„Avatar” ponownie na czele najbardziej kasowych filmów w historii 15.03.2021

Produkcja Jamesa Camerona zdetronizowała tym samym superbohaterskie Avengers: Koniec gry, które trafiło do kin w 2019 roku. 

Avatar, obok Terminatora i Titanica najbardziej rozpoznawalny film kanadyjskiego reżysera, był przedsięwzięciem o niezwykłym rozmachu. Pierwsze prace nad jego scenariuszem rozpoczęły się już w 1994 roku, jednak Cameron stwierdził wtedy, że ówczesny sprzęt nie umożliwi mu właściwego przeniesienia historii na duży ekran. Dwadzieścia lat później, gdy technologia zdecydowanie poszła do przodu, a twórca wraz z ekspertami skończył opracowywać złożony, fikcyjny język Na'vi, realizacja blockbustera ruszyła na nowo. Szacuje się, że zainwestowano w nią nawet 310 milionów dolarów. Ryzyko producentów zwróciło się z nawiązką – film otrzymał trzy Oscary, a łączne dochody z box office'u wyniosły 2,7 miliarda dolarów. Sam Cameron został zaś okrzyknięty reżyserem, który zredefiniował myślenie o efektach specjalnych i sylwetkach aktorów generowanych komputerowo. 

Avatar przez dziesięć lat okupował szczyt listy najbardziej kasowych filmów wszech czasów, jednak w 2019 roku z pierwszego miejsca strąciło go superbohaterskie Avengers: Koniec gry, które zarobiło prawie 2,8 miliarda dolarów. Teraz jednak internet obiegła wieść o tym, że na fotelu lidera zapanowała kolejna roszada. Ma ona związek z tym, że dzieło Camerona po dziesięciu latach nieobecności ponownie trafiło do kin. Od jakiegoś czasu mogą oglądać je chińscy widzowie – życie kulturalne w kraju ze stolicą w Pekinie po długim lockdownie rozkwita w najlepsze. Cameron w rozmowie z lokalnym portalem China.org podkreśla, że mimo upływu lat Avatar wciąż może być odczytywany na nowo. – Jesteśmy świadkami zmian klimatycznych i wylesiania, a nasz kontakt z naturą jest bardziej zagrożony niż kiedykolwiek. Film jest przez to uniwersalny – każdy może go zrozumieć i emocjonalnie się z nim związać – tłumaczy. 

Kanadyjski reżyser pracuje w pocie czoła nad czterema kontynuacjami filmu. Pierwsza z nich, o której wspominaliśmy już na łamach Papaya.Rocks, ma ujrzeć światło dzienne w grudniu przyszłego roku.