Na drugi rzut oka. Filmy, które oferują więcej niż się początkowo wydaje08.07.2021
Gdy pojawiały się pierwsze kadry i zapowiedzi Jokera, część widzów była pewna, że będzie to kolejna wtórna filmowa geneza legendarnej komiksowej postaci. Dochodził do tego fakt, iż reżyserii podjął się Todd Phillips, wówczas specjalista od niezbyt ambitnych komedii. Od premiery w Wenecji zaczęły pojawiać się pierwsze nagrody i opinie zaskoczonych widzów, że Joker to faktycznie opowieść o początkach Jokera, ale także film o bezsilności, chorobie psychicznej, samotności, wykluczeniu. Przyglądamy się dziesięciu innym filmom, które mają równie dużo do zaoferowania, nawet jeśli z początku może się wydawać inaczej.
Przetrwanie (2011), reż. Joe Carnahan
W zasypanym śniegiem i skutym lodem sercu Alaski rozbija się samolot z grupą wracających z platformy wiertniczej twardzieli, którzy z niejednego pieca chleb jedli. Rozpoczyna się walka o przetrwanie na trudnym terenie, który jak na złość okazuje się być opanowany przez wyjątkowo krwiożercze wilki. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że będzie B-klasowe kino akcji i kuriozalnych atrakcji, korzystające z uzyskanego parę lat wcześniej przez Neesona statusu filmowego twardziela. Mawiało się też, że tytuł powinien brzmieć Liam Neeson kontra wilki. W rzeczywistości Carnahan nakręcił pełen emocji i refleksji survival o przemijaniu, poszukiwaniu sensu życia i niezłomnej sile ludzkiego ducha. Film o tym, że pozory mylą, bo każdy inteligent może być wypranym z uczuć wariatem, a milczący osiłek może okazać się kochającym mężem, ojcem, opiekunem. Wilki odgrywają tu ważną rolę, ale w zdecydowanie A-klasowym wydaniu.
Most do Terabithii (2007), reż. Gábor Csupó
Tu natomiast wydawało się, że bazując na sukcesie Opowieści z Narnii z 2005 r., Csupó nakręcił kino żerujące na popularności familijnego fantasy. Że stworzył generyczną krainę pełną różnych dziwów – górujących nad wszystkimi olbrzymów, strasznych drzewców, walecznych gryzoni – i dopisał do niej jakąś mało angażującą historyjkę. Ci, którzy czytali powieść źródłową lub znali twórczość Katherine Paterson, wiedzieli, czego się spodziewać, jednak większość opierała się na materiałach promocyjnych. Jakież było zatem ich zdziwienie, gdy okazało się, że jest to jedna z najsmutniejszych i najbardziej dojrzałych produkcji podpisanych przez studio Disneya, a filmowa Terabithia nie jest „biedniejszą Narnią”, lecz fikcyjną kreacją dwójki osamotnionych, nękanych dzieciaków, którzy za jej pomocą uczą się radzić sobie z trudami codzienności. Że to przepiękny i druzgocący emocjonalnie w finałowym akcie film o dojrzewaniu w świecie ulatującej nadziei.
Żołnierze kosmosu (1997), reż. Paul Verhoeven
Mamy XXIII wiek, ludzkość nie tylko wyruszyła w kierunku gwiazd i odległych planet, lecz skolonizowała wiele z nich. Johnny Rico to młody, jurny, przekonany o swoich umiejętnościach chłopak z dobrego domu, który zaciąga się wraz z przyjaciółmi ze szkoły do futurystycznego wojska akurat wtedy, gdy międzygalaktyczna wojna z Arachnidami, rasą insektopodobnych maszkar, zaczyna wzbierać na sile. Dołącza do legendarnej jednostki kosmicznych komandosów, rozpoczynają eksterminację atakujących ludzkość potworów. Czyli jednowymiarowa naparzanka z kosmitami? Tak postrzegano film Verhoevena w chwili premiery, zapominając, że reżyser jest specjalistą od bezlitosnej społeczno-polityczno-medialnej satyry, a jego filmy zawsze mają drugie dno. Po latach Żołnierze doczekali się uznania, jest to bowiem świetna satyra na ludzkie ciągoty do agresywnego faszyzmu – w 2021 roku być może nawet bardziej aktualna niż kiedyś.
Wojownik (2011), reż. Gavin O’Connor
Dwaj bracia biorą udział w turnieju mieszanych sztuk walki – zwycięzca zainkasuje czek na pięć milionów dolarów. Dla obu jest to być może ostatnia realna szansa na rozpoczęcie nowego życia. Tommy, były żołnierz, walczy nie tylko z coraz bardziej wymagającymi przeciwnikami, ale także z demonami przeszłości, wliczając dążącego do pojednania ojca-alkoholika, który zniszczył mu dzieciństwo. Brendan z kolei, nauczyciel, robi to dla żony i dwóch córek, nie potrafiąc zarobić w szkole na tyle, by pokryć nawarstwiające się rachunki. Być może umieszczenie Wojownika w naszym zestawieniu jest pójściem na łatwiznę, bowiem widzowie powinni już dawno zrozumieć, że mało który film o sportach kontaktowych jest tylko o walce w ringu, ale prawdą jest, że film jest wciąż kojarzony głównie w tym sensie. Jest to jednak poruszająca, wieloznaczna opowieść o winie i odkupieniu, zemście i przebaczeniu, a nade wszystko o kojącej sile rodzinnych więzi.
Klik. I robisz, co chcesz (2006), reż. Frank Coraci
Głupawa komedia z Adamem Sandlerem, nakręcona przez stałych współpracowników Sandlera znanych z robienia głupawych komedii z Sandlerem, może mieć przesłanie i głębię? Okazuje się, że tak, ba – można połączyć typową głupawą sandlerowską komedię z obowiązkowymi gagami o pierdzeniu, z wartościowym filmem ku pokrzepieniu serc. Głównym bohaterem jest wiecznie zapracowany architekt, który wchodzi w posiadanie wyjątkowego pilota, za pomocą którego jest w stanie manipulować rzeczywistością, a także „przewijać” złe chwile: choroby, kłótnie, porażki w pracy. Jak łatwo się domyślić, facet nader chętnie korzysta z tej ostatniej opcji, lecz traci nad tym kontrolę i „wychodzi z autopilota” coraz rzadziej, uświadamiając sobie nagle, że minęły lata. Dostaje nauczkę, że nie ma co uciekać od złych chwil, bowiem są one nierozerwalnie złączone z dobrymi. Proste, efektowne i efektywne, także w połączeniu z głupawą sandlerowską komedią.
Locke (2013), reż. Steven Knight
Tom Hardy gości znów w naszym zestawieniu, tym razem w roli Ivana, inżyniera budowlanego, który pewnego wieczoru wsiada w samochód i odbywa w czasie rzeczywistym półtoragodzinną podróż z Birmingham do Londynu. W jakim celu? Dość napisać, że czeka go tam nowy początek i życie, którego nie chciał, a które, z obowiązku, wybiera. Mimo że cała akcja filmu rozgrywa się w eleganckim BMW Locke’a i obraca wyłącznie wokół odbieranych i wykonywanych przezeń telefonów, dramat Knighta promowany był jako eksperymentalny dreszczowiec. Bo widzowie nie zechcą oglądać kameralnego, przegadanego filmu o jadącym w aucie i przekreślającym swoje życie facecie, prawda? Locke jest spowiedzią świadomego swych błędów człowieka, który bierze odpowiedzialność za swoje czyny. Spowiedź wzbogaconą o ciekawie wpisany w narrację wątek psychoanalityczny, gdy Locke rozmawia z własnym wyobrażeniem zmarłego ojca. Wielkie kino.
Przypadek Harolda Cricka (2006), reż. Marc Forster
Tytułowy bohater pracuje w skarbówce, a jego życie jest zbiorem rutynowych czynności, które pomagają mu jeszcze lepiej wykonywać swą pracę. Wszystko zmienia się w chwili, gdy zaczyna słyszeć głos narratorki opisującej szczegółowo jego życie i przyszłe decyzje. Z początku jest to po prostu irytujące, ale gdy rzeczona narratorka, uznana pisarka, sugeruje, że Harold niedługo zginie, robi się przerażające. Kolejny przypadek świetnego i stawiającego interesujące pytania filmu, który ze względu na osobę głównego aktora został jednoznacznie skategoryzowany, zanim ktokolwiek go zdążył obejrzeć. Dla Willa Ferrella, znanego wówczas z głośnych, wulgarnych, fizycznych komedii, był to odpowiednik Truman Show, którym Jim Carrey pokazał światu ogrom talentu, ale niestety Przypadek…, cudowny film o potrzebie spontaniczności oraz odnajdywaniu życiowej radości we własnych ograniczeniach, nigdy nie zdobył należącej mu się renomy.
The Hurt Locker. W pułapce wojny (2008), reż. Kathryn Bigelow
The Hurt Locker przeszedł do historii kina za sprawą Oscara dla Kathryn Bigelow, pierwszego przyznanego kobiecie w kategorii reżyserskiej. Już w momencie premiery film był uznawany za najlepszą filmową próbę opowiedzenia o niuansach amerykańskiej wojny w Iraku. The Hurt Locker, historia małego oddziału zajmującego się badaniem ładunków wybuchowych, jest filmem pełnym intensywnych scen rozbrajania bomb, a co za tym idzie, zapisał się w pamięci widzów jako intensywne kino wojenne o ludziach, którzy żyją w cieniu śmierci. Prawda jest taka, że The Hurt Locker jest tym wszystkim, ale jest również opowieścią o różnych psychologicznych reakcjach na takie życie na granicy. Protagonistą jest weteran, który od wojny się uzależnił, stała się ona dlań życiowym narkotykiem, bez niej, bez życia w nieustannej gotowości, bez adrenaliny związanej z rosyjską ruletką niwelowania coraz to nowych nieznanych zagrożeń, czuje się nikim.
To przychodzi po zmroku (2017), reż. Trey Edward Shults
Świat opanowała pandemia, która wybija ludzi z zastraszającą szybkością. Nikt nie wie, co było jej źródłem, nikt nie ma najwyraźniej pojęcia, jak z nią wygrać. Wiadomo natomiast, że zakażeni, w zwiastunach ukazani jako wymiotujący czarną mazią, muszą być eliminowani. Nie widzimy jednak tego, co się dzieje z cywilizacją, skupiamy się bowiem na obserwacji dwóch nieufających sobie rodzin, które starają się przetrwać w domku zagubionym w środku jakiegoś nienazwanego lasu. Nie ma w To przychodzi po zmroku apokalipsy zombie, jest natomiast narastające poczucie paranoi, która zamienia trzeźwo myślących ludzi w potwory. Horror – tak, ale zamiast makabry dostajemy szereg refleksji na temat tego, co człowiek jest w stanie zrobić, aby przeżyć. Reżyser Trey Edward Shults ma pecha, jego kolejny film, nieznane w Polsce szerzej Waves, znakomity, intensywny dramat o miłości i przebaczeniu, był niesłusznie promowany jako drugi Moonlight.
Labirynt fauna (2006), reż. Guillermo del Toro
Na koniec mamy kolejny film z 2006 r., który był reklamowany jako coś zupełnie innego, by nie odstraszyć widzów od kin zbyt wymagającą treścią. Zwiastuny sugerowały baśniową historię o żyjącej w frankistowskiej Hiszpanii dziewczynce, Ofelii, która znajduje ukojenie od horrorów codzienności w legendzie o mitycznej księżniczce z podziemnego królestwa. Abstrahując od faktu, że większość reklam unikała dialogów w języku hiszpańskim, jakby sugerując, że film jest anglojęzyczny, Labirynt… rzeczywiście o takiej dziewczynce i legendzie opowiada. Nie jest to jednak prostolinijne fantasy, lecz skąpana w gotyckiej grozie, pełna makabrycznych stworów i dramatycznych decyzji poetycka przypowieść o cienkiej granicy dzielącej dobro od zła, dobre uczynki od szczytnych intencji, złe myśli od haniebnych czynów, człowieka od potwora. Film tak bogaty w znaczenia, że należy obejrzeć do przynajmniej kilka razy, żeby poczuć to bogactwo.
zobacz także
- Artur Dziedzic: Siłą rozpędu Papaya Young Creators
Ludzie
Artur Dziedzic: Siłą rozpędu
- Nie żyje Karol „Pjus” Nowakowski. Przypominamy krótki dokument o raperze
Newsy
Nie żyje Karol „Pjus” Nowakowski. Przypominamy krótki dokument o raperze
- Baby Yoda doceniony. „The Mandalorian” zdobył aż 5 statuetek Emmy, w tym za efekty specjalne
Newsy
Baby Yoda doceniony. „The Mandalorian” zdobył aż 5 statuetek Emmy, w tym za efekty specjalne
- Ryan Reynolds, Samuel L. Jackson i Salma Hayek w zwiastunie kontynuacji „Bodyguarda Zawodowca”
Newsy
Ryan Reynolds, Samuel L. Jackson i Salma Hayek w zwiastunie kontynuacji „Bodyguarda Zawodowca”
zobacz playlisty
-
Nowe utwory z pierwszej 10 Billboard Hot 100 (II kwartał 2019 r.)
15
Nowe utwory z pierwszej 10 Billboard Hot 100 (II kwartał 2019 r.)
-
Muzeum Van Gogha w 4K
06
Muzeum Van Gogha w 4K
-
PYD: Music Stories
07
PYD: Music Stories
-
Andriej Tarkowski
02
Andriej Tarkowski