Alex Garland: Wizjoner z przypadku30.04.2020
Twórczość snującego od lat dystopijno-apokaliptyczne wizje Garlanda nagle stała się boleśnie aktualna. Nie tylko pod względem tematyki, lecz także sposobu ukazywania bohaterów. Jego postaci są odizolowane od codzienności i zwyczajnego życia społecznego, gdyż mierzą się z tajemniczymi siłami natury i technologii – z zachowaniem proporcji, zupełnie jak my podczas lockdownu. Niedawno w Polsce (na HBO GO) premierę miał Devs – pierwszy w dorobku serial Garlanda, będący na wielu polach rozwinięciem najlepszego dotąd dzieła brytyjskiego twórcy, Ex Machiny.
Jako 26-letni, świeżo upieczony absolwent historii sztuki na Uniwersytecie Manchesterskim, wydał debiutancką książkę, która okazała się światowym bestsellerem, a na jej podstawie powstał głośny film Niebiańska plaża Danny’ego Boyle’a z Leonardo DiCaprio w roli głównej. Pierwszy scenariusz napisał zaś do 28 dni później, który został nakręcony za 8 milionów dolarów, a zarobił dziesięć razy tyle. Z kolei debiut reżyserski Garlanda, Ex Machina, był nominowany do dwóch Oscarów i stał się dla wielu kultowym filmem sci-fi. Twórczość Garlanda może budzić skrajne emocje, trudno jednak nie zgodzić się co do tego, że debiutować umie, i to z przytupem.
Brytyjski pisarz, scenarzysta i reżyser mierzy się z doniosłymi tematami i nawiązuje do dzieł największych twórców – od Tarkowskiego, przez Kubricka po Coppolę, a przy tym na każdym polu podkreśla swoją pokorę. Przyznaje w wywiadach, że sam nic nie wymyśla, tylko czerpie inspiracje z przeczytanych tekstów, zwłaszcza naukowych, z których niewiele początkowo rozumie. Jeśli chodzi o hipnotyczny nastrój i efektowną warstwę wizualną reżyserowanych przez niego filmów i serialu, mówi że to zasługa stale z nim współpracującego operatora, Roba Hardy’ego. Choć w przypadku Ex Machiny Garland odpowiadał za scenariusz i reżyserię, rozrysował też wizualną bazę filmu i wygląd robota, granego przez Alicię Vikander, wzbrania się, by nazywać to dzieło jego filmem. „Wyobrażam sobie punkt wyjścia, a potem grupa ludzi zbiera się i tworzy coś lepszego” – przedstawił swoją wizję pracy twórczej w rozmowie z filmowym serwisem „Collider”.
Alergia na sukces
To właśnie chęć pracy z ludźmi popchnęła go w stronę filmu. Sukces powstałej na podstawie jego doświadczeń backpackerskich, a kojarzącej się z Władcą much Williama Goldinga, książki Niebiańska plaża (wydanej w 1996 r.), pogłębił jego mizantropię i spowodował blokadę twórczą, mimo że otrzymał już zaliczki na kolejne powieści. Nie chciał skazywać się na samotność i zamknięcie w pokoju, z czym kojarzyła mu się praca pisarza. Przeniesienie Niebiańskiej plaży w 2000 r. na duży ekran przez Boyle’a wprowadziło Garlanda w świat kina – zobaczył, że tworzenie historii może połączyć ze współpracą z zastępem inspirujących osób. Jako scenarzysta stworzył następnie dwa filmy z Boyle’em, opromienionym sławą Trainspotting, a będącym jeszcze przed deszczem Oscarów za produkcję Slumdog. Milioner z ulicy.
Najpierw 28 dni później z 2002 r. – to niekonwencjonalny horror, który uznawany jest za odnowiciela gatunku filmów o zombie. Okazał się proroczy, bo ukazane w nim opustoszałe po wybuchu epidemii ulice współczesnego Londynu nie tak dawno stały się faktem. Apokalipsa rozpoczęła się tu po tym, jak wirus Furia, wywołujący żądzę mordu, przeniósł się z poddawanej eksperymentom małpy na człowieka. Główny bohater, grany przez Cilliana Murphy’ego, budzi się ze śpiączki i opuszcza szpital, by zmierzyć się z atakującymi go grupkami zarażonych i spróbować przetrwać wraz z kilkoma osobami ocalałymi przed zarazą. Garland wespół z Boyle’em przedstawiają w 28 dni później zagładę z lekkim przymrużeniem oka. Akcja jest umowna, choć wiarygodna, bohaterowie przerysowani, ale ludzcy w swoich odruchach. Pośród ciągłych ucieczek, lejącej się krwi i wątku romansowego, czyli stałych elementów kina gatunkowego, twórcy wpletli również dyskretnie krytykę konsumpcjonizmu czy rozważania na temat natury człowieka, który znalazł się w obliczu śmiertelnego zagrożenia.
W krańcowej sytuacji są też postawieni bohaterowie kolejnego wspólnego filmu Garlanda i Boyle’a, W stronę słońca z 2007 r. W połowie XXI wieku ośmioosobowa załoga zostaje wysłana statkiem kosmicznym wraz ładunkiem jądrowym, który ma wystrzelić – zgodnie z polskim tytułem – w stronę Słońca, które wygasa i powoduje zlodowacenie Ziemi. Jak to zwykle bywa, coś musi pójść nie tak, jeden błąd uruchamia efekt domina i wyprawa mająca uratować ludzkość wisi na włosku z powodu braku rozwagi i wzajemnych animozji. Sprawy nie ułatwia tajemniczy gość na statku, kojarzący się z Obcym – ósmym pasażerem Nostromo Ridleya Scotta. Garland sięga tutaj po temat, który będzie stale obecny w jego twórczości – ukazuje konsekwencje naszych nadmiernych aspiracji, megalomanii, egoizmów i małości. Najnowocześniejsza technologia niewiele pomaga, bo mimo postępu technicznego i cywilizacyjnego, ludźmi od zarania dziejów kierują te same atawizmy i instynkty, a słowem-kluczem jest freudowski popęd śmierci.
Rozgrzewką przed reżyserskim debiutem były dla Garlanda scenariusze do Nie opuszczaj mnie (2010) w reżyserii Marka Romanka, ukazującego losy dzieci-klonów, wychowywanych na dawców organów dla ludzi chcących przedłużyć znacząco swoje życie (kanwą była powieść noblisty Kazuo Ishiguro), a także do filmu akcji Dredd (2012), w którym Brytyjczyk mógł dać upust swoim komiksowym fascynacjom – rysował komiksy tuż po studiach, lecz szybko zaprzestał, bo nie chciał żyć w cieniu ojca, Nicholasa Garlanda, cenionego rysownika politycznego.
Nowe rozdanie
Po latach terminowania u innych, Garland wreszcie postanowił wypłynąć na głębokie, filmowe wody i samemu wyreżyserował swój scenariusz. Kolejne po 28 dni później filmy, w które był zaangażowany, choć dość ciepło przyjęte przez krytykę i publiczność, przyniosły straty finansowe (Nie opuszczaj mnie miało budżet 15 mln dolarów, a przyniosło niecały 10 mln dochodu, W stronę słońca kosztowało 45 mln dolarów, a zarobiło 32 mln, podobnie Dredd) Wiedział więc, że we własnym projekcie, tym bardziej że to debiut, musi ograniczyć koszty do minimum. Klaustrofobiczna atmosfera Ex Machiny – prawie cała akcja rozgrywająca się jednym domu na odludziu i zaangażowanie zaledwie kilku, choć dość znanych aktorów – może mieć zatem swoje źródło również w prozaicznej kwestii, czyli trosce o finanse. Liczba ujęć do każdej sceny nie przekraczała trzech, a całość nakręcono w niewiele ponad miesiąc. Opłaciło się, bo film kosztował 15 mln dolarów, a zarobił prawie 37. Odtwórca głównej roli, Domhnall Gleeson, powiedział niedawno, że doświadczenie izolacji w trakcie kręcenia Ex Machiny pomogło radzić mu sobie z obecnym nakazem kwarantanny.
Artystycznie to również dzieło spełnione i najjaśniejszy punkt w dorobku Garlanda. Historia młodego i wybitnie uzdolnionego informatyka wpadającego w macki szefa firmy IT, któremu udało się zaprojektować humanoidalnego robota, mieni się znaczeniami i odniesieniami, a przy tym porywa i fascynuje. Porusza podobne kwestie, co Łowca androidów Ridley Scott, jednak bez wrażenia wtórności, i na polu filmowej fantastyki naukowej jest dziełem podobnej rangi co protoplasta. W rozmowie z „Guardianem” Garland, pytany o swój stosunek do zagrożeń związanych z rozwojem sztucznej inteligencji, które pokazuje w filmie, odpowiada przekornie, że nie widzi problemu w tworzeniu maszyny ze świadomością. „Podczas gdy większość filmów o AI stworzona jest ze strachu, ten film powstał z nadziei i podziwu” – mówi.
Totalne zniszczenie
Kolejnym dziełem Garlanda była Anihilacja z 2018 r., poza Stanami Zjednoczonymi dystrybuowana przez Netfliksa. Ze szkodą dla tego filmu, bo bez wątpienia wymagał on oglądania na dużym ekranie, czego nie mieliśmy niestety okazji doświadczyć. Grupa kobiet pod wodzą granej przez Natalie Portman biolożki mierzy się tu z realizującą się na ich oczach katastrofą klimatyczną, symbolizowaną przez pochłaniającą wszystko na swojej drodze falą energii, zwaną Strefą. Otrzymujemy połączenie thrillera, horroru, apokaliptycznego love story, a także traktatu filozoficzno-naukowego. Tytułowe unicestwienie dotyczy zarówno sfery uczuciowej głównej bohaterki, jak i ludzkich dążeń do opanowania natury – wiedza naukowa, najnowocześniejsze narzędzia i straceńcza odwaga okazują się niczym w starciu z tajemniczą siłą. Całość jest dość ciężkostrawna, by nie rzec pretensjonalna, niemniej jednak pozostaje świadectwem dużej odwagi twórczej.
Powrotem do formy Garlanda jest zainspirowany książką The Fabric of Reality autorstwa fizyka Davida Deutscha serial Devs, który w Polsce można oglądać w HBO GO. Produkcja trafia do nas bez żadnej promocji, na szczęście dzięki poczcie pantoflowej i krytykom filmowym wyrażającym zachwyt nad serialem w mediach, wieść o niej błyskawicznie rozprzestrzenia się pośród kolejnych widzów. Punkt wyjścia jest bardzo podobny jak w Ex Machinie – młoda programistka pracuje dla jednej z najnowocześniejszej firm IT w Dolinie Krzemowej kierowanej przez technologicznego guru, a po tajemniczym zniknięciu jej chłopaka, zaangażowanego do tajnego projektu w obrębie tej samej korporacji, wnika głębiej w jej struktury. Tak oto trafia do tytułowego, futurystycznego ośrodka badawczego Devs, do którego ma dostęp wąskie grono specjalistów. Wykorzystuje się w nim Big Data, fizykę kwantową i teorię wieloświatów w celu stworzenia algorytmu umożliwiającego odtwarzanie każdego momentu z historii świata, jak i przewidywanie każdego przyszłego ruchu wszystkich ludzi na Ziemi. Kluczowym zagadnieniem, obok zagrożeń wynikających z postępu cywilizacyjnego czy bezradności rządów wobec wielkich firm IT mających niekontrolowaną kontrolę nad danymi dostarczanymi przez każdego z nas i pełniących role współczesnych demiurgów, jest determinizm. W duchu Harariego, Garland podważa tu istnienie wolnej woli. Jak pisze izraelski historyk w bestsellerowej książce Homo Deus. Krótka historia, odkrycia naukowców z ostatniego stulecia ujawniły, że człowiek nie ma duszy, „jaźni” i wolnej woli, a jego motorem napędowym są geny, neurony i hormony, podlegające tym samym prawom fizycznym i chemicznym, które rządzą rzeczywistością. „Jesteśmy obiektami fizycznymi, a nasze osobowości są podyktowane częściowo genetyką, a częściowo środowiskiem” – wtóruje mu Garland w wywiadzie dla „GQ”, gdzie podkreśla, że fascynują go pomysły sprzeczne z intuicją, które jednak wydają się prawdziwe. Devs to nie tylko bryk z najnowszych odkryć naukowych i technologicznych, lecz także imponujący wizualnie, trzymający w napięciu thriller sci-fi, który spodoba się nie tylko fanom Ex Machiny i światów równoległych.
Alex Garland z ciekawością dziecka porywa się na obce terytoria i stawia fundamentalne, a zarazem najprostsze pytania, na które nikt dotąd nie znalazł ostatecznej odpowiedzi. W chwili, gdy stechnicyzowany świat okazał się bezradny bezradny wobec wirusa pochodzącego od nietoperza, lepiej możemy zrozumieć wagę problemów, które rozważa na różne sposoby w swojej twórczości.
zobacz także
- Naukowcy przypominają: wypicie kawy zwiększa poziom naszej energii, ale nie zrekompensuje braku snu
Newsy
Naukowcy przypominają: wypicie kawy zwiększa poziom naszej energii, ale nie zrekompensuje braku snu
- O czym nie rozmawiają kobiety na ekranie? Krótkometrażowe „Ladies Room” nawołuje do zmian w świecie filmu
Newsy
O czym nie rozmawiają kobiety na ekranie? Krótkometrażowe „Ladies Room” nawołuje do zmian w świecie filmu
- Rekordowa misja SpaceX. Jedna rakieta wyniosła w kosmos ponad 140 satelitów
Newsy
Rekordowa misja SpaceX. Jedna rakieta wyniosła w kosmos ponad 140 satelitów
- Wybrano reżysera, który poleci z Tomem Cruise'em kręcić film w kosmosie
Newsy
Wybrano reżysera, który poleci z Tomem Cruise'em kręcić film w kosmosie
zobacz playlisty
-
Animacje krótkometrażowe ubiegające się o Oscara
28
Animacje krótkometrażowe ubiegające się o Oscara
-
PZU
04
PZU
-
Papaya Young Directors 5 Autorytety
12
Papaya Young Directors 5 Autorytety
-
Original Series Season 1
03
Original Series Season 1