Opinie |

Sylwia Chutnik | Metafizyka życia osiadłego15.04.2020

ilustracja: Joanna Gębal, animacja: Paweł Szarzyński Kinhouse

Moja praca może być wykonywana wszędzie tam, gdzie się aktualnie znajduję. Mogę więc pisać w Koninie i Nowym Jorku. W knajpie, pociągu i w bibliotece. Dlatego też nowa sytuacja nie powinna być teoretycznie kłopotem. Najczęściej bowiem piszę w domu. I to typowo: przy biurku. Ale to nie jest zwyczajna sprawa: pisać bez bodźców z zewnątrz. Bez przygód w czasie podróży, podsłuchanych rozmów i tego sympatycznego zmęczenia ludźmi. 

Jestem zawieszona między pokojem a kuchnią, jedyne wycieczki uskuteczniam do łazienki i przedpokoju. Mogę sobie urozmaicić życie wanną lub pralką oraz wybierać między ugotowaniem czegoś a robieniem niekończących się porządków (zwanych chorobą krzątactwa). „Zostańmy w domu”, hasztaguje się, kto może. No dobrze, ale co to jest dom?

Ostoja prywatności i rzekomego „prawdziwego ja” staje się często areną negocjacji i potencjalnych konfliktów między najbliższymi. Mityczne „hygge” zderza się z przemocą lub nadużyciami. Teraz, kiedy spędzamy więcej czasu wśród czterech ścian, próbujemy zbadać i zrozumieć fenomen mieszkania. Otóż:

  1. Mieszkanie musi być czyste. Bez wypucowanych okien, przez które zajrzy do nas Jezus, nie mamy prawa mówić, że posiadamy dom. Jeżdżenie na szmacie należy praktykować od momentu przebudzenia się do klapnięcia w (świeżo upraną) pościel. Idealnie posegregowane książki, ściereczki do kurzu oraz leki w apteczce dają ułudę bezpieczeństwa i panowania nad sytuacją. Nerwica natręctw w postaci prasowania skarpetek jest po prostu oznaką higienicznego podejścia do kwestii egzystencjalnych.
     

  2. Mieszkanie musi być przytulne. Świeczuszki, durnostojki na półkach i mięciutkie pledy, w których można schować się przed złem tego świata to obowiązkowy zestaw introwertycznej marudy, która praktykuje emigrację wewnętrzną. Wchodzimy do domu jak do norki, w której nie ma polityki, ZUSu i niegrzecznych ludzi z internetu.
     

  3. Mieszkanie musi kosztować. Pracujemy, aby spłacić mieszkanie, pracujemy na jakiekolwiek mieszkanie. Wolny czas spędzamy na przeliczaniu zadłużenia wobec banku bądź dziadowaniu kasy od rodziny. W mieszkaniu lubimy przeglądać zdjęcia innych mieszkań, na które nigdy nas nie będzie stać. Na pytanie, czemu jeszcze żyjemy odpowiadamy, że przecież za miesiąc jest kolejna rata do spłacenia (lub dług w spółdzielni).
     

  4. Mieszkanie jest projektem niedokończonym. Remont może trwać latami, do IKEI należy jeździć co tydzień, kolorystykę zasłon zmieniać co sezon, a przemeblowanie to bat na opieszałych współdomowników, którzy nie chcą podporządkować się rygorowi sprzątania. Mieszkanie nigdy nie jest takie, jakie być powinno. Finalnie zawsze jest w nim coś do poprawienia.
     

  5. Mieszkanie ma zły metraż. Jest zwykle za małe i wiemy to już w momencie wprowadzenia się do niego. Rzeczy wypadają z półek, przedmioty niebezpiecznie kopulują ze sobą przytrzaśnięte w szafach. Czasami nasz dom jest za duży – zwykle, kiedy opuści go bliska nam osoba. 
     

  6. Mieszkanie jest naszą wizytówką. Wiadomo, że tam, gdzie nie ma żadnych książek, nie ma po co zostawać. Dla niektórych osób kwestia doboru mebli i ich odpowiedniego stylu jest jasnym komunikatem dotyczącym osób, które znajdują się w danej przestrzeni. I tak: beże, szarzyzny i biel pomieszana ze stalą to ludzie nowocześni i ogarnięci. Kolorowe bibeloty z bazarowym badziewiem na meblościance to osoby, które nigdy nie założą start-upu. Turkus, róż i wiosenna zieleń to idealna sceneria dla mebli Bodzio. I tak dalej. Kasa, klasa i gust to niekończąca się parada złośliwości i docinek. 
     

  7. Mieszkanie to więzienie. Zwłaszcza, jeśli żyje się w nim z oprawcą, który bije, poniża lub w inny sposób ogranicza wolność. Dlatego jeśli czujesz, że wchodząc do domu zaczynasz się dusić i trzęsą ci się ręce, to poszukaj pomocy (Niebieska Linia: 800 12 00 02, Telefon Zaufania dla osób w kryzysie emocjonalnym: 116123).
     

  8. Mieszkanie to ulga. Zwłaszcza, kiedy czujesz się w nim bezpiecznie. Zamykasz drzwi i oddzielasz się od zewnętrznego gówna. Zdejmujesz stanik, wkładasz dresy i zmywasz oficjalną twarz. W ten sposób możesz wreszcie przestać się sztucznie uśmiechać na zawołanie i postarać chociaż przez chwilę być szczęśliwą tańcząc przed lustrem.
     

  9. Mieszkanie prawem, nie towarem. Bo kiedy nie masz gdzie mieszkać i nie jest to twój wybór, to tracisz jedno ze swoich podstawowych praw (art. 25 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka). Nie masz możliwości spokojnego egzystowania, odpoczywania oraz poczucia bezpieczeństwa twojego i najbliższych. Dlatego też międzynarodowym symbolem uchodźców i uchodźczyń jest klucz, bo to jeden z przedmiotów, który biorą ze sobą, kiedy muszą uciekać. Wierzą, że jeszcze kiedyś wrócą do siebie.
     

  10. Mieszkanie to laboratorium. Możemy w nim zobaczyć prawdziwą twarz osób, z którymi dzielimy przestrzeń. To właśnie w codzienności dostrzec można najdziksze cechy charakteru, a bitwa o niepozmywane naczynia czy rozrzucone ciuchy stanowi crème de la crème każdej relacji. 

Życie osiadłe pełne jest zaułków i niedomówień. Za zamkniętymi drzwiami dzieją się więc sprawy, o których nie mamy pojęcia. Normalnie magia w M3. O przepraszam, w „apartamencie”.

000 Reakcji
/ @sylwia.chutnik

Pisarka, felietonistka. Doktorka Instytutu Kultury Polskiej UW. Kulturoznawczyni, absolwentka Gender Studies na UW. Działaczka społeczna i promotorka czytelnictwa. Laureatka Paszportu Polityki, trzykrotnie nominowana do Nagrody Literackiej Nike. Dostała Społecznego Nobla Ashoka za działalność na rzecz matek oraz nagrodę m. st. Warszawy. Twórczyni sztuk teatralnych. Jej książki zostały wydane w dziewięciu krajach.

zobacz także

zobacz playlisty