Wielcy oscarowi przegrani. 10 niedocenionych przez Akademię filmów, które warto zobaczyć w domu04.02.2020
Zdarzają się lata, gdy Oscary są zdominowane przez jeden film – jak w przypadku Titanica (11 Oscarów na 14 nominacji) czy Władcy Pierścieni: Powrotu króla (11 Oscarów na 11 nominacji). Bywa jednak również tak, że słynne nagrody zostają rozdzielone pomiędzy kilkanaście tytułów, a mimo to nie wszyscy mogą cieszyć się z choć jednej statuetki. Prezentujemy listę dziesięciu bardzo dobrych filmów, których twórcy opuszczali galę na tarczy – wszystkie można zobaczyć na platformach streamingowych.
Prawdziwe męstwo (2010), reż. Joel i Ethan Coen (Prime Video), 10 nominacji
Trzy lata po Oscarowym hat-tricku za To nie jest kraj dla starych ludzi, bracia Coen powrócili na rozdanie najsłynniejszych nagród świata kina z klasycznym, a zarazem doskonale coenowskim westernem. Opowieść o mężnej nastolatce, która wraz z dwoma niekonwencjonalnymi stróżami prawa tropi mordercę swego ojca, okazała się jednym z najlepszych filmów braci. Filmem rozpostartym między dojmującym realizmem życia w permanentnym strachu przed mordercami i gwałcicielami a wizualnym majestatem mitycznego Dzikiego Zachodu, który w kamerze Rogera nabrał poetyckiego wymiaru. Akademia wolała jednak bardziej tradycyjny Jak zostać królem przyznając jego twórcom statuetki dla Najlepszego Filmu, Najlepszego Aktora Pierwszoplanowego czy Najlepszego Reżysera, a w kategoriach technicznych Prawdziwe męstwo musiało ustąpić Incepcji (w kategoriach Montaż Dźwięku i Dźwięk) oraz Alicji w Krainie Czarów (Scenografia i Kostiumy).
Wilk z Wall Street (2013), reż. Martin Scorsese (Netflix), 5 nominacji
Oparta na prawdziwych wydarzeniach z lat 80. XX w. historia grupy amoralnych maklerów, którzy manipulowali systemem i ludzkim zaufaniem, wyznaczając nowe standardy dekadenckiej rozrywki. Oglądamy film, imprezując z nimi, gdy jednak przychodzi gorzki i ironiczny finał, mało komu jest do śmiechu. Jeden z najczęściej nominowanych przez Akademię amerykańskich reżyserów wrócił na Oscarową galę ze swym najbardziej drapieżnym i aktualnym filmem od lat, nie miał jednak szans w starciu ze Zniewolonym. 12 Years a Slave (przegrywając w kategoriach Najlepszy FIlm i Scenariusz) oraz Grawitacją (Najlepszy Reżyser). Z kolei w kategoriach aktorskich znakomite występy Leonardo DiCaprio i Jonah Hilla były z góry skazane na porażkę w starciu z duetem Matthew McConaughey/Jared Leto z Witaj w klubie. Jednak to Wilk z Wall Street wydaje się dzisiaj lepiej radzić z upływem czasu, a McConaughey właśnie u Scorsese zagrał jedną ze swych najbardziej pamiętnych – m.in. pod względem audiowizualnym – ról.
Czekolada (2000), reż. Lasse Hallström (HBO Go), 5 nominacji
Cofnijmy się do przełomu wieków. Wbrew regułom Hallströma zostało rok wcześniej wyróżnione imponującymi 7 nominacjami oraz Oscarami za scenariusz i drugoplanową rolę Michaela Caine’a. W takim wypadku Czekolada automatycznie była brana pod uwagę jako jeden z potencjalnych czarnych koni rozdania. Zwłaszcza, że treść filmu pasowała pod gusta Akademii: do prowincjonalnego francuskiego miasteczka przybywa pewna kobieta z córką, po czym otwiera czekoladziarnię, dzięki której szare życie wszystkich wokół nabiera – dosłownie i w przenośni – smaku. Na drugim planie czaruje dodatkowo romantyczny i nierozważny Johnny Depp jeszcze sprzed czasów kapitana Jacka Sparrowa. Żadna z pięciu nominacji nie przerodziła się jednak w pozłacaną statuetkę, a każdą odebrał Czekoladzie inny film – m.in. Gladiator i Traffic.
Utalentowany pan Ripley (1999), reż. Anthony Minghella (HBO Go), 5 nominacji
Amerykanin Tom Ripley nie potrafi spełnić swego potencjału, kłamiąc, oszukując i błąkając się po rozmaitych ścieżkach życia. Dostaje pewnego razu przypadkiem ofertę pracy, która prowadzi go do Włoch, styka z młodym utracjuszem i zmusza do popełniania coraz to większych błędów. Tożsamościowy dreszczowiec w skąpanej w słońcu Italii przeplatany z kryminałem opartym na powieści mistrzyni kryminałów, Patricii Highsmith, miał wszelkie predyspozycje, by zawojować Oscary. Minghella kilka lat wcześniej rozbił Oscarowy bank wraz z Angielskim pacjentem, Jude Law znajdował się u progu kariery, wywołując w sercach kobiet niezdrowe emocje, a Matt Damon był już gwiazdą. Nominacje otrzymali dwaj pierwsi (Minghella za scenariusz), ale statuetki nie odebrali ani oni, ani kompozytor, ani scenografowie, ani kostiumografowie.
Fatalne zauroczenie (1987), reż. Adrian Lyne (Netflix), 6 nominacji
Kontrowersyjna w momencie premiery opowieść o żonatym mężczyźnie, który ulega pokusie romansu z młodą, atrakcyjną i przebojową kobietą, ale gdy chce z nią zerwać, ona… no cóż, robi mnóstwo dziwnych i niepokojących rzeczy, żeby z nią został. Na zawsze. Sukces kasowy filmu był niejakim zaskoczeniem, ale sześć nominacji sprawiło, że zyskał poważanie. I prawda jest taka, że gdyby nie nagrodzony wtedy aż 9 Oscarami Ostatni cesarz Bernardo Bertolucciego, Fatalne zauroczenie mogłoby coś ugrać. Największym zawodem była przegrana Glenn Close, dla której była to czwarta nominacja w ciągu pięciu lat, ale jej doskonale balansująca na granicy przesady rola nie spodobała się Akademii tak jak Cher w komedii romantycznej Wpływ księżyca. Close ma obecnie na koncie 7 nominacji i jest jedną z najbardziej pokrzywdzonych wybitnych aktorek w historii Akademii.
Doktor Strangelove, lub jak przestałem się martwić i pokochałem bombę (1964), reż. Stanley Kubrick (HBO Go), 4 nominacje
Zagłębiając się jeszcze mocniej w przeszłość, warto wspomnieć smoliście czarną satyrę Kubricka na zimnowojenną paranoję i męską małość, która stała się zatrważająco aktualna. I którą powinno się pokazywać dziś w szkołach, żeby uczyć młodych ludzi jak się nie zachowywać w sytuacjach konfliktowych. Film przegrał w głównych kategoriach z będącym na absolutnym topie musicalem My Fair Lady. Dla Kubricka (konkurującego o statuetki za Najlepszy Film, Najlepszą Reżyserię oraz Najlepszy Scenariusz Adaptowany) były to pierwsze z kilkunastu nominacji zebranych w trakcie kariery. Jak na ironię, jeden z geniuszy kina swego jedynego Oscara otrzymał kilka lat później za efekty wizualne do 2001: Odysei kosmicznej. A była to jedyna statuetka, na którą wedle wielu osób zaangażowanych w produkcję nie zasługiwał.
Łowca androidów (1982), reż. Ridley Scott (Netflix), 2 nominacje
Eksplorując klasykę kina, która nie została dostrzeżona przez Akademię w momencie premiery, nie można nie wspomnieć o przypadku Łowcy androidów – opowieści na pograniczu fantastyki naukowej i czarnego kryminału, która wyprzedziła swoje czasy i wytyczyła szereg nowych kierunków filmowcom kolejnych pokoleń. O ile można wybaczyć przyznającemu nominacje gremium krótkowzroczność, bo dzieło Ridleya Scotta nie zostało z początku zrozumiane przez większość widzów i krytyków, tak dwie zaistniałe Oscarowe porażki bolą do dziś. W kategorii scenograficznej Łowca androidów musiał niestety uznać wyższość imponującego rozmachem, ale jedynie odtwarzającego rzeczywistość Gandhiego. Z kolei w kategorii efektów wizualnych Akademia uznała, że ciekawsza od wojen replikantów i powołanego do życia świata dystopijnej przyszłości jest kreacja przeznaczonego dla familijnej widowni stworka w E.T.
Ojciec chrzestny III (1990), reż. Francis Ford Coppola (Prime Video), 7 nominacji
Większość widzów i krytyków jest zgodna, że zamykający jedną z najsłynniejszych trylogii w dziejach kina film odstaje wyraźnie poziomem od dwóch poprzednich części, ale zarazem jest obrazem niezłym, wartym uwagi. Nakręconym z rozmachem finałem, który w perfidny sposób podsumowuje sagę rodziny Corleone i zawiera mnóstwo kreatywnie nakręconych, przemyślanych scen. Warto film zdecydowanie obejrzeć, żeby mieć całościowy ogląd na dzieło Coppoli. Ojciec chrzestny III był relatywnie niezłym sukcesem kasowym, ale nie zawojował ani Oscarów, ani konkurencyjnych Złotych Globów, do których również był nominowany w 7 kategoriach. Dał być może jednak światu jedną z ciekawszych reżyserek ostatnich dwóch dekad – Sofię Coppolę, która za swoją aktorską kreację w filmie zdobyła niechlubne dwie Złote Maliny.
Truman Show (1998), reż. Peter Weir (Netflix), 3 nominacje
Opowieść o radosnym i bezrefleksyjnie idącym przez życie mężczyźnie, który nagle dowiaduje się, że cały otaczający go świat jest skomplikowaną medialną konstrukcją, a jego osobiste losy są śledzone 24 godziny na dobę przez miliony kochających voyeurystyczne spektakle widzów z całego świata. Kolejny w naszym zestawieniu proroczy wobec współczesności film, który choć był w momencie premiery lubiany przez widzów i chwalony przez krytyków, nie zyskał uznania w oczach Akademii. Jeszcze zanim ogłoszono listę nominacji, mówiło się, że Truman Show może zapewnić Oscary reżyserowi Peterowi Weirowi (nominowanemu wcześniej choćby za Świadka oraz Stowarzyszenie Umarłych Poetów), aktorowi Edowi Harrisowi i usiłującemu udowodnić własny talent Jimowi Carreyowi. Żaden z nich do dzisiaj nie doczekał się statuetki, a Carrey nie został nigdy, mimo wielu późniejszych wysiłków i dwóch Złotych Globów, do Oscara w ogóle nominowany.
American Hustle (2013), reż. David O. Russell (Prime Video), 10 nominacji
Kolejny wielki przegrany ostatniego dziesięciolecia. Wydawało się, że wszystkie składniki „Oscarowego kina” znajdowały się na odpowiednim miejscu. Oparta na prawdziwych wydarzeniach, ubrana w lekko komediową formę opowieść o nieudanej akcji FBI, która miała zmuszać Akademików do gorzkiej refleksji nad pełną tragicznych wypaczeń historią USA. Plejada gwiazd w głównych rolach i aż cztery aktorskie nominacje, w tym dla Jennifer Lawrence oraz Christiana Bale’a, którzy zdobyli niedługo wcześniej statuetki za projekty tego samego reżysera. Plus nominowana wówczas po raz piąty (jednak do dziś nienagrodzona) Amy Adams i emanujący z ekranu przepych scenograficzno-kostiumowy. Konkurencja była jednak w tym roku wyjątkowo ostra, bowiem oprócz American Hustle ani jednego Oscara nie otrzymał ani wspomniany wcześniej Wilk z Wall Street (pięć nominacji), ani Kapitan Phillips (sześć nominacji).
zobacz także
- Bez cięć. 6 filmów, które opierają się na jednym ujęciu (lub tylko je udają)
Opinie
Bez cięć. 6 filmów, które opierają się na jednym ujęciu (lub tylko je udają)
- Branża filmowa nie zrezygnuje z kręcenia na taśmie. Największe studia robią zapasy celuloidu
Newsy
Branża filmowa nie zrezygnuje z kręcenia na taśmie. Największe studia robią zapasy celuloidu
- Etos life hackera
Trendy
Etos life hackera
- Dokument Virgila Abloha o sprinterce Sha’Carri Richardson zadebiutował na Sundance
Newsy
Dokument Virgila Abloha o sprinterce Sha’Carri Richardson zadebiutował na Sundance
zobacz playlisty
-
Branded Stories PYD 2020
03
Branded Stories PYD 2020
-
Muzeum Van Gogha w 4K
06
Muzeum Van Gogha w 4K
-
03
-
PZU
04
PZU