii
zobacz playlisty
-
Papaya Films Presents Stories
03
Papaya Films Presents Stories
-
Papaya Young Directors top 15
15
Papaya Young Directors top 15
-
PYD: Music Stories
07
PYD: Music Stories
-
Seria archiwalnych koncertów Metalliki
07
Seria archiwalnych koncertów Metalliki