Ludzie |

Stworzyć sobie okazję. Rozmawiamy ze zwycięzcami 6. edycji Papaya Young Directors12.07.2019

Julia Popławska (fot. Piotr Pytel)

Za nami kolejna edycja konkursu Papaya Young Directors. Po gali finałowej, która odbyła się 12 czerwca w Elektrowni Powiśle, porozmawialiśmy ze wszystkimi laureatami nagród. Opowiedzieli nam o pracy nad spotami, przeszkodach, które czekały na twórców i najdziwniejszych momentach, których doświadczyli na planach swoich produkcji. 18 lipca w Miami Wars na warszawskim Cyplu Czerniakowskim będzie można zobaczyć wszystkie filmy laureatów, a także porozmawiać z nimi o ich doświadczeniach z planu.

Nagroda Grand Prix powędrowała do Julii Popławskiej za film reklamowy dla marki Decathlon. Nagrodzeni zostali także Jakub Zarzycki (Nationale-Nederlanden), duet Patryk Karbowski i Michał Wiśniowski (McDonald’s) oraz Szymon Kuriata za teledysk do piosenki Żurkowskiego „Ciemność” pod patronatem marki Żywiec Męskie Granie.

Julia to na co dzień artystka multimedialna, Jakub jest copywriterem, Szymon i Michał to operatorzy, a Patryk zajmuje się fotografią dokumentalną. Stworzenie spotu reklamowego i wcielenie się w rolę reżysera było dla nich zupełnie nowym doświadczeniem. 
– Wcześniej produkowałam swoje artystyczne wideoklipy, tworzyłam też instalacje dźwiękowe, ale to jest jednak zupełnie inny świat. Jest oczywiście bardzo dużo podobieństw: też ma się do czynienia z kamerą, angażuje się ludzi, podobnie wygląda proces przedprodukcji czy realizacji. Natomiast zazwyczaj nie dysponujemy profesjonalnym sprzętem filmowym, często pracujemy na planie z naturszczykami – mówi Julia, a Szymon dodaje: – Jestem operatorem i na tym się skupiam. Zawsze chciałem wziąć udział w konkursie PYD, właśnie jako operator, ale żaden z moich znajomych nie trafił do finału. Dlatego postanowiłem sam stworzyć sobie taką okazję.

PYD 2019 Grand Prix Julia Popławska "Decathlon - Nieważne, jak zaczął się twój sport"

Serce na ostatnią chwilę

Każdy z twórców musiał zmierzyć się z nieznaną wcześniej materią, nierzadko natrafiając na szereg utrudnień. Szansa, że coś się nie uda lub że legnie w gruzach przygotowany wcześniej plan to coś, z czym zetknęli się wszyscy. Szczególnie, że punktów zapalnych było wiele – od stresu związanego z pracą ze statystami, przez pogodę, po takie elementy jak mechaniczne serce. 
– Robiłem teledysk i na początku myślałem, że to jest forma, w której bardzo dużo rzeczy może się obronić i nie wszystko musi być dopracowane. Ale im bliżej byłem zdjęć, tym miałem coraz więcej wątpliwości. Najpierw dopadł nas strajk statystów, który odbywał się akurat w Łodzi, kiedy mieliśmy zdjęcia. Na szczęście miałem świetnego kierownika produkcji, który wyciągnął mi ludzi dosłownie spod ziemi. Jednak prawdziwym problemem okazało się nasze mechaniczne serce. Jego wykonanie zleciłem mojemu koledze, którego znam ze swojej rodzinnej miejscowości, który jednak nigdy w życiu nie robił rekwizytów do filmów. Mimo to znany jest z tego, że w swoim warsztacie konstruuje różne dziwne wynalazki. Bardzo się ucieszył, wziął się do roboty, ale do samego końca nie wiedzieliśmy, jak będzie ono wyglądało. Za każdym razem kiedy do niego dzwoniłem, żeby czegokolwiek się dowiedzieć, mówił tylko: „zobaczysz, zobaczysz, będzie ekstra”. A potem wysyłał zdjęcia jakichś detali, z których nie można było rozpoznać kompletnie nic. Przywiózł je dopiero w ostatniej chwili, kilka godzin przed rozpoczęciem planu. Poprawiał coś do ostatniego momentu. Mieliśmy nawet plan awaryjny, żeby, jeśli nie dojedzie, zamiast serca użyć kamienia. Ale kiedy w końcu zobaczyłem na planie, jak działa jego wynalazek, poczułem coś niesamowicie oczyszczającego. Poziom stresu, który towarzyszył tej niepewności był niesamowity – opowiada Szymon. 

PYD 2019 Wyróżnienie Szymon Kuriata - „Ciemność” Żurkowskiego dla marki Żywiec Męskie Granie Young

– Ja do mojego projektu podeszłam bardzo metodycznie i z dużym spokojem – zdradza Julia. – Zestresowałam się tak naprawdę dopiero, gdy podniósł się poziom wody w Wiśle i zabrało nam plażę, na której mieliśmy kręcić. Z tego samego powodu odpadł nam też duży most w Warszawie. Nową lokację znalazłam zupełnie przypadkowo, przejeżdżając przez most, który nie był nawet zaznaczony na mapie. Wyszło to jednak na dobre, bo nowe miejsce pozwalało na więcej – dodaje. Michał wspomina, że na jego planie było mnóstwo elementów, które mogły nie wyjść, m.in. wnętrza, plenery, kostiumy czy światła. Największe szczęście mieli z pogodą. – Nasze zdjęcia wypadły na małe okienko, kiedy nie padało. Kiedy zaczynaliśmy wyszło słońce, kilka godzin po zakończeniu zdjęć rozpadało się na nowo – wspomina Michał.
– Dla mnie najtrudniejszym elementem było znalezienie szpitala do zdjęć. Zamknięte szpitale wyglądają strasznie – opowiada Jakub. – Oprócz pozrywanych zlewów i porozwalanych rzeczy nic tam właściwie nie ma. Potrzebowaliśmy prawdziwego, działającego miejsca. Finalnie kręciliśmy więc na oddziale, gdzie byli pacjenci. Miało to swój urok: ciągle ktoś wchodził w kadr, a pracująca tam pani Ola co chwilę zaganiała pacjentów do sal – śmieje się.

Emocje spoza tabeli

Podczas procesu produkcyjnego klipów i teledysków do konkursu Papaya Young Directors twórcy rozrysowywali tzw. shooting boardy, misternie przygotowywali ujęcia i dokładnie wyliczali sceny, aby zaoszczędzić czas i budżet. 
– Ważna była matematyka. Liczyliśmy wszystko w tabelce. Poza tym, co zaplanowaliśmy w shooting boardzie nie nakręciliśmy żadnego dodatkowego materiału. Mieliśmy ograniczony czas na zdjęcia i skupiliśmy się na tym, co było wyliczone i wcześniej wypróbowane – podsumowuje Patryk, a Julia tłumaczy, że dla niej najważniejsze było wyznaczenie rytmu i zaplanowanie, jak długo mają trwać poszczególne ujęcia.
– Zależało mi na szlachetnym początku. Na tym, żeby był powolny i wybrzmiał. Potem szybka akcja w wodzie i zbieganie z mostu, a na koniec znów spowolnienie. W przypadku dodatkowych ujęć konsultowałam się z montażystami i pytałam o ich sugestie. Nie chciałam, żeby czegoś mi brakowało. Ostatecznie zdecydowałam się dokręcić jedno ujęcie z wody, ale okazało się, że nie było potrzebne – mówi Julia.
Z kolei Jakub wspomina, że ich historia nie miała skomplikowanej fabuły, więc nie liczyli zbytnio czasu ujęć. – Można było przyciąć, skrócić, rozszerzyć czy coś dorzucić. Ten spot dzieli się na dwie części: część, gdzie jest nuda i część, gdzie jest akcja – śmieje się. Jakub dodaje też, że w ich przypadku trzeba było zachować odpowiedni balans, żeby nie zanudzić widza i aby nie wprowadzić tej akcji zbyt wcześnie. – Ale nie było żadnych wyliczeń, a wybieraliśmy te emocje aktorów, które nam najbardziej pasowały – wspomina.

PYD 2019 I Nagroda Jakub Zarzycki „Nationale-Nederlanden - Oddział"

Skopiować statystów

Znalezienie odpowiednich aktorów to zawsze wyzwanie. Ale trudne jest też znalezienie statystów, którzy przyjdą na plan na czas i będą angażować się w produkcję.
– Nie mieliśmy budżetu na statystów, więc musieliśmy kombinować. Poszukać kogoś, kto udźwignie rolę, ma jakieś zapędy aktorskie, ciekawą twarz i przede wszystkim czas. Pół mojego bloku przyszło – śmieje się Patryk.
– Doszło do ciekawej sytuacji z osobą grającą babcię. Jak możecie zauważyć, w klipie nie pokazujemy jej twarzy. Wszystko przez to, że prawdziwa, zatrudniona przez nas babcia uciekła nam z planu. Nazbierała szczawiu, pochodziła po okolicy, a potem przyszła i mówi, że dziękuje, że inaczej to sobie wyobrażała. Finalnie postać tę zagrał nasz drugi reżyser – śmieje się Michał.
Dla Szymona niedobór ludzi nie był problemem. – Po prostu kopiowałem statystów w postprodukcji za pomocą komputera. W jednym ujęciu zrobiłem bardzo szeroki kadr i 4 osoby zmultiplikowałem do ponad 300 – chwali się.

PYD 2019 II Nagroda Patryk Karbowski & Michał Wiśniowski „McDonald's - Powitanie"

Żaden z naszych rozmówców nie spodziewał się, że będzie mu dane wyjść na scenę podczas finału Papaya Young Directors i odebrać nagrodę. Julia, Patryk, Michał, Jakub i Szymon zgodnie przyznają jednak, że chcą czerpać inspiracje ze swoich dotychczasowych zawodowych doświadczeń, jednocześnie chętnie spróbują sił w kolejnych reklamowych i teledyskowych produkcjach. – Uzależniłam się od adrenaliny, która temu towarzyszy – śmieje się Julia.

/ @zdzichoo

Sekretarz Redakcji Papaya.Rocks

zobacz także

zobacz playlisty