Opinie |

Kamera blisko człowieka. Najlepsze polskie dokumenty ostatnich lat, które zobaczysz za darmo w domu27.03.2020

fot. kadr z filmu „21 x Nowy Jork”

Polskie kino dokumentalne rośnie w siłę. Cztery lata temu Punkt wyjścia Michała Szcześniaka znalazł się na oscarowej shortliście, rok później sukces ten powtórzyły Więzi Zofii Kowalewskiej. W 2014 r. dwa dokumenty krótkometrażowe, czyli Nasza klątwa Tomasza Śliwińskiego oraz Joanna Anety Kopacz otrzymały nominację do Oscara, tak samo zresztą jak Królik po Berlińsku (2009) Bartosza Konopki i Piotra Rosołowskiego i Dzieci z dworca Leningradzkiego (2005) Hanny Polak i Andrzeja Celińskiego. Można byłoby długo wyliczać tego typu osiągnięcia polskiego dokumentu ostatnich dwudziestu lat, zamiast tego przygotowaliśmy subiektywny wybór tytułów, które wywoływały zaciekłe dyskusje, przełamywały typowe narracje i wzbudzały największe emocje. Wszystkie dostępne legalnie i za darmo, które – w obecnej sytuacji – powinno się nadrobić na kanapie.

Over The Limit (2017), reż. Marta Prus

Over the limit zwiastun PL

Marta Prus przyjęła tradycyjną perspektywę dokumentalną, ale pokazała, że jest ona niezmiernie szeroka. W Over the Limit losy rosyjskiej gimnastyczki Margarity „Rity” Mamun odsłaniają historię o tym, jak zaskakująco bliskie zależności i relacje występują pomiędzy światem sportu a światem polityki. Wchodząc z kamerą za zamknięte drzwi elitarnego ośrodka przygotowań olimpijskich w Nowogorsku polskiej dokumentalistce udało się opowiedzieć o kraju, w którym etos nieschodzących z najwyższego stopnia podium od ponad piętnastu lat gimnastyczek, pełni w Rosji funkcję skutecznej maszyny propagandowej. Sukces w filmie Prus to dodatkowo proces bolesny, okupiony poświęceniem i pasmem prywatnych wyrzeczeń. Zdeterminowana dwudziestolatka, mistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro w gimnastyce artystycznej, spędziła wszak całe życie na morderczych treningach, wyrzekła się wszystkiego w imię tego, by stać się najlepszą. Reżyserka, obok łańcuszka medali, trofeów i rekordów na koncie dziewczyny, wylicza lata upływające pod znakiem ekstremalnego wyczerpania, psychicznej udręki, presji szkoleniowców i odseparowania od rodziny. W Over the Limit jest np. scena, w której Irina Viner-Usmanova, trenerka Rity, powie: „trzeba ją wytrenować jak psa”. Inny szkoleniowiec dorzuci: „nie jesteś człowiekiem, tylko sportowcem”. Sport jako tresura i emocjonalna katorga, zawodnik jako pociągana za sznurki marionetka, mistrzostwo jako cel, który odziera drugiego człowieka z godności? Każdy po seansie tego nieprawdopodobnego, wielokrotnie nagrodzonego dokumentu musi jakoś odpowiedzieć sobie na te pytania.

Film dostępny na NINATECE.

21 x Nowy Jork (2016), reż. Piotr Stasik

"21 x Nowy Jork" - ZWIASTUN

W podziemiach wielkiego miasta deficyt światła i nadmiar ludzi. Miliony bezimiennych żywotów, trudno zgadnąć, kim są, jak żyją, czego pragną, a czego się boją, jeszcze trudniej zdecydować, komu z nich należałoby oddać głos. Taki dylemat przeżywał zapewne kilka lat temu Piotr Stasik, który kursował z aparatem fotograficznym po labiryntach nowojorskiego metra, losowo wyławiając z tłumu i zaczepiając tamtejszych pasażerów. 21 x Nowy Jork to potężny wielogłos, rodzaj ludzkiej magmy i mozaiki, a przy tym poetycka medytacja nad kondycją dwudziestu jeden wyraźnie samotnych, skołatanych, złaknionych bliskości istot. „Tyle razy wychodziłem na dyskoteki, tyle razy wychodziłem do klubów, rozglądałem się. Starałem się kogoś poznać. Tyle razy się stroiłem, perfumowałem. I tyle razy wracałem do domu z poczuciem samotności, pustki. Każdej nocy kładę się do łóżka z myślą, że już nigdy mogę nie poznać żadnej kobiety. Nigdy” – zwierzy się jeden z tęskniących za miłością bohaterów. Ktoś inny stwierdzi, że chodzenie z kimś w tym mieście przez trzy lata jest niespotykanym zjawiskiem. Nowy Jork nie ma tu nic z allenowskiego powabu i uroku. Jeżeli miasto to w oczach licznych klasyków kina zdawało się najbardziej pożądanym miastem na Ziemi, to polski dokumentalista odsłania raczej ukryte pod fasadą metropolii zagubienie, potrzask i niemożność dopasowania się do drugiego człowieka. Dojmująco prawdziwe, doprowadzone do perfekcji i zostające głęboko pod skórą kino.

Film można obejrzeć w serwisie TVP VOD.

Ikona (2016), reż. Wojciech Kasperski

Ikona. Zwiastun

Ten film dojrzewał w Wojciechu Kasperskim na przestrzeni kilku lat. Jest efektem podróży przez zabite dechami, uważane za gorsze i zacofane rejony Europy Wschodniej. Pokonał w sumie cztery tysiące kilometrów, zatrzymał się w kilkunastu rosyjskich szpitalach onkologicznych i klinikach zajmujących się leczeniem wojennych traum. Koniec końców trafił do podupadającego w ruinę zakładu psychiatrycznego, położonego pośrodku tajgi, gdzieś na dalekiej Syberii. Za szpitalnymi murami czekała na niego niespodzianka i paradoks – pod opiekę zatrudnionej tam piątki lekarzy trafiło ponad tysiąc pacjentów, których społeczeństwo wyrzuciło na margines. Wśród nich znajdują się osoby porzucone przez swoje rodziny, ludzie z poważnymi zaburzeniami psychicznymi – począwszy od starców naznaczonych chorobą Alzheimera, przez schizofreników, aż po seryjnych morderców. „Już się przyzwyczaiłem, że przychodzą pacjenci, którzy zostają tu na całe życie. Nie ma ich dokąd przenosić, nie ma warunków do skutecznej terapii, dlatego zostają do końca” – powie lekarz, który pracuje tam od niemal pół wieku. W Ikonie to właśnie on przyjmuje rolę nadludzkiego narratora, myśliciela udręczonego brakiem odpowiedzi na pytanie „skąd bierze się choroba psychiczna”, a także przewodnika po tym przeklętym miejscu. Na pierwszym plan wysuwają się jednak żyjący w świecie iluzji, halucynacji i urojeń pacjenci. Ludzie, którzy pod innym kątem widzenia, a czasem w zupełnie niezwykły sposób patrzą na to, co my zwykliśmy uważać za zwyczajne. Kasperski nikogo przy tym nie ocenia, zaś fenomenalnie prowadzona przez Łukasza Żala kamera dyskretnie śledzi szereg drobnych rytuałów, ekscesów i zawieszone na nicości oczy bohaterów. A na koniec zostaje podszyte duchowością pytanie: czym właściwie jest ludzka dusza, a jeśli faktycznie istnieje, to jak opisać, co się dzieje w duszy chorego? Powalający dokument, pełen tak rzadkiego w kinie wrażliwości i człowieczeństwa.

Film dostępny jest na NINATECE.

Sztuka znikania (2012), reż. Bartosz Konopka

Sztuka znikania. Zwiastun

Nominację do Oscara przyniósł mu brawurowy Królik po Berlińsku (2009), jednak pasmo dokumentalnych sukcesów Bartosza Konopki nie kończy się na historii szaraków zamieszkujących niegdyś strefę oddzielającą Berlin Wschodni od Zachodniego. Trzy lata po trzytygodniowym pobycie w Hollywood i oscarowej nocy, zrealizował znakomitą Sztukę znikania, będącą spojrzeniem na rzeczywistość schyłku PRL-u oczami haitańskiego kapłana voodoo. Konopka wymyślił, że w centrum opowieści postawi Amona Fremona – znanego z magicznych mocy mieszkańca odległej wioski Cazal, który na początku lat 80., za namową Jerzego Grotowskiego przyleciał do Wrocławia, gdzie przez trzy miesiące uczestniczył w zajęciach Teatru Źródeł. W mitycznych wyobrażeniach tego człowieka Polska była płynącą miodem i mlekiem krainą, jednak po przybyciu tam zobaczył marazm, społeczeństwo ludzi zniewolonych, w których romantyczny duch oraz zryw całkowicie obumarły. Chcąc ocalić pogrążony w komunizmie kraj nad Wisłą, haitański szaman próbował ponoć odprawić wielki obrzęd, który miał na celu wypędzenie demonów Barona Samedi z umysłu generała Wojciecha Jaruzelskiego, doprowadzenie do upadku systemu i przerwanie cierpień Polaków. W pierwszej chwili mocno kontrowersyjny może wydawać się fakt, że natchniony, fantasmagoryczny, dobiegający zza ekranu monolog bohatera, został od początku do końca wymyślony przez twórców i napisany przy współpracy z Ignacym Karpowiczem. Czy Sztuka znikania to zatem czysta manipulacja i mistyfikacja, naruszająca zarówno porządek kina dokumentalnego, jak i historycznych wydarzeń? A może należałoby przyjąć i zrozumieć, że w każdym dokumencie wierność prawdzie jest kryterium ulotnym i podlega autorskiej kreacji? Film Konopki zdaje się meritum tego nierozwiązywalnego, uparcie dyskutowanego problemu.

Film dostępny w serwisie NINATEKA.

Miłość (2012), reż. Filip Dzierżawski

Miłość, reż. Filip Dzierżawski (2012) zwiastun PL

Wielki comeback, zapis spotkania po latach z ludźmi, którzy dawno się rozstali. W dokumencie Filipa Dzierżawskiego Miłość, który miał być rejestracją powrotu do życia najbardziej rewolucyjnego rodzimego zespołu jazzowego końca ubiegłego wieku, ważniejsza od samej reaktywacji grupy jest walka przeciwstawnych, niemożliwych do pogodzenia żywiołów. Przyciągająca siła tej formacji polegała wszak na tym, że splatały się w niej osobowości poruszające się po różnych muzycznych wszechświatach. Od samego początku liderował im wygadany i tkwiący w stanie punkowego ADHD Tymon Tymański, zaś największe spięcia i konflikty miały miejsce na linii nieokiełznanego, dzikiego, intuicyjnego stylu gry Mikołaja Trzaski i ortodoksyjnego, fanatycznego perfekcjonizmu Leszka Możdżera. Kiedy ten pierwszy poddawał się bezkompromisowej improwizacji, łamał wszelkie zasady zapisane w regulaminach i grał tak, żeby każda kolejna sekunda utworu była niepewna, ten drugi rozkładał wszystko na części pierwsze, nuty i frazy. „Leszek ma taki problem, że kiedy drzwi skrzypią, to on słyszy z jakich dźwięków to się składa. Moje granie musiało być dla niego zjawiskiem nie do przeżycia” – wspomina po latach Trzaska, który za sprawą sugestii Możdżera został wyrzucony z zespołu podczas sesji nagraniowej nagrań drugiej płyty zespołu Taniec smoka. Ale zespół Miłość nie byłby tym samym intrygującym zjawiskiem, gdyby nie postać Jacka Oltera – człowieka uznawanego za jednego z najbardziej rozchwytywanych polskich perkusistów w historii, a przy tym skrytego i zamkniętego w sobie chłopaka, który na dwa tygodnie przed swoimi 29. urodzinami targnął się na swoje życie i wyskoczył z okna. Dzierżawskiemu udaje się dotrzeć do najbardziej intymnych z intymnych sfer zespołu. Poszczególni członkowie wspominają huśtawki nastrojów, zmagania z depresją, chwile zwątpienia przyjaciela, a także pierwsze zetknięcie ze śmiercią, które zaważyło na ich przyszłym życiu. Fascynująca i piekielnie ujmująca opowieść o wchodzeniu w dorosłość, zerwanych więzi i nieumiejętności bycia razem mającej swoje korzenie we wciąż uwierającej przeszłości.

Film można obejrzeć w serwisie TVP VOD.

Fuck for Forest (2012), reż. Michał Marczak

Fuck For Forest - Official Trailer PL (2012) - HD

Na początku Fuck for Forest poznajemy Danny'ego – długowłosego chłopaka, który porzucił naukę jako nastolatek, zrezygnował z marzenia o starcie w Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie i dołączył do tytułowej organizacji FFF, która zajmuje się zbieraniem pieniędzy na ratowanie planety, a konkretnie amazońskich lasów i zamieszkujących te tereny Indian. Takich idealistów jak Danny jest w norweskiej organizacji pozarządowej wielu, wszyscy oni wyznają zasadę: „seks może uratować świat” i decydują się zarabiać na swój szczytny cel za sprawą produkcji amatorskich filmów porno. W obiektywie Michała Marczaka to interesujące przedsięwzięcie i wielokrotnie krytykowana działalność eko-porno aktywistów oparta na sprzedaży seksu grupowego w internecie, nie prowadzą jednak do żadnej realnej zmiany, a jedynie do nieodwołalnej klęski. Głównym problemem podjętym przez polskiego dokumentalistę jest ślepe wyobrażenie mieszkańców Europy Zachodniej o tym, czego potrzeba ludziom gdzieś po drugiej stronie globu. Naiwność, hipokryzja, dziwne fanaberie i skazane na niepowodzenie marzycielstwo zostają poddane ostrej, krytycznej weryfikacji w momencie, kiedy młodzi aktywiści znajdą się w peruwiańskiej dżungli i staną twarzą w twarz z „pokrzywdzonymi” rdzennymi mieszkańcami Ameryki, którzy w rzeczywistości nie potrzebują niczyjej opieki, ratunku czy powrotu do korzeni. „Nasza kultura jest zupełnie różna od europejskiej. W Europie możecie chodzić sobie na golasa, ale nie tu. Wy prostytuujecie dzieci. To jest degeneracja!” – powie jeden z mieszkających w dżungli mężczyzn, demaskując tym samym ograniczone horyzonty przybyszów z Europy. Fuck for Forest to zatem nieprzewidywalna, pełna oszałamiających zwrotów opowieść, w której życie dopisało brutalną, ironiczną puentę.

Film dostępny na NINATECE.

000 Reakcji

krytyk filmowy. Publikuje m.in. na łamach "Przekroju", "Czasu Kultury", tygodnika "Przegląd", czasopisma "Ekrany", a także w portalach Interia.pl, Wirtualna Polska, Popmoderna. W wolnych chwilach poszerza kolekcję gadżetów z Gwiezdnych Wojen.

zobacz także

zobacz playlisty