Opinie |

Sylwia Chutnik | „Wysoka dziewczyna”24.10.2019

ilustracja: Joanna Gębal, animacja: Paweł Szarzyński

Już mi się ta serialoza rzuciła na głowę, bo wszystkie osoby i sceny z filmu kojarzą się z różnymi odcinkami. I tak Masza jest jak Eleven ze Stranger Things a Ilja przypomina Tildę Swinton. Secesyjne kolory w filmie mają swoje znaczenie, podobnie jak w Breaking Bad czy Utopii. Ale w Wysokiej dziewczynie nie o podobieństwa chodzi, a o klimat i główne przesłanie.

Kantemir Bałagow namieszał. Wcale nie jest to ekranizacja książki Swietłany Aleksijewicz: to hołd dla jej myśli i sposobu patrzenia na konflikty zbrojne przez pryzmat kobiecych doświadczeń. Bo wojna nie ma w sobie nic z kobiety. 

Przede wszystkim dlatego, że kobiety o niej zwykle nie opowiadały. Jak zauważa Aleksijewicz: „Pisali mężczyźni i o mężczyznach – to było od razu jasne. wszystko, co wiemy o wojnie, powiedział nam «męski głos». Wszyscy tkwimy w niewoli «męskich» wyobrażeń i «męskich» doznań wojennych. «Męskich» słów. Kobiety milczą.” W nagrodzonym w Cannes filmie Bałagowa wręcz wpadają w niebezpieczną katatonię. Chronią przed nami najokrutniejsze prawdy jednocześnie pokazując realia życia powojennego. 1945 rok w Leningradzie to nie rurki z kremem – normalność należy ciągle wyszarpywać spod ciężaru traumy. Bohaterki starają się nadać nowy rytm swojemu życiu, ale swoje przeżyły i trudno jest teraz odłożyć wspomnienia na półkę z napisem: „było, minęło”. Wojny nie da się bowiem wyłączyć pstryknięciem. Ona trwa latami, rozlewa się w ciałach.

W głowie ciągle dźwięczy mi fragment ze Swietłany: „Bardzo się bałam, że będę brzydko wyglądać, kiedy mnie zabiją”. I to jest właśnie to.

Bo to nie tylko za ojczyznę, Boga i wszystkich świętych jest bitwa. Czasami to walka o godność. Na dodatek pomieszana ze zwyczajnym wstydem i czymś, co w rozmowach z najbliższymi nazywamy głupotami. Świadomi powagi sytuacji nie umiemy zmieścić się ze swoimi problemami, które wydają się nam błahe. Kiedy współpracowałam przy filmie dokumentalnym Powstanie w bluzce w kwiatki to pytałam kobiet, które przeżyły powstanie warszawskie o sprawy codzienne: jak były ubrane, kiedy wybiła godzina W, co jadły i w jaki sposób radziły sobie z okresem. Odpowiadały nad wyraz swobodnie, może z pewnym zdziwieniem, ale nie spowodowanym tym, że ktoś w ogóle pyta o takie rzeczy, ale że nikt do tej pory o to nie pytał. W głowie ciągle dźwięczy mi fragment ze Swietłany: „Bardzo się bałam, że będę brzydko wyglądać, kiedy mnie zabiją”. I to jest właśnie to. 

Aleksijewicz uporczywie walczy o pamięć, pisze o wojnie, patrząc oczami kobiet, i nagle okazuje się, że takiej wojny nie znano – że „przed nami ukryty jest cały świat”. Przebija się przez mur stereotypów i niechęci, także ze strony samych bohaterek, i spisuje zapomniane historie. Historie, które muszą urodzić się na nowo. A jak to jest w przypadku Bałagowa? 

Wysoka dziewczyna / rosyjski kandydat do OSCARA / zwiastun PL

Stworzył dzieło przewrotne, ale dał nam możliwość zobaczenia powojennej zawieruchy oczami kobiet, które trudno ocenić. Relacja między nimi jest nienazwana i wymyka się tropom. Przyjaciółki, toksyczna relacja podszyta erotyzmem? A może hierarchiczny wyzysk i przemoc? Bagaż doświadczeń wojennych pokiereszował ich głowy, nic już nie będzie takie samo. Ich ciała również noszą blizny – dosłowne i w przenośni. Cielesność filmu i jego sensualizm działa hipnotyzująco. Trudno jest poukładać sobie naprędce w głowie jakieś ścieżki, według których można odebrać Wysoką dziewczynę. Dla mnie to opowieść o niekończącej się próbie wymyślenia na nowo siebie i swojego życia. wbrew okolicznościom, tego co było i być musiało. To również prawo do wolności rozumiane zarówno jako urządzenie się na nowo (malowanie pokoju bohaterek na kolor nadziei, zielony) oraz znalezienie siebie (urodzenie dziecka, praca, ładna sukienka na randkę). 

A może to pacyfistyczny głos? Jedna z ważniejszych scen w tym filmie to przejmujący moment, w którym ranny żołnierz przeprasza żonę za wojnę. Mężczyzna przeprasza kobietę za to, że zepsuł świat. Sam siebie też przeprasza – w końcu on również jest ofiarą. W tym rozumieniu, wojna nie ma w sobie nic z człowieka. I nigdy nie miała, choćby polityka historyczna sławiła kolejne bitwy i powstania.

000 Reakcji
/ @sylwia.chutnik

Pisarka, felietonistka. Doktorka Instytutu Kultury Polskiej UW. Kulturoznawczyni, absolwentka Gender Studies na UW. Działaczka społeczna i promotorka czytelnictwa. Laureatka Paszportu Polityki, trzykrotnie nominowana do Nagrody Literackiej Nike. Dostała Społecznego Nobla Ashoka za działalność na rzecz matek oraz nagrodę m. st. Warszawy. Twórczyni sztuk teatralnych. Jej książki zostały wydane w dziewięciu krajach.

zobacz także

zobacz playlisty