Ludzie |

Olga Bury, Monika Jarosińska: Po obu stronach kamery13.08.2020

– Nauczyłyśmy się, że nawet najlepiej zaplanowane zdjęcia mogą okazać się nieprzewidywalne – mówią finalistki 7. edycji konkursu Papaya Young Directors.

Papaya Young Directors to jedyny konkurs w Europie dla młodych reżyserów umożliwiający bezpośrednie wejście do zawodu w branży filmowej. Do tej pory odbyło się sześć edycji konkursu, w ramach których zrealizowano 96 filmów dla 45 sponsorów. Więcej o konkursie można przeczytać TU.

Na co dzień studiujecie na Wydziale Teatru Tańca w Akademii Sztuk Teatralnych. Skąd pomysł, aby zgłosić się do konkursu dla młodych reżyserów?

Olga Bury: Nasz wydział jest ukierunkowany na twórców, więc to nie był nasz pierwszy autorski pomysł – natomiast na pewno pierwszy filmowy i pierwszy zrealizowany wspólnie. Od dłuższego czasu śledziłam informacje o konkursie Papaya Young Directors, aż w końcu w tym roku uznałam, że chcę spróbować w nim swoich sił. Wpadłam na pomysł scenariusza i postanowiłam zaprosić Monikę do duetu.

Monika Jarosińska: A ja, mimo że słyszałam o konkursie wcześniej, dopiero zachęcona do udziału przez Olgę się zdecydowałam. Wiedziałam, że razem damy radę i udało się!

Realizując swój film postanowiłyście znaleźć się po obu stronach kamery – zarówno jako reżyserki, jak aktorki. Czy pogodzenie obu tych ról było wyzwaniem?

M: Na pewno było wyzwaniem, a czasami utrudnieniem. Równie mocno chciałyśmy zrealizować nasz spot, co w nim wystąpić. Oprócz konieczności bycia w dwóch miejscach równocześnie, było to dla nas spełnienie się w dwóch pociągających nas rolach – reżyserskiej i aktorskiej. To, że byłyśmy we dwie w zespole, było bardzo pomocne, bo dzięki temu miałyśmy podwójną moc (śmiech). Od początku byłyśmy też pewne co do naszej obsady. Już na etapie tworzenia scenariusza projektowałyśmy pomysły z myślą o naszej czwórce.

Pejzażem dla waszej historii jest Śląsk. Dlaczego akurat ten region posłużył za cichego bohatera filmu?

O: Wszyscy poznaliśmy się na Śląsku. Część ekipy stąd pochodzi, my przyjechałyśmy tutaj na studia i spędziłyśmy ostatnie kilka lat. Postanowiłyśmy skorzystać z lokalnego potencjału. Fascynują nas industrialne konstrukcje, mocną inspiracją były dla nas też fotografie Michała Cały. Poza tym chciałyśmy trochę „pokolorować” stereotypowo żelazny, brudny i opuszczony region. 

Jak przebiegała realizacja zdjęć? Czego jako reżyserki-debiutantki nauczyłyście się na planie?

M: Mnóstwa rzeczy, i to już na wczesnym, bardzo intensywnym, etapie preprodukcji. A jeśli chodzi o samą realizację zdjęć, to przede wszystkim przekonałyśmy się, jak wiele osób składa się na efekt końcowy i jak ważna jest spójność oraz zgranie całej ekipy. Poza tym nauczyłyśmy się, że nawet najlepiej zaplanowane zdjęcia mogą okazać się nieprzewidywalne. Z jednej strony już na etapie preprodukcji podejmowałyśmy bardzo szczegółowe decyzje, ale z drugiej nie raz zdarzała się sytuacja, gdy trzeba było improwizować i szybko szukać kreatywnych rozwiązań. 

O: Innej organizacji czasu, zaginania czasoprzestrzeni tak, by zrealizować wszystkie założenia w zmieniających się warunkach pogodowych. Pięknym doświadczeniem była też dla mnie sama praca na planie, nasze zgranie reżyserskie, oddanie całej ekipy i zaangażowanie w pomysł, który wspólnie tworzyliśmy.

M: Świetnym doświadczeniem było dla mnie pierwszy raz pracować w duecie reżyserskim. Zazwyczaj nie musiałyśmy sobie z Olgą tłumaczyć swoich pomysłów, miałam wrażenie, że nasze mózgi są podłączone do jednej platformy i wspólnie kreujemy ten świat. Poza tym przez to, że dla nas obu była to pierwsza przygoda z filmem, cały proces był bardzo emocjonujący i świetnie było przeżywać te ważne chwile razem.

 Co was inspiruje? Czy są filmy, seriale, albumy muzyczne czy książki, które szczególnie napędzają was do kreatywnej pracy?

M: Najmocniej nakręca mnie ambient i muzyka IDM. Brian Eno, Tim Hecker, Chris Clark i Novoline to taka moja wybiórcza czołówka, ale ogólnie muzyka szczególnie wpływa na moją kreatywność. Mam lekką obsesję jeśli chodzi o koncerty na żywo, lubię odbierać muzykę cieleśnie, wtedy cały mój organizm jest pobudzony i do głowy przychodzą pomysły, które na co dzień są uśpione. Bardzo kręcą mnie też filmy dokumentalne i przyrodnicze, zwłaszcza żywioł wody. Filmy Wernera Herzoga i produkcje Davida Attenborougha to jest coś, co mocno mnie wciąga i uwrażliwia. Jeśli chodzi o literaturę, uwielbiam Olgę Tokarczuk za czułą personifikację i Kurta Vonneguta za potęgę poczucia humoru.

O: Świat mody bardzo pobudza moją kreatywność, lubię oglądać pokazy, relacje z różnych etapów przygotowań i tworzenia kolekcji. Coraz częściej całe wydarzenie związane z wypuszczeniem nowej kolekcji staje się wielkim, kompletnym dziełem sztuki. Szczególnie trafia do mnie klimat pokazów Balenciagi, Maisona Margieli, Marine Serre i Gucciego. Wyjątkowo inspirujący jest dla mnie też Stalker Andrieja Tarkowskiego, Dreams Akira Kurosawy, filmy Pedro Almodovara, Davida Lyncha, Stanleya Kubricka. Cenię je między innymi za plastykę obrazu i niepowtarzalny klimat, który się w nich unosi.

 

000 Reakcji
/ @papaya.rocks

zobacz także

zobacz playlisty