Opinie |

Zrozumieć czarny charakter. Dlaczego współczujemy dziś negatywnym postaciom w kinie?29.06.2021

kadr z filmu „Cruella”

Kiedyś sprawa była prosta – złoczyńcy spadali z dachu wieżowca albo trafiali za kratki, a czarownice zamieniały się w mokrą plamę. Bohaterowie wygrywali ze swoimi przeciwnikami, tylko co pewien czas pozwalając im powiedzieć, co w istocie motywowało ich do działania. W ostatnich latach dostrzec można jednak znaczącą zmianę. Nic już nie jest proste. Czarownice nie są złe, tylko niezrozumiane, kanibale stają się ulubieńcami widowni, a my sami łapiemy się na kibicowaniu dilerom narkotykowym. Nie da się ukryć – w ostatnich latach coraz częściej można zadawać sobie pytanie: czy czarne charaktery, które znaliśmy przez lata, jeszcze istnieją?

 Trudno jednoznacznie stwierdzić, kiedy antybohaterowie czy zrehabilitowani złoczyńcy stali się tak kluczowi dla kultury popularnej, choć z pewnością olbrzymie znaczenie miał sukces serialu Rodzina Soprano, gdzie twórcy zaproponowali zupełnie nowe, pełne zrozumienia spojrzenie na życie lokalnego mafiosa. Późniejszy sukces tytułów takich jak Dexter, Breaking Bad, Hannibal czy Killing Eve pokazał, że postaci moralnie niejednoznacznie czy wręcz złe są dla widzów fascynujące. Chcemy poznać ich motywacje, historię, zadajemy sobie pytanie, czy kieruje nimi jakakolwiek moralność – jak w przypadku Hannibala, który zjada jedynie tych niegrzecznych, czy Dextera, który mordował wyłącznie w zgodzie ze skomplikowanymi zasadami.

Popularny telewizyjny trop cieszy się obecnie coraz większą popularnością w kinematografii. Dziś widzom nie wystarcza już wskazanie przeciwnika bohatera. Pojawiają się też pytania – skąd się wziął, co nim kieruje, czy przypadkiem nie ma racji? Tę zmianę widać zwłaszcza w kinie rozrywkowym, gdzie dotychczas nie zagłębiano się za bardzo w motywacje czarnych charakterów. Jasne – mogli mówić o podboju świata czy chcieć się wzbogacić, ale mało kto pytał o ich rodzinę, traumę z dzieciństwa czy zdrowie psychiczne.

We współczesnej kinematografii można dostrzec kilka trendów. Z jednej strony mamy filmy takie jak Joker, gdzie komiksowy czarny charakter dostaje bardzo realne tło społeczne. Cieszący się popularnością wśród widzów i krytyków film stara się osadzić zachowanie bohatera w kontekście zaburzeń psychicznych i tego, jak społeczeństwo reaguje na inność. Zmiana perspektywy sprawia, że widzowie, dla których dotychczasowy, znany z Uniwersum DC układ sił wydawał się jasny, mogą teraz zacząć bardziej utożsamiać się z Arthurem Fleckiem, osamotnionym mężczyzną z zaburzeniami psychicznymi, niż z Batmanem. Co prawda w samym filmie, osadzonym w pre-batmańskim Gotham, człowiek-nietoperz pojawia się jedynie jako niczego nieświadomy chłopiec Bruce Wayne, ale jego postać reprezentuje tu właśnie opresyjną część społeczeństwa. 

 Co ciekawe, w ten sam nurt wpisują się też produkcje Disneya – Czarownica czy Cruella, które biorą znane negatywne postaci z popularnych animacji, i opowiadają historię z ich perspektywy. W ten sposób jednowymiarowa zła wiedźma czy bezduszna dziedziczka pragnąca przerobić szczeniaki na futro, nabierają głębi. Maleficent – bohaterka grana przez Angelinę Jolie – staje się figurą ofiary gwałtu, Cruella okazuje się natomiast osamotnioną dziewczyną przeżywającą śmierć rodziców. Takie produkcje komplikują obraz świata. To, kto jest dobry, a kto zły, staje się zależne od perspektywy. Kluczowe w całej wizji staje się więc tak naprawdę to, kto ma prawo do opowiadania historii.

Jednocześnie sami widzowie domagają się w filmach coraz bardziej pogłębionych postaci negatywnych. Nie wystarczy już, że Thanos chce unicestwić połowę istnień we wszechświecie. Widzowie będą sobie zadawać pytanie, jakie sam poniesie koszty, dlaczego tak mu zależy na osiągnięciu celu, czego w jego życiu brakuje. Choć w pierwszym filmie nowej trylogii Gwiezdnych wojen Kylo Ren przypomina Dartha Vadera, to współczesny widz chce przede wszystkim dowiedzieć się, czemu przeszedł na ciemną stronę mocy, co go motywowało i czy jest szansa na jego odkupienie. Niekiedy to pogłębianie postaci sprawia, że zaczynamy patrzeć na nie zupełnie inaczej – Loki, który w pierwszym Thorze był postacią negatywną, na przestrzeni kilku filmów stał się bohaterem niejednoznacznym, a obecnie Disney uczynił go pozytywnym bohaterem swojego serialu.

 Niekiedy dochodzimy do sytuacji, w której wręcz jesteśmy w stanie przyznać złoczyńcom rację. Tak było w przypadku Czarnej Pantery, gdzie Killmonger – przeciwnik głównego bohatera – sprzeciwiał się izolacji rodzinnej Wakandy. Choć widzowie nie mogli pochwalać jego metod, to ostatecznie argument o konieczności zaangażowania się w międzynarodową politykę był nie tylko rozsądny, ale też szlachetny. Ostatecznie jego postulaty okazują się słuszne, a sama Wakanda decyduje się na zmianę swojej polityki. Z kolei w X-menach Magneto – główny czarny charakter filmowej serii – ma w istocie rację, gdy mówi, że ludzie nigdy nie zaakceptują mutantów. Co prawda jego rozwiązanie problemu, czyli wyeliminowanie wszystkich ludzi, budzi słuszne wątpliwości, ale jego diagnoza rzeczywiście jest trafna.

Marvel Studios' Black Panther - Official Trailer

Popularność tych nowych perspektyw wynika przede wszystkim z próby szukania nowych, ciekawych bohaterów i historii. To, co moralnie niejednoznaczne, wydaje się bardziej interesujące – nie tylko dla odbiorców, ale też samych twórców. Aktorzy często powtarzają popularne hasło „Villains Have More Fun” (Złoczyńcy umieją się bawić), wskazując, że granie czarnych charakterów jest dla nich ciekawszym wyzwaniem. Mroczna strona osobowości bohatera jest na tyle ciekawa, że dziś eksponuje się ją nawet u postaci jednoznacznie pozytywnych – takich jak np. Superman. Dziś mało kogo interesują postaci pozbawione wątpliwości, zawsze postępujące słusznie i moralnie. Ten schemat głównego bohatera obecny w kinie przez dekady po prostu się znudził.

 Zmiana podejścia do czarnych charakterów wymusza też pytania o pochodzenie zła. Czy rzeczywiście – na ekranie i poza nim – zdarzają się jednostki po prostu podłe, czerpiące przyjemność z krzywdy i chaosu? A może powinniśmy odpowiedzi szukać w źródłach psychologicznych – zastanawiać się nad wpływem wychowania czy negatywnych doświadczeń z przeszłości? Coraz częściej pojawiają się też pytania, czy złych bohaterów nie tworzy przede wszystkim społeczeństwo i o to, jak reagujemy na jakąkolwiek inność – czy to wynikającą z zachowania, czy z wyglądu, czy z pochodzenia. Osadzenie czarnych charakterów w najróżniejszych kontekstach neguje prosty podział na dobrych i złych – stąd też znacznie trudniejsze staje się jednoznaczne potępienie takich bohaterów. Czy znaczy to jednak, że skłaniamy się ku bardziej skomplikowanej wizji świata? Jeśli tak, to tylko pozornie. W końcu w kinie popularnym wciąż zwycięża jasna strona mocy, Avengers pokonują Thanosa, a Joker trafia do zakładu zamkniętego. Tylko my jako widzowie nie jesteśmy już tak pewni, czy to na pewno jedyne dobre zakończenie.

Pisarka i blogerka, z wykształcenia historyczka i socjolożka. Pracuje w Dziale Dokumentacji tygodnika „Polityka”. Od 2009 roku prowadzi poświęcony kulturze popularnej blog „Zwierz Popkulturalny”. Autorka powieści „Dwóch panów z branży” (2016), której akcja rozgrywa się w dwudziestoleciu międzywojennym, oraz książki „Zwierzenia popkulturalne” (2019). W 2019 roku nakładem W.A.B. opublikowała książkę „Oscary. Sekrety największej nagrody filmowej”.

zobacz także

zobacz playlisty