Opinie |

Upadek starego porządku. O kulisach kultowego kadru z „Podziemnego kręgu” Davida Finchera26.05.2022

Po ponad dwudziestu latach Podziemny krąg Davida Finchera wciąż szokuje i konsternuje. Skłania do antykapitalistycznej refleksji i smuci podkreślaniem nieznośnej kruchości ludzkiej psychiki. Jednym uzmysławia, że otaczają się rzeczami, których kumulowanie staje się życiowym celem, zaś u obrońców jedynego słusznego porządku nasila zapędy cenzorskie. Mimo bogactwa znaczeń sens anarchistycznego dzieła Finchera można jednak sprowadzić do pojedynczego kadru…

UWAGA: Poniższy tekst jest przeznaczony głównie dla czytelników znających „Podziemny krąg”. Jeżeli nie widzieliście filmu Finchera, czytajcie dalej na własną odpowiedzialność, gdyż poznacie nie tylko tożsamość bezimiennego narratora…

Chłopak i dziewczyna stoją przed ujmującą panoramą kapitalistycznej nowoczesności. Trzymając się za ręce, patrzą z anarchistyczno-romantyczną fascynacją, jak kolejne symbolizujące dawny porządek świata budynki eksplodują i upadają. Przypatrują się, jak coś, co było stałą zachodniego świata (i jest nią dalej), znika w tumanach kurzu i rozpryskach rozbitego szkła, pozostawiając po sobie z jednej strony poczucie swoistej pustki, ale z drugiej metaforyczny horyzont możliwości.

Fight Club Ending Scene

Być może na miejscu upadłych budynków powstaną kiedyś nowe, pełne równie bezwzględnych danych i cyfrowych więzień, ale w oferowanym w finale Podziemnego kręgu tu i teraz znaczenie ma tylko to, że wieżowce przestały przesłaniać niebo. Metafora prosta, ale szalenie skuteczna, bo przecież zawsze coś nam przesłania wyznaczony cel. Jest noc, rankiem wielu ludzi obudzi się w nowej rzeczywistości, bez finansowych długów, ale i bez kart kredytowych, dzięki którym mogli spełniać marzenia wpajane im ze szklanych ekranów przez speców od marketingu i psychologii.


Ta wymowna i horrendalnie droga w produkcji scena, która przez ostatnie dwadzieścia parę lat zyskała tysiące interpretacji, przeszła do historii kultury masowej nie tylko z tego względu na to, że dopełnia legendarny zwrot akcji: szukający ucieczki od życia w zakupach meblowych i sfrustrowany pracą w korporacji bezimienny narrator grany przez Edwarda Nortona i muskularny anarchista Tyler Durden o twarzy i ciele Brada Pitta to jedna i ta sama osoba! Scena jest fenomenalna także dlatego, że kumuluje całą anarchię, ironię i satyryczny przekaz Finchera (i zachwyconego filmem Palahniuka, autora znakomitej powieści na podstawie której nakręcono film). 


Podziemny krąg zawiera, rzecz jasna, wiele różnych przekazów i refleksji, ale ten najważniejszy dotyczy uwalniania się z pielęgnowanych we własnym umyśle fikcyjnych wyobrażeń na temat siebie i otaczającego świata. Walka między narratorem i Durdenem rozgrywa się w dzielonym przez nich umyśle i jest walką o indywidualność w świecie złożonym z jednostek wychowanych w myśleniu tak, jak chcą tego korporacje, media czy niewidoczni na co dzień włodarze ludzkiej rzeczywistości. W myśleniu, kupowaniu i aspirowaniu do czegoś, czego nigdy nie chcieli. 

W tym sensie symboliczna końcowa śmierć Durdena z rąk narratora oraz zniszczenie budynków to swoiste oczyszczenie, podkreślane przez lecący w tle utwór Pixies Where Is My Mind? Bo o ile porywy serca popychają nas w ramiona romantycznej miłości, to umysł rządzi naszą codziennością. 

Satyrą i anarchią Podziemnego kręgu można by obdzielić kilkadziesiąt pomniejszych filmów, jak również napisać na ten temat kilka prac magisterskich. Interesująca jest tu na przykład analogia między nieświadomym swojego prawdziwego ja narratorem a przypadkiem Raymonda K Hessela. To ten biedny chłopak, którego Durden wyciągnął ze sklepu i trzymał na muszce, po czym powiedział z pełną powagą, że jeżeli Raymond nie zacznie spełniać swoich marzeń zawodowych, on znajdzie go i zabije. Gdy Raymond uciekł, ciesząc się, że udało mu się przeżyć, Tyler dodał do narratora (czyli samego siebie), że chłopaka czeka najpiękniejszy poranek życia. Bo wszystko będzie wydawało mu się piękne i warte celebracji.

Raymond K Hessel motivation scene (Fight Club)

Przemiana, którą przechodzi w filmie narrator, również jest okupiona cierpieniem i strachem, ale następny poranek – ten po nocy, w trakcie której kończy się film – będzie piękny. Ale czy na pewno? Czy faktycznie narrator odmieni swoje życie i zacznie budować nowy świat u boku Marli, która w Podziemnym kręgu jest co najmniej równie zagubiona życiowo jak on sam? Można jedynie gdybać, lecz najważniejsze w kontekście ostatniej sceny jest to, co tkwi w umyśle naszego (anty)bohatera: a on wierzy, że będzie lepiej, więc musi być. Prawda?

Gdzie jeszcze w Podziemnym kręgu czai się ironia? Choćby w fakcie, że krytykujący konsumpcjonizm lat 90., anarchistyczny Podziemny krąg stworzył modę na mroczne i bardzo trudne kino Finchera, Nortona uczynił gwiazdą pierwszej wielkości, zaś Pitta zamienił w ikonę nowej hollywoodzkiej fizyczności. Prawda jest taka, że antykonsumpcyjny do bólu Krąg napędził tak ogromną sprzedaż wszelkich gadżetów, kurtek i wydań DVD/Blu-ray, że głowa mała. Zaś kontestowana na ekranie toksyczna męskość stała się inspiracją dla wielu ludzi, żeby pielęgnować własne ciało, własną męskość – i, tak, własną toksyczność. Bowiem jedni zauważają w Podziemnym kręgu to, co ukryte „pod spodem,” a inni nie próbują nawet tam sięgać, zadowalając się tym, co na wierzchu.


Na końcówkę Podziemnego kręgu warto spojrzeć z perspektywy rzeczywistości 2022 roku, gdy wszystko, o czym opowiadał, zostało zwielokrotnione i zintensyfikowane, zaś nasza wolność osobista stała się jeszcze bardziej dyskusyjna. Tyle że dzisiaj, gdy wszystko tkwi w chmurach bądź też innych cyfrowych czy wirtualnych abstrakcjach, znacznie trudniej byłoby zniszczyć stary porządek i stworzyć nowy. W tym sensie nawet pandemia nie dała rady odwrócić biegu konsumpcji i na dłużej zmienić kapitalistycznego świata.

Podziemny krąg to film dla każdego, ale nade wszystko opowieść dla świadomego widza o mocnych nerwach, który jest w stanie nie tylko przełknąć serwowane z lubością przez narratora i Tylera Durdena gorzkie pigułki społecznego komentarza, ale też dobrze się bawić wraz z kilkoma mniej lub bardziej dziwnymi postaciami, które tę toksyczną rzeczywistość zamieniają w krwawą pulpę.

Ale, cóż, w końcu każdą refleksję można śmiało ocenzurować, co sprawia, że wielokontekstowy Podziemny krąg stał się z biegiem czasu – i z każdym rokiem coraz bardziej utwierdza tę renomę – jednocześnie filmem komercyjnym i wywrotowym.

I o tym też jest ta słynna ostatnia scena.

Fight Club (1999) Trailer #1 | Movieclips Classic Trailers
000 Reakcji

Dziennikarz, tłumacz, kinofil, stały współpracownik festiwalu Camerimage. Nic, co audiowizualne, nie jest mu obce, najbardziej ceni sobie jednak projekty filmowe i serialowe, które odważnie przekraczają komercyjne i autorskie granice. Nie pogardzi też otwierającym oczy dokumentem.

zobacz także

zobacz playlisty