Michał Weksler, Bike Days: Rower bywa pretekstem do przekraczania granic02.10.2019
W dniach 4-6 października w Warszawie odbędzie się Bike Days. To druga warszawska edycja festiwalu filmowego, zainaugurowanego w 2013 r. we Wrocławiu. O jej organizacji, filmach i samej jeździe na rowerze rozmawiamy z Michałem Wekslerem, jednym z organizatorów imprezy.
Jan Stąpor: Skąd pomysł na Bike Days?
Michał Weksler: Jeździmy z chłopakami na rowerach i jesteśmy pasjonatami kina. W którymś momencie uznaliśmy, że można by połączyć te dwie pasje. Na początku Bike Days było traktowane jako wydarzenie hermetyczne, którego główną grupą docelową byli ostrokołowcy. W którymś momencie nasi znajomi zwrócili nam uwagę, że na festiwalu nie ma filmów dla szerszej publiczności. Dlatego kolejnym celem, który sobie postawiliśmy, była dywersyfikacja programu. Dzięki temu pojawiły się filmy podróżnicze, społeczne czy związane z kolarstwem górskim. Bardzo często są to historie z całego świata – nie tylko z Europy, ale też z Afryki, Afganistanu czy Nepalu.
Jak wygląda organizacja festiwalu? Mieliście wcześniej doświadczenie na tym polu?
Mózgiem organizacji są trzy osoby, ale faktycznie przy festiwalu pracuje ich znacznie więcej. Każdy z nas zajmuje się inną działką – chłopaki mają swoją agencję interaktywną Cięty Język, więc znają się na organizacji i promocji. Ja zaś pracuję przy Festiwalu Nowe Horyzonty, więc na co dzień organizuję festiwale. Na samym Bike Days odpowiadam za program – szukam filmów i załatwiam pokazy na festiwalu.
Jak wyglądały wasze początki?
Pierwszą edycję, która trwała jeden dzień, zrobiliśmy w maju 2013 r. Nazwaliśmy to wydarzenie „Bike Day – śmigaj i oglądaj”. Pokazaliśmy wtedy trzy filmy, zorganizowaliśmy tzw. bike swap, czyli małą giełdę rowerową oraz przejazd przez miasto. Kolejna edycja trwała już trzy dni, podczas których zaprezentowaliśmy więcej tytułów. Obecnie wrocławska edycja to cztery, zaś warszawska trzy dni i śmiało można powiedzieć, że staje się już pełnoprawnym festiwalem.
Czy z twojego punktu widzenia przez te lata zmieniło się postrzeganie rowerzystów i rowerzystek?
Rower stał się jeszcze popularniejszy, a jeżdżący na nich ludzie są bardziej świadomi. Zaczęli traktować go jak swojego przyjaciela, dzięki czemu rowery zyskały miano jednego z podstawowych środków transportu. Rozwinęła się infrastruktura rowerowa, a za tym podążyła cała myśl o ekologii oraz zrównoważonym transporcie. Rozkręcił się też sam przemysł rowerowy. No i kinematografia rowerowa (śmiech), bo kiedyś dostawaliśmy filmy za darmo, zaś dzisiaj są one robione za większe budżety, w bardziej profesjonalny sposób, przez co musimy płacić za ich wyświetlanie na festiwalu. Ale można powiedzieć, że dzisiaj jest to już absolutnie normalne, bo wiele aspektów tej branży bardzo mocno się sformalizowało.
Co może zainteresować ludzi spoza kręgu rowerowego do przyjścia na wasz festiwal?
Historie, ludzie i pasje. Rower w tych filmach jest tak naprawdę pretekstem do opowiedzenia o czymś więcej. Mam nadzieję, że widzów wciągnie różnorodność prezentowanych historii, bo te filmy traktują właśnie o uniwersalnych wartościach, a rower służy „jedynie” do łamania pewnych konwencji i przeżywania czegoś w bardziej intensywny sposób – jednoślad często prowokuje widza do działań i przekraczania granic.
No ale co może być pasjonującego w oglądaniu, jak inni jeżdżą na rowerach?
Musiałbyś popytać widzów, co oni w tym widzą (śmiech). Wydaję mi się, że z jednej strony pociągające jest to poczucie wspólnotowości, bo jeżdżąc na rowerach jesteśmy grupą bardzo różnych ludzi, którzy jednak w jakiś sposób się dogadują. Dlatego też utożsamiamy się z tymi bohaterami na ekranie. Poza tym, rower daje niesamowitą wolność i niezależność.
Jakie filmy będzie można obejrzeć w tym roku? Masz swoje ulubione?
Tegoroczny program warszawskiej edycji Bike Days to miks tytułów z poprzednich edycji, ale też i nowych propozycji. Myślę, że warto zwrócić uwagę na „Bikes of Wrath”, który miałem okazję zobaczyć dwa lata temu na festiwalu w Barcelonie. Jest to pierwszy dokument, który zaskoczył mnie swoim pomysłem, bowiem opiera się na literaturze – bohaterowie pokonują odległość z Oklahomy do Kalifornii, czyli tę samą trasę, którą pokonywali bohaterowie książki „Grona Gniewu” Johna Steinbecka. Ten film zestawia ze sobą dwie Ameryki – tę z czasów Steinbecka i tę z XXI w., jednocześnie szukając zarówno analogii, jak i różnic. Postawienie pytania o zależność tych dwóch światów było dla mnie na tyle ciekawe, że chciałem, aby ten film zajął ważne miejsce w programie naszego festiwalu.
Warto zobaczyć też film-legendę, czyli „Murder of Couriers” z 2012 r. Mówię „legendę”, bo pamiętam czasy, w których się pojawił – wtedy film dokumentalny o rowerzystach był czymś absolutnie niespotykanym, dlatego wszyscy dopytywali o możliwość obejrzenia go. Nigdzie nie można go było znaleźć, nawet w internecie. Teraz z wielką radością przypomnimy widzom ten tytuł.
Polecam także „America Recycled” braci Hussin, którzy postanowili porzucić swoje wygodne amerykańskie życie na rzecz poznania marginesu społecznego. Wyruszają w dwuletnią podróż rowerową po Stanach Zjednoczonych i spotykają na swojej drodze różne wspólnoty mieszkańców. W ten sposób tworzy się fascynujący obraz niedostępnej dotąd Ameryki. Pamiętam, jak jeden z reżyserów tego filmu przyjechał na American Film Festival – bardzo się wtedy zakumplowaliśmy, pożyczyliśmy mu rower i razem zwiedzaliśmy Wrocław.
Festiwal zamkniemy obrazem „Afghan Cycles” opowiadającym o emancypacji kobiet w Afganistanie na przykładzie grupy cyklistek trenujących do zawodów. To dla mnie bardzo ważny film, nie tylko ze względu na temat, ale również dlatego, że długo staraliśmy się go pozyskać.
Czy wasz festiwal to tylko filmy?
Oczywiście, że nie! Są też inne wydarzenia – w czwartek odbędzie się wernisaż grafiki, w sobotę będzie bike polo, zaś wieczorem po bloku kurierskim, czyli po 22:30 odbędzie się alleycat (gra miejska na rowerze w przestrzeni miejskiej – przyp. red.), na którą wszyscy bardzo czekają. W niedzielę organizujemy brunch oraz przejazd po warszawskich welodromach.
Skąd w ogóle wziął się pomysł na przeniesienia wydarzenia z Wrocławia do Warszawy?
Trzy lata temu, kiedy wystawialiśmy się z naszym festiwalem na targach Berliner Fahrradshau, pojawił się Janusz z Antymaterii. Wtedy właśnie zaczęliśmy z nim luźno rozmawiać o zorganizowaniu naszego festiwalu w Warszawie. Po jakimś czasie w końcu się dogadaliśmy i wyszło. Jak teraz o tym myślę, to wydaje mi się, że to była naturalna kolei rzeczy – festiwal we Wrocławiu jest już bardzo mocno ugruntowany, bo mamy swoją publiczność, a impreza wpisała się na stałe w kalendarz wydarzeń kulturalnych i fajnie jest przenosić ten pomysł do kolejnych miast.
Czym z punktu widzenia rowerzysty Wrocław różni się od Warszawy?
Lubię jeździć po Warszawie na swoim rowerku, dlatego zawsze, kiedy tu jestem, to staram się go ze sobą zabierać. Przede wszystkim stolica jest większym miastem i pokonywanie dystansów zabiera znacznie więcej czasu. Za to Warszawie brakuje jeszcze takiej infrastruktury rowerowej, jaką mamy we Wrocławiu. Niemniej w stolicy ulice są proste, wyasfaltowane i nie ma kostki, na której można stracić zęby, co przekłada się też na jakość jazdy.
A kultura rowerowa?
Myślę, że kultura rowerowa w Warszawie posiada bardzo duży potencjał. Choć każde miasto ma swoją specyfikę, tak naprawdę większość „rowerzaków” funkcjonujących tu i tam zna się i tworzy jedną wielką rodzinę. Patrząc na to szerzej, zarówno w Polsce jak i na świecie, można zauważyć, że kultura rowerowa jest wszędzie całkiem podobna.
Czy w związku z tym społeczności rowerowe są hermetyczne?
Tak naprawdę to zależy, jaką rolę w życiu danego człowieka pełni rower, bo przecież można być sportowcem, który żyje z jazdy na rowerze, można być kurierem, ostrokołowcem lub po prostu codziennym rowerzystą, który traktuje jednoślad jako podstawowy środek transportu. Wszystko zależy od podejścia i potrzeb.
zobacz także
- Powstała petycja, żeby nazwać nową egzoplanetę imieniem niedawno zmarłej SOPHIE
Newsy
Powstała petycja, żeby nazwać nową egzoplanetę imieniem niedawno zmarłej SOPHIE
- Paweł Marczewski: Czas rewidowania potrzeb. #DalekoWDomu #DalekoWDomu
Ludzie
Paweł Marczewski: Czas rewidowania potrzeb. #DalekoWDomu
- Odmładzanie i wskrzeszanie w służbie filmu. 10 przypadków, w których aktorów zastąpiła technologia
Opinie
Odmładzanie i wskrzeszanie w służbie filmu. 10 przypadków, w których aktorów zastąpiła technologia
- Janelle Monáe, M.I.A. i Brandi Carlile, czyli wybieramy najlepsze teledyski mijającego tygodnia
Newsy
Janelle Monáe, M.I.A. i Brandi Carlile, czyli wybieramy najlepsze teledyski mijającego tygodnia
zobacz playlisty
-
Papaya Young Directors 5 Autorytety
12
Papaya Young Directors 5 Autorytety
-
CLIPS
02
CLIPS
-
Andriej Tarkowski
02
Andriej Tarkowski
-
Tim Burton
03
Tim Burton