Newsy |

Słuchanie chwytliwej muzyki przed snem może wpłynąć na jakość odpoczynku, mówią badacze21.06.2021

kadr z filmu „Koszmar z ulicy Wiązów" / reż. Wes Craven

W eksperymencie wzięło udział blisko 210 uczestników. Części z nich włączono trzy popularne piosenki: Call Me Maybe Carly Rae Jepsen, Shake It Off Taylor Swift i Don't Stop Believin' Journey. 

– Wszyscy wiemy, że sięganie po muzykę wprawia w dobry nastrój. Młodzi ludzie chętnie praktykują jej słuchanie przed snem, ale czasami mogą przesadzić. Im więcej robią to wieczorną porą, tym bardziej prawdopodobne, że w głowę wwierci im się melodia, która nie zniknie w trakcie snu. To zaś zwiększa prawdopodobieństwo, że ich wypoczynek straci na jakości – ocenił Michael Scullin, profesor psychologii i neuronauki na teksańskim Uniwersytecie Baylora.

Amerykanin zweryfikował prawdziwość tej tezy za pomocą badań, którymi podzielił się na łamach specjalistycznego periodyku „Psychological Science". Punktem wyjścia dla prac Scullina było zjawisko Involuntary Musical Imagery (INMI), popularnie znane jako earworm. Oznacza ono stan, w którym określony fragment utworu (najczęściej refren) lub przemówienia zostaje w głowie osoby nawet wtedy, gdy ta już jego nie słyszy. INMI po raz pierwszy zostało zdefiniowane w powieści Flyaway Desmonda Bagleya wydanej w 1978 roku. Niektórzy zestawiają je z halucynacjami słuchowymi, inni mówią, że jest związane z aktywacją pamięci mimowolnej. 

W pierwszej części badania Amerykanina wzięło udział 209 uczestników. Wypełnili oni ankiety dotyczące jakości snu, nawyków związanych ze słuchaniem muzyki oraz częstości występowania earworms w określonych porach. Następnie 50 respondentów zostało zaproszonych do laboratorium, gdzie próbowano sztucznie wywołać u nich INMI przed snem. Impulsem do tego miały być fragmenty trzech popularnych piosenek: Call Me Maybe Carly Rae Jepsen, Shake It Off Taylor Swift i Don't Stop Believin' Journey. Ich stan monitorowano za pomocą aparatu do polisomnografii (PSG), który zapisuje podczas snu EEG, EKG i EMG pacjenta, a także ruchy oddechowe klatki piersiowej czy brzucha. 

– Prawie wszyscy uważają, że muzyka poprawia sen, jednak okazało się, że ci, którzy jej słuchali i odnotowali pojawienie się earworms, spali znacznie gorzej. Mieli większe problemy z wejściem we właściwą fazę REM i częściej przebudzali się w nocy – komentuje Scullin. Z jego spostrzeżeń wynika, że mózg śpiącego przetwarza dźwięki jeszcze kilka godzin po ich wyłączeniu. Co ciekawe, bodźcem stymulującym INMI częściej były instrumentalne wersje znanych utworów, a nie te z oryginalnym tekstem. 

000 Reakcji
/ @papaya.rocks

zobacz także

zobacz playlisty