The Weeknd: W stronę świtu04.01.2022
Wchodząc w 30. rok życia i wydając w cieniu rozwijającej się na świecie pandemii koronawirusa czwartą płytę After Hours, The Weeknd stwierdził, że jego kariera dopiero się zaczyna. – Ludzie mówią, że trzydziestka to najlepszy okres, bo stajesz się osobą, którą powinieneś być – powiedział niedawno w jednym z wywiadów. Patrząc na jego dotychczasową karierę trudno się nie zgodzić. Czasy przed zapowiedzianym właśnie albumem Dawn FM dla Abla Tesfaye nie były najjaśniejsze, ale zaprowadziły go do zupełnie nowego uniwersum.
Debiutancki, wydany w 2011 r. mixtape The Weeknda był jednym z tych projektów, który obok pierwszych komercyjnych wydawnictw Drake’a (So Far Gone, Thank Me Later, Take Care) i Nostalgii, Ultra Franka Oceana, wyznaczył kierunek nowej, alternatywnej fali r’n’b. Początek lat dziesiątych dla amerykańskiego hip-hopu i pokrewnych mu był przełomowy. Powstające wówczas międzygatunkowe mariaże oraz rozwój platform streamingowych sprawiły, że muzyka ta zaczęła wchodzić do mainstreamu. I bynajmniej nie straciła przy tym wartości artystycznej. Wręcz przeciwnie – konsekwencją tych zmian były projekty, których treść dzięki warstwie muzycznej i konceptom została wzniesiona na jeszcze wyższy poziom emocjonalny.
The Weeknd miał wówczas 20 lat. Wspólnie ze swoimi znajomymi mieszkał przy 65 Spencer Ave w Toronto – miejscu znanym jako House of Balloons. To właśnie jemu nazwę zawdzięcza pierwsza część Trylogy – mixtape’ów będących zapisem jego ówczesnego życia. Dla młodego Abla Tesfaye ten czas był pełen mroku, a imprezy, liczne doświadczenia seksualne i używki sprawiły, że House of Balloons, Thursday i Echoes of Silence to właściwie seria uniesień i zjazdów. Bardzo zmysłowa i emocjonalna. Spoglądająca w stronę art popu i ambientu; wykorzystująca podkłady, po które wcześniej w muzyce około hip-hopowej raczej nie sięgano. Na Trylogy są to miedzy innymi sample Beach House, a także również rozpoczynający wtedy karierę producent, Clams Casino. Dodatkowo tajemnicę The Weeknda potęgował anonimowy – a więc odmienny od innych artystów r’n’b, których wygląd odgrywał dużą rolę – wizerunek Abla.
Seksualność połączona z bólem to coś, co wyróżnia muzykę Kanadyjczyka do dziś. Choć za każdym razem, gdy wydaje nowy projekt, właściwie stwarza siebie na nowo. Ale nawet jeśli nieco zmienia kierunek muzyczny, i tak pozostaje królem pościelówek, radiowych hitów i break up songów. Po takim spektakularnym prologu, jakim były pierwsze trzy mixtape’y The Weeknda, łatwo było być zawiedzionym, gdy po paru latach wreszcie ukazał się oficjalny długogrający debiut Abla, Kiss Land (2013). Nie dość, że pierwsze kilka lat ówczesnej dekady dla artysty z Toronto były wyjątkowo intensywne (stworzył trzy projekty muzyczne w rok i współpracował z coraz popularniejszym Drakiem), ten studyjny debiut powstawał podczas trasy koncertowej. „To bardzo szczery album” – wspominał w zeszłorocznym wywiadzie dla GQ The Weeknd. „Mierzyłem się z blokadą twórczą, a mój przyjaciel Belly pomógł mi ją przezwyciężyć. Nie byłoby przesadą powiedzieć, że mam coś, co nie wiem, czym jest” – kontynuował. Te okoliczności – podróże i gwałtowna zmiana w jego życiu – sprawiły, że drugi rozdział jego historii brzmiał zupełnie inaczej.
Następne dwa albumy – Beauty Behind the Madness (2015) i Starboy (2016) – były pierwszymi komercyjnymi sukcesami. Były też żywsze, bardziej energiczne. Znalazły się na nich największe dotychczas przeboje Abla takie jak The Hills, Can’t Feel My Face czy stworzony we współpracy z Daft Punk Starboy. Pojawiły się więc bite rekordy, pierwsze statuetki Grammy i porównania do Michaela Jacksona, na którego muzyce Abel zresztą między innymi się wychował. The Weeknd stawał się ikoną. Nosił fryzurę częściowo inspirowaną Jean-Michelem Basquiatem, wyróżniał się, ale nadal nie odkrywał w pełni w mediach. Choć – być może paradoksalnie – dla Abla pisanie typowo popowych piosenek okazało się o wiele trudniejsze. Gdy wiosną 2018 roku The Weeknd niespodziewanie wydał więc EPkę My Dear Melancholy – minialbum przesiąknięty głębokim smutkiem – mogło wydawać się, że to powrót do muzycznych początków. Nic z tych rzeczy, bo kolejne dwa lata w jego karierze okazały się nowym otwarciem.
– Wierzę, że jeśli jest się smutnym, tworzy się lepszą muzykę. Bardziej emocjonalną i szczerą. Oczyszczającą, terapeutyczną. I ja zdecydowanie padłem ofiarą chęci bycia smutnym, ponieważ jestem tego świadomy. Stawiam się w sytuacjach, w których psychicznie się okaleczam – przyznał w tej samej rozmowie z GQ. W erze After Hours występował w czerwonej marynarce, bandażach i z zakrwawionym nosem, co miało być metaforą jego kondycji psychicznej. To o tyle istotne, że czwarty studyjny album Kanadyjczyka jest niejako albumem wizualnym. Zrealizowane do niego teledyski tworzą fabułę i zawierają sporo odniesień do filmowych klasyków takich jak Chinatown, W przebraniu mordercy albo Maska z Jimem Carreyem w roli głównej. – Maska była pierwszym filmem, który zobaczyłem w kinie – moja mama zabrała mnie na niego, gdy miałem cztery lata, zwalił mnie z nóg – opowiadał The Weeknd. Pochodzący z Kanady aktor zainspirował Abla do zostania artystą.
Choć podczas pierwszej fali pandemii koronawirusa wiele premier muzycznych zostało przełożonych, wydanemu zgodnie z planem After Hours w sukcesie komercyjnym nie przeszkodziły niesprzyjające okoliczności. Może ostatecznie The Weeknd co prawda nie dostał nominacji do Grammy (co wywołało kontrowersje), ale zaliczył legendarny występ na Super Bowl 2021. Pomimo wyjątkowej sytuacji i braku publiczności został zorganizowany z kinowym rozmachem – nawiązując do początków kariery Kanadyjczyka w House of Balloons – i zakończył się pośród oślepiających świateł.
Na dotychczas najbardziej autobiograficznym After Hours hity pokroju Blinding Lights mieszają się z poruszającymi balladami, a cały album podszyty jest syntezatorami przywodzącymi na myśl lata 80. Rozpoczynający 2022 rok Dawn FM ma być bardziej imprezowy. Jest to materiał, który Abel zawsze chciał stworzyć. Zapytany przez Marka Anthony’ego Greena o to, co sprawia, że dany album, który wydaje odnosi sukces, odpowiedział, że podekscytowanie jego jako twórcy. – To, co sprawia, że którykolwiek z moich albumów jest udany, zwłaszcza ten [Dawn FM – przyp. red.], to fakt, że go wypuszczam i cieszę się na to, by nagrać następny – powiedział. Parafrazując kwestię Jima Carreya wypowiedzianą w trailerze piątej płyty Kanadyjczyka, The Weeknd za długo przebywał w ciemności („You’ve been in the dark for way too long. It’s time to walk into the light and accept your fate with open arms”). Nadszedł czas, by wejść w światło i przyjąć swój los z otwartymi ramionami.
zobacz także
- „Silk Road”: Historia słynnego internetowego przestępcy Rossa Ulbrichta została przeniesiona na ekran
Newsy
„Silk Road”: Historia słynnego internetowego przestępcy Rossa Ulbrichta została przeniesiona na ekran
- Ciekawość świata na dużym ekranie. Polecamy 9 dokumentów z programu 18. Millennium Docs Against Gravity
Opinie
Ciekawość świata na dużym ekranie. Polecamy 9 dokumentów z programu 18. Millennium Docs Against Gravity
- Ada Kornecka | Kamienie milowe, klasyki, wizualne cudeńka i wspaniałe kobiety, czyli teledyski, które uwielbiam Papaya Young Creators
Opinie
Ada Kornecka | Kamienie milowe, klasyki, wizualne cudeńka i wspaniałe kobiety, czyli teledyski, które uwielbiam
- Aktorzy wirtualni, czyli najciekawsze role gwiazd kina w świecie gier
Trendy
Aktorzy wirtualni, czyli najciekawsze role gwiazd kina w świecie gier
zobacz playlisty
-
Inspiracje
01
Inspiracje
-
Muzeum Van Gogha w 4K
06
Muzeum Van Gogha w 4K
-
Andriej Tarkowski
02
Andriej Tarkowski
-
03