Potencjał na jeden sezon, czyli seriale ciągnięte na siłę17.05.2021
Istnieją seriale, które mimo dziesięciu sezonów na karku potrafią wciąż zaskakiwać, rzucać intelektualne wyzwania, emocjonalnie nokautować, odkrywać ciekawe oblicza ekranowych światów. Są również takie, których potencjał skończył się właściwie po jednym sezonie, lecz twórcy ciągnęli je na siłę, tworząc dziesiątki nowych odcinków i często zaprzepaszczając szansę na zapamiętanie ich jako oryginalnych i kultowych. W tym zestawieniu zajmiemy się właśnie tą drugą kategorią – oto mniej lub bardziej uznane seriale, które naszym zdaniem powinny były skończyć się po pierwszym sezonie.
Westworld (2016-?), Lisa Joy, Jonathan Nolan
Serial, dzięki któremu filozoficzno-egzystencjalna fantastyka naukowa powróciła do łask kultury masowej. Historia rozległego parku rozrywki, w którym bogaci spędzają czas na wczuwaniu się w rolę „pionierów Dzikiego Zachodu”, a także na mordowaniu, gwałceniu i poniżaniu robotów do złudzenia przypominających ludzi, okazała się efektowną rozrywką i efektywnym zwierciadłem, w którym widzowie z chęcią się przeglądali. Świetnie rozpisana na różne płaszczyzny czasowe narracja, wyrazista gra aktorka, przemoc, odważne sceny, łamigłówki, zwroty akcji. Westworld było sukcesem, do tego zrealizowanym za pieniądze wysokobudżetowego filmu kinowego. Sezon drugi był więc najbardziej wyczekiwaną produkcją ostatnich lat – i zawiódł, gdy okazało się, że twórcy w zasadzie powtórzyli fabułę pierwszej odsłony, tyle że w innych lokacjach i z jeszcze bardziej zagmatwaną narracją. Trzeci, rozgrywający się poza parkiem, dorzucił do worka jeszcze więcej wątków i zbędnych atrakcji.
Homecoming (2018-?), Micah Bloomberg, Eli Horowitz, Sam Esmail
Do kelnerki pracującej w knajpce na amerykańskiej prowincji podchodzi facet z Departamentu Obrony. Prowadzi śledztwo w sprawie ośrodka pomocy weteranom wojennym, w którym kobieta kilka lat wcześniej pracowała. Sęk w tym, że ona tego nie pamięta, wzbudzając w biurokracie szereg podejrzeń. Jak można nie pamiętać intratnej posady w stworzonej przez międzynarodową korporację instytucji? Wraz z biegiem narracji, prowadzonej na kilku płaszczyznach czasowych, poznajemy prawdę – lub raczej jej fragmenty, gdyż prawda jest zbyt złożona, żeby ukazać ją w dziesięciu niespełna półgodzinnych odcinkach. Serial emanował podskórną złowieszczością oraz ekscytował iście hitchcockowską tajemnicą. W drugim sezonie większość obsady wymieniono, a twórcy skupili się na dodawaniu nowych postaci, odzieraniu kolejnych warstw enigmatyczności i zmienianiu znaczenia tego, co wydarzyło się w pierwszej odsłonie. Został serial o niczym.
Herosi (2006-2015), Tim Kring
Piętnaście lat temu, przed Mrocznym Rycerzem, Iron Manem i stworzoną przez nie modą na kino superbohaterskie, Herosi byli serialem zgoła wyjątkowym. Pozornie zwyczajni ludzie odkrywają, że mają nadprzyrodzone moce: telepatię, zdolność manipulowania czasem, umiejętność latania, i tak dalej. Z początku uczą się żyć z nowymi wersjami siebie, potem zaś uświadamiają sobie, że jest ich więcej – i że wspólnymi siłami mogą uratować świat. Sezon pierwszy tak znakomicie zarysował bohaterów i stronę mitologiczną, że widzowie oszaleli na jego punkcie. Jakim rozczarowaniem był drugi sezon, który został okrojony do jedenastu odcinków przez strajk scenarzystów, dłużył się niemiłosiernie i zamiast wyjaśniać, skupiał się na nawarstwianiu nowych wątków. Kolejne dwa były nieco lepsze, ale z perspektywy czasu widać, że Kring nie miał spójnego pomysłu na całość. Reaktywacja Herosów w 2015 r. całkiem skreśliła uniwersum w oczach kultury masowej.
Glee (2009-2015), Ian Brennan, Brad Falchuk, Ryan Murphy
Nie będzie przesadą stwierdzenie, iż pierwszy sezon Glee był kulturowym fenomenem. Historia grupy zmarginalizowanych społecznie uczniów szkoły średniej, którzy w śpiewaniu odnajdują sposób na radzenie sobie z samymi sobą i zewnętrznym światem, powstała na bazie popularności filmowych musicali i programów telewizyjnych typu American Idol i oferowała czysty eskapizm. A jednak serial wzmocnił trwające dyskusje o stereotypach, rasizmie i homofobii w szkołach (nie tylko amerykańskich). Nie wspominając już o tym, że wiele z prezentowanych w Glee coverów mniej lub bardziej znanych piosenek podbiło świat. I co dalej? 22 odcinki sezonu pierwszego poparto 22 odcinkami drugiego, 22 trzeciego i 22 czwartego, ale serial nie uległ właściwie żadnej zmianie. Miły wypełniacz czasu stał się szybko – abstrahując od tragicznych losów kilku aktorów – kolosem na glinianych nogach, który wymagał od widza ogromnego zaangażowania i… czasu.
Miasteczko Twin Peaks (1990-1991), David Lynch, Mark Frost
Być może najbardziej kontrowersyjny wpis w naszym zestawieniu. Mówimy w końcu o tytule, który jest uznawany za protoplastę dzisiejszej ery serialu premium. Faktycznie, Miasteczko było przełomowe w ukazywaniu ciągłości rozpisanej na wiele odcinków narracji, budowaniu strony mitologicznej, łączeniu specyficznego humoru z elementami surrealistycznymi i gatunkowymi kliszami. Ale ważniejsze od tego, kto zabił Laurę Palmer, było obcowanie z tym ekscentrycznym światem, odkrywanie jego różnych oblicz i tajemnic, zakończone jednym z lepszych serialowych cliffhangerów w historii telewizji. W drugiej odsłonie było niby więcej tego samego, ale równowaga została zachwiana, scenariusze wyolbrzymione przez ego gwiazd, zaś pod koniec wydawało się, że nikt nie panuje nad dodawaniem nowych wątków i postaci. Udanego powrotu do Twin Peaks z 2017 roku nie zaliczamy do tej samej serii, bo zbyt wiele go dzieli od oryginalnego serialu.
Skazany na śmierć (2005-2017), Paul T. Scheuring
Miał być to składający się z trzynastu odcinków serial o mężczyźnie, który wymyśla przedziwny plan, by wydostać z więzienia skazanego niesłusznie brata. Napada na bank, aby trafić w to samo miejsce, a potem, uzbrojony w plan więzienia wytatuowany na swym ciele, przygotowuje się do ucieczki. Brzmi absurdalnie, jednak sukces Skazanego na śmierć był tak duży, że dorównywał ówczesnemu fenomenowi Zagubionych. Mimo że sezon pierwszy wydłużono do 22 odcinków, był on spójną całością, z wieloma przebłyskami telewizyjnego geniuszu. Po premierze drugiego, który rozpoczyna się po wydostaniu się szeregu postaci z więzienia i pokazuje losy uciekinierów ściganych przez FBI oraz tajemniczą organizację, okazało się, że Skazany na śmierć bronił się głównie konwencją więzienną. Kolejne sezony robiły się coraz bardziej wątpliwą guilty pleasure, a końcówka była kuriozalna. Próbowano reaktywować serial w 2017 roku, ale nie wyszło.
Detektyw (2014-?) Nic Pizzolatto
Detektyw jest serialową antologią, każdy sezon opowiada o innych postaciach egzystujących w nieco odmiennej rzeczywistości i rozwiązujących zupełnie inną sprawę, faktem jednak jest, że ze względu na osobę twórcy i kampanie promocyjne, trzy powstałe dotychczas sezony są częścią tej samej marki. Detektyw z Matthew McConaugheyem i Woodym Harrelsonem był jednym z ważniejszych wydarzeń złotej ery serialu, projektem, który udowodnił wielu widzom i krytykom, że produkcje telewizyjne sięgnęły wizualnie i narracyjnie poziomu kinowych. Wejście drugi raz do tej samej rzeki nie było możliwe, ale widzowie tak mocno wyczekiwali kolejnych odsłon, że jęk zawodu słychać było w kosmosie. Sezon drugi bywa chaotyczny i nieskładny, ale ma wbrew pozorom dużo ciekawego do zaoferowania, z kolei trzeci z Mahershalą Alim przywrócił części widzów wiarę w talent Pizzolattego, ale w porównaniu z pierwszym oba wypadają bardzo blado.
Obsesja Eve (2018-?), Phoebe Waller-Bridge
Znudzona rutyną agentka brytyjskiego wywiadu ściga międzynarodowej sławy zabójczynię, znajdując w osobie morderczej socjopatki nie tylko wyjątkowo przebiegłą nemezis, ale też – a może nade wszystko – światełko w tunelu powtarzalności swojego życia. Rozpoczyna się gra w kotka i myszkę, w trakcie której obie postaci przejawiają niezdrową obsesję na swym punkcie, a pojęcia bohaterki i antagonistki ewoluują w ciekawych kierunkach. Tym, co wyróżniło Obsesję Eve spośród seriali premium, była rozpięta między dramatem, thrillerem i czarną komedią romantyczną relacja ścigającej i ściganej. Relacja trudna do zdefiniowania. Gdy odpowiadająca za sezon pierwszy Phoebe Waller-Bridge została zastąpiona przez Emerald Fennell (laureatkę Oscara 2021 za scenariusz do Obiecującej. Młodej. Kobiety.), magia gdzieś wyparowała. Dalej było fajnie i intrygująco, ale także – cóż – powtarzalnie. Serial oczekuje dziś na czwarty sezon.
Jess i chłopaki (2011-2018), Elizabeth Meriwether
Można znaleźć sporo innych seriali komediowych podobnej wagi, które ciągnięto na siłę dlatego, że od seriali komediowych oczekuje się dużej liczby odcinków. My wybraliśmy ten firmowany osobą Zooey Deschanel. Aktorka kojarzona z ról pozytywnie ekscentrycznych i inteligentnych dziewczyn zagrała Jess, pozytywnie ekscentryczną, inteligentną dziewczynę, która po zerwaniu z chłopakiem wprowadza się do loftu z trzema facetami. Szybko się zaprzyjaźniają, tworząc coraz bardziej zgraną paczkę, a kolejne sezony ukazują ich rozterki sercowe i życiowe. Z serialu o ekscentrycznej dziewczynie i jej kumplach Jess… ewoluuje w historię, w której nie chodzi tylko o Jess, ale choć świat zmienia się wokół niej, ona sama nie przechodzi aż tak dużej przemiany. Jest wciąż Zooey Deschanel, która gra wersję Zooey Deschanel, na dobre i na złe. Może to być i krytyka, i pozytyw, ale nam aktorka podoba się bardziej w mniejszych – filmowych – dawkach.
The Rain (2018-2020), Jannik Tai Mosholt, Christian Potalivo, Esben Toft Jacobsen
Koncepcja wyjściowa jest dość atrakcyjna – Skandynawia zostaje zdziesiątkowana przez wirusa, który jest rozsiewany przez… deszcz. Kilka lat później ukrywające się z różnych względów w świetnie zaopatrzonym bunkrze rodzeństwo wychodzi na zewnątrz i razem z grupą poznanych po drodze młodych ludzi wyrusza na poszukiwanie jakiegoś azylu. Już pierwszy sezon pełen jest tak wielkich dziur logicznych, że nie da się przymykać na nie oka, ale fabułę i narrację napędza dość ciekawie zainscenizowana post-apokaliptyczna przygoda. Eksplorowanie tego świata, nawet jeśli przez mało rozgarniętych bohaterów, i nawet jeśli okazuje się w pewnym momencie, że nie jest on tak naprawdę post-apokaliptyczny, potrafi po prostu zrównoważyć wady serialu. W drugim sezonie alogiczność pozytywnych i negatywnych postaci jest już tak ogromna, zaś wprowadzane młodzieżowe wątki tak kuriozalne, że chwilami chciałoby się chwilami, by to wirus wygrał.
zobacz także
- Balonik, który pękł z hukiem. Obejrzyj zwiastun dokumentu o głośnym upadku start-upu WeWork
Newsy
Balonik, który pękł z hukiem. Obejrzyj zwiastun dokumentu o głośnym upadku start-upu WeWork
- „Zimna wojna” doceniona przez zagranicznych reżyserów jako jeden z najlepszych filmów 2018 roku
Newsy
„Zimna wojna” doceniona przez zagranicznych reżyserów jako jeden z najlepszych filmów 2018 roku
- „Dzień z życia 2020”: Zobacz zwiastun niezwykłej produkcji Ridleya Scotta
Newsy
„Dzień z życia 2020”: Zobacz zwiastun niezwykłej produkcji Ridleya Scotta
- „The French Dispatch”: Zobacz zwiastun nowego filmu Wesa Andersona
Newsy
„The French Dispatch”: Zobacz zwiastun nowego filmu Wesa Andersona
zobacz playlisty
-
03
-
PYD: Music Stories
07
PYD: Music Stories
-
PZU
04
PZU
-
05