Trendy |

Mick Champayne | Zamglone wspomnienia15.05.2020

Do przechowywania i zapamiętywania rzeczy coraz częściej używamy naszych cyfrowych urządzeń. Wraz z tym subtelnie zmienia się sposób działania ludzkiej pamięci. Wszyscy mamy bowiem wspomnienia, które chcielibyśmy zachować, a nawet wyedytować, upiększyć lub wymazać, ale czy w przyszłości będzie to możliwe?

Niektórzy twierdzą, że nie ma czegoś takiego jak pamięć fotograficzna. Z naukowej perspektywy być może i jest to prawda, co nie przeszkadza mi sądzić, że w moim mózgu znajduje się coś przypominającego aparat fotograficzny, który pomaga tworzyć moje własne wspomnienia. Być może jest to wynik tych wszystkich lat, w których stałam się de facto fotografem dokumentującym w życiu wszystko: rodzinę i przyjaźnie, podróże i nowe doświadczenia czy codzienne chwile. Co tylko przyjdzie komuś do głowy, mam to utrwalone. Przez lata ten proces bardzo się zmienił. Pamiętam podekscytowanie związane z wywoływaniem zdjęć z aparatów jednorazowych i przechowywanie ich potem w pudełku po butach. W któreś Boże Narodzenie mama dała mi mój pierwszy aparat cyfrowy i mogłam zrobić (i usunąć!) tyle zdjęć, ile chciałam, a potem przechowywać je na małej karcie pamięci.

W końcu pojawił się internet, a ja przeniosłam do niego swoje fotografie. Najpierw zaczęłam postować na Flickr, platformie do udostępniania zdjęć, gdzie dowiedziałem się więcej o technice i kadrowaniu. Potem trafiłam na studia, co oznaczało kalejdoskop rozmytych zdjęć z imprez na moim Facebooku. Teraz jestem prawie wyłącznie na Instagramie, gdzie postawiłam sobie wyzwanie pisania ciekawych i wciągających historii, które opatrzam potem swoimi zdjęciami.

Pics or it didn’t happen

Ostatecznie zarówno dla mnie, jak i dla wielu innych osób zdjęcia służą jako „pamięć zewnętrzna”. Jedno z badań wykazało, że 44 procent ankietowanych Amerykanów uważa, że ich smartfon „służy za pamięć”, a prawie połowa wszystkich młodych ludzi, którzy wzięli udział w ankiecie stwierdziła, że utrata danych przechowywanych w telefonach i podobnych urządzeniach „napełniłaby ich smutkiem, ponieważ byłyby to wspomnienia, których już nigdy nie odzyskają.”

Nietrudno dostrzec, że rozwój naszej relacji z fotografią jest ściśle związany z rozwojem smartfonów i mediów społecznościowych, co sprawia, że stajemy się kulturą coraz bardziej wizualną. W 2020 r. zostanie zrobionych ponad 1,4 bilionów zdjęć, a zatem najprawdopodobniej niewiele mniej zostanie udostępnionych. Zjawisko zwane odciążaniem poznawczym – czyli outsourcing naszych zdolności intelektualnych do komputerów – oznacza poważną inwestycję emocjonalną i szansę pokładaną w cyfrowej pamięci masowej. Oczekuje się, że światowe wydatki na przechowywanie danych w usługach takich jak Apple iCloud, Dropbox i Dysk Google przekroczą do 2021 r. 78 miliardów dolarów.

Wszyscy jesteśmy już w internecie na tyle długo, że każdego dnia otrzymujemy nasze „wspomnienia”. Platformy społecznościowe, takie jak Facebook, Instagram i Timehop, wysyłają nas do króliczych dziur starych statusów, zdjęć i znajomych.

Obrazy stały się więc paradoksalnie zarówno efemeryczne, jak i trwałe. Teraz bardzo łatwo jest zrobić zdjęcie i przesłać je, a poszczególne funkcje, takie jak zaprojektowane z myślą o ulotności Stories na Instagramie, trafiają do chmury Facebooka w zasadzie na czas nieokreślony. Wszyscy jesteśmy już w internecie na tyle długo, że każdego dnia otrzymujemy nasze „wspomnienia”. Platformy społecznościowe, takie jak Facebook, Instagram i Timehop, wysyłają nas do króliczych dziur starych statusów, zdjęć i znajomych. Nowe produkty usługowe, takie jak Asystent Google, podjęły się zadania przechowywania, analizowania, kategoryzowania, a teraz także kontekstualizacji naszych wspomnień, pozwalając na kojarzenie konkretnych faktów i historii – i nie dopuszczają do ich zapomnienia.

Chociaż wszystkie te produkty i usługi są podatne na naszą ludzką skłonność do nostalgii, nie wszystkie z nich chcemy koniecznie ponownie odwiedzać. Funkcje takie jak Wspomnienia na Facebooku używają algorytmów, aby ustalić, czy dane wspomnienie jest przykre, jak np. informacja o śmierci krewnego lub problematyczne rozstanie, tym samym dając użytkownikom kontrolę nad tym, co sami chcą oglądać. Ale co by było, gdybyśmy mogli napisać nasze wspomnienia od nowa?

Przecież pamięć już działa. Czy na pewno chcemy ją zastąpić?

Wszyscy mamy wspomnienia, które chcielibyśmy zachować, albo przeciwnie – zmienić, lub nawet wyedytować, upiększając lub wymazując część z nich. Dwa niedawno przeprowadzone badania naukowe przedstawiają taką prowokującą perspektywę.

Po pierwsze, neuronaukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley budują urządzenie do dekodowania „języka” mózgu i uczą się, jak go replikować – to przełom, który może dać nam niemal boską kontrolę nad naszymi myślami, wspomnieniami, zmysłami i uczuciami. Ale zanim zaczniesz wyobrażać sobie rzeczywistość rodem z Pamięci Absolutnej, zaznaczam, że większość przeprowadzonych badań ma zostać wykorzystana do symulacji tych doznań, których zdolność odczuwania została utracona w wyniku urazu, pozwalając np. na kontrolowanie neuroprotetycznych kończyn.

Jeżeli chodzi o manipulowanie pamięcią – bez względu na to, czy osobistą, czy kolektywną – najwyższą wartością pozostają nasze wspomnienia.

Inne badanie nawiązuje bardziej do przyszłości rodem z Zakochanego bez pamięci. Steve Ramirez, adiunkt na Uniwersytecie Bostońskim, z powodzeniem usunął niektóre wspomnienia z mózgów myszy, reaktywował te utracone, a także wszczepił fałszywe. Ramirez opracowuje również metody dostrajania wspomnień – poprawiając zdolność do pamiętania pozytywnych doświadczeń lub łagodząc emocje związane z tymi negatywnymi. Na razie badania mają na celu leczenie osób cierpiących na zaburzenia neurologiczne, takie jak PTSD i choroba Alzheimera.

Wieczne przechowywanie

Wciąż daleko nam jednak do edycji ludzkiej pamięci i nie potrafimy jeszcze napisać od nowa całej historii. W raporcie trendów technologicznych na 2020 rok, Amy Webb pisze, że platformy i zachowania, które stworzyliśmy w celu ochrony naszych wspomnień uniemożliwiają nam rozstanie się z przeszłością.

„Po dekadzie publikowania w mediach społecznościowych zdjęć, filmów i wiadomości tekstowych, staje się jasne, że nasza niedaleka przeszłość nie przestanie trwać w odległej przyszłości”, pisze w swoim raporcie Webb. „Centralny element przełomowych przepisów Unii Europejskiej w dziedzinie internetu, czyli »prawo do bycia zapomnianym«, powstał jako standard mający zmusić wyszukiwarki do usunięcia informacji o danych osobowych, o ile ich obecność nie leży w interesie publicznym. Jednak w swoim wyroku z 2019 r. Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł na korzyść Google, co znacznie utrudniło ludziom żądania usunięcia negatywnych, prywatnych lub wprowadzających w błąd informacji na swój temat z wyszukiwań w Internecie. Członek zespołu Google ujął to bardziej dosadnie: „Nie budujemy silnika prawdy”.

Jakby nie było, jeżeli chodzi o manipulowanie pamięcią – bez względu na to, czy osobistą, czy kolektywną – najwyższą wartością pozostają nasze wspomnienia. Jeśli nasze działania, nasze osobowości, nasze własne wyobrażenia o sobie są oparte na przeżytych doświadczeniach i zebranych retrospekcjach, ich usunięcie byłoby podobne do utraty telefonu – czy utracilibyśmy też wtedy samych siebie?

Na co dzień Visual Design Lead w firmie Huge w Chicago, po godzinach ilustratorka/aspirująca futurolożka. Projektuje rozwiązania, które są przemyślane i atrakcyjne pod względem wizualnym – zarówno w obrębie UX, jak i strategii. W swoich projektach stara się przemycać humor i osobistą perspektywę.

zobacz także

zobacz playlisty