Xavier Dolan: Odkrywając siebie 13.02.2020
W zeszłym roku skończył dopiero trzydzieści lat, a ma już na koncie osiem pełnometrażowych filmów. Najnowszy z nich – Matthias & Maxime – polscy widzowie będą mogli zobaczyć już 21 lutego, a my w związku z tą zbliżającą się premierą przypominamy, dlaczego Xavier Dolan został okrzyknięty przez krytyków „cudownym dzieckiem kina”.
Kulturą był zainteresowany od zawsze. W 2018 r. podczas Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto przypomniał o swoim liście, który jako ośmiolatek wysłał do Leonarda di Caprio. Wspominał wtedy jego treść: „Widziałem Titanica pięć razy. Byłeś tam bardzo dobry. Jesteś znakomitym aktorem i doceniam cię. Wystąpiłem już w paru reklamach znanej sieci drogerii. Chciałbym zagrać z tobą w jakimś filmie”. Ojciec Kanadyjczyka, Manuel Tadros, zaszczepił w nim miłość do kina i szybko zaznajomił go ze światkiem artystycznym. Młody Dolan użyczał swojego głosu postaciom z kreskówek i fabularnych produkcji (w kanadyjsko-francuskiej wersji językowej wszystkich części Harry’ego Pottera dubbingował choćby Rona Weasleya). Pojawiał się też w krótkometrażówkach realizowanych przez twórców z Quebecu – prowincji, z której pochodził.
Chłopak jednocześnie nie radził sobie z własnymi emocjami. Jego rodzice rozwiedli się, gdy miał dwa i pół roku. Przywołaną wcześniej wiadomość do słynnego aktora Dolan napisał z internatu w małej miejscowości, dokąd wysłała go matka niepotrafiąca poskromić jego wybuchowego charakteru. To tam, w odosobnieniu, reżyser zaczął odkrywać własną tożsamość i homoseksualną orientację. Wśród rówieśników był odmieńcem, nie interesowały go wspólne rozrywki. Nie dość, że szybko zyskał łatkę outsidera, to bywał wyśmiewany i odrzucany. „Chciałem jak najszybciej zostawić za sobą dzieciństwo. Teraz, gdy robię filmy, nadrabiam stracony czas. To, czym się często karmię, jest nostalgia – tęsknota za tymi latami, których w rzeczywistości nie miałem” – opowiadał w reportażu przygotowanym przez „New York Timesa”. Nie ugrawszy sobie wygodnego miejsca w systemie edukacji, jako siedemnastolatek rzucił szkołę i postawił wszystko na jedną kartę. Skończył scenariusz filmu, który zaczął pisać rok wcześniej i zaczął zbierać środki na jego realizację. Nie było łatwo — dopiero po dłuższych pertraktacjach otrzymał finansowe wsparcie od SODEC, funduszu wspierającego działalność kulturalną twórców z Quebecu. Zacisnął zęby (i pasa), dołożył oszczędności, jakie zebrał dzięki swojej pracy jako dziecięcy aktor i premierowo zaprezentował swój film na Director’s Fortnight podczas festiwalu w Cannes. Debiutanckie Zabiłem moją matkę (2009) konkurowało z Tetrą Francisa Forda Coppoli czy naturalistyczną Politechniką Denisa Villeneuve’a… i wygrało, przyciągając uwagę krytyków oraz dziennikarzy z całego świata. Dolan dwa miesiące wcześniej skończył dwudzieścia lat.
„Co za paradoks, mam matkę, której nie jestem w stanie kochać, a jednocześnie nie potrafię jej nie kochać” – mówi na początku filmu główny bohater, zbuntowany nastolatek Hubert (zagrał go sam Kanadyjczyk), który próbuje wyswobodzić się z gniazda rodzinnego i usamodzielnić się wraz ze swoim chłopakiem, Antoinem (w tej roli François Arnaud, szerszej publiczności znanej z serialu historycznego Rodzina Borgiów). Dom rodzinny wzbudza w nim nieprzyjemne skojarzenia: dusi go panująca tam drobnomieszczańska atmosfera, nadmiar bibelotów odraża i przytłacza. Przepaść pokoleniowa pomiędzy nim a mamą zaczyna się niebezpiecznie pogłębiać. Prawdziwy problem zaczyna się jednak, gdy dowiaduje się, że zostanie wysłany do internatu. Dolan stworzył film przesiąknięty intymnością, mocno oparty na własnych, formacyjnych doświadczeniach. Wiele sytuacji zostało żywcem zaczerpniętych z jego młodości, dzięki czemu produkcja broni się autentycznością i nagromadzeniem szczerych, niewyssanych z palca przemyśleń. Jednocześnie Zabiłem moją matkę jest na wskroś uniwersalne, mówiąc wiele o trudnych, wykluczających się wzajemnie uczuciach między bliskimi sobie osobami. Nie dość, że dojrzały debiut reżysera otworzył mu furtkę do wielkiego świata filmowego i umieścił go w gronie najbardziej obiecujących młodych autorów, to sprawnie wprowadził wątki, które odtąd stale będą obecne w jego twórczości.
Minioną dekadę filmowiec rozpoczął z melodramatycznymi Wyśnionymi miłościami (2010), które snują perypetie dwójki przyjaciół: Francisa oraz Marie zabiegających o względy tego samego chłopaka, Nicolasa. Ich pozornie niewinna znajomość przeobraża się w serię wielu podchodów, umizgów i walki o względy. Dolan – jako jeden z niewielu reżyserów współczesnego kina światowego – portretuje homoseksualizm w naturalny, żywiołowy i pozbawiony uprzedzeń sposób. Jego bohaterowie są złaknieni prawdziwych uczuć, które nierzadko muszą tamować bardziej niż ktokolwiek inny. Kipi w nich wigor i młodzieńcza naiwność, ale stale konfrontują je z przeszkodami napotykanymi na swojej drodze. Tak emocjonalne wtręty fabularne uzupełnia intrygująca, balansująca na granicy teledyskowej konwencji i pretensjonalnego kiczu warstwa wizualna. Rachel Saltz z New York Timesa przyrównywała ją do dokonań francuskich nowofalowców i niezależnego hongkońskiego reżysera, Wong-Kar Waia. Dolan lubuje się bowiem w zwolnionych, eksponujących kolor i ruch ujęciach, którym towarzyszą starannie dobrane brzmienia. W Wyśnionych miłościach to choćby synthpop od Fever Ray i jej duetu The Knife, ale też pościelowy klasyk The Police czy suity Jana Sebastiana Bacha. Jego każdy późniejszy film eksploruje coraz to bardziej nieodkryte rejony muzyki: z jednej strony zaskakuje elektronicznymi klasykami pokroju A New Error Moderata albo Tell Me What To Swallow Crystal Castles, z drugiej odkopuje przeboje Blue (Da Ba Dee) Eiffel 65 albo Dragostea Din Tei rumuńskiej grupy O-Zone. Jego zamiłowanie do mariażu dźwięku i obrazu kilka lat później znalazło swoje odbicie w melancholijnym, spowitym sepią teledysku do piosenki Hello Adele. Klip jego autorstwa obejrzało dotąd ponad dwa i pół miliarda internautów.
W dwóch kolejnych tytułach: Na zawsze Laurence (2012) oraz Tom (2013) Dolan podejmował wątki odkrycia oraz akceptacji własnej seksualności, a także próby radzenia sobie ze stratą tego, co bezpowrotnie minione. Pierwszy z filmów koncentruje się na losach wykładowcy akademickiego (w tej roli Melvil Poupaud), który w dniu swoich 30. urodzin wyznaje ukochanej Fred (Suzanne Clemént), że fizycznie czuje się kobietą i chciałby zmienić swoją biologiczną płeć. Jego zwierzenie staje się pretekstem do długich, rozciągających się na dekadę rozważań o naturze własnej tożsamości oraz szczerej miłości przełamującej płciowe konwenanse. Tom z kolei przedstawia historię dwudziestopięcioletniego marketingowca, który przyjeżdża na pogrzeb swojego chłopaka, Guillaume'a, do jego rodzinnej wioski. Nie dość, że musi stawić czoła obezwładniającemu poczuciu straty, to na jego drodze pojawiają się bliscy zmarłego niewiedzący wcześniej o ich homoseksualnym związku. Kanadyjczyk ewoluuje wraz ze swoimi bohaterami: tym razem jego protagoniści to osoby zdecydowanie bardziej świadome. Wiedzą, czego chcą, ale nadal muszą sprostać niełatwym wyzwaniom kreowanym przez samych siebie i społeczeństwo.
To jednak dopiero kolejny film reżysera, Mama (2014), na dobre wyprowadził go z arthouse’owej bańki i sprawił, że zaczęto głośno mówić o nim nie tylko jak o czołowej postaci hipsterskiego kina. Produkcja, która miała swoją premierę podczas festiwalu w Cannes (Dolan otrzymał za nią Nagrodę Specjalną Jury), kontynuuje zainicjowany w Zabiłem moją matkę wątek skomplikowanych relacji pomiędzy matką a synem. Historia rozgrywa się w Kanadzie, gdzie wprowadzono fikcyjne prawo S-14 umożliwiające rodzicom umieszczać dzieci w szpitalach i zamkniętych placówkach tylko ze względu na trudną sytuację bytową oraz materialną. Mama głównego bohatera, borykającego się z ADHD Steve’a, postanawia nie skorzystać z przysługującego jej przywileju i wybiera trudną, nieusłaną różami drogę rodzicielską. Mimo że kobiecie niespodziewanie pomaga koleżanka z sąsiedztwa, jąkająca się nauczycielka Kyla (w tej roli współpracująca po raz kolejny z Kanadyjczykiem Clemént), schorzenie chłopca i towarzyszące mu wybuchy agresji coraz silniej dają się we znaki. Xavier doskonale portretuje napięcie, które wytworzyło się wewnątrz spontanicznie zawiązanej, trzyosobowej wspólnoty. Profile psychologiczne jego protagonistów są mocno zarysowane, co znakomicie współgra z paletą rozwiązań formalnych. Mama została zrealizowana na taśmie 35 mm i w portretowym formacie 1:1. „Nie chcieliśmy stawiać się na pierwszym miejscu, tylko skupić się na postaciach. Każdy dobór obiektywu, decyzja o ruchu kamery lub jego braku była przemyślana i wielokrotnie przedyskutowywana” – opowiadał o swojej współpracy z autorem zdjęć, André Turpinem. Ich tandem realizatorski utrzymał się do dziś.
W odróżnieniu od poprzednich filmów Dolana, To tylko koniec świata (2016) oraz The Death and Life of John F. Donovan (2018) nie obsypano peanami. O pierwszym z nich Richard Lawson, korespondent magazynu Vanity Fair, pisał, że to rozczarowująca propozycja z konkursu głównego festiwalu w Cannes. Scenariusz, który został oparty na sztuce teatralnej aktora Jeana-Luca Lagarce, stanowi próbę rozliczenia się umierającego mężczyzny z otaczającym go światem. Louis odwiedza niewidzianą od 12 lat rodzinę, a jego przybycie uruchamia lawinę wzajemnych oskarżeń i roszczeń. „Oryginalny tekst jest nerwowy i długawy. Bohaterowie ciągle się poprawiają, docinają sobie i wciąż układają zdania na nowo. Druga połowa sztuki jest prawie całkowicie abstrakcyjna. Rozmowy ze wszystkimi i nikim. Wszyscy na scenie, a jednak w różnych miejscach” – opowiadał reżyser na łamach The Hollywood Reporter. Prawdziwa fala krytyki spłynęła na Dolana jednak dopiero przy okazji The Death and Life of John F. Donovan, który nie doczekał się nawet szerszej, europejskiej dystrybucji. Kanadyjczyk zebrał znakomitą obsadę: Kit Harington, Natalie Portman, Susan Sarandon, ale media zgodnie stwierdziły, że nie udźwignął narracyjnie trudnej, wybranej przez siebie mieszanki tematów: relacji matki z synem, blasków i cieni hollywoodzkich gwiazd oraz homoseksualizmu. Głównym bohaterem filmu jest dwójka aktorów: Rupert Turner i nieżyjący już John F. Donovan, których połączyła prywatna korespondencja pisana przed laty. Obydwaj ukrywają – bądź ukrywali – własną orientację, nie chcąc narazić się na obyczajowy skandal. Kłopoty z filmem pojawiły się jeszcze na etapie postprodukcji, gdy podczas montażu okazało się, że trzeba wyciąć wątek dziennikarki jednego z brukowców (grała ją Jessica Chastain). Siódma pełnometrażowa propozycja Dolana miała utorować mu prostą drogę do Hollywood, ale zamiast tego rozczarowała.
Pewne jest jednak, że po małych potknięciach Dolan nie zamierza się poddawać i nie poprzestaje na pracy twórczej. Ostatnio dwukrotnie pojawił się po drugiej stronie kamery, gdzie zaczynał swoją przygodę z kinem: najpierw zagrał w coming-of-age’owym dramacie Wymazać siebie, a chwilę później mogliśmy zobaczyć go w drugiej części blockbusterowego horroru To. W minionym roku Dolan pokazał zaś światu swój ósmy film, którym powrócił do wysokiej formy sprzed lat. Matthias & Maxime (2019, w polskich kinach już od 21 lutego za sprawą Gutek Film) okryto nostalgią za latami 90. i wciąż żywym motywem identyfikowania utajonych uczuć. „Chciałem zrobić film o przyjaźni dedykowany ludziom, którzy uratowali mnie i zapewnili w przeszłości poczucie bezpieczeństwa. Pozwolili mi odkryć samego siebie i pokazali, ile znaczy bycie otoczonym przez grupę, która mnie rozumie” – tłumaczył w wywiadzie opublikowanym na łamach „MovieMaker”. Perypetie tytułowych bohaterów, po latach splecione ze sobą przez pozornie niewinny pocałunek, emanują bezpośredniością i tak charakterystycznym dla Dolana nieskrępowaniem. Trzydziestoletni reżyser ponownie pokazuje, że nie trzeba daleko szukać, by odnaleźć w kinie prawdę i szczere emocje. Wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek jego eksploracji.
W związku ze zbliżającą się premierą najnowszego filmu Xaviera Dolana, Matthias & Maxime, zapraszamy wspólnie z Gutek Film na kolejną odsłonę cyklu .ROCKS TALKS. Po przedpremierowym pokazie filmu tradycyjnie odbędzie się dyskusja z udziałem naszych ekspertów.
Tym razem skupimy się na muzyce – zarówno instrumentalnej, jak i soundtrackach. Umiejętnie dobrana ścieżka dźwiękowa jest często czymś, co potrafi wynieść film na zupełnie nowy poziom. Jako przykład postawimy właśnie Xaviera Dolana. W dyskusji wezmą udział Paweł Górniak – kompozytor muzyki filmowej oraz Mariusz Gradowski – kulturoznawca i dziennikarz. Spotkanie poprowadzi Zdzisław Furgał, sekretarz redakcji Papaya.Rocks. Więcej informacji można znaleźć TU.
zobacz także
- Sylwia Chutnik | A gdzie ciebie tak znowu nosi?
Opinie
Sylwia Chutnik | A gdzie ciebie tak znowu nosi?
- Kae Tempest i Lianne La Havas we wspólnym singlu. Posłuchaj „No Prizes”
Newsy
Kae Tempest i Lianne La Havas we wspólnym singlu. Posłuchaj „No Prizes”
- „Władcy wszechświata" powracają. Zobacz zwiastun kontynuacji kultowego serialu superbohaterskiego
Newsy
„Władcy wszechświata" powracają. Zobacz zwiastun kontynuacji kultowego serialu superbohaterskiego
- Gillian Anderson dołącza do obsady „The Crown”
Newsy
Gillian Anderson dołącza do obsady „The Crown”
zobacz playlisty
-
05
-
Papaya Young Directors 5 Autorytety
12
Papaya Young Directors 5 Autorytety
-
03
-
Original Series Season 1
03
Original Series Season 1