Ludzie |

Artur Dziedzic: Siłą rozpędu21.05.2019

fot. Dominika Jaruga

Spytaliśmy finalistów 6. edycji Papaya Young Directors o największe wyzwania, z którymi musieli się zmierzyć podczas konkursu. 

Artur Dziedzic: Do całej produkcji podeszliśmy bardzo profesjonalnie. Zorganizowaliśmy masę spotkań wewnątrz wszystkich pionów (reżyserski, operatorski, scenograficzny, kostiumowy itd.), wymienialiśmy informacje i ustalaliśmy synergię między wszelkimi działaniami. Wszyscy musieliśmy być zgrani.

Robiliśmy cotygodniowe spotkania już na kilka tygodni przed planem, żeby wszystko dograć. Kierowaliśmy się dewizą „im więcej potu przed, tym mniej krwi w trakcie i łez na koniec”. I to dało efekt, bo plan poszedł nam bardzo sprawnie. Wszystkie elementy dopasowały się siłą rozpędu.

fot. Dominika Jaruga
fot. Dominika Jaruga

Najtrudniejszy był oczywiście sam start na planie – pierwsze ujęcia, znalezienie optymalnych ustawień światła w stosunku do scenografii i aktorów. Zaczęliśmy z 4-godzinnym opóźnieniem, ale do końca dnia udało nam się wszystko nadgonić, przerzucając tylko jedno ujęcie na następny dzień. Wiadomo, że było przez to trochę stresu, ale już po przerwie obiadowej o tym zapomnieliśmy i działaliśmy jak dobrze naoliwiona maszyna. Wszyscy na planie byli bardzo profesjonalni. Każdy idealnie spełniał swoją rolę.

Żałuję, że nie wszystkie dobre ujęcia wejdą do filmu. Z wielu musieliśmy zrezygnować podczas pracy na stole montażowym. Mam też do siebie niewielki żal jako reżysera, że nie dopilnowałem do końca idealnego tempa pracy, jakie sobie założyłem. Musiałem trochę zreinterpretować ten film podczas montażu, co przerodziło się w najtrudniejszy etap produkcji. Sam montowałem materiał i byłem z nim emocjonalnie związany, a gdyby robił to montażysta, na pewno nie miałby takich skrupułów jak ja.

Zrealizowane filmy reklamowe będą mieć swoją premierę podczas Gali Finałowej konkursu – 12 czerwca 2019 r.

/ @papaya.rocks

zobacz także

zobacz playlisty