Trendy |

Poezja w wersji pop18.09.2020

ilustracja: Kuba Ferenc | animacja: Paweł Szarzyński Kinhouse

Biorą się za nią modelki, muzycy i influencerzy. Pisanie (i czytanie) wierszy jest dziś w modzie. I to dosłownie, bo fragmenty poezji pojawiają się nawet na nadrukach zdobiących najgorętsze modele butów i najdroższe kreacje światowych projektantów. Ale dzięki Instagramowi każdy może dziś być poetą. I nawet całkiem nieźle na tym zarobić.

Siedzący w oparach dymu introwertyk w wyciągniętym czarnym swetrze, z okularami na nosie, papierosem w ustach i rozpadającym się zeszytem pod pachą – taki wizerunek poety już dawno jest passé. Tak jak i samej poezji, która dla wielu z nas była szkolną zmorą (kto pamięta koszmarnie nudne analizy wierszy na polskim, ręka w górę). Dziś za to jest synonimem bycia cool. Duża w tym zasługa „sociali”, które stały się idealną platformą zarówno dla twórców, jak i odbiorców. – Media społecznościowe znacznie skróciły drogę od autora do czytelnika. Nie trzeba już iść tą tradycyjną ścieżką, szukać wydawcy, a potem zastanawiać się, czy ktoś kupi tomik – tłumaczy Grzegorz Uzdański, który zasłynął publikowanym na Facebooku cyklem Nowe wiersze sławnych poetów. To jego autorskie fantazje: co by było, gdyby dany twórca napisał wiersz na któryś ze współczesnych tematów, np. codzienności Facebooka czy Tindera? Logiczne więc, że na swoje medium wybrał właśnie tę pierwszą platformę.

Media społecznościowe znacznie skróciły drogę od autora do czytelnika. Nie trzeba już iść tą tradycyjną ścieżką, szukać wydawcy, a potem zastanawiać się, czy ktoś kupi tomik.

– W dzisiejszych czasach trudno rozdzielić świat literatury i internetu. Poza tym zawsze podobały mi się pastisze, moim wzorem byli Tuwim i Słonimski – tłumaczy Uzdański. Ale choć pastisz kojarzy się z „szyderą” i wyśmiewaniem, to nie w jego przypadku. Jak podkreśla, od początku sięga tylko po wiersze poetów, których sam uwielbia, jak Sylvia Plath, wspominany już Tuwim, Ignacy Krasicki, Jan Lechoń, Anna Świrszczyńska i wielu innych. Jego twórczość wzbudza entuzjazm wśród internautów (fanpage śledzą ponad 33 tysiące osób), ale i szacownych przedstawicieli świata literatury. – Kiedyś bardzo miły komentarz pod moim pastiszem Brodskiego zostawiła jego wybitna tłumaczka na język polski, pani Katarzyna Krzyżewska – dodaje. Na pytanie, czy czuje się propagatorem poezji wśród millennialsów i generacji Z, odpowiada: – Nie znam statystyk, nie wiem, czy ludzie sięgają po twórczość tych poetów, których pastiszuję. Gdyby tak było, bardzo by mnie to ucieszyło. Ale wiem też, że poezja zawsze była dość niszowa i wybierało ją określone grono odbiorców.  

Nisza czy mainstream?

A jednak, choć tomiki wierszy raczej nie trafiają na szczyty list bestsellerów, to zdarzają się wyjątki, jak wydane już sześć lat temu Mleko i miód Rupi Kaur. Liczby mówią same za siebie: dwa i pół miliona sprzedanych egzemplarzy, ponad cztery miliony followersów na Instagramie, do tego liczne okładki magazynów i występ w show Jimmy’ego Fallona. Choć bywa oskarżana o grafomanię i wywołuje skrajne reakcje, od uwielbienia po szyderstwo, Rupi niekwestionowanie przetarła szlaki poezji w popkulturze. Stała się też jedną z najbardziej rozpoznawalnych „instapoetek”, wykorzystując właśnie Instagram jako swoje medium i środek wyrazu. Jej twórczość wydaje się idealnie skrojona pod Instagram – krótkie, czasem zaledwie kilkuwersowe utwory są opatrzone rysunkami i przeplatane wystylizowanymi zdjęciami autorki. Ale nie można Kaur odmówić odwagi w poruszaniu tematów, które wciąż uchodzą za tabu: gwałtu czy menstruacji. Jej poezja jest bardzo osobista, otwarcie odwołuje się w niej do własnych doświadczeń takich jak dyskryminacja rasowa czy molestowanie seksualne.
I choć wielu zarzuca jej, że lansowany przez nią pop feminizm służy głównie autopromocji, to w dobie Instagrama nie jest to chyba zbyt poważne wykroczenie – przynajmniej dla jej fanów i idących w jej ślady innych instapoetek, jak Cleo Wade czy Najwa Zebian. O ile u Rupi można się jeszcze dopatrzyć poetyckiego oniryzmu, o tyle te ostatnie postawiły raczej na proste motywacyjne hasła i dodające siły i pewności siebie cytaty w duchu „women empowerment” i „spiritual coaching”. Jak widać, jest na to zapotrzebowanie – instagramowe konto Najwy obserwuje ponad milion osób, Cleo – ponad 700 tysięcy. 

Serce miłości (2017) zwiastun PL, film dostępny na VOD

W Polsce najpopularniejszą insta poetką jest Anna Ciarkowska, której konto @ciarkowskapisze śledzi ponad 26 tysięcy osób. Ma też na swoim koncie tomik Chłopcy, których kocham, a rok temu wydała swój prozatorski, bardzo dobrze oceniony przez krytyków debiut Pestki. Wiersze na Instagramie publikuje też artystka i performerka Zuzanna Bartoszek. W jednym z wywiadów powiedziała, że trudno o lepsze medium, bo krótki wiersz idealnie mieści się w kwadracie i ma szerszy zasięg niż tomik czy pisma literackie, które czytają tylko literaci. I mimo (a może właśnie dlatego), że jej twórczość nijak nie przystaje do mainstreamu, to popkultura co i rusz się o nią upomina. To właśnie jej postać i związek z artystą Wojciechem Bąkowskim zainspirowała twórców filmu Serce miłości z Jackiem Poniedziałkiem i Justyną Wasilewską. Zresztą z oryginalnego stylu, charyzmy i osobowości Bartoszek chętnie korzystają też kolorowe magazyny i marki odzieżowe, które zapraszają ją do sesji i kampanii. Była m.in. jedną z bohaterek editorialu kultowego fotografa Tima Walkera dla W Magazine, a jej zdjęcia wisiały na jego wystawie w londyńskim V&A.

Na wybiegu i ekranie

Dla przeciętnego odbiorcy Bartoszek (choćby przez swój nietypowy wizerunek i rodowód niezależnej artystki) to jednak wciąż nisza. Znacznie bardziej przystępna jest za to Greta Bellamacina. To prawdziwa it-girl w świecie poezji. Zresztą lista jej profesji jest znacznie dłuższa: aktorstwo, modeling, reżyseria. Uchodzi za ikonę stylu, była dziewczyną ze Slytherinu (zagrała epizod w Harry Potter i Czara Ognia), studiowała aktorstwo i filologię angielską. Na studiach zakochała się w wierszach Sylvii Plath. Debiutancki tomik wierszy wydała prawie dekadę temu. Nie przypuszczała pewnie, że osiem lat później, w 2018 r. dyrektor kreatywny Valentino Pierpaolo Piccioli umieści cytaty z jej wierszy na swoich kreacjach. Podobnie, jak reszta „instapoetek”, Greta pisze o wyzwaniach i troskach współczesnego świata (Brexit, kryzys uchodźczy) i o różnych aspektach kobiecości, jak macierzyństwo czy seksizm, również w świecie literatury. Razem z mężem, też poetą, założyła nawet własne wydawnictwo New River Press, które wspiera i publikuje utwory młodych zdolnych debiutantów. Sama dobrze wie, jak trudno utrzymać się z pisania wierszy. Mówi, że poezja to dla niej forma aktywizmu. – W czasach chaosu i tych wszystkich horrorów, które dzieją się wokół nas, jest oazą spokoju, gdzie możemy poczuć się bezpiecznie. To jak zaproszenie do równoległego świata, który jest bardzo podobny do naszego, ale bardziej ludzki i radosny– tłumaczy w licznych wywiadach dla kolorowych magazynów, które zachwycają się jej eteryczną, elfią urodą, wyczuciem stylu i wrażliwością estetyczną. 

O tym, że poezja i pop nigdy nie były tak blisko, świadczą też poetyckie eksperymenty gwiazd muzyki. Po wspomnianych już Patti Smith i Nicku Cave’ie przyszła kolej na Florence Welch i Lanę del Rey.

Wzorem dla współczesnych instapoetek śmiało mogłaby być młoda Emily Dickinson, w głośnym serialu Dickinson świetnie zagrana przez Hailee Steinfeld. Z jednej strony nadwrażliwa neurotyczka zafascynowana śmiercią, z drugiej bezkompromisowa buntowniczka, która w nosie miała XIX-wieczne kostyczne purytańskie konwenanse. Nic dziwnego, że poezją Dickinson do dziś zachwycają się młodzi gniewni i rozdarte emocjonalnie artystyczne dusze, a do inspiracji jej twórczością przyznają się współcześni poeci z punkowym rodowodem na czele z Nickiem Cave’m i Patti Smith. Romantyczną legendę Dickinson jeszcze bardziej umacnia fakt, że została doceniona dopiero po śmierci. Dziś uchodzi za jedną z najwybitniejszych amerykańskich poetek. Za życia była po prostu dziwadłem, niepasującym do społeczeństwa „freakiem”. Zamiast jak przystało na pannę z dobrego domu, wyjść za mąż, chciała się uczyć, płatać figle reszcie domowników i ubiegającym się o jej względy zalotnikom, a przede wszystkim pisać wiersze – również nijak niepasujące do grzecznego, powabnego dziewczęcia, bo o jej spotkaniach ze śmiercią. To wszystko czyni Dickinson świetnym materiałem na idolkę generacji Z, czego dowodem jest właśnie produkcja Apple TV, doprawiona współczesnymi dialogami i mocną ścieżką dźwiękową, na której przewijają się A$AP Rocky i Billie Eilish. A w jednej z ról (i to nie byle jakiej, bo samej śmierci) występuje raper Wiz Khalifa. Ale popkulturowa oprawa nie odwraca uwagi od tego, co jest istotą rzeczy. Pełnoprawnym bohaterem są więc też fragmenty wierszy Dickinson, w polskiej wersji językowej serialu w doskonałym tłumaczeniu Stanisława Barańczaka.

Dickinson — Official “Afterlife” Trailer | Apple TV+

O tym, że poezja i pop nigdy nie były tak blisko, świadczą też poetyckie eksperymenty gwiazd muzyki. Po wspomnianych już Patti Smith i Nicku Cave’ie przyszła kolej na Florence Welch i Lanę del Rey. Ta ostatnio wydała właśnie (w formie cyfrowej, a jakże) zbiór autorskich wierszy Violet Bent Backwards Over The Grass. – W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że niektóre rzeczy chcę wyrazić poprzez wiersze, nie muzykę. Czułam się jak w XIX wieku” – wyznała. Muzyki zresztą też nie zabrakło – delikatne dźwięki pianina tworzą tło dla aksamitnego głosu Lany, deklamującego kolejne wersy w promującym wydawnictwo utworze LA Who Am I to Love You. Z kolei w albumie Useless magic Florence do tekstów piosenek i rysunków dołączyła swoje poetyckie próbki, w których skupiła się na rodzinie, surrealistycznej naturze sławy i nieśmiałości w erze technologii. Pisze w nich między innymi, że sława jest jak duch, który boi się przestraszyć ludzi i chciałby prześlizgnąć się niedostrzeżony. Przyznała, że wcześniej wysłała je do Nicka Cave’a, który dał jej wiele cennych wskazówek. Jej zdaniem w piosenkach często tekst jest przykryty przez muzykę, oprawę wizualną. Spektakularne tło odwraca uwagę od słów. A poezja jest czysta, ascetyczna, kameralna, przez co więcej odsłania. Nie sposób się z nią nie zgodzić. I choć w dobie Instagrama często towarzyszy jej przerost formy nad treścią, to ostatecznie i tak liczy się przekaz.

 

000 Reakcji

Dziennikarka z 10-letnim doświadczeniem zawodowym w branży fashion, beauty, lifestyle. Przez ostatnie trzy lata szefowała działom urody w magazynach Elle i Elle Man. Współpracowała też m.in. z „Wysokimi Obcasami", „Wysokimi Obcasami Extra" i „Viva! Moda". Autorka książki „#Polish beauty. Przewodnik naturalnego piękna dla Polek".

zobacz także

zobacz playlisty