Zainwestować w kino. Czy crowdfunding udziałowy stanie się popularną drogą finansowania filmów?01.04.2021
Już wkrótce rozpocznie się zbiórka na film Król dopalaczy, w którym wystąpią Weronika Rosati i Łukasz Simlat. Latem ruszą zaś zdjęcia do Roju – produkcji, która przetarła szlaki na polu crowdfundingu filmowego.
Choć niektórzy wybierają crowdfunding dopiero wtedy, gdy zawiodą pozostałe drogi finansowania projektu, inni już od samego początku szukają środków na realizację swoich pomysłów wśród podobnych zapaleńców. Za sprawą finansowania społecznościowego udało się zrealizować wiele wartościowych i merytorycznych przedsięwzięć, w których powodzenie nierzadko wątpili tradycyjni inwestorzy.
Wraz z rozwojem crowdfundingu szybko okazało się, że w zależności od specyfiki akcji może on przybierać różne formy. W zamian za wsparcie finansowe projektu darczyńca może wybrać jedną z wielu uprzednio przygotowanych nagród (tzw. reward-based crowdfunding). Najczęściej to pisemne lub ustne podziękowania, ale organizatorzy wirtualnych składek prześcigują się w kreatywności. Jedni zapraszają na własnoręcznie przyrządzoną kolację, drudzy wysyłają pakiet drobnych prezentów. Dokładne przemyślenie tego, co można zaoferować odbiorcom, jest jednym z kluczy do sukcesu. Wśród tych, którzy go zdobyli, są m.in. twórcy magazynu Kosmos dla Dziewczynek (jednego z patronów tegorocznego konkursu Papaya Young Directors), satyrycznej gry karcianej obnażającej hipokryzję ruchów antyszczepionkowych albo pomysłodawcy Zakładu – poznańskiego warsztatu dla wytwórców i majsterkowiczów. Pieniądze z powodzeniem zbierają aktywiści działający w fundacjach, podróżnicy, konstruktorzy i sportowcy, którzy chcą pojechać na zagraniczne zawody.
Crowdfunding nagrodowy sprawdza się w wielu przypadkach, jednak gdy trzeba zdobyć większą sumę, bywa zawodny. Odpowiedzią na tę potrzebę okazało się społeczne finansowanie udziałowe, którego początki datuje się na 2007 roku. Podmioty, które decydują się na to rozwiązanie, emitują akcje lub udziały w nowo powstałej spółce. Ich najtrudniejszym zadaniem jest przekonanie do swojego pomysłu internautów, aby osiągnąć ustalony cel finansowy. Inwestorzy podejmują bowiem pewne ryzyko – gdy przedsięwzięcie odniesie porażkę, bezpowrotnie tracą własne pieniądze. Jeśli jednak wszystko pójdzie zgodnie z planem, otrzymują zwrot kapitału zależny od zdobytych zysków. Co ważne, zainteresowani projektem – inaczej niż w przypadku klasycznych start-upów – nie muszą przeznaczać zawrotnych sum pieniędzy. Akcje można kupić nawet za kilkaset złotych.
Dziś na platformie Crowdway, czyli jednym z największych serwisów agregujących tego typu kampanie, figuruje wiele sfinalizowanych z sukcesem projektów. Janusz Palikot, były polityk, zebrał tak pieniądze na Alembik Polska S.A., czyli sieć destylarni, a także Teńczyńską Okovitę SA produkujące trzykrotnie destylowaną wódkę. Środki zdobyło też CanPoland uruchamiające zakład produkcyjny do wytwarzania medycznej marihuany oraz PINTA Barrel Brewing SA specjalizujące się w piwach rzemieślniczych. Szansę w crowdfundingu inwestycyjnym dostrzegają także deweloperzy nowych technologii i gier komputerowych. Z rozwiązania tego typu skorzystało katowickie studio Pentacle, krakowskie Polyslash i stołeczne BeardedBrother Games. Czy podobny los spotka rodzimą kinematografię, w której produkcje w przeważającej większości finansują prywatni sponsorzy, telewizje i Polski Instytut Sztuki Filmowej?
Equity crowdfunding w filmie dobrze przyjął się poza granicami naszego kraju. W Stanach Zjednoczonych pionierem w tej dziedzinie był David Willis, twórca I'll Be Next Door for Christmas, który dziś prowadzi kursy i wykłady z alternatywnej drogi zbierania pieniędzy. – Jestem z zawodu producentem, ale zawsze pracowałem dla kogoś innego. Kiedy zdecydowałem się na zbiórkę, postanowiłem, że pojawię się w kinie dopiero wtedy, gdy to moja realizacja będzie wyświetlana na dużym ekranie – tłumaczy. – Udało mi się zebrać milion dolarów w mniej niż pół roku. Samemu zainwestowałem w promocję jedynie 2 tysiące dolarów – dodaje.
An Angry Boy, psychologiczny thriller, który przez twórców był określany jako połączenie Milczenia owiec, Detektywa i Dziewczyny z tatuażem, również nie powstałby bez wsparcia inwestorów. Pracownicy ze studia New Dawn Films zwracali uwagę na społeczny, partycypacyjny wymiar produkcji. Podkreślali też, że film z właściwą strategią dystrybucyjną to dzieło wielu osób, które mogą mieć wpływ na jego ostateczny kształt.
W Polsce szlaki crowdfundingu inwestycyjnego przeciera Rój, a już wkrótce jego śladami pójdzie Król dopalaczy. – Na początku chcieliśmy pójść klasycznym modelem finansowania i mieć kilku większych inwestorów. W trakcie rozmów ze znajomymi trafiłem jednak na Pawła Komara z platformy Crowdway. Na początku byłem nieco sceptycznie nastawiony do idei crowdfundingu, bo jego ewentualne niepowodzenie mogłoby przynieść duże szkody wizerunkowe – mówi Łukasz Siódmok, prezes zarządu spółki Film Rój S.A. – Po zapoznaniu się z profesjonalizmem serwisu zaczęliśmy dostrzegać jednak jego dużo atutów. Poza alternatywną drogą na zdobycie kapitału, to ciekawa promocja projektu filmowego już na jego wczesnym etapie, półtora roku przed premierą. Uzyskaliśmy zasięg na poziomie trzech milionów odbiorców, co z pewnością jest nie bez znaczenia. Kuszące było też dla nas to, żeby stać się pewnym precedensem w branży filmowej – dodaje.
Siódmok wskazuje, że początkowo zderzał się z dużym dystansem, sceptycyzmem i niedowierzaniem, czy to na pewno ma szansę się udać, zwłaszcza w dobie pandemii COVID-19. Dla wielu osób akcja wydała się dość siermiężnym przedsięwzięciem, dlatego konieczne okazało się wdrożenie odpowiedniego standardu komunikacji dla osób, które na co dzień nie są związane z kinematografią. Szczegółowo pokazano, jak wyglądają koszty, dystrybucja i skąd zazwyczaj biorą się pieniądze.
Transparentne przedstawienie sugerowanego budżetu inwestorom zdaje się być pierwszym krokiem do sukcesu. W przypadku Króla dopalaczy będzie on dopełnieniem tego, co już zostało zebrane tradycyjną drogą, w przypadku Roju – oscyluje wokół 2 milionów złotych i stanowi całość środków. To mniejsza suma niż w przypadku przeciętnego polskiego filmu długometrażowego, gdyż jak tłumaczy Siódmok, trudno byłoby zebrać więcej środków. – 20 milionów złotych na rodzime standardy byłoby czymś nieosiągalnym – podkreśla. Przy właściwym kosztorysowaniu zdobyte fundusze umożliwiły jednak zatrudnienie znanej obsady i doświadczonych realizatorów. Główne role w dramacie, który reżyser Bartek Bala określa próbą sportretowania rodziny mierzącej się z wizją stworzenia idealnej społeczności, zagra Roma Gąsiorowska i Eryk Lubos. Planowany już od wielu miesięcy okres zdjęciowy Roju rozpocznie się latem.
Prezes zarządu Film Rój S.A. wskazuje, że dla spółek potencjalnie zainteresowanych equity crowdfundingiem w filmie kluczowe będzie oszacowanie poziomu sukcesu komercyjnego – liczby widzów, którzy zdecydują się na pójście do kina. – My przyjęliśmy to założenie na bezpiecznym poziomie ok. 250-300 tysięcy osób, pamiętając, że na Kler sprzedano ponad 5 milionów biletów. Musimy mieć na uwadze to, że produkcja powinna się zwrócić – zakłada. Warto zadać sobie również pytanie, co przyniesie popularność przedsięwzięciu. – Kino offowe, festiwalowe, niszowe nie znajdzie takiej publiki, bo jest adresowane do węższej grupy odbiorców. Oczywiście, jest potrzebne, ale nie może finansować się w inwestycyjny sposób – dodaje Siódmok. Na tą samą zależność uwagę zwraca Małgorzata Domin, producentka filmów Lecha Majewskiego ze studia Domino Films. – Trzymam kciuki za wszystkich zaangażowanych w tę formę, ale nie każdemu uda się z niej skorzystać. Niektóre artystyczne realizacje muszą pójść inną drogą – ocenia. Za jej słowami idą też konkretne statystyki – według Emily Best, założycielki i dyrektorki generalnej amerykańskiej platformy Seed&Spark, jedynie 2% niezależnych filmów zwraca się z nawiązką.
Do twórców Crowdway zgłasza się coraz więcej producentów chętnych na pójście drogą crowdfundingu udziałowego. Wspomniany już Król dopalaczy został już zapowiedziany na platformie i niedługo rozpocznie poszukiwanie inwestorów. Film ma być kryminalnym thrillerem psychologicznym opowiadającym o spektakularnej karierze założyciela imperium „legalnych narkotyków”. Jego dużym atutem jest nie tylko ważny społeczny przekaz, ale też gwiazdorska obsada (Weronika Rosati, Łukasz Simlat, Tomasz Włosok) i utalentowany Pat Howl jako reżyser. Muzykę do Króla dopalaczy ma skomponować jedna z najzdolniejszych pianistek młodego pokolenia, Hania Rani. Artystka zdobyła nagrodę za ścieżkę dźwiękową do Jak najdalej stąd Piotra Domalewskiego na ubiegłorocznym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
– Thriller zabierze widza w porywający i kolorowy świat dużych pieniędzy, wielkiej miłości, ucieczki przed prawem i świetnej zabawy – zachęcają inwestorów pomysłodawcy kampanii, którzy oprócz zysku finansowego oferują możliwość współpracy na różnych etapach produkcji, zaproszenie na oficjalną premierę kinową i dołączenie do obsady. Pierwsza zapowiedź akcji pojawiła się niedawno i można zapoznać się z nią poniżej.
zobacz także
- Platige Image zrealizowało pierwszą wirtualną produkcję w oparciu o wyświetlacze LED
Newsy
Platige Image zrealizowało pierwszą wirtualną produkcję w oparciu o wyświetlacze LED
- Warner Bros. w przyszłym roku postawi jedynie na premiery kinowe. Koniec eksperymentu dystrybucyjnego
Newsy
Warner Bros. w przyszłym roku postawi jedynie na premiery kinowe. Koniec eksperymentu dystrybucyjnego
- Poszukiwani autorzy scenariuszy i słuchowisk. Rusza nabór do kolejnej edycji konkursu Script Pro
Newsy
Poszukiwani autorzy scenariuszy i słuchowisk. Rusza nabór do kolejnej edycji konkursu Script Pro
- Animowany znak czasu. Lew z logotypu Metro-Goldwyn-Mayer jest od teraz generowany komputerowo
Newsy
Animowany znak czasu. Lew z logotypu Metro-Goldwyn-Mayer jest od teraz generowany komputerowo
zobacz playlisty
-
Domowe koncerty Global Citizen One World: Together at Home
13
Domowe koncerty Global Citizen One World: Together at Home
-
Instagram Stories PYD 2020
02
Instagram Stories PYD 2020
-
Inspiracje
01
Inspiracje
-
Lądowanie na Księżycu w 4K
05
Lądowanie na Księżycu w 4K